EEC 2019

Przemysł obronny

Robert Szymczak
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Przemysł zbrojeniowy powinien być jednym z kół napędowych gospodarki. Niejednokrotnie w wyniku prac badawczo-rozwojowych w nim prowadzonych powstają wynalazki, które mają znaczenie nie tylko dla wojska, ale również dla całej gospodarki. Powinien być, ale nie jest... na razie.

    GALERIA  8 ZDJĘĆ

  • Te zakłady PGZ, które mają stałe kontrakty z MON, funkcjonują całkiem nieźle. Liderem jest Huta Stalowa Wola, która ma dwa produkty - Kraba i Raka - z kontraktami wieloletnimi.

  • Polska ma kilka produktów, które są lub mogą być hitami eksportowymi przemysłu obronnego. Jesteśmy w absolutnej czołówce światowej, jeśli chodzi o systemy bezzałogowe.

  • Brak agencji uzbrojenia, która skupiałaby wszystkie rozproszone kompetencje, jest największym „hamulcowym” rozwoju polskiego przemysłu obronnego i modernizacji polskiej armii.

  • Nad możliwościami rozwoju polskiego przemysłu obronnego debatowali uczestnicy sesji "Przemysł obronny", która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.



W Polsce praktycznie od 1989 roku następowały bardzo duże zaniedbania w sektorze obronnym. Wynikały one z przeświadczenia, że w Europie poważnego konfliktu już nie będzie.

Postępowało zmniejszanie liczebności i wyposażenia poszczególnych armii, w tym armii polskiej, a w następstwie tego ograniczanie możliwości produkcyjnych przemysłu obronnego.

- Między rokiem 1989 a 1992 nastąpiło radykalne załamanie zakupów - spadły one o ok. 70 proc. i przez wiele lat zakłady zbrojeniowe żyły z wyprzedawania swojego majątku - przypomniał Witold Słowik, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Po 1992 roku rozpoczęły się - niejednokrotnie wewnętrznie sprzeczne - procesy dotyczące przekształceń polskiego państwowego przemysłu obronnego.

Najpierw były pomysły prywatyzacyjne, potem konsolidacyjne - część przemysłu skupiła się wokół Bumaru, część wokół Agencji Rozwoju Przemysłu. Potem powstał Polski Holding Obronny, który miał spinać przynajmniej znaczną część zakładów. Wreszcie - ok. 5 lat temu - powstała Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ).

Długie wstawanie z kolan


- Tak naprawdę, pod kątem organizacyjnym, dużo czasu zostało zmarnowane, co przyczyniło się do ogólnie nie najlepszej kondycji polskiego sektora obronnego - podkreślał Witold Słowik. - Te zaniedbania da się zauważyć w szczególności w aspekcie braku kapitału na przeprowadzenie niezbędnych nakładów inwestycyjnych.

Witold Słowik, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej
- W chwili tworzenia Polskiej Grupie Zbrojeniowej przekazano większość zakładów przemysłu obronnego i stoczniowego, nie dając jednak kapitału na niezbędne inwestycje i odrobienie zapóźnień technologicznych - mówił prezes grupy.

- Sytuacja na dzień dzisiejszy jest taka, że te zakłady, które mają stałe kontrakty z Ministerstwem Obrony Narodowej, funkcjonują całkiem nieźle - mówił prezes Słowik. - Tutaj liderem jest Huta Stalowa Wola, która ma dwa produkty - Kraba i Raka - z kontraktami wieloletnimi. W wyniku tych kontraktów zakład, który kilka lat temu miał kiepską sytuację finansową, w tej chwili generuje wysokie nadwyżki.

- Po drugiej stronie mamy zakład w Pionkach, który jest muzeum techniki, gdzie do tej pory funkcjonują prasy wodne z końcówki XIX wieku - opowiadał Witold Słowik. - Po drodze jest wiele zakładów, w różnej sytuacji.

- Generalnie, w chwili obecnej szukamy źródeł finansowania, tak aby dokonać dużych inwestycji i niektóre kompetencje wzmocnić, a niektóre nawet przywrócić - jak produkcję wielobazowych prochów, która została utracona - zapowiadał prezes PGZ. - Niestety, dużo kompetencji żeśmy utracili.

Przemysł prywatny nadąża, ale współpraca jest niezbędna



Na ile nasz przemysł obronny może mieć szanse na międzynarodowych rynkach, mając za konkurentów takie kraje, jak Niemcy, USA, Izrael, które są bardzo aktywne na tym polu?

- Jeśli mówimy o eksporcie i przychodach z eksportu, to nie ulegajmy pewnym mirażom. Nie jest ważne, ile sprzedajemy, tylko jaką mamy marżę na tym eksporcie - stwierdził Piotr Wojciechowski, prezes zarządu Grupy WB. - Jeżeli już eksportujemy, to najważniejsze jest eksportować to, co produkujemy w kraju, na bazie własnych technologii. Wtedy to jest najkorzystniejsze.

- Polska ma kilka produktów, które są lub mogą być takimi hitami eksportowymi - podkreślił prezes Wojciechowski. - W wielu aspektach Polska ma wyroby, które budzą prawdziwy szacunek na świecie. Wspomnę tu choćby o naszych systemach łączności, które są używane w ok. 100 krajach. To nasza technologia - produkcję licencyjną prowadzimy w tej chwili w czterech krajach. Ten przypadek pokazuje, że takim niszowym produktem można wiele „zwojować” na międzynarodowym rynku.

Piotr Wojciechowski, prezes zarządu Grupy WB
- Jesteśmy w absolutnej czołówce światowej, jeśli chodzi o systemy bezzałogowe – kontynuował prezes Grupy WB. - Mamy pewne rozwiązania, które są wiodącymi na rynku - można powiedzieć są trendami wytyczającym pewien kierunek. Mówię tu o amunicji krążącej - na dziś jesteśmy prawie że światowym liderem w tym zakresie.

- Jeżeli patrzymy na drony, jako na bojowe statki powietrzne, to musimy sobie zdawać sprawę, że to nie są zwykłe urządzenia. To są już roboty wyposażone w sztuczną inteligencję. One nie tylko same rozpoznają przeciwnika, one potrafią się samodzielnie organizować i uderzać tam, gdzie jest to możliwe – podkreślał prezes Wojciechowski. - Tu mówimy o całej rodzinie takich samolotów - od takich, które mogą przenosić ładunki o wadze 200 gramów, do takich o nośności kilkudziesięciu kilogramów. Mogą one „dyżurować” w powietrzu i być wezwane przez żołnierza, żeby uderzyć tam, gdzie to jest najbardziej skuteczne. Mówimy tu o broni przyszłości, która da wojsku możliwości, które do tej pory były nieznane.

Wsparcie „z góry” niezbędne


- Trudno nam narzekać na wsparcie władz, bo takie od państwa otrzymujemy. Wprawdzie nie jest ono tak silne, jak w USA, ale nie można powiedzieć, że nie ma go w ogóle - powiedział Piotr Wojciechowski.

Jego zdaniem, przykładem dobrej współpracy rządu z przemysłem obronnym są USA. - Mamy tam spółkę i widzimy, jak to się dzieje na tamtym rynku. Rząd USA bardzo silnie wspiera spółki obronne na każdym rynku zagranicznym – podkreślał prezes Wojciechowski. - W Polsce mamy różnie. Wszystko zależy od kraju, jaki jest tam attaché wojskowy, jaki jest ambasador. Nie ma jakiejś jasnej polityki wspierania, szczególnie przemysłu, który nie jest w stu procentach państwowy.

- Wsparcie państwa na międzynarodowych rynkach jest bardzo ważne w przypadku przemysłu obronnego – stwierdził Leon Komornicki, przewodniczący rady wykonawczej Komitetu Przemysłowego Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego. - Firmy te nie poradzą sobie na rynkach zagranicznych, jeśli państwo nie wypracuje określonego systemu wsparcia. To musi być cały, kompletny system, „oprzyrządowany” personalnie, merytorycznie, politycznie, dysponujący odpowiednią wiedzą o polskim przemyśle obronnym.

Leon Komornicki, przewodniczący rady wykonawczej Komitetu Przemysłowego Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego
- Jest trochę dobrych polskich produktów na rynku - mówimy tu o systemach dowodzenia i łączności od Grupy WB, mówimy o Rosomaku, który przez 15 lat swojego istnienia stał się wozem zupełnie innej generacji niż jego pierwowzór - mówił Mieczysław Bieniek z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, były zastępca dowódcy strategicznego NATO. - Mamy świetne produkty, choć nie zawsze w stu procentach wyprodukowane w Polsce - np. w przypadku Kraba trzeba wspomnieć, że to jest podwozie koreańskie, silnik niemiecki, wieża brytyjska, lufa francuska, ale produkt finalnie jest polski.

Mieczysław Bieniek, Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, były zastępca dowódcy strategicznego, NATO
- Rosomak rodził się w pewnych bólach i z pewnymi oporami, ale myślę, że to był „strzał w dziesiątkę”. To, że bazujemy na licencji fińskiej Patrii, to jest fakt, ale wiele wersji tego wozu powstało przy użyciu naszej myśli technicznej - w kooperacji z PGZ czy WB Electronics. Jesteśmy właścicielami tych pomysłów - zaznaczył Bartłomiej Smoczyński, prezes zarządu Rosomak SA. - Włożyliśmy w ten projekt dużo serca i dużo polskiej myśli technicznej.

Eksportować można też usługi


- Jeśli chodzi o eksport, to eksportujemy sam wóz, technologię, ale też całą obsługę techniczną – przyznam, że w tym zakresie potrzebujemy wsparcia na wyższych szczeblach – dodał Bartłomiej Smoczyński.

Bartłomiej Smoczyński, prezes zarządu, Rosomak SA
- Nie wolno zapominać o tym, że na terenie Europy są wojska amerykańskie. Będzie ich coraz więcej i polski przemysł obronny powinien już dzisiaj zdobywać kompetencje w zakresie serwisowania sprzętu amerykańskiego - zauważył Leon Komornicki.

- Usługi serwisowe mogą być równie ważnym produktem polskiego przemysłu obronnego, co czołgi i rakiety - potwierdził Bartłomiej Smoczyński. - Spółka Rosomak chciałaby się włączyć w prace nad wykorzystaniem strategicznej pozycji Polski i stworzeniem serwisowego hubu w regionie.

Wszyscy czekają na agencję do spraw uzbrojenia



- W Polsce koniecznie należy usprawnić system pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia – mówił Mieczysław Bieniek. - Producenci uzbrojenia doskonale wiedzą, z iloma podmiotami muszą się zetknąć, aby uzyskać zamówienie – najpierw selekcja, wybór, przedstawienie warunków technicznych, potem cała skomplikowana procedura, wiele podmiotów prawnych, instytucjonalnych, inspektoraty uzbrojenia, departament polityki zbrojeniowej - to wszystko jest bardzo rozproszone. Na końcu tego łańcucha jest decydent, który tak do końca nie wie, czy to wszystko jest zgodne z prawem i uwarunkowaniami politycznymi.

- Brak agencji uzbrojenia, która mogłaby skupiać w swoim ręku wszystkie te rozproszone kompetencje jest chyba największym „hamulcowym” rozwoju polskiego przemysłu obronnego i modernizacji polskiej armii – podkreślał Mieczysław Bieniek.

- Być może można by to zorganizować na bazie inspektoratu uzbrojenia - dodać innych fachowców, dać odpowiednie pieniądze, dać kompetencje, umocować to prawnie i instytucjonalnie - tak aby ta agencja rozpoznawała rynek i jego potrzeby na postawie planu modernizacji technicznej, rozpoznawała możliwości naszego przemysłu, przeprowadzała przetargi, wdrażała i promowała polski przemysł na arenie międzynarodowej - zastanawiał się Mieczysław Bieniek.

Będzie polski ciężki czołg



- To, że nie osiągnęliśmy sukcesu w polskim przemyśle obronnym przez 20 lat, to nie jest wina ostatniego rządu - to 20 lat błędów i wypaczeń, szczególnie w zakresie strategii obrony państwa - to ona determinuje praktycznie rozwój wszystkiego, co jest związane z obronnością - tłumaczył Leon Komornicki.

- Według mnie zbrodnią na wojskach pancernych i przemyśle obronnym był zakup Leopardów - mówił Leon Komornicki. - Kupiliśmy sobie Leopardy i zatkaliśmy sobie jakąś tam dziurę w uzbrojeniu. Ale przecież kupiliśmy to bez umowy przemysłowej. Nie podpisaliśmy kontraktu z Rheinmetallem i z MANem, tylko z Bundeswehrą. Nie mieliśmy żadnego parku do tych czołgów.

- Uważam, że Leopardy zniszczyły polski ciężki przemysł obronny, który dobrze sobie radził z produkcją czołgów - dodał Leon Komornicki. - Powstał program Gepard, który jednak został zaniechany. A przecież kompetencje do tego, żeby robić czołgi, mamy. Jako przykład niech posłuży Huta Stalowa Wola i jej Krab, który może być hitem na rynku uzbrojenia.

- Projekt polskiego czołgu to jest projekt niezbędny. PGZ chce do tego projektu przystąpić i mocno się do tego przygotowuje - zapowiedział Witold Słowik. - Mamy potencjał w tym zakresie. Przez wiele lat były prowadzone prace nad stworzeniem czołgu Gepard. Niestety, gdy czołg został stworzony, to armia zrezygnowała z zakupu - doszła do wniosku, że potrzebuje czołgu ciężkiego, a Gepard jest czołgiem lekkim.

- W tej chwili, w porozumieniu z armią, uruchamiamy projekt prac badawczo-rozwojowych nad ciężkim, polskim czołgiem. Chcemy uzyskać dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju - poinformował prezes PGZ. - Mamy szereg zakładów przemysłu ciężkiego, które są w stanie tego typu produkcję realizować. Chociaż na pewno, tak jak przy Krabach, nie będzie to produkt w całości polski, tylko będzie to projekt składany z różnych elementów. Ale chcemy, żeby był to produkt całkiem nowy.

Sukcesy tam, gdzie współpraca



- Patrząc na przykład Raka czy Kraba, można zauważyć, że sukcesy mamy tam, gdzie współpracujemy. Huta Stalowa Wola, przy naszej współpracy, wypracowała swoje technologie, własne produkty, które są na świecie konkurencyjne - powiedział Piotr Wojciechowski. - Nadchodzą też nowe produkty, które robimy wspólnie z PGZ - są to np. radiostacje, pewne elementy wyposażenia żołnierza indywidualnego oraz 30 mm wieża bezzałogowa do wozów pancernych. Odnośnie tego ostatniego jestem pełen optymizmu i uważam, że współpraca między nami a PGZ daje bardzo dobry wyrób, który ma spore szanse na światowych rynkach.

- Chcielibyśmy tę współpracę rozszerzać. Jednym z bardzo ważnym tematów, o których trzeba wspomnieć, jest możliwość produkcji w Polsce broni rakietowej - zapowiedział prezes Wojciechowski. - Jako WB Electronics chcielibyśmy zaoferować PGZ współpracę w zakresie programu Narew, czyli rakiety ziemia-powietrze. Mamy nadzieję, że również w tym zakresie ta współpraca między polskimi podmiotami będzie miała szansę na stworzenie kolejnego produktu na miarę Kraba czy Raka.

Według prezesa Grupy WB, projekt Narew powinien być skierowany do polskiego przemysłu obronnego, bo posiadamy w kraju kompetencję do budowy takich systemów.

- Z punktu widzenia polskiego przemysłu rakiety dają możliwość bardzo dużych działań. Mamy tu historyczne, pozytywne doświadczenia, jeśli chodzi o rakietę Grom. W tej chwili udało się – nie bez problemów - zakończyć pracę nad następcą Gromu - Piorunem - stwierdził prezes PGZ Witold Słowik. - W ramach offsetu pierwszego etapu programu Wisła udało nam się z Lockheedem podpisać umowę, w ramach której przewidziane jest tworzenie laboratorium do badania rakiet. To laboratorium będzie mogło być wykorzystane do wszelkich prac związanych z tym rodzajem uzbrojenia.

- Mamy tu więc pewien potencjał naukowo-badawczy, który chcielibyśmy wykorzystać w ramach programu Narew. Zabiegamy o to, żeby jak najwięcej elementów tego programu było wyprodukowane w Polsce - dodał prezes Słowik.

Dyskusję moderował Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny Gazety Polskiej

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie