EEC 2019

Europejska gospodarka wobec spowolnienia

Bogdan Bugdalski
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Nadchodzą gorsze czasy, ale konsumpcja jest na tym samym poziomie i trudno określić, co będzie się działo. Z tym poglądem Carlosa Piñerúa, przedstawiciela Banku Światowego, zgodzili się wszyscy uczestnicy panelu „Europejska gospodarka wobec spowolnienia”, który miał miejsce pierwszego dnia obrad XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. O kryzysie nie może być więc jeszcze mowy, ale warto się do niego przygotować, tym bardziej że spowolnienie to dobra okazja, by zainwestować w branże odporne na spadek koniunktury.

    GALERIA  11 ZDJĘĆ

  • Światowa gospodarka mocno przyhamowała, ale nie widać oznak kryzysu. Pewne oznaki spowolnienia widoczne są również w Polsce, chociaż kraj dobrze się rozwija.

  • Polscy przedsiębiorcy mogą wykorzystać spowolnienie, inwestując w nowe technologie oraz wzrost eksportu.

  • Barierą w rozwoju przedsiębiorstw nie jest brak kapitału, ale ograniczenia zewnętrzne, a przede wszystkim niepewność jutra i ostrożność w inwestowaniu.

  • Panel „Europejska gospodarka wobec spowolnienia” odbył się pierwszego dnia obrad XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.




Jaka jest obecnie sytuacja światowej gospodarki? Czy spowolnienie największych gospodarek faktycznie nam zagraża? Jak stymulować rozwój gospodarczy kraju w dobie spowolnienia i jak chronić polskich przedsiębiorców przed jego skutkami – to pytania, na które starali się odpowiedzieć uczestnicy panelu "Europejska gospodarka wobec spowolnienia". W dyskusji uczestniczyli reprezentanci niemal wszystkich dziedzin życia gospodarczego kraju. A mianowicie: Bożena Graczyk, wiceprezes zarządu ING Banku Śląskiego SA, Krzysztof Krawczyk, partner w CVC Capital Partners, Andrzej Malinowski, prezydent stowarzyszenia Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes zarządu Związku Banków Polskich, Carlos Piñerúa, przedstawiciel Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie, Leszek Skiba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów oraz Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, m.in. minister finansów w roku 2006.
Carlos Piñerúa, przedstawiciel Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie

– Nadciągają czarne chmury, ale symptomy nie są jednoznaczne - USA notują jeden z większych wzrostów gospodarczych w historii. Wiele słabości wykazują gospodarki Niemiec, Francji, Włoch i częściowo Hiszpanii, ale ich przyczyny są różne i konsumpcja w tych krajach jest relatywnie wysoka – oceniał Carlosa Piñerúa. – Wieści są więc relatywnie dobre. Tym, co budzi niepokój wśród mieszkańców Europy, jest przyszłość. Martwi brexit, martwi wojna handlowa między Chinami a USA. Ta niepewność wpływa na inwestycje – mówił przedstawiciel BŚ.

 Prognozy dla Polski



Zdaniem Leszka Skiby, podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, to spowolnienie nie może być jeszcze interpretowane w ciemnych barwach, kryzys nie czai się jeszcze za rogiem.
- Problem polega na tym, że ani w strefie euro, ani w gospodarce amerykańskiej, ani w Chinach czy gospodarce globalnej nie mamy jednego czynnika, który przesądziłby o pojawieniu się głębokiego spowolnienia i kryzysie na większą skalę. Mówi się o splocie różnych czynników, ale nawet PERN przestał normalizować politykę pieniężną, więc mechanizmem, który może uruchomić kryzys, jest splot decyzji politycznych, w tym militarnych – ocenił Leszek Skiba. 
Leszek Skiba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

Przyznał, że w Polsce to spowolnienie jest również widoczne, ale jego symptomy nie są jednoznaczne, przede wszystkim dlatego, że utrzymujemy wysoki 5-proc. wzrost gospodarczy.

- Jeśli chodzi o polskie prognozy, to mamy dodatnią lukę popytową, która sprawia, że w średnim 2-3-letnim horyzoncie powinniśmy oczekiwać zbliżania do potencjalnego wzrostu gospodarczego – mówił minister Skiba. Ocenił, że w 2020 roku wzrost PKB będzie pomiędzy 3,5 a 4,0 proc., przede wszystkim ze względu na wolniejsze tempo wzrostu eksportu, ale oddziaływanie zewnętrzne na ten wzrost będzie nieznaczne.

- Popyt na polski eksport netto być może nie rośnie tak, jakbyśmy chcieli, ale prowadzi do tego, że firmy zatrudniają więcej pracowników, bezrobocie spada, wynagrodzenia rosną. Przy rekordowo niskiej inflacji powoduje to, że mamy do czynienia z bardzo silnym wzrostem konsumpcji, który dał nam te 5 proc. w ub. roku. Tylko że ten wzrost na dłuższą metę nie jest do utrzymania, bo nie jest zgodny z tempem rozwoju polskiej gospodarki. Ten wzrost będziemy mieli również w roku 2020, ale w mniejszej skali – będziemy mieli wzrost eksportu, ale wolniejszy, będziemy mieli wzrost konsumpcji, ale mniejszy. Będziemy mieli także wzrost inwestycji – ale ten również będzie wolniejszy. Bo nie możemy się spodziewać ich wzrostu w sytuacji, kiedy polscy przedsiębiorcy długo się zastanawiają, zanim podejmą jakąś poważną decyzję. Ryzyka globalne mocno na to wpływają. 

Nawiązując do tego wystąpienia Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP, wskazał, że symptomy osłabienia są widoczne i zarówno przedstawiciele Banku Światowego, jak i Międzynarodowego Funduszu Walutowego już w grudniu 2017 roku o tym mówili. Ich prognozy były podstawą prac grupy B20 skupiającej przedstawicieli biznesu, do której należą Pracodawcy RP, której celem było przygotowanie rekomendacji, jak zabezpieczyć się przed skutkami nadchodzącego kryzysu dla najbardziej rozwiniętych krajów świata, na szczyt G20. Najważniejszym ustaleniem było to, że osłabienie nadchodzi i dotknie przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa.
Malinowski Andrzej, prezydent stowarzyszenia Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej

- Należy temu przeciwdziałać poprzez stworzenie warunków, które zwiększyłyby inwestycje sektora prywatnego i publicznego, zapewnienie wysokiej jakości inwestycji w badania, w rozwój, w innowacje, oraz zwiększenie wydajności, co wiąże się z przeciwdziałaniem wykluczeniu społecznemu. I w końcu stworzenie do tego odpowiednich możliwości instytucjonalnych – wyliczał prezydent Pracodawców RP.

Podkreślił, że ten punkt widzenia został przyjęty przez KE. Zwróciła ona jednak uwagę na konieczność zintegrowanego działania rynków kapitałowych oraz zapewnienie stabilności makrofinansowej i zdrowych finansów.

Polskie firmy wymagają wsparcia



To wsparcie powinno stać się również udziałem polskich przedsiębiorców.
- Sytuacja, w której znajdują się przedsiębiorcy – w tym polscy – od prawie dekady jest sytuacją kryzysową. Mamy do czynienia z bardzo silnymi makrotrendami, które zmieniają modele biznesowe. W Polsce obok tego mamy do czynienia z bardzo dużym wzrostem kosztów pracy, co wprawdzie napędza popyt, ale utrudnia rozwój biznesu – wyliczał Krzysztof Krawczyk, partner, CVC Capital Partners.
Krzysztof Krawczyk, partner CVC Capital Partners

Podkreślił, że odpowiedzią na strach może być inwestowanie w specyficznych branżach oraz konstrukcja portfela, bo inwestować należy wtedy, kiedy wszyscy się boją.

- Są branże, które są bardziej odporne na spadek koniunktury. W ostatnich dwóch latach nasz fundusz zainteresował się np. ochroną zdrowia i farmacją. One podlegają megatrendom, ale w długim okresie są bezpieczne - wyjaśniał.

Paweł Wojciechowski ocenił, że mimo iż nauczyliśmy się radzić sobie z kryzysem, to nie jesteśmy na niego odporni. Dlatego jego zdaniem powinniśmy prowadzić politykę fiskalną, która jest antycykliczna i powinna zapewniać przestrzeń fiskalną. Po drugie – należy zmienić strukturę PKB, bo obecnie jest w nim za dużo konsumpcji, a za mało inwestycji.
Stwierdził, że wskazane byłoby szybkie osiągnięcie oczekiwanego przez rząd poziomu inwestycji w wysokości 25 proc. PKB wobec obecnych 18,7 proc. Jednak pytanie, jak to zrobić – czy poprzez oszczędności, czy poprzez inwestycje publiczne, pozostawił bez odpowiedzi. Podkreślił natomiast, że jeśli chcemy stosować nie tylko pasywne instrumenty polityki fiskalnej, to musimy mieć do tego przestrzeń fiskalną, prowadzoną w sposób mądry, antycykliczny, oraz stabilną regułę wydatkową, która jest naszą unijną kotwicą finansową.
- Ona chroni nas przed nadmiernym entuzjazmem i rozdawnictwem – stwierdził.
Krzysztof Pietraszkiewicz odniósł się z kolei do kondycji banków w Polsce. Podkreślił, że system bankowy jest w dużo lepszej kondycji niż w 2009 czy 2011 roku, co jest następstwem przyjętych regulacji w skali światowej, jednak w razie ewentualnego kryzysu możemy mieć problem. 

- Kraje Europy Zachodniej, wydając miliardy euro na ratowanie swoich banków w okresie kryzysu, doprowadziły do poprawy portfela kredytowego. Kiedyś ich banki miały powyżej 5 proc. zagrożonych kredytów, teraz tylko 3 proc. My cieszyliśmy się, że jest dobrze, a teraz mamy ponad 6 proc. Jak to się stało, że sektor bankowy, który został uznany w 2015 r. za wzorcowy, teraz jest zagrożony – pytał. I jednocześnie odpowiadał: – Bo jest nadmiernie obciążony – najpierw musieliśmy zapłacić za kryzys w sektorze SKOK-ów, potem wprowadzono dodatkowy podatek bankowy.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes zarządu Związku Banków Polskich

Efektywne opodatkowanie polskich banków przekroczyło 44 proc. A średnia wynosi 33. Co może skutkować tym, że w czasie spowolnienia banki zadziałają procyklicznie.
- W ostatnich dwóch latach polska bankowość podała ok. 60 mld kredytów w gospodarce mniej, niżby wtedy, gdyby tych obciążeń nie było. To wynika z nadregulacji. Jesteśmy w trakcie rozmów, które mają to zmienić – podkreślił.

Nie ma chętnych na kredyty



- Nadmierne obciążenie to jedno, ale kwestia umiejętności zagospodarowania depozytów to drugie – prowokował Tomasz Prusek, prezes Fundacji Przyjazny Kraj, który moderował dyskusję. Polski sektor bankowy cierpi na nadpłynność – to ok. 100 mld zł – stąd pytanie, jak wykorzystać potencjał kredytowy nadpłynnych banków?
Tomasz Prusek, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

- Rzeczywiście, jest coraz więcej środków gromadzonych przez klientów, co wynika ze wzrostu ich wynagrodzeń i oszczędności. Klasycznie rzecz ujmując, banki są po to, żeby przekształcać depozyty w kredyty. Ale do tego jest potrzebny popyt. A my mamy problem z tym popytem. I nie ma to związku z kredytami konsumpcyjnymi – bo te odnotowują rekordowe wzrosty, ale z inwestycyjnymi – stwierdziła Bożena Graczyk.

Jej zdaniem z portfeli banków praktycznie zniknęły kredyty inwestycyjne. Polscy przedsiębiorcy wykazują dużą niechęć do kredytów. Są nadmiernie ostrożni – i to w okresie szczytu gospodarczego.

- Brak inwestycji nie daje nam szans, żebyśmy w okresie spowolnienia byli konkurencyjną gospodarką – podkreśliła. Co więcej, nawet dalsza obniżka stóp procentowych nie wpłynie na wzrost inwestycji. I to jest obecnie wyzwanie polskiej gospodarki – mówiła  Bożena Graczyk. – Bez poluzowania wymogów kapitałowych na rynku będzie widoczny coraz większy brak podaży kredytów. Źle jest, jeśli w okresie szczytu gospodarczego największe banki w Polsce nie mogą rosnąć tak szybko, jakby chciały – podsumowała.
Bożena Graczyk, wiceprezes zarządu ING Banku Śląskiego SA

Dlaczego polscy przedsiębiorcy nie inwestują? Bo są nieufni – odpowiadał  Andrzej Malinowski. A ta nieufność wynika z takiego, a nie innego kursu państwa. – Wiele oczekiwaliśmy po Strategii na rzecz Zrównoważonego Rozwoju i wielokrotnie rozmawiałem o tym z premierem Mateuszem Morawieckim, mówiąc, że to się nie powiedzie, jeśli na tym instrumencie nie będzie się grało czysto. Ale mamy tu do czynienia z polską silosową czy resortową – w której jest wielu specjalistów od gospodarki – ministrów, urzędników. To wszystko wpływa na to, że jeśli chodzi o inwestycje, to daleko nam do średniej unijnej, która wynosi obecnie 22-23 proc. Uważam, że mamy bardzo trudną sytuację na rynku pracy, bo to, że nie mamy bezrobocia, nie jest dobre dla gospodarki – to dobre dla społeczeństwa. Są w tej chwili branże, które za chwilę mogą zameldować, że nie mają ludzi. Natomiast fundusz pracy, na który łożymy, jest przeznaczany na wszystko, tylko nie na fundusz pracy.

- Rzeczywiście Fundusz Walutowy, w ramach art. 4 często pyta nas, jakie są powody, że Polska tak się różni od innych krajów Europy Środkowej. Standardowe ograniczenie dla przedsiębiorców to dostęp do kapitału i brak kapitału własnego, tymczasem polscy przedsiębiorcy mają swoje pieniądze. Sektor przedsiębiorstw regularnie generuje 150-180 mld zysków, których nie inwestuje. Przedsiębiorcy mogą iść do banku, ale tego nie robią. Dlatego ze strony państwa muszą pojawić się zachęty, przede wszystkim do inwestowania w innowacje – tłumaczy minister Skiba. I dodaje, że te przyczyny mogą wynikać ze sposobu działania sądownictwa. Część przedsiębiorców może obawiać się kontaktów z urzędami. Problemem może być też kwestia przejścia z firmy rodzinnej do dużej korporacji.

Krzysztof Pietraszkiewicz podkreślił, że według badań problem dostępności do pieniędzy jest szósty lub siódmy w kolejności. Obecnie głównym problemem polskich przedsiębiorców jest niepewność i poziom nieprzewidywalności. Drugim jest strategia rozwoju własnego biznesu i problem sukcesji. Trzecim – perspektywa przystąpienia Polski do strefy euro jako głównego obszaru gospodarczego, z którym współpracujemy.

- To są czynniki, na które za każdym razem musimy odpowiadać. Chodzi o to, żeby niepewność zmniejszać, osłabiać lub eliminować. Okres spowolnienia jest okresem wielkiej szansy pod warunkiem, że przestaniemy się zajmować sprawami trzecio- i czwartorzędnymi, tylko otworzymy szansę – powiedział.

- W 2018 roku przyspieszyły inwestycje państwa i mamy efekt wypierania przez inwestycje publiczne (crowding-out effect), ale u nas nie występuje. Mamy sukcesy, ale tu chodzi o inwestycje prywatne i tutaj mamy problem. Można konia zaprowadzić do wodopoju, ale nie można go napoić. To samo jest z przedsiębiorcami – klimat inwestycyjny musi być inny. Na ograniczenia składają się podatki, prawo, prawo budowlane.

- Niepokojące jest to, że polscy przedsiębiorcy wolą gromadzić wypracowane zyski na niskooprocentowanych lokatach niż przeznaczać je na inwestycje. To jest największe wyzwanie na przyszłość – mówił Paweł Wojciechowski.

Zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, Krzysztof Krawczyk wskazał, że nie ma jednej odpowiedzi dla całego sektora przedsiębiorstw.

- 70 proc. polskiego PKB generują małe i średnie przedsiębiorstwa, i to one głównie mierzą się z wieloma problemami – m.in. sukcesji, niepewności. To nie jest kwestia ostatnich dwóch lat. Polski przedsiębiorca od dawna musi radzić sobie z niepewnymi regułami gry. Sektor większych przedsiębiorstw radzi sobie dużo lepiej. – Jako przedstawiciel funduszu często widzę, że oni przestają się bać inwestowania na rynkach zachodnich.

- Awersja do ryzyka polskich przedsiębiorców? Traktujemy się jak mocarstwo średniej wielkości, a struktura polskich przedsiębiorstw jest prosta i brutalna – ponad 90 proc. to małe i średnie firmy. W tej grupie powyżej 2 mln przedsiębiorstw aktywnych ponad 90 proc. to przedsiębiorstwa mikro i małe. Te przedsiębiorstwa będą mogły powiedzieć o szczęściu, jeśli w sytuacji kryzysu w ogóle przeżyją – argumentował Andrzej Malinowski.

Czas na inwestycje


Mimo to paneliści zgodnie podkreślali, że czas spowolnienia jest szansą dla odważniejszych.

- Spowolnienie nie jest czymś złym, zwłaszcza gdy słyszy się tak dużo o niedoborach siły roboczej. Czasami 3 proc. to również dużo. Pytanie brzmi, czy polski system edukacyjny jest w stanie dostarczyć odpowiednią liczbę ludzi kreatywnych? Czy istnieje odpowiednia relacja między uczelniami wyższymi a sektorem prywatnym. Spójrzcie na USA – kto tam płaci za rozwój kreatywności? Rząd. Dokonaliśmy ewaluacji zwrotu nakładów na inwestycje i okazało się, że nie udało się uzyskać tego poziomu, który został zainwestowany. A wydane zostały ogromne pieniądze. Jesteście w Polsce kreatywną gospodarką, macie w sobie przedsiębiorczość, ale boicie się ryzyka w biznesie. Polacy jako naród nie są skłonni do podejmowania nadmiernego ryzyka, a często doskonałe pomysły spalają na panewce wobec wizji plajty. Czyli czegoś, co w krajach zachodnich jest czymś naturalnym – mówił Carlos Piñerúa.

Ta innowacyjność jest osiągana bardzo dużym nakładem pracy w wyniku bardzo pracochłonnego procesu.

W toku dalszej dyskusji paneliści zastanawiali się nad wspólną polityką fiskalną, zwłaszcza gdy chodzi o likwidację rajów podatkowych oraz wpływem istnienia tychże na rozwój przedsiębiorstw. I – trzeba przyznać – nie było między nimi rozbieżności – wszyscy zgodzili się, że istnienie rajów podatkowych nie wpływa na rozwój, bo zaoszczędzone w ten sposób pieniądze nie wracają do przedsiębiorstw, a tym samym nie wpływają na wzrost zatrudnienia i rozwój kraju. Dlatego z punktu widzenia efektywności optymalne byłoby wprowadzenie rozwiązania, które ograniczałoby konkurencję podatkową.  

- W związku z tym powinniśmy bronić własnych rozwiązań, z drugiej jednak strony powinno dojść do jakiejś harmonizacji podatkowej – mówił Leszek Skiba, a Paweł Wojciechowski wskazywał, że – jeśli chodzi o agresywną optymalizację podatkową, to taką decyzję kraje grupy G20 już podjęły.

- Powstał program, w ramach którego wszystkie administracje podatkowe wymieniają się danymi administracyjnymi – mówił.
Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych

Paneliści zastanawiali się także nad skutkami ograniczania dodruku pieniądza oraz ewentualnej zmiany stóp procentowych. Na kanwie tych rozmów Krzysztof  Pietraszkiewicz postulował, żeby obserwując trendy światowe i europejskie, budować strategiczne porozumienie, żebyśmy się nie znaleźli w sytuacji przeddepresyjnej. To znaczy sytuacji, w której poprzez rygorystyczną politykę monetarną, fiskalną, nadzorczą, kredytową, powściągliwą politykę przedsiębiorców oraz zachowawczą politykę konsumentów będziemy zmierzać do depresji.

- Trzeba o tym spokojnie rozmawiać, pokazywać pewne gwarancje i nie robić głupstw. Mamy wiele dobrych projektów – np. systemy poręczeń i gwarancji dla małych i średnich firm, kredyt technologiczny, który należy zwiększyć, skorygować, by bardziej sprzyjał współpracy uczelni i biznesu. Przyjrzeć się ustawie o innowacyjności i ją skorygować. Mamy też wiele programów regionalnych i kilka dobrych programów krajowych. Trzeba je realizować także w formule partnerstwa publiczno-prywatnego.

Na koniec Carlos Piñerúa wskazał na jeszcze jeden czynnik - starzenie się polskiego społeczeństwa.

- Jestem optymistą i rozwiązania mające służyć zaspokojeniu potrzeb starzejącego się społeczeństwa to również okazja do zarobienia.

Myślę, że dla krajów takich jak Polska starzenie się społeczeństwa będzie w dłuższej perspektywie ważniejszym czynnikiem niż te wszystkie megatrendy, o których tu rozmawialiśmy – podsumował.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie