Sytuacja polskiej motoryzacji jest trudniejsza niż globalnych koncernów, bo tworzą ją mniejsze firmy, o słabszym zapleczu finansowym, które zapasy zużyły podczas ostatnich kryzysów - mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych.
Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów Części Motoryzacyjnych (SDCM), zauważa, że ze względu na wzrost kosztów, jaki miał miejsce w ostatnich latach, konsumenci mniej przychylnym okiem patrzą na zmianę napędów, a tym samym prognozy sprzed kilku lat okazały się całkowicie nietrafione.
- Sytuacja producentów skupionych wokół produkcji dla potrzeb samochodów konwencjonalnych jest gorsza, niż się spodziewaliśmy. Kilka lat temu szacunki prognozowały znacznie większy wzrost liczby nowych miejsc pracy w motoryzacji, niż ma to miejsce obecnie. W ostatnich tygodniach i miesiącach widzimy bardzo wiele niepokojących doniesień o planowanych przez producentów części masowych zwolnieniach lub przenoszeniu biznesu do Azji - mówi Tomasz Bęben.
Zwraca przy tym uwagę, że to tylko informacje z grupy największych globalnych producentów, których sytuacja jest nieco inna niż działających w Polsce producentów z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MSP).
- Jeżeli te duże firmy dysponujące znacznymi środkami finansowymi mierzą się z problemami wymuszającymi cięcie miejsc pracy, to znacznie większe problemy będą miały mniejsze polskie firmy, które działają od maksimum 30 lat, co nie pozwoliło na wytworzenie takiej "poduszki finansowej", jaką mają wielkie globalne koncerny. Nawet te firmy, które jakieś rezerwy miały, musiały je wykorzystać w czasie kryzysów, jakimi były naszpikowane ostatnie lata - mówi Tomasz Bęben.
Jego zdaniem znacznie lepsza byłaby sytuacja przemysłu, gdyby wyznaczonym celom klimatycznym nie towarzyszyły tak szczegółowe wytyczne, jak te, które trzeba realizować.
- Gdybyśmy wyznaczyli cele, ale dali przemysłowi motoryzacyjnemu wybór drogi do ich osiągnięcia, to transformacja nastąpiłaby szybciej i z mniejszym negatywnym skutkiem dla gospodarki i społeczeństwa - mówi Tomasz Bęben.
W przypadku elektromobilności rynki Europy rozwijają się znacznie wolniej niż chiński. - Chiny wiele lat temu mocno zainwestowały w elektromobilność, która może być kolejnym kołem zamachowym dla ich gospodarki. Moce przerobowe, zaplecze produkcyjne i know-how Chin są ogromne i nie do końca wykorzystywane - uważa Tomasz Bęben.
Według niego produkcja chińskich aut w Europie musi zostać uruchomiona, choćby po to, żeby uniknąć ceł, które zapowiada Unia Europejska.
- Cła nie są najlepszym wyjściem, bo chińskie pojazdy są tak atrakcyjne cenowo, że nawet po obłożeniu cłami będą konkurencyjne dla europejskich pojazdów. Trudnym zadaniem będzie wyważenie działań tak, by nie naruszyć relacji handlowych z Chinami, ale także zabezpieczeń pozycję europejskiego przemysłu. Wiele europejskich samochodów i komponentów powstaje w Chinach. Ostatnie, czego byśmy w tej chwili potrzebowali, to kolejna wojna handlowa - mówi Tomasz Bęben.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie