Fot. Adobe Stock/PTWP. Data dodania: 20 września 2022
Czy jest sens inwestowania w szukanie własnych systemów szkolenia dzieci i młodzieży, kiedy tego typu rozwiązania od lat są skutecznie wdrażane w innych krajach? Czy lepsza będzie rodzima szkółka piłkarska stworzona przez Zagłębie Lubin lub Wisłę Kraków, a może taka z zachodnią licencją Barcelony albo Borussii Dortmund? Niezależnie od dobranej drogi, osoby szkolące młodzież muszą zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności za tych, którzy po takim szkoleniu nie trafią do sportu zawodowego.
GALERIA 12 ZDJĘĆ
- Pieniędzy z budżetu państwa na szkolenie młodzieży jest za mało, a często są też źle wydawane - twierdzi jednoznacznie Wiesław Wilczyński, założyciel FCB Escola Varsovia.
- W jego opinii, właściciele polskich szkółek piłkarskich powinni kupować gotowe rozwiązania, które już miały okazję sprawdzić się w Europie Zachodniej.
- Innego zdania jest Rafał Wisłocki, prezes Wisły Kraków. - Warto dostosować filozofię szkolenia do tego, co wynika z regionu - mówi.
- Aby mieć aktywne i zdrowe społeczeństwo, musimy szkolić dzieci i młodzież - mówi zdecydowanie Jan Widera, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu. - Dlatego też zwiększyliśmy krajowe środki na ten cel do 220 mln zł. Stworzyliśmy swego rodzaju piramidę szkoleniową. Powróciliśmy do idei SKS-ów, gdzie mamy nadzieję, że dzieci rozpoczną drogę ze sportem. Następnie powinny zostać przekazane do klubów, juniorskich kadr wojewódzkich, skąd najlepsi trafiają do kadr narodowych i olimpijskich - wymienia.
Jak dodaje, Ministerstwo Sportu uruchomiło kilka programów sponsorskich dla utalentowanej młodzieży. Tylko w jednym z nich, pieniądze publiczne wspierają około 250 młodych sportowców w wieku 18-23 lata, którzy mogą liczyć na bezpośrednie wsparcie wynoszące nawet 40 tys. zł rocznie.
Lepiej nie marnować pieniędzy na szukanie, tylko kupić gotowe rozwiązanie
- Pieniędzy z ministerstwa na szkolenie młodzieży jest wciąż za mało i często są źle wydawane - komentuje Wiesław Wilczyński, założyciel szkoły FCB Escola Varsovia. - Dlatego tez zdecydowałem pójść inna drogą, i poszukać rozwiązań u tych, którzy już je mają od dawna. Kiedy zakładałem szkółkę, najlepszym klubem na świecie była FC Barcelona. To tam poprosiłem o wsparcie a sam prezydent Barcelony napisał mi w liście, że Polska to kraj o dużej wartości i warto założyć akademię - wspomina.
Jak zaznacza, to nie Barcelona otworzyła w Polsce szkołę. Daje jednak metodologię i znak firmowy. Koszt to około 125 tys. euro rocznie. Czy to się opłaca?
- Moim zdaniem to i tak korzystniejsze niż wydawanie pieniędzy na szukanie koncepcji. Naszego kraju nie stać na poszukiwanie. Lepiej mieć szybszą ścieżkę i zapłacić za gotowy projekt. Promujemy jednak własną markę i tożsamość - zaznacza Wiesław Wilczyński.
Czytaj więcej na
PortalSamorzadowy.pl
« POWRÓT