Kluczem do rozwoju cyfrowej gospodarki na rynku europejskim jest swobodny przepływ danych i jednolite regulacje dla całej Unii Europejskiej. Na razie Europa znajduje się wciąż na średnim poziomie ucyfrowienia gospodarki w porównaniu z resztą świata.
- 15 czerwca tego roku, po niemal 10 latach walki, w Unii Europejskiej znika roaming. To jednak dopiero początek zmian, które będą następować. Potrzebujemy bardziej zharmonizowanych regulacji, bo na razie przedsiębiorcy w Europie wciąż mają trudności z przekraczaniem granic - powiedział Gerard de Graaf, dyrektor dyrekcji generalnej ds. sieci komunikacyjnych, treści i technologii (DG Connect) w Komisji Europejskiej w trakcie sesji „Cyfrowa gospodarka i cyfrowe społeczeństwo w Europie”, która odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2017.
Według niego podjęcie decyzji co do tego, który zestaw reguł powinien mieć charakter ogólnoeuropejski, wymaga oczywiście twardych negocjacji pomiędzy krajami członkowskimi, ale sytuacja zmierza w dobrą stronę.
- Jeśli chodzi o stopień ucyfrowienia gospodarki, Unia jako całość znajduje się na średnim poziomie w skali świata, ale mamy wśród naszych członków absolutnych światowych liderów, przede wszystkim wśród krajów skandynawskich, którzy wyprzedzają nawet takie kraje jak Japonia. Z drugiej strony europejscy outsiderzy pozostają w tym wyścigu dość daleko w tyle. Zależy nam zatem na tym, żeby poziom jednych i drugich się wyrównywał, dlatego kraje pod tym względem zapóźnione muszą ruszać do przodu nawet szybciej. Polska znajduje się na 23 miejscu wśród 28 krajów Unii, ma więc sporo do zrobienia - poinformował Gerard de Graaf.
Krzysztof Szubert, sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji i pełnomocnik rządu RP ds. jednolitego rynku cyfrowego, zastrzegł, że to i tak o jedną pozycję wyżej w tym rankingu niż rok wcześniej, natomiast ogólna pozycja Polski nie w pełni odzwierciedla sytuację w poszczególnych obszarach.
- Na przykład w zakresie e-Government jesteśmy na 15 miejscu, czyli niemal w połowie stawki państw unijnych, natomiast dopiero 27 pozycję zajmujemy pod względem szybkości wdrażania nowych technologii przez małe i średnie przedsiębiorstwa - podkreślił wiceminister. Zastrzegł jednocześnie, że brakuje nam wieloletnich programów nakierowanych na cyfryzację. - Dość powiedzieć, że prowadząca w tym rankingu Dania posiada tego typu programy realizowane np. 15 lat. Paradoksalnie największy problem mają tam dzisiaj w zakresie e-Government z ludźmi młodymi, a nie starszymi, jak można by się spodziewać, bo oczekują oni, żeby cyfrowy kontakt z urzędami miał charakter już nie tradycyjny, a zbliżony do stylu portali społecznościowych - mówił Krzysztof Szubert.
- Musicie zachęcać małe i średnie firm do procesu cyfryzacji. Jeśli nie jesteś cyfrowy, a twoi konkurenci są, to praktycznie cię nie ma - przekonywał przedstawiciel Komisji Europejskiej.
Podobnego zdania był Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego „Cyfrowa Polska”, który wyraził przekonanie, że coraz mniej możemy w Polsce mówić o wykluczeniu cyfrowym konsumentów, nawet w przypadku terenów wiejskich i osób starszych, natomiast coraz częściej dotyczy to właśnie biznesu, szczególnie małych i średnich firm, które nie mają świadomości potencjału, jaki niesie ucyfrowienie i tym samym ryzykują, że za kilka lat staną się absolutnymi peryferiami europejskiej gospodarki.
Wiceminister Szubert przypomniał, że w zakresie e-Government nie mamy się czego wstydzić. Właśnie ruszył w czterech miastach (Łodzi, Ełku, Koszalinie i Nowym Wiśniczu) pilotaż elektronicznego dowodu osobistego, w kolejnym ruchu, prawdopodobnie do końca tego roku, jako mDokumenty mają być dostępne prawa jazdy, ubezpieczenia i dowody rejestracyjne pojazdów, w planach są kolejne dokumenty.
João Brás Jorge, prezes Banku Millennium zastrzegł jednak, że wiele zależeć będzie od szczegółów tego rozwiązania. - Pomysł jest oczywiście bardzo dobry, ale często jest tak, że w zakresie regulacji robimy krok do przodu, a jednocześnie dwa do tyłu, co skutkuje potem na przykład problemami z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów - mówił. Zapewnił, że banki są świetnie przygotowane do korzystania z takiego rozwiązania, bo relacje konsumentów z bankami są znacznie częstsze niż z urzędami.
O drodze w stronę cyfryzacji opowiadał także Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który od 1 stycznia 2018 roku wprowadzi tzw. e-składkę. - Dzięki temu zamiast 3-4 przelewów do ZUS w miesiącu przedsiębiorca będzie wykonywał tylko jeden i będzie to dużo prostsze. Dotąd każda pomyłka powodowała, że przelew nie identyfikował się poprawnie w systemie, teraz wystarczy zapłacić odpowiednią kwotę na indywidualne konto. To także duże ułatwienie dla samego ZUS, bo w tradycyjnej formie pojawiające się błędy powodowały konieczność wszczynania postępowań wyjaśniających - tłumaczył Paweł Jaroszek.
- Z badań Komisji Europejskiej wynika, co może być pewnym zaskoczeniem, że wśród oczekiwań europejskich klientów wobec mobilnego Internetu w smartfonach, zaraz po sprawdzaniu wiadomości, znajdują się usługi typu e-Government, a nie korzystanie z portali społecznościowych - powiedziała Katarzyna Karasiewicz, partner w Kancelarii Prawniczej Deloitte Legal. Jak przekonywała, ogromnym wyzwaniem w ramach agendy cyfrowej jest wprowadzenie jednolitych zasad obowiązujących w całej Unii, tak aby fragmentaryczne regulacje prawne nie hamowały rozwoju cyfryzacji.
Michał Kanownik apelował aby rząd starał się dopilnować, żeby dyrektywa DSM nie wyszła z Parlamentu Europejskiego w wersji utrudniającej swobodny przepływ danych w Europie, bo jego zdaniem niektóre regulacje europejskie mogą blokować trochę rozwój rynku cyfrowego.
Ostro zaprotestował przeciwko temu Gerard de Graaf. - To nonsens. Stworzenie jednolitych zasad dla całego rynku europejskiego, a to właśnie chcemy zrobić, na pewno nie będzie problemem dla przedsiębiorców. Biznes nie lubi kiedy na poszczególnych rynkach UE obowiązują różne zasady, a tak właśnie jest obecnie. Swobodny przepływ danych blokuje nie Unia Europejska, na poszczególne kraje członkowskie, bo wiele z nich wymaga na przykład geolokalizacji - przekonywał.
Krzysztof Szubert ocenił, że w przyszłości to dane będą podstawowym „surowcem”, tak jak kiedyś ropa, dlatego kwestię ich swobodnego przepływu w Europie trzeba zaadresować jak najszybciej.
- Z punktu widzenia Polski zainicjowaliśmy ten temat w Europie ponad rok temu. Zainteresowaliśmy tym tematem w sumie 19 państw członkowskich, co uważamy za sukces. W efekcie do jesieni tego roku zasady swobodnego przepływu danych w Europie powinny zostać uregulowane - powiedział.
Według Katarzyny Karasiewicz tempo zmian technologicznych jest o wiele większe niż można się było spodziewać jeszcze kilka lat temu, dlatego prawo nie ma szans za nimi nadążyć. - Wydaje się natomiast, że udało nam się zidentyfikować wszystkie obszary, które na dzień dzisiejszy wymagają zmian regulacyjnych, co daje podstawy do optymizmu - oceniła. Według niej jeśli dostęp do szerokopasmowego Internetu można nazwać krwioobiegiem europejskiej gospodarki, tak dane możne porównać do krążącego w tym systemie tlenu.
- W kontekście cyfryzacji bardzo dużo mówimy o startupach, tymczasem nie powinniśmy także zapominać o istniejących firmach i sektorach, szczególnie tych tradycyjnych, często zapóźnionych pod tym względem, bo nadrabianie zaległości przez te sektory przyniesie kolejną falę zmian - powiedział João Brás Jorge.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie