EEC 2019

Sport i gospodarka

Katarzyna Gubała
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

- Sport nie jest już rynkiem elit, wielkich drużyn i nadawców, a autentycznym rynkiem konsumenta, rynkiem wolnego czasu. Ta sfera wnosi niebagatelny aport do PKB każdego kraju - przekonywał Robert Korzeniowski, mistrz olimpijski, manager Projektu Medycyna dla Sportu i Aktywnych w Grupie Lux Med podczas sesji ''Sport i gospodarka'' na 10. Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.

Zapytany o bariery, które nie pozwalają sportowi rozwijać się w Polsce jeszcze dynamiczniej, wskazał na brak specjalistów, którzy potrafią prowadzić sport na najniższym poziomie.

GALERIA  6 ZDJĘĆ

Braki trenerskie doskwierają najbardziej


- Dostrzegam problem w kadrach mogących ten sport - będący potem dobrym biznesem - rozwijać. Mam na myśli bardzo słabe przygotowanie trenerów i instruktorów. Podczas rekrutacji do klubu, w którym pracujemy z dziećmi i młodzieżą praktycznie nie sposób znaleźć kompetentnego trenera dla młodych ludzi w wieku lat 6-12 - wyjaśniał Robert Korzeniowski.

Robert Korzeniowski, mistrz olimpijski, manager Projektu Medycyna dla Sportu i Aktywnych Grupa LUX MED


Podkreślił, że sport młodzieżowy, dziecięcy, masowy jest równie istotny dla gospodarki, co sport wyczynowy. Jak wyliczał, to m.in. miliony sprzedanych butów, strojów sportowych, sprzętu sportowego oraz miliony "osobodni" spędzonych na sportowych obiektach i aktywnych weekendach.

- To ma przełożenie na biznes, na gospodarkę - dodał mistrz olimpijski.

Co ma biznes do sportu


W opinii Jana Widery, wiceministra sportu i turystyki, sport i biznes wzajemnie się dzisiaj przenikają.

- Sport przyciąga biznes, ale pod warunkiem, że jest czysty i profesjonalnie zarządzany. Pieniądze jakie są w sporcie: nagrody, premie, kontrakty, a na samym końcu tzw. emerytura olimpijska powodują, że chętnych, którzy chcą osiągnąć ten cel jest coraz więcej i sięgają po niedozwolone środki. Doping to rak polskiego i światowego sportu - mówił wiceszef resortu sportu i turystyki.

Jan Widera, wiceminister sportu i turystyki


Podkreślił, że Ministerstwo Sportu i Turystyki od dwóch lat prowadzi zdecydowaną walkę przeciw dopingowi.

- Zaczęliśmy od procesów legislacyjnych. Utworzyliśmy całkiem nową ustawę o sporcie, która powoła Polską Agencję Antydopingową (POLADA) z pionem śledczym, panelem dyscyplinarnym i funkcjonariuszami publicznymi. To wszystko ma spowodować, że ci, którzy będą chcieli korzystać z tych niedozwolonych środków, będą zdecydowanie odstraszani. Jeżeli dołożymy do tego to, że przepisy w tej chwili mówią, że ktokolwiek zostanie złapany na dopingu dwukrotnie, bez względu na wysokość kary, ma dożywotną dyskwalifikację - wskazywał wiceminister Widera.

Dodał, że kolejnym problemem w sporcie jest korupcja. To płaszczyzna, na którą wchodzą nawet zorganizowane grupy przestępcze.

- Innym zagrożeniem są systemy rozgrywek sportowych - widzimy to np. w koszykówce - które wybiegają poza dobrze sprawdzony model wartości i rywalizacji sportowej, i powodują, że następuje duża komercjalizacja - mówił Jan Widera.

Jest szansa na profesjonalizm


Jednocześnie – w jego opinii - polski sport ma dużą szansę na profesjonalizację. Coraz większe pieniądze inwestowane w sport powodują to, że zaangażowany w to biznes  będzie wymagał większej kontroli i transparentności, wysokich standardów. Dlatego resort sportu stworzył w tym roku kodeks dobrego zarządzania w polskich związkach sportowych, który dotyczy szczególnie dyscyplin olimpijskich.

Witold Pasek, dyrektor ds. marketingu Grupy Lotos wskazał, że przy całej profesjonalizacji sportu w Polsce, wciąż sporo jest działaczy rodem z filmu ''Miś'' Stanisława Barei.

- Nie śmiejmy się z prezesa Ochódzkiego z ‘’Misia’’. On był bardzo dobrze przystosowany do swoich czasów. Dokładnie wiedział do kogo iść w komitecie, żeby dostać pieniądze i obawiam się, że niewiele się od tego czasu zmieniło. Może nie ma komitetu, ale cała masa działaczy została na tym etapie mentalnym. W sporcie mamy bardzo dużo Ryszardów Ochódzkich - mówił Pasek.

Witold Pasek, dyrektor ds. marketingu Grupa Lotos SA


Jak wskazał szef marketingu Grupy Lotos SA, po drugiej stronie, po stronie kupujących jest z kolei sporo firm, które misia ze słomy chętnie kupią.

- Nie możemy mówić, że doszliśmy do etapu profesjonalizacji w sporcie. Większość naszego sportu wygląda tak, że ten kto przychodzi po pieniądze nie wie co chce sprzedać, a ten kto ma pieniądze, nie wie co może kupić. W sporcie brakuje ofert biznesowych, są prośby o sponsorowanie sportu, czyli dwie zupełnie różne rzeczy - dodał Witold Pasek.

Wyliczył, że od roku, w którym pracuje w Grupa Lotos SA, firma odrzuciła 103 oferty sponsoringu sportowego.

- Kiedy ktoś przychodzi po pieniądze i mówi: zasponsoruj nas, pytamy, co zrobiłeś do tej pory, gdzie twój klub będzie za dwa lata, jaka jest wartość tego z czym przychodzisz. Jeśli ktoś odpowiada: ''no, będziemy potrzebowali 12 mln zł'', pożegnaj się grzecznie. Kolejne pytanie: czego chcesz ode mnie oprócz pieniędzy? Jeśli niczego - dziękuję, żegnam. Większość Ryszardów Ochódzkich przychodzi do biznesu po pieniądze właśnie w ten sposób, a nie żeby zrobić interes - relacjonował Pasek.

Inwestycje lokalne bardzo ważne


Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic przekonywał, że nie ma nowoczesnego miasta bez zaangażowania w sport.

- W Katowicach to zaangażowanie jest wielopłaszczyznowe. Jedną z tych płaszczyzn są wielkie wydarzenia sportowe - Spodek to miejsce legendarne na mapie Polski i Europy. Od wielu lat jako miasto angażujemy się w nie i przynosi to konkretne efekty. Wystarczy popatrzeć na mapę hoteli w Katowicach, których przybywa z roku na rok - mówił wiceprezydent Katowic.

Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic


Podkreślił, że marka miasta budowana na sporcie jest marką właściwą. Realizowana w tych trzech aspektach: wielkich wydarzeń, szkolenia dzieci i młodzieży, sportowej marki miasta - pozwala kreować wizerunek miasta otwartego na mieszkańców i gości.

- Często słyszymy takie sformułowanie: ''Miast wydało na imprezę sportową...''. Miasto nie wydało, miasto zainwestowało! To drobna różnica, ale istotna, bo zaangażowanie miasta w wydarzenie sportowe jest inwestycją, bo w efekcie przynosi konkretne pieniądze - podkreślił wiceprezydent Katowic.

Jan Widera dodał, że sport w Polsce stanowi obecnie 2,14 proc. PKB, turystyka 6 proc. W branży sportowej pracuje 2,04 proc. ogółu zatrudnionych w naszym kraju. W Europie pod tym względem przewyższają nas nieco Austriacy, Niemcy, Brytyjczycy. Jesteśmy w górnej grupie średniej.

- To ekonomia, ale trzeba podkreślić też społeczną funkcję sportu. To korzyści dla budżetu państwa wynikające z tego, że mamy aktywne społeczeństwo. To dzisiaj jest podstawową misją Ministerstwa Sportu i Turystyki. Obecnie tylko 39 proc. Polaków jest aktywnych, czyli trzy razy w tygodniu albo przez 150 minut uprawia sport w intensywności umiarkowanej. Gdyby z tych 61 proc. nieaktywnych tylko co drugi Polak zaczął być aktywny, to do budżetu państwa przyniosłoby to korzyść w postaci 7 mld zł, koszt ochrony zdrowia zmniejszyłyby się o 0,5 mld zł a absencja chorobowa zmniejszyłaby się o 6 proc., co dałoby kolejne 3 mld zł - wyliczał wiceminister Widera.

Podkreślał, że medycyna mimo wielkiego postępu nie znalazła lekarstwa na bezruch.

- Musimy aktywizować nie tylko dzieci i młodzież, ale i osoby starsze, dorosłe i niepełnosprawne. Nakłady na sport powszechny w stosunku do 2015 r. zwiększyliśmy o 93 proc. - ze 111 mln zł do 227 mln zł. W porównaniu do 2010 r., kiedy aktywnych Polaków było 3,1 mln, dzisiaj naszymi projektami obejmujemy 4,3 mln Polaków. Zrobiliśmy wiele, ale zdajemy sobie sprawę, ile przed nami jeszcze pracy - podsumował Jan Widera.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie