24 lutego, czyli w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, dotychczasowy, zastany od dziesięcioleci światowy układ sił, wywrócił się. Mamy teraz do czynienia z nową rozgrywką na globalnej szachownicy, w której Rosja dramatycznie wykonała ruch, ustawiający figury i pionki w zupełnie nowej konfiguracji. Jak potoczy się ta rozgrywka? Kto i o co w niej gra? Odpowiedzi na te pytania nakreślą nowe scenariusze dla świata.
Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych i Thinktanku, podkreślała podczas debaty "Europa na globalnym rynku" w trakcie EEC 2022, że wojna w Ukrainie stanowi czynnik, wokół którego ogniskuje się obecnie nie tylko uwaga, ale i decyzje całego świata.
- Rosja jest ważnym aktorem praktycznie dla każdego kontynentu i wymusza konieczność opowiadania się za, przeciw lub - jak w ONZ - wstrzymywania się od potępienia jej działań. Tu rodzi się szersza refleksja - nie tylko nad tym, co się dzieje aktualnie na Ukrainie, ale także co się dzieje w samej Rosji, na linii Rosja-Chiny, Rosja-Zachód. Mamy tu do czynienia z nową rozgrywką na globalnej szachownicy, w której Rosja dramatycznie wykonała ruch, ustawiający figury i pionki w zupełnie nowej konfiguracji - mówiła Małgorzata Bonikowska.
Jej zdaniem kluczowe teraz są pytania, jak potoczy się ta rozgrywka, kto i o co w niej gra. Odpowiedzi na nie nakreślą nowe scenariusze dla naszego globu...
- Świat, który znaliśmy do tej pory, bipolarny w czasie zimnej wojny, a później unipolarny, ulega właśnie przemodelowaniu. To może potrwać kilka lub kilkadziesiąt lat, ale niewątpliwie żyjemy w okresie przejściowym - dodała prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Ale w którą stronę świat zmierza? Scenariusze są różne. Jednym z nich jest utworzenie kolejnego układu bipolarnego, lecz Rosja nie będzie w nim już odgrywać takiej roli, jak dawny ZSRR, a jej miejsce zająć mogą zapewne Chiny. W takim rozwoju wydarzeń, w którym to Stany Zjednoczone byłyby decydującym biegunem w demokratycznym świecie, Europa de facto straciłaby możliwość współdecydowania i rozgrywania w tej globalnej partii szachów.
Drugim scenariuszem, zdaniem prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, jest świat multipolarny z kilkoma wektorami siły, którymi - obok Stanów Zjednoczonych - byłaby Unia Europejska czy takie państwa G20, jak Chiny, Indie, Turcja, Arabia Saudyjska, RPA albo Brazylia.
- Każdy z nich może mieć w tej grze istotną rolę - akcentowała Małgorzata Bonikowska.
I zwraca uwagę, że Unia Europejska jest doskonałym przykładem tego, że można zbudować równowagę w gronie kilkudziesięciu już państw.
- Ponadto w tym scenariuszu Europa staje się jednym z wektorów, który staje do rozgrywki. Pod względem gospodarczym Stary Kontynent jest bardzo silny, w polityce zagranicznej radzimy sobie już gorzej, ale w takim układzie sił mamy szanse bycia ważnym graczem. Konflikt w Ukrainie tu nam pomaga, bo konsoliduje Zachód, nie przekreślając jednocześnie scenariusza multipolarnego - podsumowała.
Piotr Buras, dyrektor Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) w Warszawie, zwrócił uwagę, że erozja jednobiegunowego modelu świata, w którym to Stany Zjednoczone czy szerzej rozumiany demokratyczny Zachód ustala zasady, zaczęła się już kilkanaście lat temu. Dziś ta globalna układanka powstaje na nowo.
- Operując kalkami z przeszłości, w mojej ocenie zbliżamy się do nowego modelu zimnej wojny, czyli konfrontacji demokratycznego Zachodu z blokiem autorytarnym, którego przywódcą będą Chiny, a Rosja mocno pozostanie w orbicie ich wpływów - ocenił Piotr Buras.
Jego zdaniem o wiele ciekawsze jednak od samego kształtu tej geopolitycznej układanki są mechanizmy, które decydują o takim, a nie innym w niej rozdaniu. W czasach zeszłowiecznej zimnej wojny mieliśmy do czynienia z konfrontacją ideologii, geograficznych wpływów czy sił militarnych.
- Dziś cała rozgrywka dokonuje się w dwóch sferach. Jedną jest zarządzanie współzależnościami, drugą - sfera zasad i regulacji. Jako Zachód, a zwłaszcza Unia Europejska, byliśmy przywiązani do modelu globalizacji, opartego właśnie na wspomnianych współzależnościach, połączeniach między krajami i kontynentami. Żyliśmy w iluzji, że to tworzy nasze bezpieczeństwo. Dziś widzimy, że jest dokładnie odwrotnie... Im więcej połączeń i zależności, tym więcej możliwości używania ich jako instrumentów nacisku, czego klasycznym przykładem pozostaje uzależnienie surowcowe Europy od Rosji. Tym samym mamy do czynienia z konfliktami, które są generowane przez to, co do tej pory wydawało się źródłem naszego bezpieczeństwa. To duża zmiana z punktu widzenia Zachodu i Europy - wyjaśniał przedstawiciel ECFR.
W obliczu przewidywanej przez niego zimnej wojny te współzależności i połączenia między krajami i kontynentami nie znikną. Ważne się stanie, kto będzie wyznaczał zasady, na których świat w nowych realiach będzie się opierał.
- Zarządzanie połączeniami i wyznaczanie reguł gry - to kluczowe kwestie dla nowego porządku światowego. Tutaj Unia Europejska stoi przed dużymi wyzwaniami - podsumował Piotr Buras.
To, jak na tej międzynarodowej szachownicy usytuują się poszczególni gracze, będzie kluczowe, zwłaszcza w obliczu kolejnych, nakładających się na siebie wyzwań. Jeszcze nie uporaliśmy się tak naprawdę z pandemią koronawirusa, gdy wybuchła wojna w Ukrainie.
Zdaniem Beaty Piskorskiej z Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II, w tym momencie trzeba odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle jest Unia Europejska.
- Ta wspólnota polityczno-gospodarcza przez ponad 70 lat istnienia ukierunkowana była na to, by nie dopuścić do kolejnej wojny. Atak na państwo partnerskie Unii Europejskiej w ramach Partnerstwa Wschodniego jest tak naprawdę zderzeniem tych wszystkich wartości i celów europejskich z geopolitycznym dążeniem Rosji. I teraz trzeba zadać sobie pytanie, czy Unia będzie tak elastyczna, by wypracować nowy, bardziej geopolityczny model, który nie będzie się opierał tylko na instrumentach z zakresu soft power, czyli popularyzacji demokracji - mówiła Beata Piskorska.
Przykładem nieskuteczności tego typu miękkich działań mogą być afrykańskie państwa z basenu Morza Śródziemnego, jak Egipt, w których demokratyzowanie i westernizacja nie zdały egzaminu.
Pytania o rolę Europy na globalnej scenie padają nie tylko w kontekście politycznym, a także, a może przede wszystkim, w kontekście gospodarczym. Wszak to Unia Europejska ma ambicje nadawania tonu transformacji globalnej gospodarki w zielonym kierunku.
Zdaniem Cristiny Savescu, starsza ekonomistka na Polskę i kraje UE, Bank Światowy transformacja ta nabiera szczególnego znaczenia zwłaszcza w obliczu nachodzących na siebie wyzwań, z którymi musimy się mierzyć.
- Mieliśmy pandemię, teraz mierzymy się na całym świecie z wywołaną jej skutkami recesją, która spowalnia rozwój na każdym kontynencie. Dotyczy to także kwestii bezpieczeństwa energetycznego oraz dywersyfikacji źródeł energii w Europie. W kontekście konfliktu, który wybuchł w Ukrainie, warto pamiętać, że Rosja jest głównym eksporterem gazu. Uniezależnienie się od niej będzie trudne w krótkim czasie, zwłaszcza w obliczu braku w Europie niezbędnej infrastruktury - mówiła przedstawicielka Banku Światowego.
Jej zdaniem jednak należy pamiętać także o możliwościach, które się przed nami teraz otwierają. Powinniśmy przede wszystkim zwiększać niezależność energetyczną w Europie poprzez likwidację chociażby barier w rozwoju odnawialnych źródeł energii.
O roli Rosji w kształtowaniu nowego układu geopolitycznego i jej wpływie na gospodarkę światową mówił także Michał Kurtyka, były minister klimatu i środowiska.
- 24 lutego świat nam się wywrócił. To symboliczny moment - podkreślał, wskazując na wieloaspektową zmianę, z jaką mamy teraz do czynienia.
Czytaj także: Ograniczanie emisji "człapało". Wojna wszystko zmieniła
Jego zdaniem dyskusja na temat ropy, gazu i węgla, dzięki działaniom Rosji, nabrała wymiaru moralnego i przestała być tylko "fantazją ekologiczną".
- Coraz trudniej udawać, że kupowane od Rosjan surowce - ropa, gaz i węgiel - nie finansują czołgów, które mordują ludzi na Ukrainie - dodał Michał Kurtyka.
Jego zdaniem nieuchronny wektor odejścia od rosyjskich węglowodorów będzie bardzo kosztowny, co odczujemy już najbliższej zimy poprzez drastyczny wzrost kosztów nośników energii.
- Będzie to proces bardzo skomplikowany, z deficytami energii. Im wcześniej nad nimi zapanujemy, im wcześniej zdecydujemy się na oszczędność energii, tym mniej bolesny on będzie. To proces, który uruchamia de facto realizację postulatu neutralności klimatycznej - podsumował.
Wybuch wojny 24 lutego poważnie wpłynął na globalną gospodarkę, nie tylko w wymiarze energetycznym. To także kolejne, po pandemii, zaburzenia w łańcuchach dostaw i zagrożenie deficytem kluczowych surowców.
- Obecnie cały transport z Rosji musi omijać Unię Europejską, a już wcześniej mieliśmy problem z dostępnością kontenerów. Ukraina z kolei, po zablokowaniu portów, usiłuje utrzymać eksport na Zachód koleją szerokotorową. Nie możemy także zapominać o kwestiach surowców, takich jak neon czy platyna, wydobywana w obu tych krajach - mówił Jan Moś, partner w McKinsey & Company.
Co te skutki wybuchu wojny w Ukrainie i zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw będą oznaczać dla polskich przedsiębiorstw?
- Polskie firmy muszą już chyba zapomnieć o "just in time" (strategia zarządzania produkcją oraz logistyką; z ang. "dokładnie na czas" - przyp. red.). Ten system nie działa. Co więcej: myśląc o własnych dostawach, trzeba analizować cały łańcuch produkcji - wylicza Jan Moś.
Jak dodaje, kiedyś producentów interesowali tylko bezpośredni partnerzy, a nie ich podwykonawcy. Teraz, chcąc zminimalizować ryzyko, należy zlokalizować producenta każdego komponentu.
Do listy wyzwań, z którym mierzy się obecnie świat, a zwłaszcza biznes, kolejny punkt dopisał wiceprezes Fakro Paweł Dziekoński.
- Mówiąc o globalnych mechanizmach: obecnie największym problemem świata jest inflacja, która rozlewa się po całym świecie na zasadzie mechanizmu naczyń połączonych. Pandemia pokazała, jak szybko gospodarka zaraża się w sensie zdrowotnym, tak samo reaguje w sensie ekonomicznym. Jednak po raz pierwszy - walcząc z inflacją, która dusi wzrost gospodarczy - mamy tak potężny dług - mówił Paweł Dziekoński.
Jego zdaniem biznes, konkurując na globalnym rynku, musi mieć do tej walki z inflacją paliwo w postaci kapitału, który pozwoli na dalszą działalność. Jedynym sposobem, by zapewnić ten kapitał w Europie w obliczu wojny za wschodnią granicą, pozostaje stworzenie mu bezpiecznych warunków na Starym Kontynencie.
- Obecnie o wiele łatwiej jest inwestować w Ameryce Łacińskiej czy Południowej Afryce, ale zachęcamy do inwestowania tutaj. Europa może przyciągać ten kapitał, nawet mimo inflacji, gwarantując prawne regulacje ochrony kapitału i równości konkurencyjnej - podsumował przedstawiciel Fakro.
Zobacz zapis całej debaty "Europa na globalnym rynku" podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie