Nie ma przełomu i przyśpieszenia, ale jest stabilność i przewidywalność – tak o rynku zamówień na poziomie krajowym mówi Przemysław Bokwa, prezes Grupy PBI. Jego zdaniem dużo gorzej wygląda natomiast sytuacja w samorządach, gdzie aktywność, jeśli chodzi o przetargi publiczne, jest bardzo mała. – To jest bolączka branży drogowej na poziomie samorządowym, że jest mało stabilna, mało przewidywalna i wszystko dzieje się tak ad hoc – mówi prezes Bokwa.
Choć uwagę generalnych wykonawców, agend rządowych i znacznej części kierowców przykuwają wielkie, spektakularne inwestycje na autostradach, ekspresówkach i innych drogach krajowych, to fakty są takie, że zdecydowana większość dróg w Polsce należy do samorządów. Wedle danych Głównego Urzędu Statystycznego na 427 580 km dróg publicznych, jakie na koniec roku 2022 istniały w naszym kraju, aż 375,5 tys. km stanowiły drogi gminne oraz powiatowe (w takiej właśnie kolejności). Niespełna 29,6 tys. km miały drogi wojewódzkie, a siatka "krajówek" wynosiła 19,4 tys. km.
I choć przez te dwa i pół roku administrowanych przez GDDKiA dróg przybyło, to w dalszym ciągu niekwestionowanym liderem wśród zarządzających polskimi drogami są samorządy. I to na nich spoczywa odpowiedzialność za remonty, modernizacje, przebudowy tych tras, podobnie jak i nowe inwestycje w tym segmencie. Tymczasem, jak ocenia Przemysław Bokwa, prezes Grupy PBI, w samorządowym segmencie rynku niewiele się dzieje.
- O ile na poziomie GDDKiA widzę plan i realizowane kontrakty, jest stabilność i przewidywalność, to rynek samorządowy jest dla nas nieprzewidywalny w tym momencie. Fajnie by było, gdybyśmy wiedzieli, co "leży na stole", do których kontraktów możemy startować, w międzyczasie uzbrajając swój park maszynowy, czy potencjał ludzki. Tymczasem my tego nigdy nie wiemy. To jest bolączka branży drogowej na poziomie samorządowym, że jest mało stabilna, mało przewidywalna i wszystko dzieje się tak ad hoc – stwierdził Przemysław Bokwa podczas rozmowy odbywającej się w trakcie XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
- To jest związane z pieniądzem publicznym, którego na dzień dzisiejszy nie ma aż tyle. Zauważamy bardzo małą aktywność, jeśli chodzi o przetargi publiczne na tym poziomie samorządowym, a jeśli już się pojawiają, to zaczyna się walka. Każdy chce zbudować jakiś portfel na początek roku i szuka tych przetargów, zniżając cenę po to tylko, żeby mieć jakiś przerób zagwarantowany do czasu, gdy pojawią się bardziej konkretne pieniądze – tak opisuje realia na samorządowym rynku zamówień prezes Grupy PBI. Jak ocenia, ten rok, porównując go z zeszłym, nie zaczął się źle, ale nie wiadomo, jak sytuacja będzie rozwijać w dalszej części roku.
- Jeśli nie pojawią się te mniejsze, lokalne przetargi to nasi naturalni klienci, jakimi są firmy budowlane będą miały zastój – przewiduje Bokwa.
Ze względu na lokalizację w województwach południowo- wschodnich Polski Grupa PBI jest mocno zainteresowana rozwojem sytuacji na Ukrainie. W kontekście ewentualnych inwestycji związanych z powojenną odbudową tego kraju prezes Bokwa podkreśla, że niewielka odległość od granicy należących do Grupy kopalń kruszywa i wytwórni mas bitumicznych to duży atut.
- Mamy zespoły osób, które mogłyby takim zadaniom na Ukrainie podołać. Mamy pełen tabor sprzętowy, mamy know-how. Niczego nam nie brakuje, żeby kontrakty za wschodnią granicą również realizować – mówi Przemysław Bokwa. Zwraca jednak uwagę, że rozpoczęcie procesu odbudowy pociągnie za sobą odpływ z polskiego rynku budowlanego części ukraińskich pracowników, a także spowoduje wzrost cen materiałów i surowców.
- Mam nadzieję, że proces odbudowy będzie przemyślany i rozciągnięty w czasie na tyle, żeby tych perturbacji było jak najmniej – podsumowuje prezes Grupy PBI.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie