Polski offshore, czyli energetyka wiatrowa na morzu, może dawać nawet kilkanaście gigawatów mocy do krajowego miksu energii. Oznacza to, że należy do najbardziej perspektywicznych jej źródeł. Równie duże zainteresowanie jak polski Bałtyk budzi wśród inwestorów wybrzeże Łotwy.
Zaletą naszego wybrzeża jest duża wietrzność - wieje tu często i wystarczająco silnie. Do tego dochodzą dobre warunki morskie. Oczywiście na Bałtyku są sztormy, ale zarazem morze jest płytkie, co obniża koszty zarówno budowy, jak i późniejszej konserwacji morskich farm wiatrowych. Ale to nie wszystko. Do tego dochodzą takie czynniki, jak dobre zaplecze stoczniowe, rozwinięty przemysł stalowy.
W stosunkowo prosty sposób może więc wybudować jednostki pływające potrzebne do budowy i późniejszej obsługi farm wiatrowych. Przemysł stalowy może zaś zaopatrzyć je w ważną część materiałów.
Czytaj też: Piotr Naimski: Bezpieczeństwo energetyczne ponad polityką
Polska jest krajem, który zużywa dużo energii, a nasze potrzeby będą rosły. W związku z tym rozwojem polskiego offshore zainteresowane są liczne firmy.
Według Ireneusza Zyski, sekretarza stanu, pełnomocnika rządu ds. odnawialnych źródeł energii w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, morska energetyka wiatrowa to nowy sektor europejskiej gospodarki. Jak zaznacza, potencjał Polski jest wręcz fenomenalny – to prawdziwy skarb, który trzeba wykorzystać.
Wiceminister podkreśla, że w ciągu ostatnich dwóch lat dokonano znacznego wysiłku, także legislacyjnego, aby morska energetyka wiatrowa mogła się skutecznie rozwijać.
- Mamy wielkie projekty inwestycyjne, one wymagają czasu na planowanie i badania, ale myślę, że perspektywy są dobre - zaznacza wiceminister.
Wtóruje mu Michael Prutsch, członek zarządu Offshore Ørsted Polska, dyrektor ds. rozwoju w Krajach Bałtyckich. Jak przyznaje, pod względem potencjału morska energetyka wiatrowa w naszym kraju ma bardzo dobre perspektywy. To sprawia, że zainteresowane budową farm wiatrowych na polskim wybrzeżu są największe podmioty z branży, a polski rynek jest integralną częścią strategii reprezentowanej przez niego firmy.
Jak podkreśla menedżer, rozbudowa mocy offshorowych już wcześniej była ważna ze względu na ich udział w transformacji energetycznej. Jednak teraz rozbudowa stała się jeszcze ważniejsza. Wpływ na to ma agresja Rosji na Ukrainę i wzmożone zainteresowanie bezpieczeństwem energetycznym.
- Ørsted działa w Polsce od dziesięciu lat. Niedawno podjęliśmy decyzję o budowie centrum inżynieryjnego, pewnego rodzaju hubu, w którym wykorzystywać będziemy wiedzę, także pochodzącą z Polski. Myślę, że jedną z naszych ról jest wspieranie Polski w transformacji energetycznej - mówi Prutsch.
A budowa morskiej energetyki ma także wymiar strategiczny. Wojna, jaką wywołała Rosja, napadając na Ukrainę, spowodowała wzrost cen energii. W takich okolicznościach posiadanie własnych zasobów energetycznych jest tym bardziej wskazane.
- Pilnie obserwuję to, jaki wpływ ma wojna na sektor - mówi Dariusz Lociński, prezes zarządu PGE Baltica. - Nadal idziemy zgodnie z naszym harmonogramem. W 2026 roku, zgodnie z naszymi planami, pierwsza moc z naszych morskich wiatraków powinna się w systemie pojawić - podkreśla.
Jak sytuację ocenia Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, prezes zarządu Baltic Power w PKN Orlen?
Jej zdaniem oczywistym jest, że wojna ma wpływ na procesy inwestycyjne, a pewne zawirowania są widoczne. Jednak, jak podkreśla, inwestowanie w morskie farmy wiatrowe to długa perspektywa. Obok problemów - jak np. przerywanie łańcuchów dostaw - w dłuższej perspektywie farmy wiatrowe to szansa.
Jedną z kwestii, która budzi obecnie najwięcej wątpliwości i zapytań, jest sprawa pewnego uprzywilejowania państwowych firm w inwestowaniu w morskie farmy wiatrowe.
Z jednej strony jest to zrozumiałe, bo działalność większości firm energetycznych w naszym kraju oparta jest na paliwach kopalnych i wymaga transformacji. Jednak z drugiej strony uprzywilejowanie budzi pewne wątpliwości, pojawiają się także obawy o to, czy nie spowoduje to odpływu z polskiego rynku mniejszych podmiotów.
Według Michała Piekarskiego, partnera w Baker McKenzie, hasło, że „polski Bałtyk“ jest zamknięty dla zagranicznych inwestorów, jest nie do przyjęcia.
- Natomiast rzeczywiście obecne zasady gry promują spółki czy też grupy będące w określonym momencie swojego rozwoju. Faktycznie wydaje się, że firmy będące na początku swojej transformacji energetycznej mają nieco lepiej - przyznaje Piekarski.
Jednak podkreśla, że o „zamknięciu“ Bałtyku nie ma mowy, a potencjału starczy dla wielu firm. Zresztą wskazuje na to według niego liczba wniosków o koncesje.
- Jestem przekonany, że docelowo polski sektor morskiej energetyki wiatrowej będzie rozwijany wspólnie, zarówno przez polskie, jak i zagraniczne podmioty - dodaje prawnik.
Ponieważ budowa morskich farm wiatrowych – a później ich eksploatacja – to ogromny wysiłek, inwestorzy pilnie poszukują rozwiązań, które cały proces będą pozwalały przeprowadzić szybko i sprawnie.
Nic więc dziwnego, że Michał Kołodziejczyk, prezes Equinor Polska, podkreślał wagę współpracy. Na szczęście w Polsce gros firm chce współpracować z koncernami energetycznymi. Zresztą, jak zaznaczył, to korzystne także dla samych podmiotów energetycznych. Skracanie łańcuchów dostaw, jak pokazała pandemia i wynikające z niej problemy, jest dla wszystkich korzystne.
- Jesteśmy obecni lokalnie, budujemy ten swoisty ekosystem - dodaje Robert Szczotka, dyrektor Biznesu Systemów Napędowych w ABB w Polsce. Także i on uważa, że dostawy lokalne mają sporo zalet. Firmy przekonały się bowiem, czym może grozić nadmierne wydłużenie łańcuchów dostaw.
W przypadku morskiej energetyki wiatrowej ewentualne opóźnienia w dostawach przeniosłyby się najpewniej na poślizg całych projektów.
Morska energetyka wiatrowa budzi duże nadzieje u ewentualnych poddostawców i firm świadczących usługi.
- Zdajemy sobie sprawę, że musimy dywersyfikować działalność naszej firmy. Offshore to coś, co budzi nasze ogromne zainteresowanie - mówi Grzegorz Strzelczyk, prezes zarządu, Lotos Petrobaltic.
Firma jest zainteresowana rozwojem polskiego offshore. Zarazem Strzelczyk przyznaje, że nie będzie to łatwe. Lotos Petrobaltic chciałby współpracować z doświadczonymi zagranicznymi firmami.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie