EEC 2019

Przemysł kosmiczny w Europie i w Polsce

Adrian Ołdak
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Polska w ciągu 7 lat od czasu wstąpienia do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) zbudowała swój przemysł kosmiczny. Możemy się pochwalić polskimi detektorami na Marsie i penetratorami geologicznymi. Rynek nie jest jednak wielki, nadal się kształtuje, a w najbliższym czasie może go czekać przebudowa.

    GALERIA  9 ZDJĘĆ

  • W polskiej branży kosmicznej nie obejdzie się bez określenia priorytetów i obszarów współpracy wewnątrz niej i z konsorcjami międzynarodowymi. W ten sposób łatwiej bić się w Europie o pieniądze.



  • Nie powinniśmy bać się spoglądać poza orbitę Ziemi. Technologie okołoziemskie są już dojrzałe, od lat dopracowywane. W przypadku głębszej eksploracji kosmosu mamy podobny punkt startu co inne kraje.

  • Zmiany na rynku są bliskie. Za kilka miesięcy ESA złoży parasol ochronny w postaci specjalnego programu dla Polski. Spodziewany jest także ruch kadrowy w firmach.



Motorem napędowym krajowego sektora kosmicznego jest udział Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Składka wpłacana przez nasz kraj wraca do polskich firm w postaci zamówień. Inne źródło finansowania to programy Komisji Europejskiej Copernicus (program obserwacji Ziemi) i Galileo (europejski system nawigacji satelitarnej), oraz udział polskich placówek badawczych w europejskich funduszach na badania i rozwój (Horyzont 2020 czy nowy, przeznaczony na lata 2021-2027, Horyzont Europa).

- Najważniejsze są dla nas programy umożliwiające rozwój technologii, która zaowocuje rynkowym produktem lub wiedzą nadającą się do wykorzystania w projektach ESA lub Komisji Europejskiej - podkreśla Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Szkolenia i działania edukacyjne są ważne, ale nie tak jak technologia.

Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Fot. PTWP
Pieniędzy nie jest dużo, trzeba wybierać. Zresztą także z innego powodu.

W poszukiwaniu priorytetów


Michał Szaniawski, p.o. prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej, podkreśla, że w świeżo upieczonej polskiej branży kosmicznej nie obejdzie się bez określenia obszarów priorytetowych. Po pierwsze we współczesnym świecie liczy się specjalizacja, po drugie łatwiej w Europie bić się o pieniądze dla kilku wyrazistych projektów zgłaszanych przez konsorcja firm niż dla wielu mniejszych, pojedynczych przedsięwzięć.

- Jeśli środki na polski kosmos nie zostaną podniesione, a musimy się z tym liczyć, trzeba określić, czym należy się zająć w pierwszej kolejności, czym w drugiej, a czym w trzeciej. Pierwszeństwo mają przedsięwzięcia, które już się sprawdziły i które wnoszą wartość dodatkową do polskiej gospodarki - mówi Michał Szaniawski, sygnalizując, że jest o tym mowa w Krajowym Programie Kosmicznym. - Narzędzia, które są zapisane w KPK, będziemy uruchamiać już w tym roku.

Michał Szaniawski, p.o. prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej. Fot. PTWP
Polsa (Polska Agencja Kosmiczna) chce też stworzyć platformę wymiany informacji z biznesem, żeby było wiadomo, gdzie administracja ma go wspierać.

- Planowany budżet Krajowego Programu Kosmicznego na lata 2019-2021 to 248 mln zł. Jeśli zostanie przyjęty przez rząd, 111 mln ma być przeznaczone na działania Polsy, a 137 mln na inne instytucje. Spora część środków została zogniskowana na dużych ambitnych projektach - informuje Jacek Ziarno, redaktor naczelny Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł, który śledzi wydarzenia w branży.

Czytaj także: Co z siedzibą Polskiej Agencji Kosmicznej?

Zygmunt Krasiński, dyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE, także namawia, żeby firmy i instytucje badawcze współpracowały ze sobą w ubieganiu się o środki europejskie. Wyjaśnienie jest proste.

- W przypadku programu Horyzont 2020 (na lata 2014-2020) mówimy o funduszu zarządzanym centralnie przez Komisję Europejską. W przeciwieństwie do polityki spójności, nie ma tu kopert narodowych. To liga mistrzów. Trzeba stworzyć konsorcjum, które wygra, albo dołączyć się do niego - wyjaśnia.

Jego zdaniem, udział w Horyzoncie 2020 na pewno nie odzwierciedla naszego potencjału, w szczególności w obszarze przestrzeni kosmicznej. Uruchomiliśmy już jednak pewne działania, które mają na celu to zmienić. Chodzi o świadome włączenie się w przygotowywanie konkursów. Dzięki temu można wcześniej wiedzieć, czego będą dotyczyć. Jeśli chodzi o przestrzeń kosmiczną, w budżecie Horyzontu 2020 na jej badania zarezerwowano 1,4 mld euro. Nasz udział w tej puli to około 0,9 proc. W liczbach bezwzględnych to trochę więcej niż wynosi finansowanie polskich projektów z ESA.

Zygmunt Krasiński, dyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE. Fot. PTWP
- W ostatnim czasie obserwujemy dużą mobilizację. Świadczą o tym wyniki konkursu w Horyzoncie, zamkniętego w marcu 2019 r. Jeśli chodzi o liczbę uczestnictw - 53 - w złożonych wnioskach Polska jest na 9. miejscu - wylicza Zygmunt Krasiński.

17 kwietnia Parlament Europejski przyjął wstępne uzgodnienie ws. nowego programu Horyzont Europa na lata 2021-2027. Polska odniosła pewien sukces w jego kształtowaniu. Udało się wprowadzić dodatkowe - geograficzne - kryterium selekcji projektów, żeby wesprzeć te pochodzące z naszej części Europy. Tworzący konsorcja w krajach zachodnich już na starcie będą brali to pod uwagę.

- To nowa szansa dla nas - ocenia dyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE, dodając, że być może w nowej perspektywie finansowej UE fundusze na projekty kosmiczne zostaną rozbudowane do 2 mld euro.

Bezcenne doświadczenie


Być może nowe przepisy unijne pomogą w stworzeniu bardziej partnerskich relacji niż te, o których opowiada Adam Piotrowski, prezes firmy Vigo System (jej detektory zamontowano w marsjańskim łaziku Curiosity).

- Kiedy pracowaliśmy dla NASA, otrzymaliśmy wszystkie potrzebne szczegóły dotyczące misji. W przypadku projektu ESA tak nie było. Podwykonawcy albo nie mieli danych, albo nie chcieli się nimi z nami podzielić. Dopiero gdy włączył się w to CNES (francuski Państwowy Ośrodek Badań Kosmicznych - przyp. red.) okazało się, że można je dostać - wspomina.

Na zdobywanie doświadczenia zwraca uwagę Damian Szczerbaty, General Counsel Astroniki, spółki zajmującej się konstrukcją penetratorów geologicznych, czyli urządzeń pozwalających „wgryźć się” w kosmiczne skały. W jego opinii nie ma dziś konieczności, żeby w Polsce kształcić ludzi, którzy w nazwie specjalizacji będą mieć przymiotnik „kosmiczny”.

Damian Szczerbaty, General Counsel Astroniki. Fot. PTWP
- Nie oczekujemy, że uczelnie dostarczą nam mechaników kosmicznych. Wystarczy, że dostaniemy świetnych mechaników, a w ciągu roku zrobimy z nich świetnych mechaników kosmicznych - mówi Damian Szczerbaty. Na uczelniach byłoby to trudne, bo ludzi, którzy liznęli technologii kosmicznych, jest w Polsce niewielu, a ich aktywność koncentruje się w firmach.

Oczywiście Astronika korzysta z kadr kształconych na polskich uczelniach. Kilka osób, które brało udział w studenckim projekcie budowy satelity PW-Sat-2, pracuje w firmie. Mimo młodego wieku wnieśli do niej doświadczenie.

Agata Kołodziejczyk, dyrektor projektów naukowych, Analog Astronaut Training Center, połowę życia zawodowego spędziła na Zachodzie. Pojechała tam, żeby przekonać się na własne oczy, jak w przedsięwzięciach naukowo-biznesowych działają mechanizmy współpracy. To ważne dla Polaków, bo skłonność do kooperacji to nie jest nasza domena.

- Mówią mi w ESA "was Polaków to tak łatwo jest skłócić" - opowiada Agata Kołodziejczyk. - W ramach Analog Astronaut Training Center chcemy uczyć współpracy. Nie tylko na galach, ale na co dzień. Robimy to w habitacie w Pile, gdzie na dwa tygodnie „zamykamy” ludzi, by przygotowując się do misji kosmicznych, wspólnie rozwiązywali problemy.

Agata Kołodziejczyk, dyrektor projektów naukowych, Analog Astronaut Training Center. Fot. PTWP


Poza orbitę Ziemi


Zdaniem Agaty Kołodziejczyk, Polska ma duży potencjał w takich specjalizacjach jak: medycyna kosmiczna, systemy podtrzymywania życia, technologie skierowane na przyszłą obecność człowieka na Księżycu, asteroidach czy Marsie. Co ważne, podejmujemy te tematy w tym samym czasie, co inne kraje. Nie jesteśmy w ogonie postępu, jak w przypadku satelitów, które Zachód czy Rosja budują już od ponad 60 lat.

Na konieczność sięgnięcia poza orbitę Ziemi, także jeśli chodzi o powodzenie biznesowe, zwraca uwagę Aleksandra Bukała, dyrektor zarządzająca w Creotech Instruments.

- Technologia kosmiczna na orbicie wokół Ziemi jest już dojrzała. Czas wrócić do myśli o głębszej eksploracji kosmosu. Górnictwo kosmiczne na asteroidach opłacałoby się, gdyby można było tam wydobywać kryptonit (pozaziemski pierwiastek z planety Krypton, którego działanie jest piętą achillesową Supermana i innych Kryptonian - podaje Wikipedia) - mówi, nieco żartując. - Jednak już wydobycie cennych surowców na Księżycu wchodzi w grę. Technologie, które powstaną, zaskoczą nas swoim biznesowym wymiarem.

Czytaj także: Górnictwo kosmiczne da oddech naszej gospodarce

Ten scenariusz, który na pierwszy rzut oka można ocenić jako science fiction, odwołuje się do zasady, według której nauka musi wyprzedzać codzienne życie i wyznaczać strategiczne cele.

- Żyjemy trochę jak Amerykanie w latach 50., w czasach nastawionych na konsumpcję. Ignorujemy nauki inżynieryjne - ocenia ostro Adam Piotrowski. - Ich otrzeźwiło wystrzelenie przez Rosjan Sputnika. Kilka lat później John Kennedy postawił przed Ameryką zadanie „umieścić człowieka na Księżycu i sprowadzić go bezpiecznie z powrotem na Ziemię”. Dzisiaj czasy są podobne. Chiny zaczynają wyprzedzać USA i Europę w kluczowych technologiach, np. 5G. Czas zacząć działać. Liczę na sieć badawczą Łukasiewicz, współpracę nauki z biznesem. Cieszę się, że te sprawy znalazły się w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Adam Piotrowski, prezes firmy Vigo System. Fot. PTWP
Polacy mogą skorzystać też na tym, że kilka lat temu w eksploracji kosmosu otworzyła się nowa epoka. Na skutek miniaturyzacji urządzeń wyniesienie ich na orbitę jest o wiele tańsze niż jeszcze kilkanaście lat temu. Za 500 tys. dolarów można wysłać satelitę na orbitę. Biznesowe powodzenie projektu zależy jednak od usługi, którą się zaoferuje.

Punkt krzepnięcia


Czy po siedmiu latach od wejścia naszego kraju do Europejskiej Agencji Kosmicznej polska branża kosmiczna okrzepła? Tu zdania są podzielone. Przedstawiciele administracji państwowej, która odgrywa kolosalną rolę w kreowaniu rynku, skłaniają się ku temu twierdzeniu. Biznes jest ostrożniejszy.

- Finansowanie rynku kosmicznego w Polsce sprowadza się do trzydziestu kilku milionów euro rocznie, czyli do wysokości polskiej składki do ESA. Sam biznes kosmiczny nie wystarczy, żeby zarobić na pensje dla 70 osób, które tworzą naszą firmę - wylicza Aleksandra Bukała. - Polski, a nawet europejski sektor kosmiczny to za mało, aby zapewnić pełne obłożenie naszej linii produkcyjnej czystej elektroniki. Stąd nasze zainteresowanie płytkami sterującymi do baterii wykorzystywanych w autobusach.

Aleksandra Bukała, dyrektor zarządzająca w Creotech Instruments. Fot. PTWP
Konieczność dywersyfikacji potwierdza Adam Piotrowski. - Kosmos to nie zawsze jest dobry, pierwotny biznes, ale jeżeli ma się w firmie strategię opartą na kilku fundamentach, to można się w niego angażować. Zdobyte doświadczania są bezcenne - ocenia.

I procentują. Astronikę założyli inżynierowie z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, w chwili, gdy Polska wstąpiła do ESA. Wcześniej badaniami kosmosu zajmowały się jednostki naukowe. Firma nie jest duża, ale rośnie po 100 proc. rocznie.

- Polska branża kosmiczna wcale nie okrzepła. Za nami pierwszy etap jej tworzenia, czeka nas jej przebudowanie - mówi zdecydowanie Aleksandra Bukała. - Po pierwsze dlatego, że za kilka miesięcy ESA złoży parasol ochronny w postaci specjalnego programu dla Polski i 10 mln euro trzeba będzie umieć zdobyć w otwartej konkurencji. Po drugie, młodzi i ambitni ludzie zmieniają pracę co 6-7 lat. Ten moment właśnie nadchodzi.

Jacek Ziarno, redaktor naczelny Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł. Fot. PTWP

Cytaty pochodzą z debaty „Przemysł kosmiczny w Europie i w Polsce”, zorganizowanej podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2019. Moderował ją Jacek Ziarno, redaktor naczelny Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie