Co dalej na Wschodzie?

Parlamentarny.pl
Fot. Adobe Stock/PTWP. Data dodania: 20 września 2022

W obecnej konfiguracji geopolitycznej trudno sobie wyobrazić, by Ukraina zawróciła z prozachodniego kierunku swojej polityki. Z punktu widzenia Polski najważniejsze, że w tej chwili nasze inwestycje są obecne na Ukrainie, a wycofanie się, wskutek wojny, było nieznaczne

Oto dwa kluczowe wnioski z debaty pt. "Co dalej na Wschodzie?", która odbyła się podczas EEC 2016 w Katowicach.Punktem wyjścia dla ciekawej rozmowy o przyszłości gospodarczej wschodnich sąsiadów Polski, w czasie VIII Europejskiego Kongresu Gospodarczego, było przyjęcie przez polskiego ekonomistę Leszka Balcerowicza funkcji doradcy przy prezydencie Ukrainy. Na samym początku dyskusji zastrzegano: sytuacja na Wschodzie jest tak niepewna, że trudno przewidywać jak się rozwinie.

GALERIA  7 ZDJĘĆ

Pierwszy ważny głosem w dyskusji wygłosił Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. W analizie sytuacji jaka targa Ukrainę zauważył, że po pierwsze kraj ten dalej jest oligarchiczny i po drugie, że należy jasno powiedzieć – społeczeństwo za Bugiem się budzi.

- Na Ukrainie system biurokratyczny jest niezwykle silny. Broni się przed reformami. W związku z tym trudno ocenić czy reformy będą skutecznie. Natomiast to co jest elementem całkiem nowym, to ukraińskie społeczeństwo – podkreślał Eberhardta efekt drastycznych wydarzeń, które w 2013 roku zaskoczyły świat i doprowadziły do zmiany w polityce kraju, a w dalszej perspektywie wywołały hybrydową wojnę z Rosją.

- Rewolucja godności wyzwoliła ducha zmian na Ukrainie. Co ciekawe, to nie ma podłoża bytowego, dzisiaj presja ze strony obywateli Ukrainy nie dotyczy kwestii bytowych, a właśnie dotyczy żądania reform, walki z korupcją, walki z biurokracją – relacjonował swoje obserwacje dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

Ekspert podkreślił też, że działania polityczno-militarne Rosji w regionie na stałe odwróciły ten kraj od Moskwy.

- Kierunek rosyjski jest od 2013 roku wykluczony – podkreślał. - Ukraina się od Rosji uniezależniła. W pewnym sensie politycznie, ale także handlowo. (…) I jeszcze jedno... Anektując Krym i Donbas Rosja odcięła 5 proc. prosowieckiego elektoratu na Ukrainie – co w ocenie innych rozmówców na pewno mocno zmieniło układ sił politycznych, które walczą w Kijowie o władzę.


Gospodarka Ukrainy nie jest w opłakanym stanie


Nawiązując do samej współpracy gospodarczej krajów UE z Ukrainą, na ciekawe fakty uwagę zwracał Andrzej Grabowski, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Przytoczył on statystykę, która pokazała relację gospodarcze Polski i Ukrainy w nowym świetle.

- Proszę sobie wyobrazić, że ilość bezpośrednich inwestycji polskich na terenie Ukrainy w ciągu ostatnich dwóch lat (2014 i 2015 – red.) zmalała bardzo niewiele. Gdy opuszczałem Ukrainę w 2014 roku było to prawie miliard dolarów, a teraz jest 890 milionów. Chcę przez to powiedzieć, że Polacy niełatwo rezygnują z inwestowania pieniędzy na terenie Ukrainy. To spadek tylko o 8 proc., gdy inne kraje wycofały 30 proc. swojego kapitału.

Grabowski podkreślił też, że na Ukrainie, po rewolucji i wojnie, na pewno zmienili się ludzie piastujący stanowiska, ale niestety dla osób, które chcą podejmować przedsięwzięcia gospodarcze na Ukrainie, nadal praktyki w tym kraju są takie same. Chociaż polscy przedsiębiorcy potrafią się odnaleźć w realiach ukraińskich.

- My wiemy w co inwestować na Ukrainie - mówił Grabowski. Wymieniając ocieplanie budynków, ograniczanie strat energetycznych, jako przykłady gałęzi gospodarki w które może wejść na Ukrainie polski kapitał. - Są dziedziny, gdzie eksport firm polskich w relacji z Ukrainą będzie rósł. Co nie znaczy, że nie zależy od stabilizacji finansowej i podatków na Ukrainie.


Społeczeństwo wschodniego sąsiada się boi o przyszłość


O samej sytuacji wśród Ukraińców mówił Daniel Szeligowski, analityk ds. Ukrainy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jego ocena jest ciekawa także ze względu na relacje rodzinne, które łączą go omawianym regionem. Cześć jego bliższej rodziny to Ukraińcy i Rosjanin.

- Perspektywa przyszłości w ocenie Ukraińców jest bardzo pesymistyczna – mówił Szeligowski. – Spodziewają się trudniejszych czasów niż obecne. Największym ich lękiem jest obawa o brak pracy. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach jej brakuje. Ironią tej sytuacji jest, że mimo trwającej wojny z Rosją to także do tego kraju wyjeżdża się za zatrudnieniem – zaznaczył. Taki stan rzeczy jest podyktowany łatwiejszym wyjazdem, niż do UE. Unia wymaga wiz.

Ekspert Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreślił jeszcze, że sam nie podziela pesymizmu ukraińskiego społeczeństwa. W jego ocenie inwestycje, na które zwracał uwagę wcześniej Andrzej Grabowski, już poprawiają stan gospodarki Ukrainy.

- Wiele inwestycji na Ukrainę właśnie napływa – mówił. – To jest związane z umową stowarzyszeniowa Ukrainy z UE. Na przykład przemysł samochodowy jest dynamicznie obecny w Zachodniej Ukrainie. Niemieckie i francuskie firmy lokalizują w tym regionie swoje fabryki, to inwestycje na kilkanaście milionów dolarów.

Szeligowski zaznaczył, że pewną szansą dla Ukrainy jest w najbliższych latach rolnictwo. Rosnąca populacja takich krajów jak Indie, Chiny, czy Bangladesz potrzebuje bowiem żywności, którą Ukraina może dostarczyć.


Zaskakujący entuzjazm Ukraińców wobec kryzysu toczącego UE


Rozmówcy w swoich wypowiedziach zaznaczyli, że sytuacji ekonomicznej Ukrainy nie można także oderwać od relacji politycznych, które w regionie są napięte. W tej kwestii zabrał głos Marek Ziółkowski, podsekretarz stanu w MSZ, odpowiedzialny za działania polskiej dyplomacji na kierunku wschodnim.

- Po rewolucji entuzjazm zastąpiły na Ukrainę inne nastroje, nie możemy jednak od nich oczekiwać nieustannej, społecznej gorączki. Porównując tę sytuację do Polski, nie było tak że dwa lata po 1989 roku żyliśmy w ciągłym stanie entuzjazmu – porównywał sytuację Ukrainy do Polski lat 90 XX.

- W kwestii polityki europejskiej, a w szczególności polskiej, w kryzysie jaki przeżywa UE, ewenementem jest naród, który powiewa flagami UE i walczy o swoje europejskie aspiracie. (…) Proszę zwrócić uwagę i docenić konsekwencję działań Europy w utrzymywaniu sankcji wobec Rosji -  dodał.

Ziółkowski podkreślił też przy okazji, że nie ma realnych sygnałów aby UE, czy jej najistotniejsze kraje (np. Włochy, Francja, Niemcy) chcą „przerwać blokadę” gospodarczą wokół Rosji.


Rosja zastyga gospodarczo, a pomysłów na siebie w wielkim kraju nie widać


Drugim, krócej omawianym tematem podczas EEC 2016 w Katowicach, była sama Rosja, która jest w kryzysie. Po pierwsze przez wypalanie się modelu rozwoju, o jaki oparła gospodarkę, po drugie przez różnicę w cenie ropy. Surowiec ten kosztował trzy lata temu sto czterdzieści dolarów za baryłkę, dzisiaj kosztuje mniej niż pięćdziesiąt dolarów. Ponadto sankcje krajów zachodnich mocno odbijają się na sytuacji ekonomicznej gospodarki sterowanej przez Kreml.

Eksperci stwierdzili, że Rosja będzie coraz bardziej „archaiczna gospodarczo”.

– Nie jest tak, że kryzys gospodarczy oznacza natychmiastowe konsekwencje geopolityczne. W Rosji nie ma pomysłu na modernizację. Niestety nic się tu nie zmienia. (…) Rosja to jedyny przypadek, kiedy „polityka siły” jest sprzeczna z modernizacją - powiedział wiceminister Ziółkowski. – Okoliczności sąsiadowania z Rosją nie są w tej chwili najłatwiejsze, ale staramy się przynajmniej utrzymać sposoby komunikacji - dodał.

Artykuł powstał na podstawie debaty „Co dalej na Wschodzie?”, która odbyła się 19 maja 2016 r. w ramach VIII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Debatę moderował Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie