Państwa Unii Europejskiej różnią się w podejściu do kwestii importu zboża z Ukrainy. Hiszpania, Włochy czy Portugalia nie będą wspierać ograniczeń. Polska potrzebuje bilateralnych rozwiązań.
Protesty rolników w Europie skupiają się na dwóch kwestiach. Z jednej strony jest to sprawa Europejskiego Zielonego Ładu. Branża rolnicza obawia się, że polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest zbyt ambitna, biorąc pod uwagę realia gospodarcze i postpandemiczne.
Z drugiej strony mamy do czynienia z rosnącą frustracją rolników w naszej części Europy, co wynika z obaw o konkurencyjność ich produkcji w obliczu napływu taniej żywności z Ukrainy.
- Wdrożenie Europejskiego Zielonego Ładu, który zawsze był ambitny, nie może się odbyć bez uszczerbku na konkurencyjności rolnictwa europejskiego i polskiego. W tym kontekście powiem przekornie, że te protesty w całej UE nam pomagają, ponieważ pokazują Wspólnocie, że to jest szerszy problem, nie tylko Polski - uważa Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
Z jednej strony Portugalia, Hiszpania czy Włochy są państwami, które tradycyjnie importują zboże. Dodatkowe partie zboża z Ukrainy nie stanowią dla nich większego kłopotu.
Z drugiej strony jest Polska eksportująca płody rolne - m.in. 10 mln ton nadwyżki zboża. Wszelki nieuregulowany napływ pszenicy, żyta czy kukurydzy stanowi kłopot dla rodzimej produkcji rolnej.
Przedłużenie umowy handlowej z Ukrainą jest dla Polski groźne, w szczególności w wymiarze utrzymania wolnego handlu zbożem z naszym wschodnim sąsiadem. Komisja Europejska w najnowszych propozycjach do umowy handlowej z Ukrainą (tzw. autonomiczne środki handlowe - ATM) nie zniosła wolnego handlu zbożem z tym krajem.
Jednocześnie, jak przypomina Monika Piątkowska, polski rząd (poprzedniej kadencji) w sposób niezgodny z regulacjami unijnymi ogłosił embargo na ukraińskie zboże. Przypomnijmy, że polityka handlowa jest wyłączną kompetencją Unii Europejskiej.
Embargo, jakkolwiek niezgodne z przepisami Unii Europejskiej, stanowi pewną blokadę dla niekontrolowanego napływu zboża z Ukrainy do Polski.
- W kwestii swobodnego przepływu zboża ukraińskiego na unijny rynek trudno będzie wypracować jakiś kompromis, jednakże Polska ma możliwość podjęcia dialogu na poziomie bilateralnym. Premier Donald Tusk w czasie wizyty w Kijowie zapowiedział próbę podjęcia dialogu z Ukrainą i wypracowania wspólnego stanowiska w sprawie określenia pewnych limitów - podkreśla Monika Piątkowska.
Warto zaznaczyć, że te limity dotyczą tranzytu, ponieważ Polska jako duży eksporter nie potrzebuje zboża z Ukrainy na swoje potrzeby.
Ukraina ze względu na duże możliwości produkcyjne żywności oraz wielki rynek rolny, na który składają się wielkoobszarowe holdingi rolnicze, będzie musiała przechodzić - podobnie jak Polska - w drodze do pełnej akcesji przez okresy ochronne.
- Warto zaznaczyć, że Ukraina będzie miała inne niż Polska oczekiwania związane z akcesją do Unii Europejskiej w wymiarze rolniczym. W przypadku naszego kraju głównym mechanizmem, na który liczyli rolnicy znad Wisły, były bezpośrednie dopłaty strukturalne. W przypadku rolnictwa ukraińskiego główną przewagą, jaką stworzy akcesja do Unii Europejskiej, będzie pełny dostęp zarówno do rynku unijnego, jak i w wymiarze globalnym do wszystkich państw, z którymi Wspólnota ma podpisane umowy o wolnym handlu - podsumowuje prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie