W Polsce z roku na rok przybywa firm rodzinnych, których właściciele zbliżają się do wieku emerytalnego. Co dalej? O tym, dlaczego sukcesja to coś więcej niż testament i dlaczego warto postawić na fundację rodzinną, mówi mecenas Bartosz Olszewski z kancelarii Ślązak, Zapiór i Partnerzy.
"Sukcesja? Jeszcze zdążę"- to podejście wciąż powszechnie pokutuje wśród właścicieli firm rodzinnych. Odkładane na później decyzje o przyszłości firmy często kończą się dramatem: nagła śmierć, choroba lub inne nieprzewidziane zdarzenie zostawiają firmę bez przywództwa, a rodzinę bez przygotowania.
- Planowanie sukcesji nie jest wyrazem słabości. To przejaw odpowiedzialności, sukcesję warto planować z głową - nie po to, by kontrolować, ale by zostawić po sobie wartość, która przetrwa pokolenia - mówi w rozmowie z WNP mecenas Bartosz Olszewski z kancelarii Ślązak, Zapiór i Partnerzy.
- To najbardziej kardynalny błąd i taki, który jest najtrudniej odwrócić. Widziałem wiele przypadków, w których właściciel firmy odwlekał decyzję aż do śmierci. Wtedy spadkobiercy zostają z problemem, bo majątek jest nieuporządkowany, nikt nie zna mechanizmów działania firmy, a do tego dochodzą silne emocje i rodzinne konflikty - wylicza nasz rozmówca.
W praktyce oznacza to paraliż organizacyjny, zagrożenie dla miejsc pracy, a czasem wręcz upadłość firmy zbudowanej przez lata. Planowanie sukcesji powinno zacząć się znacznie wcześniej - na długo przed pojawieniem się realnych zagrożeń zdrowotnych czy spadku aktywności właściciela.
Jak zaznacza Olszewski, nawet ci przedsiębiorcy, którzy myślą o przyszłości firmy, często popełniają kolejny błąd: nadmierną wiarę w rodzinę.
- Zakładamy, że dzieci powtórzą naszą drogę. Ale jeśli chcemy, żeby przejęły firmę, to musimy je przygotowywać od początku - pozwolić im zdobyć doświadczenie w zewnętrznych organizacjach, potem wprowadzać do firmy, krok po kroku. Tak buduje się autorytet i kompetencje - wyjaśnia Olszewski.
W przeciwnym razie należy rozważyć inne scenariusze: przekazanie dzieciom wyłącznie własności, a zarządzanie oddanie profesjonalnemu menedżerowi albo całkowitą sprzedaż biznesu i zabezpieczenie przyszłości rodziny przez inne formy inwestycji.
Od maja 2023 r. w Polsce funkcjonuje instytucja fundacji rodzinnej. Choć istnieje niespełna dwa lata, już zarejestrowano ponad 2000 takich podmiotów, a liczba złożonych wniosków przekroczyła 3500.
To pokazuje, że Polacy potrzebowali tego narzędzia i słusznie. Fundacja rodzinna to świetna forma do zaplanowania sukcesji. Opiera się na trzech silnych filarach - mówi Olszewski.
Pierwszy filar to akumulacja majątku.
- Majątek trafia do jednego podmiotu, zamiast zostać rozparcelowany pomiędzy spadkobierców, co często prowadzi do jego osłabienia. Fundacja pozwala zbudować masę krytyczną i efekt skali - tłumaczy mecenas Bartosz Olszewski, z kancelarii Ślązak, Zapiór i Partnerzy.
Drugi filar to promowanie reinwestycji.
- Dzięki preferencjom podatkowym fundacja nagradza nie konsumpcję, lecz inwestowanie. Tak długo, jak reinwestujemy zyski, nie płacimy podatku dochodowego. To sprzyja pomnażaniu kapitału i myśleniu długoterminowemu - wyjaśnia prawnik.
Trzeci filar to elastyczność zarządzania. Założyciel fundacji może określić, kto i kiedy ma prawo zarządzać majątkiem, a nawet uzależnić to od spełnienia określonych warunków, takich jak wiek, wykształcenie czy doświadczenie.
- To olbrzymia przewaga nad przepisami kodeksu cywilnego, które pochodzą z 1964 roku i nijak się mają do realiów dzisiejszego biznesu. Fundacja rodzinna daje możliwość napisania własnych zasad gry. To zupełnie nowa jakość w polskim prawie- wyjaśnia mecenas.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie