W kwietniu wygasa obowiązująca umowa z konsorcjum firm Westinghouse i Bechtel na zaprojektowanie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Trwają negocjacje warunków dalszej współpracy. - Wszystko jest na dobrej drodze do wypracowania porozumienia, które pozwoli nam przejść do kolejnego etapu prac - mówi WNP.PL Mirosław Kowalik, prezes polskiego biura Westinghouse.
Mirosław Kowalik, prezes Westinghouse Polska. (fot. PAP/Andrzej Jackowski)Sporo się dzieje wreszcie wokół atomu w Polsce. Na placu budowy w Choczewie trwają pogłębione badania geologiczne. W Komisji Europejskiej ruszyła notyfikacja pomocy publicznej dla projektu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, coraz bliżej też zgody na dofinansowanie projektu z budżetu państwa...
- Cieszą informacje o rozpoczęciu procesu notyfikacji pomocy publicznej i zabezpieczeniu środków przez rząd Polski w kwocie ponad 60 mld złotych, co jest ważnym sygnałem dla rynku, firm oraz innych interesariuszy, że Program Polskiej Energetyki Jądrowej nabiera tempa.
Czym zatem obecnie zajmują się firmy, które mają zbudować pierwszą elektrownią jądrową w Polsce?
- Awansowanie polskiego projektu to pierwsze wyzwanie, z jakim mierzymy się wspólnie z naszym klientem i partnerem w ramach konsorcjum - firmą Bechtel.
Mam tu na myśli kolejne etapy realizacji tej inwestycji, przede wszystkim etap projektowania, w taki sposób, aby sprawdzoną technologię bezpiecznie wdrożyć na grunt polskich i międzynarodowych ram prawno-regulacyjnych. Wiele polskich instytucji uczestniczy w tym procesie, który powinien zakończyć się wydaniem odpowiednich pozwoleń, zezwoleń i licencji.
To wiąże się z aktywnym dialogiem, dzieleniem się wiedzą, co ułatwia spełnienie formalnych wymagań w tym zakresie, a tych jest niemało, proszę mi uwierzyć. Wymienię tutaj tylko kilka instytucji zaangażowanych w projekt. To jest między innymi Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, instytucje nadzoru budowlanego, Urząd Dozoru Technicznego czy Państwowa Agencja Atomistyki.
Całość prowadzonych działań pozwoli wszystkim nabrać dojrzałości procesowej, wiedzy i kompetencji, by Polska mogła finalnie dołączyć do klubu państw eksploatujących elektrownie jądrowe.
Lokalna, silna reprezentacja Westinghouse w Polsce bardzo pomaga w rozmowach z interesariuszami projektu, w tym z przedstawicielami urzędów czy instytucji odpowiedzialnych za wdrożenie energetyki jądrowej. Na tym polu z pewnością wyprzedzamy konkurentów technologicznych, którzy są na początku tej drogi.
Jakie będą kolejne wyzwania?
- Teraz przede wszystkim - co według mnie ma największe znaczenie - należy zabezpieczyć kompetentne kadry dla rozwoju energetyki jądrowej, jak również innych obszarów sektora energii, co pozwoli zapełnić lukę pokoleniową. Mam na myśli zarówno projekty na etapie rozwoju, tzw. duże, jak i małe reaktory jądrowe, oraz obszar źródeł odnawialnych, przede wszystkim rozpoczęte inwestycje energetyki wiatrowej na morzu. Obserwujemy większą aktywność w tej dziedzinie po stronie uczelni, instytucji oraz polskich firm, ale potrzeby będą z dnia na dzień rosły.
Choć w codziennej pracy czasami inne kwestie zaprzątają głowę menedżerom, to kadry są esencją każdego biznesu, a problem ich braku dotyczy obecnie praktycznie wszystkich segmentów związanych z transformacją energetyczną. Zakładam, że dotyczą również innych sektorów gospodarczych wymagających wysokich kompetencji.
By sprostać wyzwaniom związanym z transformacją energetyczną, a także gospodarczą w obszarze cyfryzacji, w tym AI, potrzeba zastępów młodych, zdolnych osób, których uda nam się wyszkolić w kluczowych dziedzinach. Westinghouse w Polsce już zatrudnia ponad 350 osób w Krakowie, a celem jest zwiększenie zespołu do ponad 400 pracowników w tym roku.
Tak ma wyglądać pierwsza polska elektrownia jądrowa, której budowa ruszyła na Pomorzu (źródło: PEJ)Czy ta lokalna siła ma być przewagą Westinghouse w walce o drugą lokalizację dla atomu w Polsce? W aktualizacji Programu polskiej energetyki jądrowej (PPEJ), którą mamy poznać lada moment, znaleźć mają się szczegóły dotyczące drugiej elektrowni jądrowej. Tu jednak postępowanie ma być konkurencyjne...
- Ostatnie cztery lata dla Westinghouse w Polsce to konsekwentny rozwój odpowiednich zasobów. To budowanie relacji z poszczególnymi instytucjami, zaznajamianie się ze szczegółami lokalnych przepisów i uwarunkowań. Pozycjonujemy markę Westinghouse w Polsce, firmy z ponad 140 latami doświadczenia w sektorze energii na wszystkich kontynentach.
Kolejną przewagą jest to, że przez ten czas mieliśmy szansę na sprawdzenie potencjału lokalnych firm, który oceniamy bardzo wysoko. Zorganizowaliśmy już siedem konferencji pod nazwą "Dzień Dostawcy". Zbudowaliśmy relacje z ponad 500 firmami, lepiej rozumiemy uwarunkowania dla funkcjonowania małych i średnich przedsiębiorstw, dzięki czemu będziemy mogli skuteczniej wykorzystać ich potencjał w projekcie.
Poza Globalnym Centrum Usług Biznesowych w Krakowie uruchomiliśmy biuro w Warszawie, które odpowiada bezpośrednio za realizację projektu. Warto przypomnieć, że wdrożenie technologii jądrowej to partnerstwo zawierane na okres od 60 do blisko 100 lat. Tyle mniej więcej trwać będzie eksploatacja elektrowni. By się do tego partnerstwa przygotować, trzeba naprawdę dobrze się poznać. Należy stworzyć odpowiednie ramy dla bezpiecznej eksploatacji obiektu jądrowego i właśnie to teraz robimy.
Można powiedzieć, że ten okres chcemy dobrze przepracować, aby wdrożenie technologii AP1000 na rynku polskim powiodło się zgodnie z zakładanym harmonogramem i budżetem, aby stabilna i bezemisyjna energia służyła polskiej gospodarce i społeczeństwu przez długie lata.
Premier Donald Tusk nie zostawia jednak złudzeń, projekt budowy drugiej elektrowni jądrowej musi się Polsce po prostu opłacać.
- Zgodnie z naszymi wyliczeniami, w przypadku budowy drugiej elektrowni jądrowej w tej samej technologii, możemy liczyć na prostą synergię kosztową na poziomie ok. 20 proc. Jest wiele innych zalet wynikających z implementacji w drugiej lokalizacji technologii AP1000, jak choćby krzywa uczenia się instytucji, inwestora. Nowa technologia to nowe uwarunkowania, pozwolenia, ryzyka itd.
Elementem dyskusji z potencjalnymi dostawcami technologii dla kolejnej lokalizacji ma być też model biznesowy inwestycji, która ma być finansowania nie tylko przez kapitał państwowy. Czy oferta Westinghouse może obejmować zaangażowanie finansowe?
- Jesteśmy firmą technologiczną i co do zasady przynosimy technologie, a nie produkt finansowy. Jeżeli natomiast mówimy o finansowaniu, to Westinghouse angażuje się w pozyskanie wsparcia ze strony agencji kredytów eksportowych zarówno z USA, Kanady, jak i innych państw, których dostawcy będą uczestniczyli w tym projekcie, budując partnerstwo z polskimi firmami.
Poza tym w polsko-amerykańskiej międzyrządowej umowie o współpracy w zakresie rozwoju programu cywilnej energetyki jądrowej, podpisanej na 30 lat, również zawarty jest komponent finansowy, zakładający udział w polskim projekcie instytucji finansowych, takich jak EXIM czy DFC.
Jednocześnie widzimy duże zainteresowanie tego typu projektami ze strony dużych amerykańskich instytucji finansowych, takich jak np. Citibank. Udział konsorcjum Westinghouse i Bechtel, amerykańskich firm doświadczonych w budowie elektrowni jądrowych, na pewno zwiększy atrakcyjność przedsięwzięcia na rynku finansowym. Nie bez znaczenia będzie również ostateczny model wsparcia dla projektu, jaki zaakceptuje Komisja Europejska.
I wreszcie to, o czym nie możemy zapominać. Oprócz synergii ekonomicznych ważny jest też efekt skali. Sześć bloków jądrowych w tej samej technologii nie tylko ułatwi obsługę, ale zwiększy też bezpieczeństwo całego projektu. Wyszkolona kadra, o której wspominałem, będzie w stanie zapewnić właściwe utrzymanie obu elektrowniom, a także innym, zagranicznym projektom. Synergia również może powstać w zakresie dostaw paliwa jądrowego.
Polska w ten sposób ma szansę stać się centrum jądrowym regionu?
- Tak, Polska ma szansę stać się elementem budowy hubu dla technologii AP1000 w Europie.
Konkurencyjne firmy, ustawiające się ze swoimi technologiami w kolejce do drugiej elektrowni jądrowej w Polsce, dokładnie w ten sam sposób zachwalają swoje oferty…
- Ale dla nich projekt budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce będzie "first of a kind", w sensie produktowym, jak również organizacyjnym. Będą musieli przecierać ścieżki, które my już wydreptaliśmy i otwierać drzwi, które my obecnie już otwieramy.
Jednak po zmianie głównego lokatora w Białym Domu rodzą się pytania o przyszłość współpracy Stanów Zjednoczonych z Europą, w tym z Polską. Także w obszarze energetycznym.
- Wspomniana przeze mnie międzyrządowa umowa o współpracy w zakresie rozwoju programu cywilnej energetyki jądrowej została podpisana jeszcze przez poprzednią administrację prezydenta Donald Trumpa. Dlatego spodziewamy się kontynuacji polityki w zakresie energetyki jądrowej, która jest istotnym komponentem amerykańskiej gospodarki i jej ekspansji.
Warto też wspomnieć, że przesuwamy produkcję jednych z najważniejszych komponentów reaktora AP1000 do Europy.
Mowa o włoskiej fabryce Westinghouse Mangiarotti, która jako pierwsza dostała od Urzędu Dozoru Technicznego uprawnienia, czyli potwierdzenie kompetencji do produkcji elementów dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej?
- Bardzo się cieszę, że właśnie ta fabryka, rozwijana przez Westinghouse we Włoszech, została dopuszczona przez UDT do polskiego projektu jądrowego. Oznacza to możliwe przesunięcie produkcji ważnych komponentów reaktora do Europy z zakładów w Korei czy Japonii, z których dotychczas korzystał amerykański przemysł. Mówimy o takich elementach jak zbiornik ciśnieniowy reaktora czy wytwornice pary.
To będzie także szansa dla polskich firm, aby współpracować z zakładem we Włoszech i innymi międzynarodowymi firmami zakwalifikowanymi przez UDT. Jednym słowem - polskie firmy będą miały szansę stać się częścią łańcucha dostaw, jako główni dostawcy wybranych komponentów, na tzw. poziomie Tier 1, lub zakwalifikować się jako poddostawcy dla firm z poziomu Tier 1 lub Tier 2, które uzyskały uprawnienia od UDT.
No dobrze, w takim razie pora na pytanie, na jakie kontrakty liczyć mogą polskie firmy na placu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, oprócz - już wręcz przysłowiowego - lania betonu?
- Do tej pory wybraliśmy siedem polskich firm - Polimex Mostostal Siedlce, Baltic Operator z Grupy Przemysłowej Baltic, Mostostal Kielce, Mostostal Kraków, ZKS Ferrum, Famak i Energomontaż-Północ Gdynia - do wsparcia budowy pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Projekt reaktora AP1000 charakteryzuje się budową modułową i wierzymy, że znakomitą część tych modułów będziemy mogli zlecić polskim firmom.
Pracujemy z nimi nad dostosowaniem ich możliwości produkcji do najwyższych standardów i norm jakości, takich jak NQA-1, czyli Nuclear Quality Assurance. Jeśli spełnią tak wyśrubowane warunki, będą miały szansę stać się swojego rodzaju integratorami usług i produkcji na potrzeby przemysłu jądrowego. Mówimy jednak o produktach projektowanych na 60 lat albo dłużej, czyli na tyle, ile funkcjonować ma elektrownia jądrowa. Stąd tak niezwykle wysokie wymagania, którym muszą sprostać polskie firmy. Tu w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa nuklearnego.
Jak Westinghouse ocenia przygotowanie polskich firm do tego procesu? Słyszałam opinie, że najtrudniejsza jest w krajowych przedsiębiorstwach zmiana sposobu myślenia o kulturze pracy. Przy tego typu inwestycjach liczy się odpowiedzialność każdego pracownika na każdym etapie wykonywanej pracy. Nie ma miejsca na typowo polską improwizację, wszystko musi przebiegać ściśle według uzgodnionych procedur i według zamówienia.
- Nie zgodzę się z tą opinią. Owszem, w przemyśle jądrowym, ale nie tylko, nie ma miejsca na improwizację, stąd fundamentalną sprawą jest wdrożenie zasad tzw. safety culture, czyli kultury bezpieczeństwa. Ona jasno definiuje i osadza kwestie zapewnienia najwyższej jakości, bezpieczeństwa produktów i usług na wszystkich etapach procesów występujących w przedsiębiorstwie.
Polskie firmy co prawda nie mają zbyt dużego doświadczenia na placach budów obiektów jądrowych, choć i takich nie brakuje, ale wiele z nich latami pracowało przy montażu i budowie konwencjonalnych elektrowni i mają bardzo dobre referencje. Dlatego jestem przekonany, że te firmy są w stanie spełnić wszystkie wymagania, wynikające ze wspomnianych wymagań technicznych, jakościowych, a w szczególności safety culture.
To jaki będzie ten udział lokalnych firm w budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej?
- Niezmiennie naszym celem jest dojście do 50 proc. udziału local content w projekcie.
Zaczęłam naszą rozmowę od stwierdzenia, że sporo się wreszcie dzieje wokół atomu w Polsce. Zakończyć muszę pytaniem o losy głównego kontraktu na wykonawstwo projektu (EPC - z ang. Engineering, Procurement and Construction), który będzie podstawą do realizacji już właściwego projektu.
- Obowiązująca umowa na zaprojektowanie elektrowni jądrowej (ESC - Engineering Service Contract) wygasa lada moment, bo w kwietniu. Negocjacje z inwestorem, czyli Polskimi Elektrowniami Jądrowymi, dotyczą obecnie tzw. umowy pomostowej EDA (z ang. Engineering Development Agreement), która pozwoli na kontynuowanie prac nad projektem po wygaśnięciu EPC.
Rozmowy ponoć nie są proste. Kiedy strony dojdą do porozumienia?
- Do tej pory realizacja prac inżynieryjno-projektowych pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce przebiega zgodnie z harmonogramem. W ramach prac wynikających z umowy projektowej (Engineering Services Contract) zrealizowano już ponad 320 spośród 467 przewidzianych w umowie zadań. Równolegle zespoły negocjacyjne pracują nad tzw. umową pomostową nazwaną EDA (Engineering Development Agreement) wydłużającą prace projektowe do momentu podpisania kontraktu wykonawczego EPC (Engineering Procurement and Construction).
Obie strony rozumieją, jak ważny jest proces awansowania projektowania, w tym przygotowania specyfikacji zakupowych czy wstępnej selekcji poddodstawców, co bezpośrednio wpływa na harmonogram i koszty projektu. Dlatego każda tego typu umowa wymaga poświęcenia czasu dla wypracowania kompromisu.
Dodam, że prowadzone w ramach procesu projektowania prace projektowo-inżynieryjne mają za zadanie optymalnie wpasować obiekt jądrowy na bazie technologii AP1000 w lokalne uwarunkowania. Odpowiednie przygotowanie dokumentacji projektowej gwarantuje nam większą przewidywalność odnośnie harmonogramu, jak również pozwala na zdefiniowanie potencjalnych ryzyk.
Wszystko jest na dobrej drodze do wypracowania porozumienia, które pozwoli nam przejść do kolejnego etapu prac.
Czyli harmonogram budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej nie jest zagrożony?
- Wszystkie strony są zdeterminowane do tego, żeby wypracować oczekiwane porozumienie, które przybliży nas do następnych etapów projektu i oddania pierwszego bloku w lokalizacji Kopalino-Lubiatowo w zakładanym przez rząd terminie.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie