Unijny pakiet Fit for 55 zakłada wycofanie z oferty handlowej do 2035 roku wszystkich samochodów z napędem spalinowym. W salonach będą dostępne wyłącznie auta z napędem elektrycznym. Pytanie, na które nadal brakuje odpowiedzi, dotyczy systemu dopłat i zachęt finansowych dla klientów, których nie będzie stać na kupno nowego samochodu.
Dla Unii Europejskiej przemysł motoryzacyjny jest kołem zamachowym gospodarki. Pomimo trudności związanych z obostrzeniami pandemicznymi, brakami dostaw półprzewodników, załamaniem łańcucha dostaw w 2021 roku, cała branża motoryzacyjna wyprodukowała w fabrykach zlokalizowanych na terenie państw członkowskich ponad 12 milionów samochodów. Stanowiło to o 12 procentach PKB całej Unii i dało 6,6 miliona miejsc pracy.
- Program neutralności klimatycznej w transporcie przyjęty w programie Fit for 55 zakłada, że w 2035 roku we wszystkich państwach unijnych obywatele będą mogli wyłącznie nabywać samochody elektryczne. W minionym rynku na całym zintegrowanym rynku samochody elektryczne i hybrydy typu plug-in stanowiły już 20 procent sprzedanych aut. Europa musi inwestować we własne rozwiązania technologiczne, stąd powołaliśmy fundusz, który ma do dyspozycji 43 miliardy euro na inwestycje w półprzewodniki - powiedział w trakcie dyskusji na panelu "Motoryzacja" podczas XIV Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič.
Dodal., że Unia stworzyła także sojusz na rzecz produkcji ogniw i akumulatorów, a w trakcie realizacji jest ponad 110 projektów, które do 2025 roku pozwolą Wspólnocie na zajęcie drugiego miejsca na światowym rynku producentów baterii i akumulatorów .
Jak przeprowadzić rewolucję zwaną elektromobilnością, aby biedniejsze kraje członkowskie Unii Europejskiej nie stały się skansenem, gdzie trafią wycofane samochody z Niemiec, Belgii, Niderlandów czy państw skandynawskich?
Technologicznie przemysł motoryzacyjny, w tym także fabryki działające w Polsce, jest w pełni przygotowany do produkcji ekologicznych aut, lecz musi zostać wprowadzony system pozwalający na otrzymywanie dopłat do nowych aut.
- W Polsce w minionym roku zarejestrowano 1,5 miliona samochodów, z czego 500 tysięcy to były nowe pojazdy, 500 tysięcy auta mające do 10 lat, a pozostałe 500 tysięcy - średnio 15 lat. Auta elektryczne są bardzo drogie, najtańsze modele dostępne na rynku kosztują 130 tysięcy złotych, a dopłata rządowa wynosi 18 tysięcy lub 27 tysięcy w przypadku dużej rodziny. Zakupy realizują głównie podmioty gospodarcze, firmy leasingowe i osoby o ponadprzeciętnych dochodach - stwierdził prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś.
Dlatego warto zaapelować - kontynuował - o przygotowanie przez unijnych decydentów rozwiązań dla dwóch światów - nie można bowiem doprowadzić do wykluczenia komunikacyjnego ludzi mieszkających w małych miastach i na wsiach. Trzeba jak najszybciej przygotować program, który będzie do zaakceptowania dla wszystkich.
Czytaj także: Motoryzacja może pozwolić Europie zrezygnować z rosyjskiej ropy
Dążenie firm motoryzacyjnych do tego, aby cena samochodów elektrycznych była mniej więcej zbliżona do samochodów spalinowych, będzie bardzo trudne do zrealizowania, gdyż dotychczas wiele surowców niezbędnych do produkcji komponentów pochodziło od rosyjskich dostawców. Pilnie trzeba znaleźć nowe rynki, zainwestować w to wiele miliardów euro.
- Zrównanie ceny samochodów elektrycznych ze spalinowymi nie jest łatwe i w tym momencie - niemożliwe do zrealizowania. Firmy z całej branży, owszem, mają zyski, mimo zmniejszenia wolumenu sprzedaży, ale trzeba pamiętać o miliardowych nakładach na nowe linie produkcyjne, budowę nowych fabryk. W Stellantisie w 2030 roku 70 procent sprzedawanych aut to będą tzw. elektryki. Pamiętajmy, że jedna fabryka półprzewodników, w zależności od wielkości produkcji, kosztuje od 10 do 15 miliardów dolarów - przekazał Andrzej Korpak prezes Stellantisa Gliwice.
Prowadzący debatę Mirosław Michna z KPMG próbował ustalić, kto ma płacić za rozwój polskiej elektromobilności.
- Czy mamy w Europie i w Polsce energię do ładowania samochodów? U nas nie ma braków w dostępie do prądu, tylko nie ma możliwości jego przesyłu. Bez sieci ładowania nie da się rozwijać tego projektu. Trudno pobudzać rynek samochodów elektrycznych, kiedy wielu ekspertów mówi, że ten napęd i te ogniwa są przejściowe i trzeba już myśleć o kolejnej generacji, czyli wykorzystaniu wodoru - zauważył Adam Krępa, prezes firmy Federal Mogul Powertrain.
Przez dziesięciolecia samochód w wielu polskich domach traktowany był jak członek rodziny. Zmiany dokonują się także na tym rynku. Teraz możemy czasowo korzystać z carsharingu, chociaż dotyczy to głównie dużych miast. Z rozwiązaniami czasowego wykorzystania samochodów w mniejszych ośrodkach niestety nie mamy jeszcze do czynienia.
- Przez 2-3 pokolenia w naszym kraju auto było oznaką statusu społecznego. Młodzi ludzie nie chcą posiadać samochodu, ponosić wszystkich kosztów eksploatacji, ubezpieczenia, wolą korzystać z niego na zasadzie współdzielenia. Podejście do motoryzacji bardzo się zmienia i to będzie tendencja utrzymująca się w kolejnych latach - ocenia Robert Głowacki, członek zarządu ZF Automotive Systems Poland.
Czytaj także: Przybędzie punktów szybkiego ładowania e-aut w Polsce. Ale nie tak szybko
W Polsce po drogach porusza się obecnie około 24 miliony aut z napędem spalinowym. Trzeba traktować założenia unijne dotyczącego zeroemisyjnego transportu jako model docelowy, ale świat nie jest przecież zero-jedynkowy.
- Motoryzacja jest uzależniona od infrastruktury. Zielona energia napędzająca samochody to podstawowe wyzwanie, ale od jutra tego nie da się wprowadzić jako obowiązującego rozwiązania. Średni wiek polskiego samochodu wynosi 15 lat, jeśli podejmowana jest decyzja o kupnie nowego modelu, to cena zakupu nie przekracza dziś 25 tysięcy złotych, niebawem to może wzrosnąć do 40 tysięcy złotych... O aucie elektrycznym nie da się nawet pomarzyć, a przy okazji brakuje poza dużymi ośrodkami i wybranymi stacjami paliwa punktów ładowania. Dyskusja o rynku wtórnym aut elektrycznych też powinna być pilnie podjęta - przekazał prezes Bosch Polska, Rafał Rudziński, prezes zarządu Robert Bosch sp. z o.o., reprezentant grupy Bosch w Polsce.
Sprawy związane z polską motoryzacją zostały uzupełnione o ciekawe informacja dotyczące pojazdów autonomicznych. Testy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Europie pokazują, że to może być model przyszłości rozwoju rynku.
- Testy samochodów, w których kierowca siedzi na miejscu pasażera, są bardzo obiecujące. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych duże miasta będą stopniowo zamykały się dla samochodów innych niż z napędem elektrycznym. Uzupełnieniem jest technologia autonomiczności, gdy pojazd przemieszcza się po drogach bez użytkownika, ma kilku właścicieli i dzięki nowoczesnemu wsparciu technologicznemu jest prawie bezwypadkowy - taką wizję przyszłości zaprezentował Rafał Marszewski, dyrektor inżynierii w Intelu - z inicjatywy Invest in Pomerania.
Polską motoryzację czekają strukturalne zmiany dotyczące samej produkcji, ale także kierowców. Trendy światowe dotrą także do nas, dlatego dobrze wykorzystać czas, żeby się do nich przygotować.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie