EEC 2019

Europejska ofensywa konkurencyjności może być dobrym czasem na przyspieszenie cyfrowej transformacji polskiego przemysłu

Europejski nowy kurs wyznaczył gospodarce Starego Kontynentu cele związane z podniesieniem jej międzynarodowej konkurencyjności. Polski przemysł, jako ważna część unijnej struktury ekonomicznej, ma jednak na tym tle specyficzne problemy, potrzeby i ambicje.

  • Temat konkurencyjności przemysłu i gospodarki europejskiej nabrał ostrości w świetle ostatnich zmian politycznych, w nowym otoczeniu globalnej polityki. 
  • Europa ma kierunkowe dokumenty, a zgodny chór polityków wzmacnia nowe brzmienie unijnej strategii gospodarczej. Wygląda na to, że konkurencyjność, reindustrializacja i gospodarcza suwerenność jako rękojmia bezpieczeństwa pozostaną „na agendzie europejskiej”. 
  • Biznes komentuje zwrot w polityce gospodarczej UE, jego skutki dla polskiej gospodarki, a przede wszystkim oczekuje na realizacyjne konkrety, wskazując praktyczne rozwiązania pożądane z punktu widzenia poszczególnych branż.
  • Konkurencyjność europejskiej i polskiej gospodarki będzie jednym z głównych nurtów Europejskiego Kongresu Gospodarczego (Katowice, 23-25 kwietnia 2025). To również jeden z wątków rekomendacji EEC, które będą treścią debat trzeciego dnia Kongresu. Można jeszcze rejestrować się na wydarzenie.

Przemysł w Europie – mimo dezindustrializacji w ostatnich dekadach (nie dotyczy to polskiej gospodarki; jesteśmy krajem, w którym udział przemysłu w PKB rośnie) – nadal odpowiada za 35 milionów miejsc pracy i ponad 80 proc. unijnego eksportu UE. Jednak udział UE w globalnym sektorze przemysłowym systematycznie spada – z 21 proc. w 2000 r. do 14,5 proc. w roku 2021. Ponadto unijny przemysł od 2019 r. musiał zwolnić z pracy 850 tys. osób.

Pogłębia się luka inwestycyjna między Europą a największymi gospodarkami świata. Chodzi o dystans opisywany zwykle kwotą 700 mld euro rocznie – to różnica w nakładach  inwestycyjnych dzieląca Europę od USA

Konkurencyjność i rywalizacja na światowych rynkach nabrały szczególnego znaczenia w świetle ostatnich wydarzeń związanych z ekspansywną, restrykcyjną wobec dotychczasowych partnerów i izolacjonistyczną polityką gospodarczą i handlową nowej administracji USA.

Europa staje przed historycznymi wyzwaniami. Musi szybko wzmocnić pozycję na arenie międzynarodowej

Głównymi barierami i hamulcami - których dolegliwość wzrosła w latach pandemii oraz zaburzeń związanych z wojną w Europie, napięciami politycznymi i ostrą rywalizacja gospodarczych mocarstw - pozostają wysokie koszty energii.

Problemem są też uzależnienie od eksportu (surowce, niektóre komponenty i towary), a także trudność w rywalizowaniu z pozaunijną konkurencją niepoddaną rygorowi regulacji związanych z ambitną polityką środowiskową i klimatyczną Wspólnoty. 

- Firmy europejskie przestają działać w warunkach równej konkurencji. A w Polsce to przypadek wręcz ekstremalny, bo firmy chińskie praktycznie nie mają tutaj żadnych ograniczeń. Jesteśmy traktowani jako rynek do zdobycia - zauważył w rozmowie z WNP.PL Maciej Wyczesany, prezes Apatora.

Krępujące inwestycje firm i windujące koszty unijne regulacje są co do intencji słuszne – to przekonanie podziela coraz większa część przedsiębiorców; odwrotu od zrównoważonej gospodarki, ochrony klimatu w Europie, jak potwierdzają politycy, nie będzie.  

Unijny przemysł traci jednak międzynarodową konkurencyjność i trudno nie widzieć tu roli przeregulowania.

- Jednostronne wprowadzanie takich rozwiązań, bez przyjmowania podobnych regulacji przez inne kraje, a przy tym utrzymywanie otwartego, wolnego rynku powoduje, że unijny przemysł traci konkurencyjność – nawet na swoim terenie - stwierdził prezes Stalprofilu Henryk Orczykowski.

- Firmy z innych krajów, nieobciążone kosztami ochrony klimatu i wieloma czynnościami związanymi z obowiązkami regulacyjnymi czy raportowymi, mogą na rynku oferować niższe ceny - dodał.

Komisja Europejska opublikowała pod koniec lutego rozległy pakiet z propozycjami zmian w polityce przemysłowej, energetycznej i klimatycznej. Podjęła tym samym próbę pogodzenia ambitnych celów klimatycznych z zachowaniem konkurencyjności gospodarki, co postulował m.in. alarmistyczny w tonie raport Draghiego.

Europa i jej przemysł mają już Czysty Ład. Dobry początek i co dalej?

Założenia przedstawione przez Komisję Europejską przewidują w sumie nawet 150 mld euro wydatków na czystą produkcję w ramach Clean Industrial Deal. Towarzyszący mu Plan na rzecz Dostępnej Energii ma odbiorcom zaoszczędzić 45 mld euro w tym roku, 130 mld euro rocznie po 2030 roku i 260 mld euro rocznie po 2040 roku.

Komisja Europejska nie zamierza wycofywać się ze swoich celów dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych, a więc Europejskiego Zielonego Ładu, który ma doprowadzić do neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 roku. Strategia będzie wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii, które mają stać się jednym z motorów wzrostu konkurencyjności.

Europejski Czysty Ład Przemysłowy (Clean Industrial Deal) ma być głównym filarem odbudowy konkurencyjności. Nie zawiera on jednak projektów konkretnych przepisów, lecz wyznacza kierunek zmian w unijnych przepisach na lata 2025-2026. W ciągu najbliższych miesięcy KE ma przedstawić konkretne projekty, nad którymi będą pracowały państwa członkowskie.

Czy propozycje KE będą przełomem dla borykającego się z rosnącą presją konkurencyjną europejskiego przemysłu? 

- Propozycje deregulacji idą w dobrym kierunku - skomentował Leszek Kąsek, ekonomista ING Banku Śląskiego. - Szczegółów wsparcia dla przemysłów energochłonnych jeszcze nie znamy. Generalnie system zachęt czy ulg na rzecz inwestycji w transformację energetyczną jest skromniejszy i o wiele trudniejszy w komunikacji niż w przypadku słynnej ustawy IRA poprzedniej administracji amerykańskiej. Brakuje też oceny skutków proponowanych działań dla poszczególnych krajów UE. Taką ocenę kraje prawdopodobnie muszą przeprowadzić samodzielnie.

Dotychczasowe reakcje polskiego biznesu na „europejską ofensywę” można opisywać w kategoriach życzliwej ostrożności.

Branża stalowa od dłuższego czasu głośno mówi o potrzebie zmiany polityki przemysłowej Unii Europejskiej. Jako branża energochłonna, ponosząca szczególnie wysokie koszty polityki klimatycznej, należy do najbardziej zagrożonych wyprowadzeniem produkcji poza Unię Europejską.

- Clean Industrial Deal zawiera zapowiedzi zwrotu w stronę zmian, których potrzebę przemysł sygnalizuje od bardzo dawna, ale żeby mógł wnieść prawdziwe zmiany, będzie musiał być uzupełniony o konkretne rozwiązania - powiedział Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognora. - Mam nadzieję, że znacznie bardziej konkretny będzie branżowy plan dla hutnictwa.

- Przede wszystkim w ogłoszonym planie brakuje nam wskazania pomostowej ceny energii dla przemysłu energochłonnego, o którą występowaliśmy, a także konkretnych propozycji ograniczenia licznych opłat i parapodatków, jakimi obarczona jest cena energii - stwierdził z kolei Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Obawy polskiego przemysłu (nie tylko branży stalowej) budzi brak zasadniczej reformy europejskiego systemu handlu emisjami ETS.

- Oderwanie praw do emisji od realnych źródeł CO2 i skierowanie tych papierów w stronę rynków spekulacyjnych powoduje sztuczne zawyżanie ich cen. To odbija się bezpośrednio na kosztach emisji ponoszonych przez przemysł i znacząco podnosi koszty funkcjonowania przemysłu w Unii Europejskiej. Jest to więc jedna z przyczyn pogarszającej się konkurencyjności unijnych wyrobów na rynku, nie tylko globalnym, ale także unijnym - uważa Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu.

Branża stalowa oczekuje też jasnego postawienia sprawy ochrony unijnego rynku i poprawy działania mających ją zapewnić instrumentów.

Chemia i inne branże: nie zapominajcie o nas, czekamy na rozwiązania uwzględniające specyfikę poszczególnych sektorów

Propozycje KE prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego Tomasz Zieliński ocenił jako „mało konkretne”. 

- Liczyliśmy na bardziej szczegółowe rozwiązania, których potrzebujemy szybko, a pakiet dla chemii ma ukazać się pod koniec roku - zaznaczył Zieliński.

Według informacji Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego w latach 2023-2024 produkcja przemysłowa Europy – sektor zatrudniający ponad 31 milionów ludzi – spadła o kolejne 2,6 proc. Według ostatniego badania Cefic, na które powołuje się PIPC, w latach 2023-2024 w UE ogłoszono zamknięcie ponad 11 mln ton zdolności produkcyjnej, co dotknęło 21 głównych zakładów.

Bez własnej produkcji chemicznej Europa nie zrealizuje swoich celów klimatycznych i środowiskowych. Fot. ANWIL/mat. pras. Bez własnej produkcji chemicznej Europa nie zrealizuje swoich celów klimatycznych i środowiskowych. Fot. ANWIL/mat. pras.

Kwestia uciekającego czasu powraca w innych komentarzach. Swoją rolę w zielonej transformacji i w utrzymaniu czy pogłębieniu europejskiej niezależności gospodarczej podkreślają środowiska związane z produkcją chemiczną, choć nie tylko.

„Złożoność europejskiego systemu tworzyw sztucznych i długie cykle inwestycyjne oznaczają, że decyzje podjęte w ciągu najbliższych dwóch lat zadecydują o tym, czy i jak szybko uda się spełnić ambicje określone w unijnym Zielonym Ładzie. Czas na sprostanie wyzwaniom konkurencyjnym stojącym przed naszą branżą i stworzenie korzystniejszego klimatu inwestycyjnego szybko się kończy” - czytamy w materiałach polskiej agendy organizacji Plastics Europe.

- Europa ma szansę stworzyć pierwszy na świecie cyrkularny i zeroemisyjny netto system tworzyw sztucznych. Dlatego w pełni popieramy przekonanie zawarte w Clean Industrial Deal, że polityki w zakresie konkurencyjności i zrównoważonego rozwoju muszą się wzajemnie wzmacniać. Nasza branża nie będzie w stanie zrealizować swoich ambicji związanych z zeroemisyjnością netto i obiegiem zamkniętym, jeśli nie będzie wystarczająco konkurencyjna, aby inwestować. Niestety istnieje realne niebezpieczeństwo, że korzyści w zakresie konkurencyjności, jakie zapewnia Clean Industrial Deal, zostaną zrealizowane zdecydowanie za późno - ostrzega Virginia Janssens, dyrektor zarządzająca Plastics Europe. 

Spektakularnym przykładem „kurczącego się czasu” jest niedawna decyzja polskiego potentata chemicznego – firmy Qemetica Soda Polska – który rozpoczął przygotowania do procesu zatrzymania produkcji i hibernacji fabryki w Janikowie. To początek procesu całkowitego wygaszania produkcji sody. Utrzymanie produkcji sodowej w Janikowie stało się niemożliwe głównie z powodu wysokich kosztów energii wynikających z kolei z cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla w Unii Europejskiej. Brak barier ochronnych powoduje, że do Unii Europejskiej napływa turecka soda wytwarzana z rosyjskich surowców.

W opinii Tomasza Starusa, prezesa zarządu Allianz Trade w Polsce, europejski przemysł nie wygra w globalnej konkurencji przy starych, brudnych technologiach – zawsze będą regiony na świecie robiące to bardziej bezkompromisowo i mające tańsze surowce naturalne. 

- Chcąc zachować konkurencyjność, a nawet generalnie – strategiczną niezależność europejskich kluczowych branż przemysłowych oraz utrzymać miejsca pracy, postawić trzeba na szybkie unowocześnienie ich procesów produkcyjnych - przekonuje Starus.

W analizie działu badań ekonomicznych Allianz Trade jej autorzy apelują, by Europa nie zrezygnowała z kluczowych gałęzi przemysłu, które są jednocześnie największymi emitentami CO2, jak i konsumentami energii (mowa o produkcji: aluminium, amoniaku, stali i cementu). Odegrają one kluczową rolę w transformacji Europy – ku zielonemu i bardziej konkurencyjnemu przemysłowi. 

Polska gospodarka jest specyficzna. Europejskie przesilenie w polityce gospodarczej może być dla nas szansą

Polska konkurencyjność, a zatem perspektywa skutecznego biznesowo funkcjonowania w światowej gospodarce, zależy jednak nie tylko od polityczno-regulacyjnych ram unijnych. Co w takim razie możemy zrobić sami… dla siebie – dla własnej konkurencyjności?

- Jeśli chodzi o wydajność pracy, to nadal pozostajemy w tyle w porównaniu z najbardziej rozwiniętymi państwami Europy. Patrząc na to, w jaki sposób koszty pracy i PKB w Polsce rosną, uwzględniając też trendy demograficzne, a także oczekiwania społeczeństwa, widać, że ten model się wyczerpał - podkreślił Jarosław Gracel, prezes zarządu firmy Astor.

Z badania GUS-u wynika, że w ostatnich czterech latach silnie wzrósł eksport z tzw. branż nowoczesnych technologii, do których należy też Astor.

- Naszym atutem pozostaje siła kompetencji, w tym inżynierskiej. W ogóle polska myśl inżynierska i menedżerska jest bardzo ceniona na świecie. Bez kompleksów zatem jako kraj możemy sprzedawać i sprzedajemy za granicą nasze projekty - zaznacza prezes Astora.

Ale jest i druga strona medalu. Słabością naszych firm w operowaniu za granicą jest według Gracela relatywnie nieduża siła kapitałowa.

W refleksjach menedżerów dużych i znaczących w polskiej gospodarce firm uczestniczących w przygotowaniu raportu „Motory polskiego wzrostu gospodarczego” (wspólny projekt ING Banku Śląskiego i Europejskiego Kongresu Gospodarczego – premiera w kwietniu) powraca uwaga o braku krajowej strategii gospodarczej – spójnej i wyrazistej, z przejrzyście sformułowanymi celami.

Przemysł motoryzacyjny to w Europie pole szczególnie ostrej walki konkurencyjnej. Ochronę unijnego rynku komplikują liczne globalne powiązania koncernów. Fotografia ilustracyjna (fot. Nexteer/mat. pras.) Przemysł motoryzacyjny to w Europie pole szczególnie ostrej walki konkurencyjnej. Ochronę unijnego rynku komplikują liczne globalne powiązania koncernów. Fotografia ilustracyjna (fot. Nexteer/mat. pras.)

Jeżeli mielibyśmy jasną politykę wytyczającą ścieżki rozwoju polskiej gospodarki – ze wskazaniem kluczowych sektorów, motorów jej wzrostu wspieranych przez rząd i z wyraźnym wskazaniem na rozwój polskich technologii i innowacji – to skłonność do inwestowania byłaby w polskich firmach dużo większa.

- Musimy promować takie rozwiązania, dzięki którym będziemy rozwijać własne technologie w kraju. Potrzebne są programy zarówno w B+R, jak i w kwestii komercjalizacji technologii - stwierdził Maciej Wyczesany, zwolennik stanowczej ochrony unijnego i polskiego rynku przed nierówną (tj. dotowaną, stosującą dumping, ignorującą normy i standardy środowiskowe) konkurencją firm spoza Europy.

Konieczna jest, zdaniem mającego międzynarodowe ambicje biznesu, ścisła współpraca pomiędzy rządem, spółkami Skarbu Państwa i polskimi firmami technologicznymi, które te rozwiązania wdrażają. Wypracowanie i komercjalizacja innowacyjnych technologii na naszym rynku – to droga do konkurencyjności Polski.

Nowa europejska polityka to dobry moment na cyfrowe przyspieszenie i zwiększenie efektywności polskiej gospodarki

Zdaniem Artura Pollaka, CEO APA Group, jesteśmy w wyjątkowym czasie, kiedy możemy skorzystać ze zmian w europejskiej polityce gospodarczej. Menedżer technologicznej firmy zauważa, że słowo "kryzys" odmieniane jest ostatnio przez wszystkie przypadki, ale widzi pozytywne impulsy.

- Wierzę, że inwestycje z ostatnich lat zaczną teraz przynosić rezultaty - deklaruje Pollak i jednocześnie zaznacza, powołując się na własne badania APA Group, że nawet 40 proc. polskich firm do 20 mln złotych obrotów nie jest zainteresowanych wdrożeniem transformacji cyfrowej.

- Porównując to ze średnią europejską czy światową, muszę zauważyć, że jeśli nie dokonamy tej transformacji, to „wypadniemy z obiegu”. Nie ma miejsca na to, byśmy byli nieefektywni, by nasz model biznesowy był ulokowany w minionych realiach - ostrzegł Pollak.

Menedżer podkreślił, że większość światowych liderów to już teraz przedsiębiorstwa cyfrowe – tj. bazujące na informacjach, na ich wymianie między producentem dostawcą a klientem odbiorcą.

- Podlegamy regulacjom związanym z zieloną transformacją, mówimy o Clean Industrial Deal, o większej dostępności energii. Liczba zmiennych rośnie tak szybko, że w klasyczny, menedżerski  sposób nie jesteśmy w stanie tym zarządzać - ocenił Pollak.

- Jeśli nie dokonamy cyfrowej transformacji, to „wypadniemy z obiegu” - ostrzegł Artur Pollak, prezes APA Group. Fot. PTWP.

Produktywność polskiej produkcji jest funkcją m.in. jej wysokiej zmienności – uzyskanie określonej, stałej wydajności procesu, jego standaryzacja są wobec tego trudne. Ale polski przemysł w opinii Pollaka nie jest zbyt nowoczesny.

- W rankingach stosowania narzędzi cyfrowych wypadamy bardzo słabo, ale wierzę, że teraz jest ten czas, kiedy mocno przyspieszymy. Przykładem takiego przyspieszenia jest pieniądz cyfrowy, a to można skopiować do rozwiązań przemysłowych. Nie potrzeba wiele – cena technologii spadła. Musimy inwestować w kadry, w edukację; bez aspektu ludzkiego cyfrowy przemysł nie zadziała. Nie powinniśmy się bać. Być może automatyzacja i robotyzacja nie są dla wszystkich, ale by się o tym przekonać, trzeba spróbować - stwierdził menedżer.

- Potrzeba stałych, czytelnych sygnałów od rządu, że transformacja cyfrowa należy do absolutnych priorytetów i że grzech zaniechania czy lekceważenia poskutkuje tym, iż polska gospodarka nie będzie w stanie zmierzyć się z licznymi wyzwaniami przyszłości, wśród których jej konkurencyjność na globalnych rynkach należy do naczelnych - wskazała z kolei Dominika Bettman, przedsiębiorczyni, dyrektor generalna Microsoftu w Polsce w latach 2021-2025. 

Dominika Bettman, przedsiębiorczyni, była dyrektor generalna Microsoftu w Polsce, akcentuje potrzebę uznania transformacji cyfrowej za absolutny priorytet (fot. PTWP) Dominika Bettman, przedsiębiorczyni, była dyrektor generalna Microsoftu w Polsce, akcentuje potrzebę uznania transformacji cyfrowej za absolutny priorytet (fot. PTWP)

W jej niedawnych wypowiedziach dla WNP.PL powraca postulat, by „bez zbędnej zwłoki” powstały usystematyzowane plany konkretnych działań, wynikające ze strategii, która wskaże, jakie branże, w jakim czasie i przy jakich nakładach będą w Polsce zdolne do sukcesu globalnego.

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie