Test unijnej solidarności to wsparcie Ukrainy w jej walce z rosyjskim najazdem. Obecnie dwie kwestie zaprzątają uwagę Europejczyków: kto i na jakiej zasadzie będzie uczestniczył w odbudowie zniszczonego kraju oraz jak zastąpić zmniejszającą się pomoc amerykańską dla walczącej Ukrainy. O tym rozmawialiśmy na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.
Michał Baranowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, zastanawiał się w swoim wystąpieniu, czy Europa jest przygotowana do nowych stosunków z USA.
Pozytywnie odpowiadając sobie na to pytanie, Baranowski stwierdził między innymi: - Panaceum na oddalanie się polityczne i militarne Ameryki od Europy jest jej integracja gospodarcza i militarna. To jest kluczowe. Widzę tego rodzaju działania, choć jest kilka rządów europejskich niezbyt chętnych do podążania w tym kierunku.
Wedle Michała Baranowskiego integracja europejska jest filarem dalszej współpracy z Ukrainą (Fot. PTWP)Jak podkreślał Baranowski, Polska zrobiła już bardzo dużo w pomocy Ukrainie. Obecnie zastanowić się trzeba nad szansami dla zawieszenia broni i ustania aktywnej fazy rosyjskiej inwazji.
- Tylko czy ten pokój (nawet jeśli Rosjanie przystaną na zawieszenie broni) będzie trwały? - zastanawiał się nasz panelista. Nietrwałe zawieszenie broni spowoduje, że znów staniemy na pierwszej linii starcia z agresywną Rosją. To tym bardziej powinno wpływać na przyspieszenie procesów integracyjnych w Unii. Integracja to lekarstwo także na ułożenie od nowa stosunków z USA.
Andreas von Beckerath, ambasador Szwecji w Polsce, uważa, że sprawą obecnie priorytetową jest wsparcie walczącej Ukrainy. Natomiast po zakończeniu walk na froncie, kraje Unii powinny aktywnie inwestować w Ukrainie. Andreas von Beckerath podkreślił też, iż Polska ma szanse wieść prym w tych inwestycjach.
Andreas Beckerath uważa, ze firmy szwedzkie w Ukrainie będą wspomagane przez polskich partnerów (Fot. PTWP)- Teraz jednak trzeba przygotować mechanizm gwarancji finansowych dla inwestycji nad Dnieprem - mówił ambasador. - To między innymi ubezpieczenia wojenne. One są niezbędne, a jak na razie wiele instancji unijnych nie jest do tego przygotowanych. W Ukrainie działa 80 firm ze Szwecji. Przy pomocy polskich „rozprowadzających” pewnie będzie ich więcej. Trzeba promować prywatne inwestycje w Ukrainie, bo instancje publiczne nie mają takich środków. Ukraina zrobiła też znaczące postępy w walce z korupcją. Trzeba to pokazywać.
- Ukraina powinna również zostać przyjęta do Unii. To jedna z gwarancji naszego późniejszego bezpieczeństwa. Niezbędne wydaje się też takie wsparcie dla Kijowa, by kraj mógł wystąpić wobec Rosji z pozycji siły. Bo tylko taki język Putin rozumie. Trzeba więc wzmacniać sankcje, przejmować rosyjskie lokaty w zachodnich bankach - dodawał.
Nazar Bobitski, dyrektor brukselskiego biura Ukrainian Agribusiness Club (UCAB), jednoznacznie podkreślał, że ukraińskie rolnictwo nie będzie konkurencją dla rolników francuskich, niemieckich czy polskich.
- Unia Europejska skorzysta na integracji Ukrainy, także w sektorze rolnym, bo to rynki uzupełniające się. W roku 2022 czy 2023, gdy nastąpiła liberalizacja rynku rolnego Unii, zanotowaliśmy co prawda bardzo duży wzrost eksportu zboża, ale zarazem do Ukrainy szeroką rzeką popłynęło polskie mięso oraz produkty mleczne - powiedział.
- Ukraina jest także drugim na świecie producentem soi. A to przecież jeden z surowców do wytwarzania pasz zwierzęcych. Polska sprowadza duże ilości soi z USA. Dlaczego więc nie miałaby kupować tego zboża od swoich sąsiadów? Byłoby bliżej i taniej. W Ukrainie uprawia się też dużo malin, Polska zaś ma wolne moce przerobowe w ich przetwórstwie. To idealna sytuacja dla współpracy. Unia Europejska ma kilkadziesiąt umów o wolnym handlu z różnymi krajami. Nie widzę więc powodu, by taka umowa nie objęła też mojego kraju - stwierdził Nazar Bobitski.
Nazar Bobitski widzi polskie i ukraińskie rolnictwo jako partnerów, a nie konkurentów (Fot. PTWP)Bobitski podkreślił także, że ukraińscy eksporterzy żywności są zaawansowani we wprowadzaniu surowych, europejskich norm jakościowych. Otwarty handel z krajami Unii to swoisty stymulator do wprowadzania tych zmian.
Ambasador Ukrainy w Polsce w latach 2014-2022 Andrij Deszczyca podkreślał ważność współpracy Europy z USA. Według niego w Brukseli trzeba zrobić wszystko, by Trump nie odwrócił się od Europy. Trzeba wykazać, że wzajemne stosunki są korzystne dla obydwu stron. Jest to też bardzo ważne dla Ukrainy. - Nie możemy jednak być kolonią amerykańską - dodawał.
Andrii Deszczyca podkreślił, że współpraca gospodarcza Ukrainy z USA nie może przypominać podległości kolonialnej (Fot. PTWP)Deszczyca zwrócił też uwagę, że nie tylko polskie firmy inwestują w Ukrainie. Widać też ruch odwrotny: gospodarczą obecność Ukraińców w Polsce.
- Obecnie to wiele tysięcy firm (często jednoosobowych) działających w Polsce i przyzwyczajających się do europejskich norm prawnych - mówił były ambasador.
O obecnej sytuacji Ukrainy Deszczyca powiedział krótko: - Dla nas walka o niezależność zaczęła się w 2014 roku na Majdanie. Wtedy Rosja zaatakowała nas po raz pierwszy. Musimy wyjść z tej wojny jako zwyciężeni, by być w gronie państw wolnych, wyznających określone wartości. Jeśli to się nie stanie, Rosja będzie chciała znów nas wciągać do swojego imperium.
Leszek Gołąbiecki, wiceprezes zarządu i dyrektor wykonawczy w Unibepie, podkreślał, jak wielkie jest zainteresowanie biznesu Ukrainą.
- Biznes coraz bardziej się przygotowuje do współpracy. Hotele w Kijowie są pełne delegacji biznesowych, także polskich. Może to oznaczać nadzieję na koniec agresji. Przed wojną korzystaliśmy z programu wsparcia z Polskiego Funduszu Rozwoju. Teraz przydałyby się jakieś preferencyjne kredyty. Może też politycy wynegocjują preferencje dla polskich firm w przetargach? Obecnie na rynku ukraińskim bardzo brakuje siły roboczej. Niezbędni są też do jakiejkolwiek obecności lokalni partnerzy - wymienia wiceprezes.
O kijowskich hotelach pełnych zachodnich biznesmenów mówił Leszek Gołąbiecki (Fot. PTWP) O pomocy PFR dla polskiego biznesu w Ukrainie mówił prezes zarządu tej instytucji Piotr Matczuk. Podkreślał, że jest po serii spotkań inwestorskich. Niezwykle przyspieszyły rozmowy pomiędzy przedstawicielami Unii a Ukrainy. To jest dla polskiego biznesu korzystne.
- Chcemy być parasolem ochronnym dla polskiego biznesu. Teraz najważniejsze jest wypracowanie skutecznego systemu ubezpieczeń od ryzyk związanych z wojną - powiedział Matczuk.
- Polski Fundusz Rozwoju ma być parasolem ochronnym dla polskiego biznesu w Ukrainie - uważa Piotr Matczuk (Fot. PTWP)Dariusz Szymczycha, pierwszy wiceprezes w Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej, powiedział, że ekonomicznie jako Unia Europejska jesteśmy już przygotowani do działań w Ukrainie. Jak stwierdził, instancje unijne mają już przygotowane duże sumy pieniędzy na odbudowę państwa ukraińskiego, fundusz pomocowy ma służyć przede wszystkim odbudowie infrastruktury drogowej, energetycznej, a także obiektów takich jak szpitale czy szkoły. Niezbędny jest jednak parasol polityczno-militarny. To musimy robić we współpracy z USA.
- Jest w mediach jakieś użalanie się, że nie jesteśmy faworyzowani. Chcę powiedzieć, że to nie jest prawdą. Fakro, mimo zniszczenia ich magazynu we Lwowie, nadal tam działa. Inne firmy, już obecne w Ukrainie, wcale nie chcą się stamtąd wycofywać. Działa też pełne ubezpieczenie dla transportu towarów z Polski do Ukrainy. Do naszej izby trafiają również przedstawiciele biznesu z innych krajów, którzy chcą w Ukrainie robić interesy, ale wspólnie z firmami z Polski. Widzę też wielką szansę dla współpracy sektorów obronnych z Ukrainy i Polski. U nas to głównie firmy państwowe - tam zaś w tej branży dominują firmy prywatne - skonkludował Dariusz Szymczycha.
Dariusz Szymczycha podkreśla, że wiele zachodnich firm chciałoby robić biznes w Ukrainie we współpracy z polskimi przedsiębiorcami (Fot. PTWP)Bogdan Zawadewicz, dyrektor Biura Analiz Ryzyk Ekonomiczno-Geopolitycznych w Banku Gospodarstwa Krajowego, podkreślił coś, co jest nieoczekiwanym skutkiem rosyjskiej agresji.
- Fundamentalne zmiany geopolityczne w Ukrainie zaczęły się po agresji. To przede wszystkim pogłębienie integracji z Unią Europejską. Kiedyś to było niewyobrażalne. Po raz pierwszy zmiany legislacyjne zostały dostosowane do potencjalnej eurointegracji Ukrainy. Jako bank jesienią będziemy w stanie przedstawić konkretne produkty dostosowane do polskiej działalności gospodarczej w Ukrainie. Kraj ten będzie się jednak jeszcze przez wiele lat borykał z brakami siły roboczej. Są też wyzwania energetyczne. Warto jednak myśleć o inwestowaniu nad Dnieprem, bo to także element naszego (polskiego i europejskiego) bezpieczeństwa - uznał Bogdan Zawadewicz.
- Wciąganie Ukrainy w gospodarcze struktury europejskie to element naszego bezpieczeństwa - uważa Bogdan Zawadewicz (Fot. PTWP)Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy w Polsce, przypomniał, że obecnie najważniejsze dla Ukrainy jest odparcie rosyjskiej agresji. Odbywa się to przy wsparciu całego Zachodu. Jak zauważył, militaryzm rosyjski spowodował, że w Europie zrozumiano, iż trzeba wydawać więcej na obronę.
- Jesteśmy wdzięczni za polską pomoc militarną - mówił Bodnar. - W pierwszych tygodniach wojny, bez czołgów z Polski, trudno by było nam odpierać agresję. Obecnie jesteśmy gotowi na zawieszenie broni, ale nie na kapitulację, czego domaga się Putin.
- Jesteśmy gotowi na pokój, ale nie na kapitulację - podkreśla Wasyl Bodnar (Fot. PTWP)- Dopiero po zakończeniu aktywnej fazy wojny będzie można mówić o wielkim dziele odbudowy Ukrainy. Warszawa wtedy winna się stać naturalnym centrum logistycznym dla firm chcących działać w Ukrainie. Trzeba też obalać racjonalnymi argumentami różne mity o braku interesu Unii Europejskiej w integracji Ukrainy. Na dodatek w moim kraju niezbędne są dalsze reformy prawne, mające za zadanie pokonać ostatecznie raka korupcji. Ale jak na razie najważniejsze jest zakończenie wojny - dodał ambasador.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie