Po ataku Rosji na Ukrainę kraje UE nie chcą kupować ropy od agresora. O tym, jak w tej nowej sytuacji Polska pomogła Niemcom, mówi portalowi WNP.PL prezes PERN, polskiego przedsiębiorstwa zajmującego się logistyką naftową, Paweł Stańczyk.
PERN, polskie przedsiębiorstwo zajmujące się logistyką naftową i zarządzające siecią rurociągów, odgrywa kluczową rolę w zaopatrzeniu w ropę części Niemiec. To efekt zaszłości historycznych. Przed zjednoczeniem wschodnia część Niemiec była praktycznie całkowicie uzależniona od dawnego ZSRR.
W praktyce oznaczało to także uzależnienie paliwowe. Ropa do dwóch wschodnioniemieckich rafinerii w Leuna i była transportowana północną, przechodzącą przez Polskę, nitką ropociągu Przyjaźń.
Cała rozmowa WNP z prezesem PERN Pawłem Stańczykiem poniżej. Dalszy ciąg tekstu pod oknem video.
Jednak po agresji Rosji na Ukrainę i sankcjach nałożonych na Moskwę ta droga dostaw została odcięta. Nie oznacza to jednak, że obie rafinerie zostały pozbawione surowca.
Korzystają one z terminala naftowego w Rostoku, ale jednak ważniejsze są trasy dostaw z Polski. Należy bowiem pamiętać, że nasz kraj dysponuje Naftoportem. Ten zlokalizowany w Gdańsku obiekt może rocznie przyjąć ponad 30 mln ton ropy. W praktyce zaspokaja więc nie tylko nasze, ale w znacznej części także wschodnioniemieckie potrzeby naftowe.
W obecnej, tak skomplikowanej sytuacji geopolitycznej z jej implikacjami w logistyce paliw i surowców to właśnie PERN, udziałowiec Naftoportu, a przede wszystkim właściciel przesyłowej infrastruktury paliwowej, jest głównym gwarantem dostaw ropy do wschodnich Niemiec.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie