Globalne porozumienia czy protekcjonizm?

wnp.pl (Adam Sofuł)
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Globalny porządek ekonomiczny się chwieje, czego przejawem jest zwycięstwo Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych i Brexit. To problem dla Polski, bo jest ona jednym z największych beneficjentów tego porządku – to wnioski z debaty „Globalne porozumienia czy protekcjonizm” w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Na całym świecie widać coraz silniejszą tendencje odwrotu od liberalizmu i gospodarki wolnorynkowej, nasilają się też tendencje protekcjonistyczne – zgadzali się uczestnicy debaty. Takie tendencje były wprawdzie obserwowane już wcześniej, ale teraz sytuacja jest o tyle inna, że dotyczy najważniejszych graczy w globalnej gospodarce.

GALERIA  11 ZDJĘĆ

- Kiedy mówimy o sytuacji w Stanach Zjednoczonych, tak naprawdę mówimy o globalnym porządku. Obecna sytuacja przypomina tytuł jednego z esejów Stefana Kisieleskiego „Co robi biskup, który traci wiarę – mówił Janusz Reiter były ambasador RP w Niemczech i USA, szef rady fundacji Centrum Stosunków Międzynarodowych, dodając, że w przypadku Stanów Zjednoczonych mamy do czynienia z „papieżem, który stracił wiarę” – w liberalizm i wolny handel. – Ameryka była zawsze głównym wytwórcą dóbr publicznych dla całego świata – podkreślał Reiter, dodając, że Ameryka może zmierzać w stronę modelu jaki obecnie obowiązuje w Rosji i Chinach. -Jeżeli Ameryka przystąpi do tego klubu zmienią się losy całego świata – podkreślał były ambasador.

 – To żałosne, że w Davos to Chiny mówią o sobie jako o liderze wolnego handlu – wtórował mu Paweł Wojciechowski, główny ekonomista ZUS. – Niektóre kraje nie dostrzegają związku między demokracją a modernizacją – dodał. Zdaniem Wojciechowskiego widocznym trendem jest dążenie do porozumień dwustronnych. – Popiera to Putin, bo z jego punktu widzenia, takie rozczłonkowanie jest korzystne – dodał ekonomista ZUS.  

- Nie doceniamy znaczenia tego, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych – mówił Reiter i przypominał: Kilka lat temu obserwowaliśmy demonstracje antyglobalistów w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych, które często szły pod hasłami antykapitalistycznymi. Teraz ci ówcześni demonstranci mają sojusznika – prezydenta Donalda Trumpa i znaczną część amerykańskiego społeczeństwa – stwierdził były ambasador.

Nasilenie tendencji protekcjonistycznych widać jednak nie tylko za Oceanem. To zjawisko ogólnoświatowe. – Nie ma powszechnego poparcia dla wolnego handlu. Częściej oczekują protekcjonizmu większe firmy. Średnie są bardziej przychylne wolnemu handlowi, bo potrzebują przestrzeni do rozwoju. Firmy, które rosną i są produktywne i konkurencyjne chcą robić interesy tam, gdzie mają rynek i zdolności produkcyjne – mówił książe Michael von Lichtenstein, prezes Geopolitical Information Service.

– Nawet Washington Post nawołuje do „rozsądnego nacjonalizmu” – dodawał Ignacy Morawski, założyciel i dyrektor Spot Data.

Skąd to zachwianie wiary w wolny handel. – Kwestią zasadniczą jest szczerość i uczciwość. Nie mówiliśmy szczerze o globalizacji. Okazało się, że ma ona również swoje wady Odczuła je m.in. amerykańska klasa średnia – stwierdził Zoltan Csefalvay, stały przedstawiciel Węgier przy OECD i UNESCO. - Politycy zachodni byli zaskoczeni podejściem klasy średniej – przyznawał Ignacy Morawski. – Musimy poczekać, aż politycy nauczą się komunikować ze społeczeństwem w kwestii kosztów globalizacji – konkludował Morawski.

Zgadzał się z tym Janusz Reiter. – Jakie są uprawnione oczekiwania w stosunku do UE? Wielu ludzi opacznie zrozumiało rolę UE. Oczekiwali, ze Unia będzie ich broniła przed globalizacją – stwierdził.

Zdaniem uczestników panelu dalszy rozwój tendencji protekcjonistycznych może oznaczać wojny handlowe, na których Polska, która jest jednym z największych beneficjentów globalizacji, może tylko stracić. – Nie wierzę w wybuch wojen handlowych. Oceniam to ryzyko na jakieś 5-10 proc. – mówił Ignacy Morawski, założyciel i dyrektor Spot Data. Jego zdaniem polska gospodarka wsparta jest na dwóch filarach – produkcji i usługach dla biznesu. – Polskie spółki są elementami globalnego łańcucha tworzenia wartości dodanej. – Odchodzimy już od prostej produkcji i najprostszych usług dla biznesu. Dziś wielkie korporacje przenoszą do Polski część swoich działalności. To siła napędowa polskiego wzrostu – stwierdził Morawski.

Jego zdaniem zagrożeniem dla Polski może być połączenie dwóch czynników. Pierwszy to miękka presja na zagraniczne firmy by nie przenosiły do Polski miejsc pracy, którą mogliśmy zaobserwować podczas francuskiej kampanii wyborczej. Nie należy zatem jego zdaniem oczekiwać regulacyjnych barier handlowych a właśnie takich miękkich tendencji protekcjonistycznych. Drugim czynnikiem jest polska tendencja, „żeby sobie samemu zrobić krzywdę”. – Rozmawiam z biznesmenami i wykazują oni dużo większe zaniepokojenie niż jeszcze 2-3 lata temu. Dobry wizerunek Polski jeszcze się nie załamał, ale już drży w posadach – przestrzegał Morawski.

- Jeżeli obecny porządek się zachwieje, to Polska będzie jednym z krajów, który na tym straci – przyznawał Janusz Reiter. – W tej chwili w Europie stoimy w obliczu konkurujących patriotyzmów. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, gdzie się znajdziemy jeżeli nie położymy kresu tej konkurencji patriotyzmów gospodarczych. Polska ma w tej konkurencji małe szanse – dodał szef rady CSM. – Polska jest jednym z największych zwycięzców reguł, jakie zapanowały po upadku komunizmu. Stracimy bardzo dużo, jeżeli ten system się rozpadnie – wtórował mu Jacek Rostowski, były minister finansów.

Jacek Rostowski podkreślił, że czynnikiem destabilizującym ów system w skali europejskiej jest decyzja Wielkiej Brytanii o wyjściu z Unii Europejskiej. Jego zdaniem to problem dla Europy, ale przede wszystkim problem dla Brytyjczyków. –  Nie ma szans by Brytyjczycy skorzystali na Brexicie. Unia Europejska zdecydowała, że cztery podstawowe wolności są nierozerwalnie ze sobą związane. To decyzja polityczna. I prawidłowa – powiedział były minister finansów, wyjaśniając, że nie można zatem zrezygnować ze swobodnego przepływu osób i jednocześnie korzystać bez ograniczeń z dobrodziejstw wolnego handlu. – Brytyjczycy nie zdają sobie sprawy, że to by wynegocjować nowy układ handlowy z UE to teraz jest już ich problem – mówił. - Wielka Brytania wybrała najbardziej absurdalny moment na to by stać się „globalna Brytanią”. Stało się to w momencie, gdy Stany Zjednoczone zwróciły się ku protekcjonizmowi –  dodał b. minister finansów.

Były szef resortu finansów uważa, że Wielka Brytania już zaczyna ponosić straty z powodu Brexitu. – W trzecim kwartale ubiegłego roku Wielką Brytanię opuściło już 50 tys. obywateli UE i były to przede wszystkim osoby z wyższym wykształceniem, absolwenci dobrych uczelni -  mówił Rostowski, dodając, że ograniczając dopływ emigrantów Brytyjczycy działają na niekorzyść swojej gospodarki, gdyż może to oznaczać odpływ kadr z londyńskiego City. – Jeżeli się chce być globalnym centrum finansowym to trzeba się raczej nastawiać na ściąganie najbardziej kompetentnych ludzi do jednego miejsca – podkreślał Rostowski. – Nie można być w lepszej sytuacji po opuszczeniu UE – podsumował.

Zdaniem Jacka Rostowskiego takie podejście UE w sprawie Brexitu – a więc nierozerwalność czterech głównych swobód w UE może być również pewną wskazówką dla Polski. – Komunikat jest następujący: Jeżeli chcecie być pełnoprawnym członkiem wolnego rynku musicie szanować państwo prawa – mówił były minister finansów.

Wszyscy byli zgodni, że obecna sytuacja jest poważnym wyzwaniem dla Unii Europejskiej, w tym  Polski. Jak odnaleźć się w tym szybko zmieniającym się świecie? – Musimy w Europie dostrzec rolę biznesu. Musimy być konkurencyjni i innowacyjni. Obecnie jest zbyt dużo regulacji i niechęci do ryzyka. Może wyjściem byłoby ograniczenie harmonizacji, oczywiście przy poszanowaniu czterech podstawowych swobód – podpowiadał książe von Lichtenstein. – Biznes nie lubi funkcji regulacyjnych – dodał. – Potrzebujemy innowacji i edukacji – wtórował mu Zsoltan Csefalvay.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie