EEC 2019

Wojna Rosji z Ukrainą otworzyła nowe możliwości także przed przemysłem cywilnym. Coraz więcej mówi się o produkcji podwójnego zastosowania (dual use), która równie dobrze służy celom wojskowym, jak i cywilnym, a dodatkowo oznacza oszczędności dla armii.

  • Dual use, czyli inaczej podwójne zastosowanie, to nazwa dla wojskowego wykorzystania wyrobów cywilnych. Przy okazji wojny na Ukrainie zjawisko to nabrało nowego wymiaru.
  • NATO wprowadza program DIANA. To sposób na współfinansowanie zupełnie nowych pomysłów na wyposażenie współczesnych armii.
  • W Polsce jednym z pierwszych zainteresowanych programem DIANA jest Akademia Górniczo-Hutnicza z Krakowa, która wraz z Krakowskim Parkiem Technologicznym utworzyła pierwszy w Polsce akcelerator innowacji obronnych NATO.
  • Tekst powstał na podstawie debaty "Przemysł - pełna mobilizacja" w ramach XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Od wybuchu wojny na Ukrainie pojęcie podwójnego zastosowania (ang. dual use) nabrało większego niż wczesniej znaczenia. Określa ono produkcję podwójnego przeznaczenia - na potrzeby wojskowe, jak i cywilne.

Izabela Albrycht, dyrektor Centrum Cyberbezpieczeństwa Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, stwierdziła, że sprawa związana z dual use jest nader złożona. Trudno jednoznacznie określić, co przyda się tylko na wojnie, a co tylko w czasie pokoju. Jak podkreśliła Albrycht, należy pamiętać, że nie tylko w czasie wojny konwencjonalnej, ale także tej hybrydowej, która już teraz dotyka kraje NATO i wiąże się z próbami sabotażu, trzeba także bronić obiektów krytycznych, bo elektrownie, wodociągi czy nawet ciepłownie mają znaczenie zarówno dla wojska, ale także dla społeczeństwa.

Izabela Albrycht, dyrektor Centrum Cyberbezpieczeństwa Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie. Fot. PTWP Izabela Albrycht, dyrektor Centrum Cyberbezpieczeństwa Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie. Fot. PTWP

Jak podkreśliła Izabela Albrycht, wszystkie kraje NATO zmieniły w ostatnich latach swoje podejście, porzucając bierne czekanie na ewentualny akt sabotażu, na rzecz wielkiej liczby zabezpieczeń przed różnorakimi atakami na infrastrukturę. Związane to było z agresją rosyjską na Ukrainę jeszcze z roku 2014 oraz z rosnącymi obawami przed agresywnymi planami Chin wobec Zachodu.

Obecnie takie ataki nasilają się i głównie odpowiadają za nie hakerzy, którzy próbują wykradać know-how. Ponadto celem ataku jest każdy, kto podpisze umowę o współpracy z armią. Ataki mają też swój wymiar finansowy. - Chodzi o próby wymuszenia okupu - stwierdziła dyrektor Centrum Cyberbezpieczeństwa AGH.

NATO ma pomysł na wdrożenie wielu cywilnych pomysłów na potrzeby armii

Jednym z elementów zmiany podejścia Zachodu do tych kwestii jest ogłoszenie przez NATO programu DIANA, który ma pomóc w poszukiwaniu technologii z potencjałem podwójnego zastosowania – do celów cywilnych i obronnych. NATO zaprasza innowatorów do udziału w akceleracji w wybranym przez nich ośrodku wsparcia innowacji. Ma to wspomagać komercjalizację technologii i przyspieszać możliwość skorzystania z niej przez armie Sojuszu Północnoatlantyckiego.

W akceleratorze DIANA mogą wziąć udział innowatorzy, rozwijający technologie podwójnego zastosowania, posiadający zarejestrowaną działalność (siedzibę główną) na terenie państwa NATO. Jest on przeznaczony zarówno dla start-upów, jak i dla bardziej doświadczonych firm.

W Polsce jednym z pierwszych zainteresowanych programem jest Akademia Górniczo-Hutnicza z Krakowa, która wraz z Krakowskim Parkiem Technologicznym utworzyła pierwszy w Polsce akcelerator innowacji obronnych NATO. Najlepszym projektom będzie przyznane dofinansowanie, nawet w wysokości 300 tysięcy euro.

Produkcję podwójnego przeznaczenia musi stymulować państwo

Mówiąc o sprzęcie podwójnego zastosowania Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiego Holdingu Rozwoju, przypomniał, że sama idea jest znana homo sapiens od zawsze, bo każde narzędzie miało kiedyś podwójne zastosowanie.

Wskazał, że nawet jednak wtedy, jak ktoś potrafił zrobić łuk, z którego można było zabić tak mamuta, jak i wroga z sąsiedniego plemiona, starano się to utrzymać w tajemnicy przed wrogami.

Podobnie trzeba czynić i obecnie. Trzeba chronić, powtarzał Dąbrowski, przydatne dla armii wyroby (czy programy komputerowe) przed ich transferem do krajów wrogich.

Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu w Polskim Holdingu Rozwoju. Fot. PTWP Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu w Polskim Holdingu Rozwoju. Fot. PTWP

- Produkcja dual use i tak generalnie oprze się na cywilnych (teoretycznie) wyrobach - mówił Wojciech Dąbrowski.

- Często różnica w przeznaczeniu polega tylko na certyfikacji. Jeśli chcemy szybko zacząć produkować, to i tak trzeba wykorzystać firmy zajmujące się wyrobami na cywilny rynek. Ukraina to pokazała. Choćby cywilne drony na polu walki, czyli tu nie ma jasnej granicy – internet, GPS, oprogramowania opracowujące geonawigację. A nawet leki pola walki, w odpowiedniej ilości, tak by mogło być użyte w zagrożeniach masowych - dodał.

Jak jednak podkreślał Wojciech Dąbrowski, bardzo ważne jest stymulowanie produkcji przez państwo. Niezbędne jest przekazywanie wyselekcjonowanym firmom prywatnym środków na badania, bo one same takich rezerw finansowych nie mają. Na zmianę profilu produkcji wielu zakładów musi jednak wyrazić zgodę społeczeństwo, bo kosztów nie da rady w nieskończoność ponosić budżet sektora obrony. To przede wszystkim także wyrzeczenia ludzi.

Odnośnie konieczności wspierania wszelkich inicjatyw podwójnego zastosowania wypowiedział się także bardzo pozytywnie Krzysztof Kosiorek-Sobolewski, prezes Zrembu Chojnice.

- Covid pokazał narzędzia finansowania sytuacji nadzwyczajnych - mówił Krzysztof Kosiorek-Sobolewski. - Identycznie ma to wyglądać w przypadku produkcji dual use. Współfinansowaniem takiej produkcji powinny brać na siebie Polski Fundusz Rozwoju czy Bank Gospodarstwa Krajowego, bo w bankach komercyjnych jest ciągle wiele ograniczeń prawnych w finansowaniu tego rodzaju przedsięwzięć - dodał.

Krzysztof Kosiorek-Sobolewski, prezes Zrembu Chojnice. Fot. PTWP Krzysztof Kosiorek-Sobolewski, prezes Zrembu Chojnice. Fot. PTWP

Rozwój technologii cywilnych na potrzeby armii blokuje prawo

Robert Juodka, prezes Polsko-Litewskiej Izby Handlowej oraz członek zarządu Litewskiego Stowarzyszenia Przemysłu Obronnego i Bezpieczeństwa podkreślał w swoim wystąpieniu, że na Litwie nie było do tej pory zakładów, które zajmowałyby się produkcją zbrojeniową.

Od czego jest jednak dual use? Wedle Juodki obecnie około 300 firm litewskich zajmuje się produkcją podwójnego przeznaczenia, by to zalegalizować, Sejm litewski zmienił nawet przepisy w tej dziedzinie. Przeszkodą w rozwoju produkcji bywają jednak banki. Do tej pory prowadzą restrykcyjną politykę finansową utrudniająca finansowanie takiej produkcji. Szykują się więc kolejne zmiany prawne dostosowujące sektor bankowy do warunków wojennych.

Robert Juodka, prezes Polsko-Litewskiej Izby Handlowej oraz członek zarządu Litewskiego Stowarzyszenia Przemysłu Obronnego i Bezpieczeństwa. Fot. PTWP Robert Juodka, prezes Polsko-Litewskiej Izby Handlowej oraz członek zarządu Litewskiego Stowarzyszenia Przemysłu Obronnego i Bezpieczeństwa. Fot. PTWP

- Te nowe przepisy trzeba wprowadzać właściwie w całej Unii - stwierdził Juodka. - Bo Europa ciągle żyje w pokojowych ramach prawnych, a Rosjanie nam to zmieniają, zmuszając do zmian. Te „pokojowe utrudnienia” widzimy choćby w naszym tranzycie wojskowym na Ukrainę przez Polskę. Na każdy transport trzeba uzyskać specjalną licencję w Warszawie, co wcale nie jest szybką procedurą - dodał.

Paweł Poncyljusz, prezes firmy MindMade z Grupy WB (Fot. PTWP) Paweł Poncyljusz, prezes firmy MindMade z Grupy WB (Fot. PTWP)

Wykorzystanie cywilnego przemysłu oznacza dla armii niższe koszty

Ciekawe wnioski z dyskusji przedstawił Paweł Poncyljusz, prezes firmy MindMade, należącej do Grupy WB, były parlamentarzysta i były członek rządu

- Potrzebne są nam bardziej technologie dual use. Kiedyś wydawało nam się, że coś co było używane do celów militarnych, da się ewentualnie zaadaptować do wykorzystania cywilnego. Teraz możemy sobie wyobrazić proces odwrotny. Drony, które były zabawkami dziecięcymi, nagle są bardzo ważne dla armii. Będąc czasami bardziej groźną bronią niźli czołgi. Na dodatek tradycyjne firmy zbrojeniowe w Europie nie mają takich mocy produkcyjnych, by zadowolić wzmocnione sytuacją na Ukrainie apetyty armii. Nagle się okazało, że potrzeba nie dziesięciu czołgów rocznie, lecz co najmniej tysiąca. Fabryka w Stalowej Woli produkuje nie więcej jak 20 Krabów rocznie. A tu należałoby tę produkcję zwiększyć do kilkuset rocznie. Zanim więc nawet rozpędzili ten tradycyjny przemysł zbrojeniowy do bieżących potrzeb armii, to wojna mogłaby się już skończyć - zauważył Paweł Poncyliusz.

- Znów więc należy skorzystać z mocy zakładów cywilnych, które maja zdolności produkcyjne i na dodatek elementy tam produkowane mogą posłużyć jako detale, do wykorzystania w tradycyjnych fabrykach zbrojeniowych. Wtedy zakłady zbrojeniowe (często pamiętające jeszcze czasy PRL) mogłyby być już tylko montownią całych pojazdów, bez potrzeby wytwarzania wszystkich elementów na miejscu. Przy okazji to by oznaczało zwiększone zamówienia dla firm cywilnych - dodał.

Zwrócił tez uwagę na możliwość zaimplementowania do wojska cywilnych doświadczeń w dziedzinie pojazdów autonomicznych. - Na razie są próbowane, z powodzeniem na rynku cywilnym, ale czy nie możemy sobie wyobrazić czołgu bez załogi, kierowanego zdalnie - stwierdził

- Kolejnym elementem, który wymaga w wojsku wymiany jest system łączności. Jak się też okazuje, na polu walki w Ukrainie o wiele sprawniejszymi środkami komunikacji były telefony GSM, a nie jakieś wypasione radiostacje. Bo masztów cywilnych GSM ciągle także w strefie walk jest bardzo dużo. Nikt ich nie likwiduje, bo jak się okazuje są one potrzebne obydwu walczącym stronom. Ukraińcy przestali nawet korzystać z czołgowych radiostacji Harrisa, bo jak się okazało używanie tych radiostacji powodowało zdalne namierzanie czołgów przez Rosjan - zauważył Paweł Poncyljusz.

Zobacz pełną retransmisję debaty na Europejskim Kongresie Gospodarczym:

Zwrócił też uwagę na wykorzystanie w wojnie na Ukrainie systemu łączności satelitarnej Starlink, który to amerykański miliarder Elon Musk stworzył pierwotnie do zastosowań cywilnych.

- Mamy więc mnóstwo technologii cywilnych, które zostały inkorporowane na potrzeby armii. To systemy o wiele tańsze od tych kupowanych specjalnie na potrzeby armii za setki miliardów dolarów. Zmiany muszą także dotknąć systemu wyłaniania kooperantów dla firm zbrojeniowych. Chodzi mi o tych drobnych dostawców czy to sprzętu - detali czy też oprogramowania. Wymaga się od nich serwisu przez najbliższe trzydzieści lat. Tylko czy jakiś start-up, produkujący drony lub oprogramowanie do nich, może dać takie gwarancje? Tu więc potrzebna jest zmiana prawna. Musimy pamiętać, że obecnie najwięcej dronów wykorzystywanych na polu walki powstaje w Rosji. W tych małych firmach - podsumował Paweł Poncyljusz.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie