Bełchatów, największe serce polskiej energetyki opartej na węglu brunatnym, stoi u progu historycznej zmiany. Do 2038 roku wyczerpią się złoża surowca, a tysiące miejsc pracy mogą zniknąć. Jednak zamiast wygaszać swoją rolę, region szykuje się na nowe otwarcie - tym razem w oparciu o energię jądrową.
Choć złoża węgla brunatnego, na których przez dekady opierał się cały region Bełchatowa, powoli się wyczerpują, ten nie zamierza pogodzić się z rolą byłej potęgi. Przeciwnie - szykuje się do transformacji, która może uczynić miasto pionierem nowej, bezemisyjnej energetyki w Polsce.
- Bełchatów jest wielki. To serce polskiej energetyki, a takie miejsca nie powinny znikać z mapy - mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Jacek Kaczorowski, prezes PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna
Eksploatacja węgla brunatnego w Bełchatowie ma zakończyć się między 2035 a 2038 rokiem w zależności od zapotrzebowania systemu. To oznacza, że największa elektrownia w tej części Europy stanie w obliczu wyzwań nie tylko technologicznych, ale i społecznych.
- Dziś zatrudniamy bezpośrednio 7 tysięcy osób, a w spółkach zależnych kolejne 5 tysięcy. To razem 12 tysięcy miejsc pracy, które trzeba utrzymać lub zastąpić. Trudno sobie wyobrazić, że nagle znikną - podkreślił.
Rozwiązaniem ma być projekt budowy elektrowni jądrowej o mocy około 3 GW. Prace koncepcyjne już trwają. Jej uruchomienie zbiegałoby się z wygaszaniem działalności kopalni i elektrowni węglowej, umożliwiając płynne przejście w nową rzeczywistość energetyczną.
Jak przekonuje prezes Kaczorowski, Bełchatów ma nie tylko odpowiednią przestrzeń, ale i całą niezbędną infrastrukturę. System przesyłowy jest przystosowany do wyprowadzenia mocy rzędu 5,5 GW - znacznie więcej, niż potrzeba w pierwszym etapie projektu jądrowego. Region dysponuje też zasobami wodnymi niezbędnymi do chłodzenia reaktorów.
- Woda z odwodnienia kopalni to 5,5 metra sześciennego na sekundę. Dodatkowo mamy ujęcia na Warcie i w Bronisławowie. Przy zapotrzebowaniu rzędu 2 do 4 metrów mamy spory bufor - dodał prezes.
Nie mniej istotny jego zdaniem jest potencjał ludzki. W Bełchatowie pracuje wykwalifikowana kadra techniczna. Około 20 proc. pracowników ma wykształcenie zawodowe, a tylko niewielki odsetek podstawowe.
- To ludzie, którzy potrafią zarządzać dużymi instalacjami. Pokazaliśmy to wielokrotnie. Bełchatów niejednokrotnie udowodnił, że potrafi realizować skomplikowane inwestycje. W ciągu ostatnich lat powstał tu nowoczesny blok 858 MW o parametrach nadkrytycznych. To również tutaj zbudowano pierwszą farmę wiatrową w regionie, na górze Kamień.
- Nie robimy niczego po raz pierwszy. Przez dekady rozwijaliśmy kompetencje, które dziś są bezcenne - przekonywał Kaczorowski.
Prezes PGE GiEK podkreślił, że nie chce, by Bełchatów podzielił los Wałbrzycha, który po zamknięciu kopalni przez lata walczył z bezrobociem i zapaścią gospodarczą.
- Mamy czas, by się przygotować. Uczymy się na cudzych błędach i chcemy go wykorzystać. Chcemy, by Bełchatów pozostał ważnym punktem na energetycznej mapie Polski - tym razem dzięki energii jądrowej - podsumował Kaczorowski.
Na atom czekają także samorządy. Z początkiem roku sejmik województwa łódzkiego opublikował stanowisko popierające budowę elektrowni jądrowej w Bełchatowie. Podkreślono w nim odpowiednią lokalizację o charakterze strategicznym, bliskość ośrodków przemysłowych i naukowych, rozwiniętą infrastrukturę transportową i elektroenergetyczną. Stanowiska popierające inwestycję przegłosowały także m.in. miasto Łódź, powiat bełchatowski, gmina Bełchatów, powiat radomszczański, powiat sieradzki oraz gmina Kluki.
Projekt ma też duże poparcie mieszkańców. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez PGE GiEK SA, aż 97 procent biorących w nich udział popiera budowę elektrowni jądrowej w Bełchatowie. Wyniki sondażu, w którym udział wzięły 1173 osoby, jednoznacznie pokazują, że respondenci widzą w projekcie szansę na rozwój regionu, nowe miejsca pracy oraz bezpieczeństwo energetyczne. Zdecydowana większość respondentów (1048 osób) wyraziła pełne poparcie dla budowy elektrowni jądrowej w Bełchatowie. Dodatkowo 92 osoby odpowiedziały „raczej tak". Łącznie projekt popiera 97,2 procent respondentów. Tylko 22 osoby były przeciwne, a 11 osób nie miało zdania.
Respondenci wskazali na kilka kluczowych korzyści związanych z budową elektrowni jądrowej. Najczęściej wymieniane argumenty to: miejsca pracy (996 osób), bezpieczeństwo energetyczne (954 osoby) oraz rozwój regionu i infrastruktury (921 osób).
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie