Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022
Potrzebny jest mocny głos polskiego lobbingu na forum Unii Europejskiej. W tym ważnym obszarze wciąż mamy wiele do zrobienia, a problemem jest między innymi zbyt mała liczba profesjonalnych lobbystów w Brukseli - zgodzili się eksperci podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
GALERIA 9 ZDJĘĆ
- - W Brukseli jest 12 polskich grup i stowarzyszeń, które mają biura zajmujące się lobbingiem. Dla porównania Niemcy mają 205 takich biur - wyliczał wiceminister przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa.
- - Inwestycja w lobbing to inwestycja o najwyższej stopie zwrotu - podkreślił dyrektor przedstawicielstwa PKP w Belgii Tomasz Lachowicz.
- W Brukseli uruchomione zostało przedstawicielstwo Business & Science Poland (BSP). Jego celem ma być wciągnięcie w proces lobbowania na rzecz polskiej nauki i przedsiębiorczości jak największej liczby firm.
- Dyskusja odbyła się podczas panelu "Polski lobbing na forum Unii Europejskiej" w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Wiceminister przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa przedstawił dane, z których wynika, że w Brukseli jest 12 polskich grup lub stowarzyszeń, które mają biura zajmujące się lobbingiem. Dla porównania 205 takich biur mają Niemcy, a na przykład Dania ma ich 29.
- Czymś innym jest stała obecność w Brukseli, a czymś innym jest posiadanie komórki w Warszawie. Jest sporo do zrobienia. Należy stawiać za wzór tych, którzy w Brukseli są obecni i pokazywać przykłady dojrzałej aktywności lobbingowej. Natomiast chcielibyśmy, żeby tego było znacznie więcej. Chodzi o zachęcenie polskich przedsiębiorców do aktywności, bo państwo polskie ich w tym nie zastąpi – powiedział Ociepa.
Wiceminister podziękował tym przedsiębiorcom i przedstawicielom polskiego biznesu, którzy są obecni w Brukseli. Dodał jednak, że dziś głos polskiego biznesu jest w Brukseli rozproszony. – Trzeba tworzyć i wspierać takie inicjatywy, które będą pracowały na efekt synergii, jeśli chodzi o obecność polskiego biznesu i nauki w Brukseli – uważa Ociepa.
Wiceminister przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa (fot. PTWP) Przypomnijmy, że 16 maja w Brukseli uruchomione zostało oficjalnie przedstawicielstwo Business & Science Poland. To ośrodek, którego celem ma być wciągnięcie w proces lobbowania na rzecz polskiej nauki i przedsiębiorczości jak największej liczby firm. Członkami BSP jest obecnie kilkanaście spółek Skarbu Państwa. Na otwarciu BSP był premier Mateusz Morawiecki i wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Marosz Szefczovicz. – Już na wstępie ta inicjatywa ma dużą wagę oraz wsparcie premiera polskiego rządu i wiceprzewodniczący KE - powiedział Ociepa. - To pokazuje, że od samego początku będzie identyfikowana na forum Komisji Europejskiej. Chciałbym więc, żebyśmy się raczej nastawili ambitnie, że to ma być game changer naszej obecności w Unii Europejskiej – ocenił Ociepa.
Z kolei prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak ocenił, że polska pozycja jest dużo gorsza, niż się wydaje. – Jest tego kilka przyczyn. Biznes nie garnie się ani do zrzeszania, ani do sfinansowania tam działań. Polskie przedstawicielstwa w Brukseli nie należą do potęg. Główne tego przyczyny to wysokie koszty pracy. Mało kogo na to stać – powiedział Kaźmierczak.
Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak (fot. PTWP) - To też drastyczna krótkowzroczność polskich przedsiębiorców, którzy jeszcze, chyba z czasów komunistycznych, są przyzwyczajeni do tego, że jakoś się uda – ocenił szef ZPP.
Jego zdaniem brakuje też dostarczania informacji organizacjom i przedsiębiorcom, którzy działają w Brukseli. Dodał, że polityka polska w Brukseli dotychczas była bardziej nastawiona na rynek krajowy. - Oczekiwalibyśmy od rządu zorganizowania dobrej sieci wymiany informacji i uruchomienia programu grantowego na przykład w sprawach sektorowych – dodał Kaźmierczak.
Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak wskazał, że w Brukseli wciąż brakuje przedstawicieli polskiego biznesu. - Podstawowy problem, który widzimy, to kwestia liczebności. Jeżeli spojrzymy na dane dotyczące zarejestrowanych polskich przedstawicieli lobbystów pracujących w Brukseli, to Polska razem z pozostałymi krajami Grupy Wyszehradzkiej ma mniej więcej tylu pracowników biznesu obecnych w Brukseli, co Niemcy - powiedział Arak.
Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak (fot. PTWP) - Jeżeli biznes ma odpowiednio szybko reagować na pewne zmiany legislacyjne, to musi go być więcej. Polskie firmy są rzadziej obecne na etapie prac Komisji Europejskiej – dodał.
Szef PIE zwrócił uwagę, że Polska jest dosyć dużym krajem Unii Europejskiej, o sporej liczbie reprezentantów. – Pomijając to, co państwo może zrobić, ważne jest też to, żeby firmy zdały sobie sprawę z tego, że muszą inwestować część swojego budżetu w zadania na poziomie brukselskim – powiedział Arak.
Z kolei dyrektor przedstawicielstwa PKP w Belgii Tomasz Lachowicz ocenił, że należy zwracać uwagę na to, jak firmy państwowe i ich prezesi postrzegają te kwestie. - Oni rzadko patrzą na strategię biznesową w perspektywie 30-50 lat, a bardziej patrzą przez pryzmat trzech-czterech lat, do kolejnych wyborów. To jest fakt, nie żadna krytyka, bo tak to funkcjonuje – powiedział Lachowicz.
Dyrektor przedstawicielstwa PKP w Belgii Tomasz Lachowicz (fot. PTWP) Podał przykład Niemiec, gdzie mimo wyborów i zmian na stanowiskach prezesów firm jest jasna strategia biznesowa. – Nasze przedstawicielstwo przez 17 lat zarobiło miliardy dla PKP. Inwestycja w lobbing to jest inwestycja o najwyższej stopie zwrotu – ocenił Lachowicz.
Jego zdaniem punktem wyjścia jest zdefiniowanie priorytetów, co odbywa się w kraju. Ważne jest także to, aby w Parlamencie Europejskim działać ponadpolitycznie. - Pytanie czemu ten polski biznes siedział cicho przez tyle lat. Czy to jest kwestia edukacji i managementu? Lobbing unijny jest przykładem tego, że ma kolosalny wpływ na kształtowanie makrootoczenia - powiedział Lachowicz.
- Nie można oczekiwać, że jeden przedstawiciel ogarnie cały lobbing dla dużych koncernów. Tu trzeba po prostu myśleć od poziomu zarządu, poprzez szczebel średni, żeby wiedzieć, jak definiować swoje potrzeby - dodał.
Prezes Business & Science Poland Tomasz Chmal uważa, że tego typu inicjatywa mogła powstać tylko z udziałem państwowych spółek. – Spółki skarbu państwa są duże i mają dość dobrze zdefiniowane interesy – powiedział Chmal, zapewniając, że projekt BSP jest otwarty także dla spółek prywatnych, małych i średnich przedsiębiorców.
Prezes Business & Science Poland Tomasz Chmal (fot. PTWP) - Nie ma takiej możliwości, żeby jedna osoba była w stanie obsłużyć bardzo wiele sektorów w różnych dziedzinach. Potrzebujemy od kilkunastu do kilkudziesięciu profesjonalnych lobbystów, którzy będą reprezentowali polskie firmy - wyjaśnił.
Na 12 tysięcy lobbystów zarejestrowanych w Unii Europejskiej z Polski jest ich 202. - To, co robimy, jest kroplą w morzu potrzeb. - powiedział Chmal, podkreślając, że "ta gra będzie się odbywała na różnych poziomach".
Piotr Dardziński, prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz podkreślił, że trzeba mieć strategię wyprzedzającą. - Da się w Polsce zrobić dużo, ale potem trzeba zrobić dużo w Brukseli. W naszym przedstawicielstwie kwestiami nauki zajmuje się jedna osoba. W przedstawicielstwie chorwackim zajmuje się tym siedem osób, a w niemieckim jest to kilkadziesiąt osób - powiedział Dardziński.
Prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz Piotr Dardziński (fot. PTWP) - Nie ma szans, żebyśmy mogli stosować strategię wyprzedzającą, bo mamy jedną osobę. Pozytywne jest natomiast to, że nasz reprezentant jest bardzo dobrze przygotowany. Jest tylko kwestia dokadrowania – dodał.
- Będziemy oczywiście lobbować na rzecz dobrych rozwiązań, ale naszą główną rolą jest dostarczanie informacji. Nas stać na to, żeby mieć ludzi, którzy będą robili analizy – powiedział Dardziński.
Członek rady Europejskiej Federacji Giełd Papierów Wartościowych (FESE) i prezes warszawskiej Giełdy Marek Dietl uważa, że jest bardzo duży potencjał do tego, żeby regulacje uczynić bardziej przyjaznymi dla polskich firm i przedsiębiorców.
- Polacy w instytucjach europejskich są słabiej reprezentowani niż na przykład Węgrzy, mimo naszego większego potencjału demograficznego i równie długiego stażu w instytucjach europejskich - powiedział Dietl.
Członek rady Europejskiej Federacji Giełd Papierów Wartościowych Marek Dietl (fot. PTWP) Podkreślił, że bardzo ważna jest współpraca w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – Jeszcze kilka lat temu region Europy Środkowo-Wschodniej nie miał żadnego przedstawiciela w FESE. – Dzisiaj dzięki współpracy giełd w regionie mamy trzech przedstawicieli na ośmiu, w tym prezydenta rady FESE - powiedział Dietl.
- Jesteśmy na dobrej drodze, żeby ten głos Europy Środkowo-Wschodniej był słyszalny i regulacje nie były podporządkowane, żeby uczynić duże giełdy jeszcze większymi - dodał przedstawiciel FESE.
Artykuł powstał po debacie "Polski lobbing na forum Unii Europejskiej", która odbyła się podczas
Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Dyskusję poprowadził Olaf Osica, dyrektor projektu Rynki Zagraniczne w grupie PTWP.
Dyrektor projektu Rynki Zagraniczne w grupie PTWP Olaf Osica (fot. PTWP)
« POWRÓT