Automatyzacja, cyfryzacja, AI - to klucze do wzrostu - wylicza w rozmowie z WNP.PL Kamil Majczak, prezes firmy Qemetica. - Problem w tym, że polskie firmy wciąż zbyt wolno wdrażają nowe technologie - dodaje.
Jakie z dotychczasowych atutów w warunkach działania polskiej gospodarki słabną, a jakie utrzymują swe pozytywne odziaływanie?
- Po pierwsze relatywnie niskie w naszym kraju koszty pracy tracą na znaczeniu przez rosnące wynagrodzenia, więc to przestaje być naszą przewagą.
Spowolnienie w Niemczech to kolejne ryzyko, bo jesteśmy mocno powiązani z tym rynkiem. Z kolei zmienne, ciągle niepewne przepisy i drogie źródła energii zniechęcają inwestorów.
Czyli tracimy atuty…
- Na szczęście nie wszystkie! Nadal mamy świetnie wykształconych ludzi, silny sektor MŚP i rosnący eksport - szczególnie w bardziej zaawansowanych technologiach.
Położenie geograficzne i rozwijająca się infrastruktura też działają na naszą korzyść. W Qemetice wykorzystujemy te przewagi, inwestując w innowacje i transformację energetyczną. Dla nas to nie tylko sposób na stabilność, ale i na wzmacnianie globalnej pozycji. Cały czas szukamy nowych silników wzrostu poza Starym Kontynentem.
A jak - w państwa ocenie - kształtuje się dziś polska konkurencyjność, zwłaszcza na rynkach międzynarodowych? Jakie są nasze własne słabości strukturalne (zagrożenia dla wzrostu i konkurencyjności)?
Mamy mocny eksport, dobre połączenia w globalnych łańcuchach dostaw i wciąż rozwijający się przemysł. To nasza siła.
Ale jest też druga strona medalu: starzejące się społeczeństwo i - co za tym idzie - niedobór wykwalifikowanych pracowników z konkretnymi umiejętnościami (w technologii chemicznej jest to mus). Innowacyjność gospodarki jest nadal poniżej oczekiwań, a koszty energii rosną w zastraszającym tempie.
Także struktura naszej gospodarki nie ułatwia budowy silnych graczy na poziomie międzynarodowym. Do tego zmienne regulacje i nadmiar przepisów sprawiają, że wiele firm boi się podejmować długoterminowe decyzje inwestycyjne. Kluczowe jest zatem jedno: stabilność i wsparcie dla innowacji. Bez tego trudno mówić o dalszym wzroście konkurencyjności.
Qemetica to czołowy producent sody w Europie. - Przemysł w Europie płaci za energię 2-3 razy więcej niż konkurencja w innych regionach świata, co oczywiście uderza w konkurencyjność - podkreśla Kamil Majczak (fot. mat. pras. Qemetica)To proszę powiedzieć, jak konkretnie w ostatniej dekadzie korzystali państwo na wspomnianych, dogodnych dla naszej gospodarki warunkach do rozwoju swojej firmy? Czy otoczenie zewnętrzne jest trudniejsze niż 10-15 lat temu? Co zagraża polskiej gospodarce?
- Ostatnia dekada to dla nas czas intensywnego rozwoju. Wykorzystaliśmy dobre otoczenie gospodarcze i zainwestowaliśmy w nowoczesne zakłady oraz centra badawcze, m.in. nową warzelnię soli w Niemczech.
Ale dzisiaj otoczenie się zmienia... Największe zagrożenia to niestabilność przepisów, wysokie koszty prowadzenia działalności oraz niedostateczne wsparcie dla innowacyjnych inwestycji. Mimo to, nie zwalniamy tempa - stawiamy na innowacje, nowe technologie i ekspansję zagraniczną, bo tylko tak można budować długoterminową przewagę konkurencyjną.
Czy dla utrzymania dynamiki polskiego wzrostu gospodarczego i konkurencyjności widzicie państwo pilną i narastającą potrzebę zmian naszego modelu gospodarczego, zmierzających do oparcia go na sektorach o wyższej wartości dodanej, na innowacjach i wyższej produktywności?
- Zdecydowanie tak! Dotychczasowy model - tani eksport i niskie koszty pracy - już się wyczerpuje. Konkurencja technologiczna na świecie jest coraz większa, a transformacja energetyczna zmienia zasady gry.
Branża chemiczna, w której działamy, doskonale to odczuwa. Przyszłość należy do firm, które potrafią połączyć innowacje z ekologiczną produkcją.
Polska ma potencjał, by stać się liderem w regionie, ale kluczowe są stabilne regulacje oraz mocniejsze wsparcie dla badań i rozwoju. Bez tego trudno będzie dogonić Zachód.
Czy sytuacja na rynku pracy jest, a może będzie u nas ograniczeniem dla dalszego rozwoju gospodarczego, i czy odczuwają państwo tego rodzaju problemy? Jakie posunięcia mogą zmienić pogarszającą się sytuację (zwłaszcza inicjatywy administracji państwowej)?
- Tak, odczuwamy, i to coraz bardziej. Brakuje specjalistów, koszty pracy rosną, a system edukacji nie nadąża za potrzebami rynku, szczególnie w kwestii STEM (Science, Technology, Engineering and Mathematics, nauka, technika, inżynieria, matematyka - przyp. red.). W branży chemicznej to szczególnie widoczne - potrzebujemy inżynierów, ekspertów od technologii, a ich po prostu brakuje. Wynika to również niestety z faktu, że polskie społeczeństwo staje się coraz starsze.
Co można zrobić? Kluczowe jest lepsze dopasowanie edukacji do realnych potrzeb biznesu i większe wsparcie dla szkoleń. W Qemetice już teraz współpracujemy z uczelniami, inwestujemy w rozwój i odpowiednie kwalifikacje pracowników, bo wiemy, że to jedyna droga do lepszej przyszłości.
Czy presja konkurencyjna na świecie stała się znacznie większa niż dekadę temu - patrząc np. przez pryzmat polityki Chin czy USA? Jaką sytuację dla polskich firm tworzy stagnacja gospodarcza w Niemczech i czy skutecznie można postawić na inne rynki?
- Zdecydowanie presja jest o wiele większa. USA i Chiny stosują protekcjonistyczne polityki, co sprawia, że wejście na globalne rynki jest trudniejsze niż kiedyś. Do tego drożejąca energia w Europie osłabia naszą konkurencyjność.
Niemcy, nasz główny partner handlowy, pozostają w stagnacji, więc polskie firmy muszą szukać alternatywnych rynków - w Azji, na Bliskim Wschodzie, w Amerykach. To duże wyzwanie, ale dla tych, którzy inwestują w nowe technologie i dywersyfikację biznesów, to także ogromna szansa. Ogromnie ważna przy tym jest jednak większa współpraca między sektorem publicznym a prywatnym, aby polskie firmy mogły lepiej odnaleźć się w zmieniającym się otoczeniu.
Wielka inwestycja... Tak wyglądają amerykańskie zakłady Qemetiki (fot. mat. pras. Qemetica)Jaki wpływ mają polski rząd i Unia Europejska na konkurencyjność naszej gospodarki?
Z jednej strony potrzebujemy skutecznej ochrony rynku przed tanim importem z Azji, z drugiej - wsparcia dla inwestycji, innowacji i transformacji energetycznej. Dziś przepisy często bardziej przeszkadzają niż pomagają.
Strategiczna autonomia UE to ciekawa koncepcja, ale musi iść za nią realne działanie - uproszczenie regulacji i ich stabilność, inwestycje w nowe technologie, rozwój energetyki. Polska może na tym skorzystać, ale tylko jeśli będzie w stanie efektywnie wykorzystać unijne środki.
Czy wysokie koszty energii w Europie, wynikające z ograniczonego dostępu do surowców energetycznych oraz unijnej „zielonej rewolucji” (w Polsce jeszcze bardziej dotkliwe), mocno ciążą polskim firmom, wpływając na koszty produkcji i konkurencyjność? Zielona polityka powinna zostać poddana rewizji lub przesunięciu w czasie?
- Ogromnie ciążą... Przemysł w Europie płaci za energię 2-3 razy więcej niż konkurencja w innych regionach świata, co oczywiście uderza w konkurencyjność.
Bez dostępu do tańszej i stabilnej energii trudno będzie utrzymać produkcję na obecnym poziomie. Już mamy z tym problem i podnosimy tę kwestię głośno... Liczę, że polska prezydencja w Unii to dobra okazja, żeby jeszcze bardziej "wzmocnić" ten temat i zaproponować konkretne reformy.
Jak zintensyfikować w naszym kraju wzrost produktywności? Czy w średniej perspektywie są tu widoki na jej istotną poprawę poprzez cyfryzację (w tym AI), automatyzację, robotyzację? Co stanowi nadal bariery w tej mierze (innowacyjność) w państwa branży?
- Choć modernizacja Polski po transformacji ustrojowej jest ogromnym osiągnięciem, nadal nie udało nam się podnieść produktywności do poziomu zbliżonego do czołowych unijnych gospodarek. Jeśli chcemy w przyszłości wciąż gonić - i finalnie dogonić - Zachód, powinniśmy mocno skupić się na tej kwestii.
Automatyzacja, cyfryzacja, AI - to klucze do wzrostu. Problem w tym, że polskie firmy wciąż zbyt wolno wdrażają nowe technologie.
Po części to też brak systemowego wsparcia - potrzebne są programy ułatwiające cyfrową transformację i podnoszenie kwalifikacji pracowników. W Qemetice dążymy do tego bardzo, zwiększa to naszą konkurencyjność i przyszłość branży.
Co może w naszym kraju przyspieszyć i powiększyć inwestycje prywatne, w tym te najbardziej nowoczesne? Dlaczego znacząca intensyfikacja na tym polu przez lata się u nas nie powiodła - mimo szumnych zapowiedzi i prognoz polskich rządów?
- Na niski poziom inwestycji prywatnych wpływa wiele czynników. Aby je pobudzić, potrzebne są więc kompleksowe działania w różnych dziedzinach gospodarki.
Firmy nie inwestują, bo nie mają stabilności - przepisy się zmieniają, sądy działają wolno, a koszty prowadzenia biznesu rosną. Poziom optymizmu inwestycyjnego w ostatnich latach zależał również w dużej mierze od cen surowców czy skutków agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę.
Co może to zmienić? Stabilne prawo, lepsza infrastruktura, większe wsparcie dla innowacji. Tylko wtedy przedsiębiorcy będą gotowi podejmować długoterminowe decyzje inwestycyjne.
Powinniśmy też więcej inwestować na poziomie krajowym. Kraje, które historycznie osiągnęły sukces gospodarczy przed nami, wydawały o wiele więcej na inwestycje publiczne, a za tym szły również większe wydatki na inwestycje prywatne.
Czy dostęp do finansowania zewnętrznego (banki, giełda) jest wystarczający i wspiera produkcyjno-sprzedażową ekspansję firmy? W jakim zakresie państwa firma z tego wsparcia korzysta?
- Qemetica pokazała, że polskie firmy mogą realizować duże przejęcia - przejęliśmy produkcję krzemionki strącanej od PPG w Stanach Zjednoczonych.
Żeby to zrobić, zabezpieczyliśmy finansowanie na 3,4 mld zł od konsorcjum 10 banków. To idealny przykład na dobrą współpracę biznesu z bankami. Nasza inwestycja to też znak, że polskie firmy mogą działać globalnie - jeśli mają odpowiednie wsparcie finansowe.
To - sumując - jak widzą państwo prognozę w swojej branży w najbliższych latach? Jak Qemetica zamierza utrzymać, a nawet poprawić swą pozycję?
- Sytuacja branży w Polsce jest ściśle powiązana z trendami europejskimi i światowymi. W efekcie branża stoi przed wielkimi wyzwaniami, ale też ogromnymi szansami.
My stawiamy na ekspansję - po przejęciu biznesu PPG w USA koncentrujemy się na dalszym rozwoju na tym rynku i nie wykluczamy kolejnych akwizycji poza Europą.
Naszym celem pozostaje obecność w sektorach i na rynkach, które mają realny potencjał wzrostu. Bo w biznesie, kto nie idzie do przodu, ten się cofa...
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie