EEC 2019

Morskie farmy wiatrowe wkraczają w etap realizacji. To początek największego projektu energetycznego w historii Polski - droższego niż elektrownia jądrowa.

  • Według szacunków koszt realizacji wszystkich zaplanowanych projektów morskich farm wiatrowych na może sięgnąć nawet 300 mld zł - mówi w rozmowie z WNP, przeprowadzonej w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego, Arkadiusz Ratajczak z Baker McKenzie.
  • - Polska może stać się zapleczem technologicznym nie tylko dla własnych farm, ale także dla projektów w innych krajach regionu - zauważa Ratajczak.
  • Pierwszy prąd z farm wiatrowych na morzu ma trafić do krajowego systemu energetycznego już w latach 2026-2027.

Na polskim wybrzeżu ruszyła inwestycja, która może na lata zdefiniować krajowy krajobraz energetyczny. Chodzi o budowę morskich farm wiatrowych na Bałtyku - projekt, który z fazy planowania przeszedł właśnie do fazy konkretnej realizacji.

- Statki już operują na morzu, rozpoczyna się montaż pierwszych instalacji - zarówno samych turbin, jak i infrastruktury przesyłowej doprowadzającej energię do lądu. Skala całego przedsięwzięcia jest imponująca. Według szacunków koszt realizacji wszystkich zaplanowanych projektów może sięgnąć nawet 300 mld zł - mówi w rozmowie z WNP Arkadiusz Ratajczak z Baker McKenzie.

To oznacza, że morska energetyka wiatrowa może pochłonąć większe środki niż planowana polska elektrownia atomowa, której budżet określany jest obecnie na około 200 mld zł.

Bałtyk szansą dla przemysłu?

Ale offshore zdaniem Arkadiusz Ratajczaka to nie tylko prąd. To również impuls dla rozwoju krajowego przemysłu i szansa na zbudowanie nowych kompetencji.

- Polska może stać się zapleczem technologicznym nie tylko dla własnych farm, ale także dla projektów w innych krajach regionu - zauważa Ratajczak.

Zyskać mogą zwłaszcza stocznie, producenci konstrukcji stalowych, firmy zajmujące się logistyką morską czy inżynierią lądową. 

Kiedy energia z morza popłynie do gniazdek?

Pierwszy prąd z farm wiatrowych na morzu ma trafić do krajowego systemu energetycznego już w latach 2026-2027.

- To nie jest pieśń przyszłości. Mówimy o perspektywie mierzonej w miesiącach, nie dekadach - podkreśla ekspert z Baker McKenzie. Kolejne instalacje mają być uruchamiane po 2030 r.

Koszt energii elektrycznej z farm wiatrowych na morzu często budzi emocje i jest przedmiotem publicznych dyskusji. Zdaniem Ratajczaka, należy jednak patrzeć na te kwestie długofalowo.

- To będzie energia stabilna, przewidywalna, wolna od opłat emisyjnych, produkowana lokalnie. Firmy korzystające z niej będą mogły planować działalność z dużym wyprzedzeniem i mniejszym ryzykiem cenowych szoków - podkreśla.

Jego zdaniem w czasach rosnącej niepewności na rynkach surowców i zmian klimatycznych, przewidywalność staje się kluczową wartością. Energetyka wiatrowa na morzu może w tym kontekście zapewnić Polsce większe bezpieczeństwo energetyczne. 

Atom i wiatr - nie rywale, a sojusznicy

W przestrzeni publicznej wciąż pojawiają się pytania, czy Polska powinna inwestować jednocześnie w atom i wiatr. Ratajczak nie ma wątpliwości.

- To nie są konkurujące rozwiązania. One się uzupełniają - mówi.

I podkreśla, że choć produkcja energii z morskiego wiatru jest stabilniejsza niż na lądzie, nadal podlega zmienności warunków pogodowych.

- W sytuacjach, gdy tej energii będzie mniej, elektrownie jądrowe mogą pełnić funkcję bufora, zabezpieczając dostawy do systemu. Dzięki temu cały model energetyczny zyskuje większą elastyczność i odporność - wyjaśnia Ratajczak.

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie