Myślę, że do 2028 r. powinniśmy być przygotowani do konkurowania z innymi przewoźnikami. Musimy jednak podjąć działania, które poprawią naszą konkurencyjność - mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity.
Janusz Malinowski, powołany niedawno prezes PKP Intercity (po 10 latach wrócił na to stanowisko), uważa, że spółka musi się przygotować do liberalizacji rynku kolejowych przewozów pasażerskich, co jego zdaniem nastąpi z końcem obecnej dekady.
- Myślę, że do 2028 r. powinniśmy być przygotowani do konkurowania z innymi przewoźnikami. Musimy jednak podjąć działania, które poprawią naszą konkurencyjność, a mianowicie zmienić strukturalnie tabor tak, by generował zdecydowanie niższe koszty operacyjne. Myślimy o pójściu w kierunku pociągów zespołowych, zespołów trakcyjnych. Generują one zdecydowanie niższe koszty niż składy wagonowe. Musimy też zmienić politykę zarządzania ceną - mówi Janusz Malinowski.
Od strony kosztów operacyjnych składy wagonowe są od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent droższe od pociągów zespołowych. Mają większą masę, co generuje wyższe stawki dostępu do torów, potrzeba więcej energii do ich napędu i wyższe są też koszty operacji na bocznicach.
- W zasadzie wszystkie koleje europejskie idą w kierunku pociągów zespołowych, piętrowych lub jednopokładowych. Nie mówimy, że tabor wagonowy jest zły. On oczywiście też ma swoje zastosowanie, szczególnie w długich relacjach i tak też jest wykorzystywany w całej Europie, ale jest wiele relacji w Polsce, gdzie czas podróży wynosi 3-4 godziny. Możemy spokojnie obsłużyć je zespołami trakcyjnymi - zapewnia prezes Malinowski, dodając, że mimo dużych nakładów w poprzednich latach na remonty wagonów dla PKP Intercity, podaż miejsc w pociągach spółki jest na poziomie z 2015 r.
PKP Intercity planuje duży przetarg na pociągi zespołowe tej klasy co Pendolino i na elektryczne zespoły trakcyjne. W niedługim czasie ma zostać przeprowadzony wstępny dialog z producentami i zostaną ogłoszone postępowania.
Skoro spółka stawia na pociągi zespołowe, to co z zamówieniami na lokomotywy? Pod koniec ubiegłego roku PKP Intercity podpisało umowę z Newagiem na zakup 46 nowych lokomotyw elektrycznych. Czy będą one potrzebne?
- Bezwzględnie tak, bo niezawodność używanych przez nas 30- i 40-letnich lokomotyw jest bardzo niska. Pojazdy te stwarzają mnóstwo problemów eksploatacyjnych, które są podstawową przyczyną opóźnień pociągów z winy PKP Intercity. Musimy te lokomotywy szybko zastąpić nowymi. W ostatnim czasie zrewidowaliśmy kontrakt z Newagiem. Ustaliliśmy nowy, szybszy harmonogram dostaw - informuje Janusz Malinowski.
Jeśli chodzi o zarządzanie przewozami, spółka PKP Intercity chce postawić na długie relacje. Dziś zdarza się, że konkuruje na krótkich dystansach z przewoźnikami regionalnymi. Tak jest np. w aglomeracji śląskiej, gdzie potrafi zaoferować niższe ceny na przejazd niż samorządowe Koleje Śląskie. Jednak lokalna oferta blokuje miejsca na długich dystansach, których obsługa generuje większe przychody.
Skupienie się na obsłudze dłuższych relacji wzmocniłoby ekonomiczny fundament działania spółki wspieranej przez budżet państwa zgodnie z ramową umową o świadczenie usług publicznych zawartą w 2021 r. na 10 lat. Wartość dofinansowania ustalono wtedy na 21 mld zł, a w 2023 r. powiększono je o 6,5 mld zł.
- Przede wszystkim chcielibyśmy uruchamiać jak najwięcej pociągów na jak najlepszych trasach, które nie wymagają dofinansowania. To mogą być przewozy komercyjne. Dotacje widzimy w relacjach, które są co do zasady nieopłacalne i takie pozostaną. Zwiększanie liczby połączeń komercyjnych to jest jak najlepsze przygotowanie się do konkurowania na rynku. Rekompensata potrafi jednego przewoźnika rozleniwić, a drugiego zdopingować do procesu inwestycyjnego i budowy nowej oferty. Chcielibyśmy być tym drugim - mówi Janusz Malinowski.
Spółka nie planuje obecnie podwyżek cen biletów. Przypomnijmy, na początku 2023 r. próba wprowadzenia podwyżek przez ówczesny zarząd skończyła się interwencją rządu.
W majówkę PKP Intercity pobiło rekord, przewożąc ponad 2,2 mln pasażerów. 5 maja padł rekord dobowy przewozu liczby pasażerów: 277 tys. To o 9 proc. więcej niż rekordowego 15 sierpnia 2023 r. Zapowiada to dużą liczbę pasażerów latem. Czy spółka jest na to przygotowana? Czy w jej pociągach będzie luźniej niż w wakacje 2022 i 2023 r.?
- Spodziewamy się oczywiście rekordowych przewozów. Rekord z 5 maja przetrwa może dwa i pół miesiąca. Zakładamy, że w pikach (szczytowych punktach krzywej popytu - dop. red.) będziemy przewozili około 300 tys. pasażerów na dobę. Spółka przygotowuje się do tego operacyjnie, będziemy lepiej zarządzać wagonami. W ciągu miesiąca czy dwóch nie da się jednak znacząco zwiększyć podaży miejsc, choć również takie działania podjęliśmy. Przestawiliśmy na inny model naprawy wagonów przez naszą spółkę zależną i pewien efekt już przed wakacjami powinien być widoczny - zapowiada prezes PKP Intercity.
Zobacz całą rozmowę z Januszem Malinowskim, prezesem PKP Intercity, przeprowadzoną podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie