Jak pomagamy Ukrainie w jej walce o przetrwanie? Czy nasz kraj jest głównym hubem (handlowym i pomocowym) zaopatrującym Ukrainę? Czy polskie firmy prywatne mają szansę efektywnie włączyć się w odbudowę powojennej Ukrainy? Czy europejskie wsparcie walczącego kraju wystarczą, gdy Ameryka Donalda Trumpa rozluźnia stosunki z Europą? Te kwestie pojawiły się podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Michał Baranowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, uważa, że Unia Europejska jest przygotowana do nowych stosunków z USA. Ma to kapitalne znaczenie w europejskiej pomocy dla walczącej Ukrainy, bowiem lekarstwem na amerykańskie dystansowanie jest pogłębiająca się integracja Europy.
Andreas von Beckerath, ambasador Szwecji w Polsce jest natomiast zdania, że najważniejsze jest obecnie utrzymywanie nacisku na Rosję, poprzez dalsze maksymalne wspieranie walczącej Ukrainy. Bardzo ważne jest to, jak ta wojna się zakończy. Trudno bowiem będzie inwestować na Ukrainie, gdy kraj będzie ciągle zagrożony dalszą agresją.
- To Polska obecnie wiedzie prym w inwestycjach na Ukrainie. Szwecja mogłaby się od Polaków uczyć wejścia na ten rynek - zwrócił uwagę ambasador Szwecji.
Jednocześnie Andreas von Beckerath uważa, że bardzo ważne jest monitorowanie postępów Ukrainy w dostosowaniu standardów do tych obowiązujących w Unii. Bo finałem, wedle ambasadora, winno być przyjęcie Ukrainy do Unii, co podniosłoby bezpieczeństwo całego kontynentu.
Andreas von Beckerath jest wielkim entuzjastą ukraińskiej euroakcesji (fot. PTWP)Nazar Bobitski, dyrektor biura w Brukseli Ukrainian Agribusiness Club (UCAB), podkreślał natomiast, że rolnictwo ukraińskie nie jest zagrożeniem dla obecnych państw unijnych. To raczej uzupełnienie oferty europejskiej. Ukraina jest drugim na świecie producentem soi, a przecież Polska sprowadza duże ilości soi z USA. Dlaczego nie z Ukrainy? Byłoby bliżej i taniej.
Nazar Bobitski uważa, ze rolnictwo ukraińskie to nie konkurent, ale uzupełnienie oferty europejskiej. Fot. PTWPAmbasador Ukrainy w Polsce w latach 2014-2022 Andrij Deszczyca podkreślał, że choć pomoc amerykańska dla jego kraju jest wielka, to nie można dopuścić, by Ukraina stała się kolonią amerykańską. Deszczyca też zauważył, że ukraińskie inwestycje w Polsce rozwijają się. Dzięki temu ukraiński biznes przystosowuje się do europejskich standardów prawnych i ekonomicznych.
- Dla nas walka o niezależność zaczęła się 2014 roku na Majdanie. Wtedy Rosja zaatakowała nas po raz pierwszy. Musimy wyjść z tej wojny nie jako zwyciężeni, by być w gronie państw wolnych, wyznających określone wartości. Jeśli to się nie stanie, to Rosja będzie chciała znów nas wciągać do swojego imperium - powiedział o obecnej sytuacji Ukrainy Deszczyca.
Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce w latach 2014-2022 (fot. PTWP)Leszek Gołąbiecki, wiceprezes zarządu i dyrektor wykonawczy w Unibep, podkreślał, jak wielkie jest nawet obecnie zainteresowanie biznesu Ukrainą.
- Hotele w Kijowie są pełne zagranicznych biznesmenów. Może to oznaczać nadzieję na koniec agresji. Nam, Polakom, nie wolno się spóźnić, bo możemy stracić bardzo cenny dla nas sąsiedni rynek - zauważył.
Leszek Gołąbiecki, wiceprezes zarządu i dyrektor wykonawczy w Unibep (fot. PTWP)Pomóc w tej ekspansji polskiego biznesu ma między innymi Polski Fundusz Rozwoju. Prezes tej instytucji, Piotr Matczuk, podkreślał, że jest po serii spotkań inwestorskich.
- Staramy się występować jako pośrednik w pomocy. Chcemy być parasolem ochronnym dla polskiego biznesu. Teraz bodaj najważniejsze jest wypracowanie skutecznego systemu ubezpieczeń od ryzyk związanych z wojną - powiedział Matczuk.
Piotr Matczuk, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (fot. PTWP)Dariusz Szymczycha, pierwszy wiceprezes w Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej zwrócił uwagę, że choć nieznane są jeszcze rezultaty agresji Rosji na Ukrainę, to Unia Europejska jest już gotowa do pomocy. Wypracowany ma być specjalny fundusz pomocowy do odbudowy infrastruktury drogowej, energetycznej, a także obiektów takich jak szpitale czy szkoły.
- Czytam często w mediach, że polski biznes jest słaby w Ukrainie. Nie jest to prawdą. Mimo wojny cały czas działa tam wielki oddział producenta okien - Fakro. Co prawda jesteśmy formalnie dopiero na ósmym miejscu, jako inwestorzy kapitałowi, ale wyprzedzają nas głównie kraje-pośrednicy w inwestycjach. Są to najczęściej inwestycje fantomowe, polegające na transferowaniu ukraińskiego kapitału przez kraje trzecie - podkreślił Szymczycha.
Dariusz Szymczycha widzi polski kapitał jako jeden z najaktywniejszych w Ukrainie. Fot. PTWPDyskusję moderował Michał Szułdrzyński, redaktor naczelny Rzeczpospolitej. Pełen zapis panelu można obejrzeć poniżej:
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie