Młodzi przedsiębiorcy. Nowy biznes nośnikiem innowacji

WNP.PL (Piotr Apanowicz)
Fot. Adobe Stock/PTWP. Data dodania: 20 września 2022

Każdy start-up powinien stawiać sobie bardzo wysokie cele, takie jak zostanie „unicornem”, czyli osiągnięcie wartości na poziomie miliarda dolarów. Nawet 95 na 100 tego typu przedsiębiorstw upada, ale jeśli komuś w Polsce uda się zrealizować tak ambitny cel, będzie to naprawdę duża rzecz - uważa Cezary Smorszczewski, prezes Private Equity Managers.

ZOBACZ MATERIAŁY WIDEO

- Żyjemy w bardzo ciekawych czasach, powstaje coraz więcej start-upów, coraz więcej korporacji chce je u siebie rozwijać. Jeszcze kilkanaście lat temu mniej niż 1 proc. ludzi po studiach chciało zakładać własne firmy, a dzisiaj korporacje tzw. wielkiej piątki mają problem z zatrudnianiem pracowników - w taki sposób Dariusz Żuk, prezes Business Link Poland, rozpoczął dyskusję w ramach sesji „Młodzi przedsiębiorcy. Nowy biznes nośnikiem innowacji” w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2016 w Katowicach.

GALERIA  12 ZDJĘĆ

Najmłodsi niekoniecznie najbardziej przedsiębiorczy

Wiele mówi się o wchodzeniu do biznesu tzw. pokolenia X, Y i Z, przy czym pokolenie X to dzisiejsi 35-45-latkowie, pokolenie Y to osoby w wieku 25-35 lat, a pokolenie Z to młodzi ludzie urodzeni po roku 1990, czyli już po transformacji ustrojowej. Dariusz Żuk postawił tezę, że to najmłodsze pokolenie w zakresie przedsiębiorczości poszło za daleko, bo chce robić tylko to co mu się podoba, podczas gdy kluczem do sukcesu jest robić to co się kocha, ale przy wsparciu ciężkiej pracy.

Na różnice w podejściu do przedsiębiorczości tych trzech pokoleń zwrócił też uwagę Cezary Smorszczewski. - 10 lat temu uczestniczyłem w realizacji projektu stworzenia od podstaw banku i jego założeniem było, aby każdy z 200 dyrektorów oddziałów tego banku był człowiekiem przedsiębiorczym. Osobiście prowadziłem ich rekrutację, ale w ostateczności okazało się, że jedynie 15-20 proc. z nich, z dzisiejszego pokolenia X, było ludźmi naprawdę przedsiębiorczymi, którzy potem z powodzeniem zakładali własne firmy - mówił.

Jego zdaniem obecne pokolenie Z jest zupełnie różne. Często nie potrafi się poruszać w realnym świecie, jest za to zatopione w mediach społecznościowych. - Następuje polaryzacja. Osób przedsiębiorczych będzie w nim raczej mniej niż więcej, ale to na pewno ciekawi ludzie, których warto wyłuskać. Są niezwykle sprawni w gospodarce cyfrowej, ale nie sądzę, żeby byli zdolni poświęcić się projektom długookresowym - stwierdził były wiceprezes Alior Banku.

Współpraca z korporacjami jest możliwa

Podkreślił jednocześnie, że nie wierzy w tezę, że korporacje będą współpracowały ze start-upami, bo tak mówi polityk. - To będzie realne tylko wtedy, jeśli będzie się opłacać. Już raczej uwierzę, że korporacje będą wykupywać firmy, które zaczną „podgryzać” ich udziały rynkowe - ocenił.

Nie do końca zgodził się z tą tezą moderujący dyskusję Dariusz Żuk. - Korporacje czują, że powinny współpracować ze start-upami, bo są za mało innowacyjne. Z badań zrealizowanych na Uniwersytecie Harvarda wynika, że najbardziej zaawansowane innowacje rodzą się dziś nie w centrach badawczo-rozwojowych, a właśnie w start-upach - przekonywał. Zastrzegł przy tym, że oczywiście duże firmy muszą to robić w sposób mądry, raczej tworząc w tym celu zewnętrzne fundusze niż inwestując bezpośrednio.

Podobnego zdania był Artur Kupczunas, wiceprezes Saule Technologies. - Kiedy szukaliśmy finansowania dla Saule, zwracaliśmy się do spółek skarbu państwa i zawsze słyszeliśmy odpowiedź, że nie mogą nam pomóc choćby nawet chciały, bo ze względu na tak duże ryzyko finansowe natychmiast musiałyby odpowiadać na niewygodne pytania ze strony państwowych agencji o trzyliterowych skrótach - wspominał. Podkreślił natomiast, że Tesla Motors stanowi dziś trzy czwarte wartości rynkowej General Motors, mimo że ten ostatni koncern sprzedaje samochody od ponad 100 lat, a Tesla od pięciu. - Korporacje powinny współpracować ze start-upami już choćby po to, żeby nie stracić swojej pozycji rynkowej. Ale muszą w tym celu zmienić swoje myślenie, bo ich obecne procedury na to zwyczajnie nie pozwalają. A już na pewno polskie firmy zdecydowanie nie są na to gotowe - ocenił.

Paweł Buszman, prezes spółki American Heart of Poland, stwierdził, że współpraca start-upów z korporacjami jest możliwa, ale raczej nie na zasadzie bezpośredniego inwestowania w małą firmę, a na zasadzie projektów joint-venture, które wspólnie mogłyby wprowadzać produkt na rynek i ewentualnie szukać inwestora.

Zwrócił też uwagę, że w branży medycznej źródłem innowacji od zawsze byli i są lekarze, a w Polsce młodzi lekarze najzwyczajniej w świecie nie mają czasu na kreatywność.

Korporacja czy dedykowany fundusz

Zupełnie inne doświadczenia w kontaktach z korporacjami miał Wojciech Wolny, prezes EUVIC, federacji spółek informatycznych, koncentrującej się na innowacyjnym podejściu do usługi. - Z mojego punktu widzenia młode pokolenie przedsiębiorców nie ma kompleksów, a Europę traktuje jako jedność. Mogę zapewnić, że korporacje są zainteresowane współpracą z nami, nawet w kwestii konkretnych produktów - mówił. - Jakiś czas temu wygraliśmy przetarg na zarządzanie drukarkami Poczty Polskiej i odezwał się do nas zainteresowany tym rozwiązaniem Hewlett Packard, producent drukarek.

Cezary Smorszczewski przekonywał jednak, że korporacje mają swoje procedury związane chociażby z wyceną i ciężko im się przestawić na działania umożliwiające wycenę start-upów, na przykład pomijającą porównanie rynkowe. - Potrafią to robić specjalne fundusze, które są na to przygotowane i to właśnie one powinny się tym zajmować - argumentował. - Dodatkową wartością, gdy robi się to poza korporacją jest to, że nie trzeba kompletować 48 podpisów poszczególnych departamentów zbiurokratyzowanego dużego koncernu.

Jego zdaniem duży opór w korporacjach przed zaangażowaniem w start-upy wynika z tego, że nie da się skwantyfikować innowacji. - Dlatego dobry projekt musi posiadać określony w czasie moment wyjścia na zero (break even) i zwrotu z inwestycji (payback). Sam wynalazek to jedynie fajerwerk intelektualny. Innowacja to projekt, który da się skomercjalizować i wdrożyć w życie. Korporacjom trzeba jasno przedstawić wartość dodaną, jaką mogą uzyskać - mówił.

Inwestowanie w ludzi

Wojciech Wolny przytoczył swoją rozmowę z Wojciechem Siewierskim, pracującym w Dolinie Krzemowej, który wprowadził już cztery spółki na Nasdaq, w której przyznał on, że kiedy fundusz inwestycyjny rozważa wsparcie start-upu, w 70 proc. ocenia się nie pomysł, a osobę, starając się przewidzieć, czy będzie ona w stanie prowadzić za chwilę dużą firmę. - Pamiętam, że przyznał w tej rozmowie, że nie zawsze się trafia, bo on na przykład wyrzucił za drzwi po 10 minutach rozmowy ludzi z Youtube’a, bo uznał, że ten pomysł nie ma sensu - powiedział Wojciech Wolny.

- Rzeczywiście, w fazie start-upu inwestuje się nie tylko w sam projekt, ale przede wszystkim w ludzi go tworzących. Trzeba przeanalizować jak zachowają się w obliczu problemów. To jest właśnie szansa dla młodego pokolenia - ocenił Cezary Smorszczewski.

W jego opinii każdy właściciel projektu typu start-up powinien mieć w tyle głowy, że kiedyś będzie chciał tę firmę komuś sprzedać.

- W istocie nie brzmiałby poważnie przedsiębiorca, który by utrzymywał, że nigdy i w żadnych okolicznościach nie sprzeda swojej spółki. Z drugiej strony jeśli wszystko działa dobrze, nie trzeba mieć na tę sprzedaż presji. W naszym przypadku na obecnym etapie bardziej jesteśmy zainteresowani przejmowaniem innych podmiotów niż sprzedażą - ujawnił Wojciech Wolny.

Jak się chronić przed kradzieżą wartości intelektualnej

Uczestnicy dyskusji mieli zupełnie odmienne podejście do zagrożenia kradzieżą własności intelektualnej ze strony potencjalnych partnerów czy inwestorów.

- W branży medycznej nie powinno się nawet zaczynać działalności start-upowej bez posiadania patentu, od tego wszystko się zaczyna - przekonywał Paweł Buszman.

Z kolei Wojciech Wolny był zdania, że w sektorze IT zazwyczaj jest tak, że im bardziej komuś się wydaje, że jest autorem unikalnego rozwiązania i im bardziej stara się je chronić przed nieuprawnionym przejęciem, tym większe jest prawdopodobieństwo, że w rzeczywistości nie uda się go wdrożyć w życie. - Rekomenduję odważne i jak najszersze pokazywanie inwestorom swoich pomysłów. W mojej 10-letniej karierze nie zdarzył się jeszcze przypadek kradzieży pomysłu przez inwestora, a jedyne dwa takie przypadki miały charakter wewnętrzny a i tak nie zostały skomercjalizowane - mówił.

Artur Kupczunas dodawał, że naukowiec będący autorem pomysłu powinien mieć przynajmniej 50 proc. udziałów w całym projekcie, bo wówczas ma poczucie, że tworzy coś dla siebie i nie ma powodów by szukać innych partnerów w procesie jego komercjalizacji.

Ostrożnie z publicznymi środkami

Większość panelistów zgodziła się, że do wykorzystywania środków publicznych do promowania działalności start-upów należy podchodzić z rezerwą. - Byłbym ostrożny z angażowaniem publicznych pieniędzy w start-upy na wczesnym etapie. Trudno zmuszać na przykład spółki skarbu państwa do używania konkretnych technologii, należy to zostawić rynkowi - uznał Wojciech Wolny.

W jego opinii niepokojąca wydaje się także idea, która pojawiła się w Czechach, aby płacić za życie osobom angażującym się w tworzenie start-upów. - Nie możemy oderwać się od rynku, tego typu przedsięwzięcia muszą się na pewnym etapie komercjalizować, a taki pomysł stanowiłby pole do nadużyć - przekonywał.

Zdaniem Dariusza Żuka bardziej chodzi o tworzenie platform umożliwiających współpracę obu tych światów, choćby takich jak połączenie Europejskiego Kongresu Gospodarczego z European Start-Up Days, gdzie 8 tys. uczestników Kongresu mogą spotkać się z 2 tys. właścicieli start-upów.

- Pamiętajmy, że nadal nawet 95 na 100 start-upów upada. Dlatego duże korporacje powinny się nimi interesować, ale na innym etapie rozwoju. Mimo to uważam, że każdy start-up powinien stawiać sobie poprzeczkę bardzo wysoko, licząc na osiągnięcie statusu „unicorna” (ang. jednorożca - red.), czyli firmy o kapitalizacji powyżej 1 mld dolarów. Gdyby komuś z Polski taka sztuka by się udała, byłaby to naprawdę duża rzecz - powiedział Cezary Smorszczewski.


WIDEO

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie