Polskie innowacje mają potencjał, ale nie tu, gdzie powstają. Coraz więcej obiecujących startupów przenosi działalność za granicę, głównie do Stanów Zjednoczonych. - Odpływa nie tylko kapitał, ale całe firmy, a wraz z nimi zyski, know-how i rozwój technologiczny - ostrzega mec. Katarzyna Stabińska z kancelarii Ślązak, Zapiór i Partnerzy.
Polska traci nie tylko pomysły, ale i pieniądze. Coraz więcej obiecujących startupów przenosi działalność za granicę, szczególnie do Stanów Zjednoczonych. Wraz z nimi odpływa potencjał technologiczny, kadra oraz przyszłe zyski.
- Widzimy systematyczny odpływ innowacyjnych projektów, głównie do USA - mówi mec. Katarzyna Stabińska z kancelarii Ślązak, Zapiór i Partnerzy. - To nie tylko inwestycje kapitałowe. Najczęściej cały projekt przenoszony jest za granicę, a wraz z nim technologia, biznes, potencjał ludzki i zyski.
Powód? Brak stabilnego, dobrze zaprojektowanego środowiska dla rozwoju firm technologicznych.
- Państwo powinno stworzyć fundamenty, które pozwolą prywatnym inwestorom działać skutecznie. Nie chodzi o ręczne sterowanie rynkiem, ale o zapewnienie warunków, w których rynek będzie mógł rosnąć organicznie - zaznacza prawniczka.
Jej zdaniem polski rynek okazuje się zbyt mały, a europejski zbyt niespójny, by konkurować z amerykańskim.
- Dopóki Europa nie stworzy jednolitych rozwiązań dla rynku kapitałowego, startupy będą szukać szans tam, gdzie rynek działa sprawniej - mówi mec. Stabińska.
Jak przekonuje nasza rozmówczyni, publiczne granty nie zastąpią wiedzy i kompetencji.
- Często zdarza się, że innowatorzy, szczególnie ci wywodzący się ze środowiska naukowego, nie są przygotowani do prowadzenia biznesu. Dostają finansowanie, ale nie mają pojęcia, jak przełożyć innowację na model rynkowy. W takich przypadkach pieniądze potrafią być przepalane - zauważa prawniczka.
Dlatego, jej zdaniem, tak istotne są modele łączące kapitał publiczny i prywatny, jak te, które rozwija np. Bank Gospodarstwa Krajowego.
- Każda złotówka prywatnego kapitału dodana do publicznych środków zwiększa szansę na sukces. Dla inwestora oznacza to mniejsze ryzyko, a dla startupu realną wartość - podkreśla Stabińska.
Innym z kluczowych hamulców dla innowacji, jak mówi, pozostaje niestabilność prawa.
- Brak przewidywalności legislacyjnej, szczególnie w obszarze podatków, skutecznie zniechęca do inwestycji. Nikt rozsądny nie zdecyduje się na długoterminowy projekt w kraju, gdzie nie wiadomo, jakie przepisy będą obowiązywać za miesiąc - podkreśla ekspertka.
Geopolityczne turbulencje, takie jak wojna w Ukrainie czy napięcia handlowe, wpływają bezpośrednio na decyzje inwestycyjne.
- Fundusze działają dziś ostrożnie. Badają pochodzenie kapitału, prześwietlają łańcuchy dostaw, analizują możliwe zastosowania technologii. Liczy się nie tylko innowacyjność, ale też bezpieczeństwo i użyteczność - mówi mec. Stabińska.
Jeszcze niedawno technologie o podwójnym, czyli cywilnym i wojskowym zastosowaniu - były wrażliwym tematem. Dziś stają się atutem.
- W kontekście rosnącej presji na bezpieczeństwo, innowacje wspierające obronność stają się coraz bardziej atrakcyjne dla inwestorów - zauważa ekspertka.
Katarzyna Stabińska. Fot. PTWPSpółki inwestycyjne przy spółkach Skarbu Państwa to kontrowersyjny temat, obarczony wieloma ryzykami. W teorii takie rozwiązanie może być obiecujące, gdyż mogłoby umożliwiać inwestycje długoterminowe, wykorzystywać efekty synergii i wspierać potrzebne rozwiązania technologiczne, które są kluczowe z perspektywy np. bezpieczeństwa, ale za mało atrakcyjne lub zbyt ryzykowane dla prywatnego inwestora.
W praktyce jednak doklejanie inwestycji venture capital do spółek państwowych się nie sprawdza. W spółkach brak jest kompetencji z zakresu zarządzania takimi podmiotami oraz zwinności decyzyjnej i operacyjnej, natomiast jest zbyt duża asekuracja w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, przerost formalizmu i ryzyko upolitycznienia.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie