Polska gospodarka potrzebuje taniej, czystej i bezpiecznej energii z wiatru. To jest niezwykle istotne w kontekście tego, że już są zapowiadane wyłączenia starych mocy w energetyce konwencjonalnej – przypomniał w rozmowie z WNP prezes firmy Onde Paweł Przybylski.
Po długich miesiącach prac Rada Ministrów w końcu marca przyjęła projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw przedłożony przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Natomiast we wtorek, 29 kwietnia, rząd wprowadził poprawki do projektu ustawy wiatrakowej, dzięki którym powstaną ułatwienia dla wytwórców biometanu, a co ważniejsze - same wiatraki będą mogły stanąć bliżej zabudowań.
Jedną z istotnych zmian w tzw. ustawie odległościowej było złagodzenie zasady minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od budynków mieszkalnych z 700 do 500 m. Proponowane w nowelizacji rozwiązanie ma się przyczynić do zwiększenia zainstalowanej mocy w nowych projektach wiatrowych na lądzie o 60-70 proc.
Projekt wprowadza też elastyczność w lokowaniu elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych najwyższych napięć. Obecne przepisy przewidują tu minimalną odległość 3H.
Brane jest pod uwagę też wprowadzenie możliwości, by na etapie tworzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) dla konkretnej inwestycji wiatrowej inwestor mógł porozumieć się z operatorem przesyłowym w sprawie mniejszej odległości.
Wprowadzono również minimalną odległość budowy nowych wiatraków od dróg krajowych, wynoszącą 1H, czyli równej maksymalnej wysokości łopaty wirnika nad powierzchnią.
Przy czym wojewoda, wydając decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID), będzie nakazywał, za odszkodowaniem, rozbiórkę elektrowni wiatrowych leżących bliżej niż 1H od projektowanej drogi krajowej i zakazywał wydawania pozwoleń na budowę w tym obszarze.
Branża producentów energii odnawialnej, chociaż mocno kibicuje tej legislacji, zwraca też uwagę, że prace nad nowymi przepisami są już bardzo spóźnione i nie wydają się być priorytetem dla rządu, mimo że kwestia taniej energii z wiatru dotyczy transformacji energetycznej kraju i wzmocnienia konkurencyjności naszej gospodarki.
Po miesiącach rozmów i obietnic ustawa, zwana odległościową, jest już w trakcie procesu legislacyjnego, ale wydaje się, że proces ten nie zakończy się zbyt szybko, a polska gospodarka bardzo potrzebuje taniej, czystej i bezpiecznej energii z wiatru – podkreślił w rozmowie z WNP prezes Onde, firmy, która jest liderem odnawialnych źródeł energii, Paweł Przybylski.
Dodał, że dzięki ułatwieniom administracyjnym, które zawierają nowe przepisy, może powstać więcej farm wiatrowych na lądzie, co z kolei przełoży się na obniżenie cen energii.
Według wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej każdy nowy gigawat energii z lądowych farm wiatrowych to o 9 zł mniej za każdą megawatogodzinę na rachunkach za prąd. Gra jest więc warta świeczki – przekonywał prezes Przybylski.
Jak podkreślił nasz rozmówca, rozwój lądowej energetyki wiatrowej doprowadzi do tego, że „energia, która jest tania i bezpieczna, będzie stanowiła coraz większy element polskiego miksu energetycznego, co z kolei jest niezwykle istotne w kontekście tego, że już są zapowiadane wyłączenia starych mocy w energetyce konwencjonalnej”.
Według prezesa Przybylskiego, poza prawnymi aspektami, polscy decydenci powinni wspomóc sektor OZE również edukacją obywatelską. - Mimo że jest już przyłączonych 11 gigawatów mocy, to budowa farm wiatrowych w niektórych miejscach jest wciąż drażliwym tematem, odbywają się lokalne protesty, blokowanie inwestycji – wskazał.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie