Przemysł 4.0 - oblicza rewolucji przemysłowej

wnp.pl (Piotr Apanowicz)
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Nie ma odwrotu przed transformacją polskich przedsiębiorstw w kierunku Przemysłu 4.0, nawet jeśli w rzeczywistości ta zmiana ma bardziej charakter ewolucyjny niż rewolucyjny - zgodzili się uczestnicy sesji „Przemysł 4.0 - oblicza rewolucji przemysłowej”, która odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2017 w Katowicach.

Zdaniem Tomasza Haiduka, członka zarządu i dyrektora branż przemysłowych w firmie Siemens, zdefiniowanie kiedy przemysł 3.0 przekształca się w 4.0 wcale nie jest proste, bo jednak odbywa się to raczej w formie ewolucji niż rewolucji, choć popularnie nazywa się ten proces czwartą rewolucją przemysłową.

GALERIA  11 ZDJĘĆ

Andrzej Soldaty, twórca Inicjatywy dla Polskiego Przemysłu 4.0, precyzował, że zmiany technologiczne odbywają się drogą ewolucyjną, natomiast rewolucją są efekty tych zmian, polegające na przykład na całkowitej przebudowie organizacji łańcucha wartości.

- To nie tylko zmiany technologiczne, ale także zachodzące w głowach ludzi pracujących w przemyśle. Mówimy na przykład o całkowitym przewróceniu tradycyjnego procesu produkcyjnego od prototypu do produktu finalnego, w kierunku modelowania komputerowego - podkreślał Tomasz Haiduk. 



Jak dodał Jacek Łukaszewski, prezes firmy Schneider Electric Polska, punkt wyjścia Polski jeśli chodzi o konkurencyjność naszego przemysłu wcale nie jest taki zły jak często sądzimy. - Pod względem konkurencyjności produkcji przemysłowej Polska zajmuje 15 miejsce w świecie. Około 15 proc. naszych zakładów produkcyjnych jest już w pełni zautomatyzowane, a w pozostałych wprowadzane są pewne elementy automatyzacji. Całkiem nieźle jak na start - ocenił.

Przedstawiciel Schneider Electric również przyznawał, że najważniejsza zmiana dokonuje się w głowach, a zmieniające się trendy technologiczne w większym lub mniejszym stopniu dotykają nas wszystkich. - Mówimy o takich trendach jak mobilność, wszyscy oczekujemy niemal nieograniczonych możliwości komunikacyjnych, rozwiązania chmurowe, umożliwiające współpracę osób i urządzeń z dowolnego miejsca na świecie, możliwość pomiaru coraz większej ilości wartości fizycznych, zaawansowany smartfon ma nawet kilkadziesiąt różnych czujników, czy przetwarzanie danych spływających z tych czujników lub historycznych, gromadzonych w chmurze - wymieniał.

Jego zdaniem każdy z tych trendów jest w jakimś stopniu wykorzystywany przez przemysł, natomiast granica tego co jest zaawansowaną technologią, a co nie, również nieustannie się przesuwa. - Dzisiaj za zaawansowanego uznamy robota odkurzającego, a 15 lat temu takim wyznacznikiem w codziennym życiu była pralka czy zmywarka - podkreślał.

Maciej Balsewicz, prezes funduszu venture capital bvalue, zwrócił uwagę na fakt, że termin Przemysł 4.0 ukuty został w Niemczech, mimo że gospodarka naszego zachodniego sąsiada uchodzi za raczej konserwatywną. - W przemyśle również mamy do czynienia z trendami i modami. W latach 90-tych XX wieku był to outsourcing, w pierwszej dekadzie obecnego wieku offshoring, czyli przenoszenie produkcji do krajów z tańszą siłą roboczą, a teraz znów skończyły się rezerwy efektywnościowe, stąd Przemysł 4.0, łączący w sobie kilka elementów - powiedział. niż

Według niego termin ten odnosi się raczej do dużych korporacji, bo małe przedsiębiorstwa, jako bardziej elastyczne, łatwiej potrafią zaadaptować się do sytuacji. - W sektorze MSP upatrywałbym raczej dostawców rozwiązań dla Przemysłu 4.0 niż firm stosujących te rozwiązania, bo chociażby z racji rozmiaru wiele z nich nie będzie wcale tego potrzebować, by wspomnieć choćby automatyzację całych łańcuchów wytwórczych - mówił.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy fundusz bvalue analizował około 700 projektów, z których ok. jedna trzecia wpisywała się w koncepcję Przemysłu 4.0. - Z punktu widzenia inwestycyjnego nie jest to łatwy temat, bo aplikacja takich rozwiązań jak np. automatyzacja przemysłu trwa relatywnie długo, co opóźnia zwrot z kapitału, ale staramy się to robić - dodał.

Andrzej Soldaty przekonywał, że jednym ze sposobów przybliżania polskim firmom idei Przemysłu 4.0 byłaby budowa centrów kompetencyjnych. - Taki model funkcjonuje choćby w Niemczech, gdzie działa kilkanaście tego typu centrów, czy w Holandii, gdzie jest ich 29. Centrum kompetencyjne ma być elementem stymulującym wdrażanie Przemysłu 4.0, to swego rodzaju brama wiedzy dla przedsiębiorców i miejsce pierwszego kontaktu z tym pojęciem - tłumaczył. Według niego dostawcy technologii mogą tam poznać potrzeby rynku, a małe i średnie przedsiębiorstwa rozpocząć praktyczną przygodę z Przemysłem 4.0.

Tomasz Haiduk ocenił, że barierą w szybszym wdrażaniu Przemysłu 4.0 są kadry, będące dla nowoczesnego wytwarzania kwestią absolutnie kluczową. - Z jednej strony inspiracją dla innowacji w małych i średnich firmach są przede wszystkim pracownicy, ale jednocześnie z naszych badań wynika, że słabym punktem sektora MSP jest współpraca z uczelniami i instytutami naukowymi. Mali przedsiębiorcy nie są wystarczająco odważni, żeby poszukiwać wiedzy na zewnątrz. Dlatego jedną z metod na szybsze wdrożenie wiedzy o Przemyśle 4.0 jest kształcenie dualne, gdzie w proces nauczania włączane są firmy, czyli przyszłe miejsca pracy. Dzięki temu uczniowie czy studenci mają bezpośredni kontakt z przemysłem, najczęściej tym najnowocześniejszym, co pozwala im szybciej i łatwiej wejść na rynek pracy - przekonywał. Z kolei dla przemysłu, jak wyjaśniał, to sposób na pozyskiwanie najlepszych kadr.

Maciej Balsewicz utyskiwał na to, że w polskich uczelniach nie kształci się innowatorów, którzy mogliby brać sprawy w swoje ręce. - Centrum transferu technologii będziemy w stanie zbudować relatywnie szybko, ale to w uczelniach jest najwięcej do zrobienia - mówił.

- Wbrew pozorom wprowadzenie modelu podobnego do niemieckiego wcale nie wymaga ogromnych pieniędzy. Z badań wynika, że 30 proc. małych i średnich firm jest tak opornych, że nie interesuje ich żadna zmiana. Jednak połowa chciałaby wprowadzenia zmian, tylko coś je ogranicza. Często mówią, że ogranicza je biurokracja, z czym akurat się nie zgadzam, ale o dobry pretekst, żeby ta biurokracja zrobiła coś dla tych firm i spróbowała im pomóc - powiedział Jan Staniłko, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju. Jego zdaniem chodzi o instytucję przedsiębiorczego państwa, które wychodzi z założenia, że rynek nie jest czymś, co wprowadza zmiany technologiczne, a absorbcja wiedzy musi być stymulowana przez edukację. - Liderzy przemysłu mają środki żeby sobie poradzić, ale mniejsze firmy muszą dokonywać 4-5 transferów wiedzy, żeby wejść na wyższy poziom technologiczny. Tymczasem z badań wynika, że za dodatkowe środki firmy najchętniej kupiłyby nową maszynę. W Polsce firmy generalnie boją się technologii, więc potrzebują doradcy, który mógłby otworzyć te firmy na zmiany - mówił.

- Rzeczywiście polskie przedsiębiorstwa często boją się otwarcia na współpracę z innymi. Mamy problem z barierą zaufania i bez budowy tego zaufania bardzo trudno będzie nam korzystać z rozwiązań, na których zyskują obie strony takiego opartego na zaufaniu porozumienia - dodawał Tomasz Haiduk.

Tego samego zdania był Jacek Łukaszewski. - Współpraca z partnerami to dla nas model biznesowy. Tworzymy symbiotyczne powiązania, budujemy programy partnerskie, w ramach których szkolimy i certyfikujemy te firmy, zachęcając je do zdobywania wiedzy i doświadczenia. W Polsce współpracujemy z setkami takich partnerów. Co więcej, namówiliśmy ich, aby dzielili się z nami wiedzą sprzedażową. Mamy własny zespół Big Data, który analizuje dane pochodzące od 90 tys. odbiorców. Żaden z małych dystrybutorów nie byłby w stanie samodzielnie przeprowadzić takich analiz. My dzięki nim profilujemy klientów, każdy partner dostaje od nas gotowe dane, które pozwalają mu poprawić efektywność, zyskują na tym obie strony. Co ciekawe, bardzo często dane nie potwierdzają intuicyjnych trendów rynkowych - powiedział.

- W Przemyśle 3.0 roboty zastępowały człowieka przy wykonywaniu powtarzalnych czynności. Polskie firmy niespecjalnie były tym zainteresowane, bo podaż pracowników była w zupełności wystarczająca na ich potrzeby. W Przemyśle 4.0 człowiek ponownie jest w centrum, a robot staje się jego partnerem. Człowiek zawiaduje otaczającymi go robotami. To zupełnie nowe myślenie o produkcji - przekonywał Andrzej Soldaty.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie