EEC 2019

Europa w globalnej gospodarce

Piotr Toborek
Fot. Adobe Stock/PTWP. Data dodania: 20 września 2022

Jaka jest sytuacja gospodarcza Unii Europejskiej dzisiaj, czy mamy powody do obaw? Niestety tak - zgadzają się ekonomiści.

    GALERIA  8 ZDJĘĆ

  • Od czasu powiększenia Unii i wprowadzenia euro w krajach UE następuje tylko powolny wzrost gospodarczy. To strefa euro ciągnie w dół gospodarkę kontynentu.

  • Jednym z problemów Europy jest niechęć bogatych społeczeństw do zmian.

  • Sytuacja jest napięta, niebezpieczna i ryzykowna ze względu na nakładanie się różnych czynników, z którymi Europa nie bardzo potrafi sobie poradzić.

  • O politycznej i co za tym idzie - gospodarczej sytuacji Europy rozmawiano podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w trakcie panelu pn. „Europa w globalnej gospodarce"



- Od czasu powiększenia Unii i wprowadzenia euro następuje niestety tylko powolny wzrost gospodarczy - mówi Brigitte Granville, profesor Queen Mary University of London, spytana o sytuację gospodarczą Unii Europejskiej dzisiaj.

Jak podkreśla profesor Granville, niestety jest to wzrost „niewłączający” a wręcz „wyłączający”, co w efekcie doprowadziło do wzrostu oczekiwań socjalnych.

Brigitte Granville - Queen Mary University of London - Professor, International Economics and Economic Policy, Head, Department Business Analytics and Applied Economics

- W nowej Unii wprowadzono do tego bardzo restrykcyjną politykę finansową, klęskę ponosi także polityka monetarna. Powstało wiele zagrożeń i zamiast  mieć bodziec do rozwoju, to mamy coś odwrotnego, czyli stagnację – dodaje nasza rozmówczyni.

Granville  w swojej pesymistycznej wizji Europy dodaje także, że strefa euro to nie cała Europa, ale to ona ciągnie cały kontynent w dół.

Także profesor Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego mówi wprost: - Sytuacja jest napięta, niebezpieczna i ryzykowna ze względu na nakładanie się różnych czynników, z którymi Europa nie bardzo potrafi sobie poradzić.

Grzegorz W. Kołodko - Akademia Leona Koźmińskiego - dyrektor, Centrum Badawcze Transformacji, Integracji i Globalizacji TIGER

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego mówi o problemie Europy, jakim jest niechęć bogatych społeczeństw do zmian.

- W badaniach zapytano obywateli wielu krajów o to, jak widzą cyfryzację, jaką jest szansą na rozwój, na awans ich kraju. W Chinach 86 proc. badanych stwierdziło, że cyfryzacja i nowe technologie to dla nich i ich gospodarki wielka szansa, w Indiach w ten sam sposób odpowiedziało 83 procent badanych.

W Niemczech było to już jednak tylko 34 procent, w Szwecji 36 proc. Jeśli mamy takie nastawienie społeczeństw w krajach rozwiniętych, to widać ogromną różnicę, a przecież to znaczy, że w Europie jesteśmy nasyceni, czujemy, że nie potrzebujemy zmian – ocenia i dodaje, że dlatego mówi się o „terrorze status quo”.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek - Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski, Towarzystwo Ekonomistów Polskich

Dzisiaj wśród 10 krajów o największym PKB na świecie są trzy państwa unijne, Niemcy, Francja i ciągle jeszcze Wielka Brytania, pozostała siódemka jest spoza Europy. Niemcy są na piątym miejscu wśród wszystkich światowych gospodarek, na dziewiątym jest Wielka Brytania, a na dziesiątym Francja.

- Długoterminowe badania i prognozy pokazują jednak, że w 2050 roku na tej liście z krajów europejskich pozostaną już tylko Niemcy – podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Unia Europejska już nie jest wzorem



Unia Europejska to był kiedyś wzorzec, który wszyscy naśladowali, jednak polityka USA i rosnąca pozycja Chin sprawiły, że Europa straciła swoją siłę - mówi Jiří Schneider, dyrektor wykonawczy Aspen Institute Central Europe.

Jak dodaje, kiedyś to Europa ustalała standardy, dzisiaj robią to inni: - Wiele odebrał nam brexit – dodaje Schneider. – Ostatecznie podważył naszą pozycję.

Jak zauważa dyrektor w Aspen Institute, w Europie nie ma wspólnej wizji i zgody co do kierunku, w którym mamy iść.

- Niestety, nie widać, by to miało się zmienić. Nie widać choćby pełnego zrozumienia na linii Paryż – Berlin - dodaje.

Jiří Schneider - Aspen Institute Central Europe - dyrektor wykonawczy

Na pytanie, czym jest integracja europejska, mówi: - Sami nie wiemy, czy chodzi nam o stanowienie środowiska otwartego na konkurencyjność  i przestrzeganie pewnych uniwersalnych zasad czy ulegniemy pokusie wykorzystania swojej siły.

Brigitte Granville dodaje, że problemy Europy mają swoje podłoże w polityce gospodarczej, jaką prowadziła UE w poprzednich latach: - Brexit czy „żółte kamizelki” to nie efekt nacjonalizmów, to pokłosie tego, że w ostatnich latach poziom życia wielu ludzi znacznie się obniżył, widać to wyraźnie we Francji. Restrykcyjna polityka finansowa podporządkowana Niemcom przyniosła przykre skutki i na razie nie widać z tego wyjścia.

Co dalej?



Grzegorz Kołodko na pytanie o to, jak Stary Kontynent powinien zachowywać się wobec wyzwań globalizacji, mówi:

- Jestem wielkim zwolennikiem Regionalnych Integracji Gospodarczych, na których mimo całej krytyki zamocowana jest nasza Unia Europejska. To jest dobra odpowiedź na wyzwania globalizacji, którą z kolei uważam za proces nieodwracalny.

Zdaniem profesora, Unia Europejska jest wikłana w trwającą wojnę handlową, ale jak dotąd zachowuje się dość rozsądnie - nie daje się postawić w roli ugrupowania antychińskiego, czego - jak podkreśla Kołodko - chciałyby niektóre kręgi zza oceanu, choć bardziej polityczne niż ekonomiczne.
- Mimo wszystko nie obawiam się o ten proces integracji gospodarczej, bardziej niepokoi mnie zjawisko polityczne, ale mające swoje odbicie w gospodarce, to jest nasilanie się nowych nacjonalizmów. One występują w każdym z krajów UE, choć z różnym nasileniem. Mają kilka cech, m.in. tęsknotę do centralizacji i protekcjonizm. Ten ostatni szczególnie groźny jest dla gospodarki, bo jest czymś całkowicie przeciwnym do liberalizacji i integracji europejskiej.

Profesor Kołodko dodaje, że nurt nowego nacjonalizmu jest odpowiedzią na to, co wcześniej było złe - m.in. na wzbogacane się nielicznych kosztem większości - ale dodaje, że to jest zła odpowiedź.
Barbara Liberska, ekonomistka Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Jagiellońskiego, tłumaczy, że Europa musi sprostać wyzwaniom wewnętrznym i zewnętrznym.

Barbara Liberska - Polska Akademia Nauk, Uniwersytet Jagielloński - ekonomistka

- To pierwsze to przede wszystkim brexit. Jeśli mamy na myśli wyzwania zewnętrzne, to mówimy o globalnej gospodarce. UE jest drugą potęgą, jeśli chodzi o PKB na świecie, ma wielki potencjał, ale zderza się z sytuacją ogromnie dla niej niebezpieczną. Sytuacją, w której dwa mocarstwa próbują ze sobą walczyć, ale skutki tej walki będą się odbijały również na Europie. Rzeczywiście Europa racjonalnie nie ustawia się po żadnej ze stron. Ale co będzie za miesiąc, trzy czy za rok? – pyta Liberska.

Profesor Liberska uważa, że opowiadanie się po którejś ze stron tej gospodarczej wojny nie byłoby ze strony UE racjonalne.

- Europa powinna pokazać, że jest otwarta na jedną i drugą stronę, na Chiny i na USA. Nie byłoby rozsądne także planowanie jakiś celów odwetowych. Mam nadzieję, że Europa pozostanie otwarta, będzie rozwijała kontakty handlowe tam, gdzie te przewagi konkurencyjne rzeczywiście ma i będzie potrafiła je wykorzystać.

Także zdaniem profesora Kołodki nie ulega wątpliwości, że pragmatyczna polityka Europy powinna polegać na rozwiązywaniu problemów na tych odcinkach, gdzie występują, także w relacjach z Chinami, a nie na uleganiu presji amerykańskiej, zwłaszcza pod obecną administracją.

Na pytanie, co dalej, Grzegorz Kołodko odpowiada: - Musimy sobie powiedzieć, że my jesteśmy już w „poPKB-owskiej rzeczywistości, a jako taka wymaga „poPKB-owskiej” analizy, na której trzeba zbudować „poPKB-owską” teorię ekonomii, na której ma się opierać „poPKB-owska”polityka gospodarcza i dlatego żaden polityk nie stawia celu, byśmy mieli PKB na mieszkańca UE 100 tysięcy dolarów. Ja jestem temu przeciwny, uważam, że trzeba przestać śrubować PKB.  

Grzegorz Kołodko uważa także, że oceniając sytuację Europy, musimy to robić w długiej perspektywie czasowej.

- Dzisiaj mówimy o Chinach i Indiach jako nowych rynkach, a raptem 200 lat temu Chiny to było 30 procent światowej produkcji, Indie też miały swój dobry okres. Od pewnych zmian nie ma odwrotu, za kilkadziesiąt lat centrum się przesunie w stronę Azji, Unia, czy szerzej Europa, powinna szukać sobie w tym nowym świecie kulturowego i ekonomicznego miejsca.

Zdaniem profesora, relatywnie rola kontynentu europejskiego będzie słabła, ale to nie znaczy, że nie ma przed nami przyszłości.

- Jest, tylko trzeba sobie wybić z głowy europejską megalomanię, tak jak Amerykanie musza sobie wybić amerykańską. Nie będzie America first, ale to wcale nie znaczy, że będzie China first. Pomimo tych rys, pęknięć, uważam jednak, że to, co osiągnęliśmy, a więc wspólny rynek, Schengen, jest niebywałym osiągnięciem, które się traktuje jak oczywistość, a widać przy okazji kryzysu, że tu nie ma oczywistości.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie