EEC 2019

Euro w nowej dekadzie

Bartosz Dyląg
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

- Gdybym był Polakiem, musiałbym mieć dziurę w głowie, by dołączyć do strefy euro. Polacy musieliby płacić za bezrobocie we Francji. W strefie euro, podobnie jak kiedyś w socjalizmie w Europie Środkowo-Wschodniej, politycy jednych krajów są zmuszani do brania odpowiedzialności za to, co robią politycy innych krajów – zaznacza Hans-Olaf Henkel.

    GALERIA  6 ZDJĘĆ

  • - Stworzenie euro było odpowiedzią na problemy systemu wielowalutowego. Teraz problemy strefy euro są jeszcze niebezpieczniejsze – uważa Stefan Kawalec, prezes Capital Strategy.

  • - Winą euro nie jest sam fakt jego istnienia. Problemem jest to, że wprowadziliśmy bałagan w polityce prowadzonej w czasie kryzysu – uważa Marcin Piątkowski, senior economist w Banku Światowym, ale dodaje, że pomysł wyjścia ze strefy euro jest irracjonalny, utopijny.

  • Brigitte Granville, professor z Queen Mary University of London, uważa, że błąd strefy euro polega na tym, że skupia kraje z różnymi kulturami. To mieszanka mikropolityk, bardzo restrykcyjna polityka fiskalna jest pomieszana z bardzo luźną polityką fiskalną.

  • Wykorzystane w artykule wypowiedzi zebrano podczas panelu „Euro w nowej dekadzie”, który odbył się w ramach XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.



Europoseł, wiceprzewodniczący frakcji konserwatystów w kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego Hans-Olaf Henkel podkreśla, że był zwolennikiem euro do 2010 roku, do chwili, gdy niemiecki rząd oraz Europejski Bank Centralny złamali wszystkie obietnice, jakie dali niemieckiemu narodowi w momencie wprowadzania wspólnej waluty. Chodzi m.in. o poziom długu.

- Dla przypomnienia, porozumienie z Maastricht złamane było ponad 164 razy, ale Komisja Europejska nie interweniowała - zwraca uwagę Hans-Olaf Henkel.

Europoseł przywołuje presję, jaką francuscy politycy (m.in. Nicolas Sarkozy, Christine Lagarde oraz Jean-Claude Trichet, Dominique Strauss-Kahn) wywarli w maju 2010 roku na Angeli Merkel. Wymusili na niej w ten sposób złamanie obietnicy złożonej 14 dni wcześniej, że nie pomoże Grecji, bo łamałoby to traktat z Maastricht.

Uczestnicy panelu

- Zagrożono powrotem do franka, naruszeniem niemiecko-francuskiej przyjaźni, co było blefem, ale Merkel poddała się presji. Było to rażące naruszenie zasad. Zrozumiałem wówczas, że euro zaczyna niszczyć Europę, dokonuje wielu szkód politycznych i ekonomicznych na kontynencie - podkreśla Hans-Olaf Henkel.

W opinii niemieckiego eurodeputowanego, euro przyczyniło się do brexitu. - Euro zabija konkurencję wewnątrz Unii Europejskiej, dobrze, że Polska nie przystąpiła do strefy euro - uważa.

Brigitte Granville, professor z Queen Mary University of London, jest zdania, że euro pilnie potrzebuje dalszej integracji politycznej w 19 państwach członkowskich unii walutowej. - Unia monetarna wymaga unii politycznej i to oznacza wspólny budżet. Kto jest za unią polityczną w strefie euro? Francuzi, ale nie francuscy politycy - mówi Brigitte Granville.

Unia monetarna, wyjaśnia Granville, jest „tylko stałym kursem wymiany”, który zawsze kończy się kryzysem finansowym. - Nie da się go zlikwidować, tylko przez kryzys i eksplozję. Nie widzę tego przez następne 10 lat - dodaje.

Brigitte Granville, professor z Queen Mary University of London. Fot. PTWP

Brigitte Granville wskazuje, że od momentu wprowadzenia euro dochody po opodatkowaniu we Włoszech spadły o 5 proc., we Francji o 2 proc., podczas gdy w Niemczech wzrosły o 19 proc.

- Dużym błędem euro jest to, że zmusza Niemcy do współpracy z krajami, które potrzebują wydatków, ale Niemcy nie muszą tego robić. Niedbała polityka pieniężna niszczy emerytury, oszczędności i system bankowy. Nie ma więc bodźca monetarnego - podkreśla Brigitte Granville. - Jeśli mówimy o wspólnym budżecie, Niemcy dużo nie wydają, a powinny inwestować więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę starzejące się społeczeństwo. Byłoby to wielkie źródło konfliktów i zagroziłoby strefie euro.

Jej zdaniem, błąd strefy euro polega na tym, że skupia kraje z różnymi kulturami. To mieszanka mikropolityk, bardzo restrykcyjna polityka fiskalna jest pomieszana z bardzo luźną polityką fiskalną.

Stefan Kawalec, prezes Capital Strategy, przypomina z kolei, że kilka lat temu grupa europejskich ekonomistów ogłosiła Manifest Solidarności Europejskiej (byli w tym gronie m.in. Hans-Olaf Henkel, Brigitte Granville oraz Stefan Kawalec). W celu ochrony Unii Europejskiej zaproponowali ochronę wspólnego rynku i likwidację waluty euro pod ścisłą kontrolą.

- Proces ten powinien być organizowany etapami, ale nie powinniśmy zaczynać od wyjścia najsłabszych krajów, takich jak Grecja czy Włochy. Powód? Paradoks wspólnej waluty polega na tym, że kraje, które są w kryzysie i potrzebują własnej waluty, nie mogą łatwo i bezpiecznie opuścić unii walutowej, bo mogłoby to wywołać panikę - wyjaśnia Stefan Kawalec.

- Jeżeli ludzie w kraju, który jest w kryzysie, wiedzieliby, że kraj chce wprowadzić własną walutę, zamiast euro, to spodziewaliby się, że depozyty byłyby przekształcone w nową walutę, a ta nowa waluta doprowadzi do utraty wartości euro - dodaje prezes Capital Strategy.

Stefan Kawalec, prezes Capital Strategy. Fot. PTWP

Jego zdaniem mogłoby wówczas stać się tak, że oszczędności w euro zmniejszą się znacznie w krótkim czasie. Normalną reakcją ludzi będzie bowiem pójście do banków, zabranie gotówki do domu i czekanie na to, co się stanie. Mogłoby to sparaliżować europejską gospodarkę i mieć dramatyczne konsekwencje, na przykład ryzyko zamieszek.

- W manifeście zasugerowaliśmy, że powinniśmy zacząć od najbardziej konkurencyjnych krajów, na przykład Niemiec. Wielu ekonomistów zgadza się, że byłby to najłatwiejszy i najbezpieczniejszy sposób zlikwidowania europejskiej waluty - uważa Stefan Kawalec.

W jego opinii Francja, twórca wspólnej waluty, teraz jest jej ofiarą. Stało się tak, ponieważ prezydent François Mitterrand i jego koledzy wierzyli, że euro wzmocni pozycję ekonomiczną Francji oraz Niemiec. Stało się inaczej - Paryż stracił ekonomicznie i politycznie, dlatego we Francji wzrosły ruchy populistyczne i nacjonalistyczne.

- Stworzenie euro było odpowiedzią na problemy systemu wielowalutowego. Teraz problemy strefy euro są jeszcze niebezpieczniejsze. Europa wiedziała jak radzić siebie z problemami tworzonymi przez wiele walut. Teraz sobie nie radzi - zaznacza Stefan Kawalec.

Innego zdania jest Marcin Piątkowski, senior economist w Banku Światowym. Dla niego pomysł wyjścia ze strefy euro jest irracjonalny, utopijny. - Unia Europejska jest jak małżeństwo, jeśli chcesz się rozwieść, musisz podać dobre argumenty. Pierwsze pytanie będzie, czy możesz coś zrobić, by małżeństwo uratować. Odpowiedź brzmi: tak – uważa Marcin Piątkowski. - Możemy też sprawić, by euro działało. Winą euro nie jest sam fakt jego istnienia. Problemem jest to, że wprowadziliśmy bałagan w polityce prowadzonej w czasie kryzysu - dodaje.

W opinii Marcina Piątkowskiego euro może być naprawione. - Jest wiele pomysłów, jak to zrobić. Wyjście z euro będzie szkodliwe, bolesne i nieproduktywne - podkreśla przedstawiciel Banku Światowego. - To nieprawda, że euro osłabia Europę. Pewnie mało kto pamięta, że 9 na 10 amerykańskich ekonomistów mówiło, że Unia Europejska jest skazana na klęskę. Tak jednak się nie stało. Wzrost PKB na głowę w Unii Europejskiej ma dokładnie takie samo tempo jak w USA.

Marcin Piątkowski, senior economist w Banku Światowym. Fot. PTWP

W jego opinii, w przyszłości będziemy mieć dwie waluty, chińskiego juana i dolara amerykańskiego. - Czy nie dobrze byłoby mieć wtedy silną europejską walutę? - zastanawia się Marcin Piątkowski.

Hans-Olaf Henkel zwraca uwagę, że Europa na tle USA to wielki zwycięzca ostatnich 40 lat. - W ostatnich latach 90 proc. Francuzów podniosło swój dochód szybciej niż 90 proc. Amerykanów - mówi europoseł. - Przyczyną spowodowanych przez euro strat we Francji jest niewłaściwa polityka prowadzona podczas kryzysu, która nie była wystarczająco ekspansywna w zakresie monitorowania strony podatkowej.

Poseł do Parlamentu Europejskiego Hans-Olaf Henkel. Fot. PTWP

Jak podkreśla eurodeputowany, dziewięć krajów Unii Europejskiej nie jest w strefie euro. Z tego grona jedynie Rumunia chce przyjąć wspólną walutę. Wszystkie te kraje przez ostatnie 20 lat radziły sobie lepiej niż kraje strefy euro. Polska radziła sobie lepiej niż Niemcy.

- W czasach, kiedy byłem prezesem Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego, niemiecki przemysł był używany do rewaloryzacji marki. Było 17 rewaloryzacji zanim wprowadzono euro. To rewaloryzacja spowodowała, że niemiecki przemysł był bardziej produktywny i kreatywny niż przemysł w Europie. Ale to minęło. Straciliśmy w ciągu 20 lat znaczną część produktywności – analizuje Hans-Olaf Henkel. - Z perspektywy Niemiec presja bycia lepszym zniknęła. Dla Niemiec euro jest za słabe, dla Włoch, Greków czy Francuzów - za mocne - dodaje.

Jak wyjaśnia niemiecki eurodeputowany, w latach 90. Włochy mogły dewaluować walutę i konkurować z Niemcami, dziś jest to niemożliwe. To wszystko nastało po wprowadzeniu euro.

Co robi polityka euro? Cały czas wymaga od polityków zmiany ekonomicznej kultury kraju, aby dostosować się do wspólnej waluty. To nie działa.

- Gdybym był Polakiem, musiałbym mieć dziurę w głowie, by dołączyć do strefy euro. Polacy musieliby płacić za bezrobocie we Francji. W strefie euro, podobnie jak kiedyś w socjalizmie w Europie Środkowo-Wschodniej, politycy jednych krajów są zmuszani do brania odpowiedzialności za to, co robią politycy innych krajów – zaznacza Hans-Olaf Henkel.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie