Sytuacja jest dziwna. Lotnictwo cywilne w Europie jest po najtrudniejszych kilkunastu miesiącach w historii działalności. Sektor musiał się głęboko i boleśnie zmienić. Nie widać tego po cenach biletów - i to pomimo ostatniego szaleńczego rajdu kosztów, które linie muszą ponosić, by w ogóle móc latać.


– Linie lotnicze w cenie swojego biletu muszą uwzględnić wszystkie koszty wytworzenia usługi. Na nie składa się wiele elementów. Tym najbardziej kosztotwórczym jest koszt ceny paliwa, ale także koszty infrastruktury lotniskowej oraz agentów handlingowych – wyjaśnia Andrzej Kobielski, wiceprezes ds. handlowych w Enter Air.

Członek zarządu największej prywatnej linii lotniczej w Polsce mówi, że w przypadku jego firmy cena biletu nie powinna znacząco się zmieniać. Prognozuje jednak, że w nadchodzących miesiącach może dojść do sporych zmian, jeśli chodzi o liczbę czy strukturę pracy zagranicznych przewoźników.

– Większość linii lotniczych jest w trudnej sytuacji. W tym momencie radzą sobie jakoś ze względu na pomoc państw, które interweniowały na początku pandemii i wsparły linie lotnicze pożyczkami lub częściowo umarzalnymi pożyczkami. Natomiast przyszły rok to będzie czas, w którym rynek będzie się weryfikował - akcentuje.

Spory na to wpływ będą miały opłaty wynikające ze środowiskowych ambicji Unii Europejskiej i "dokręcania śruby" lotnictwu.

– Lotnictwo jest obecnie mocno napiętnowane, jeśli chodzi o trend w ekologii. I mocno opodatkowane. Opłata za emisję – jeden certyfikat kosztuje 60 euro za tonę. Jeszcze pięć lat temu kosztował 7 euro... – podkreśla Kobielski.

Przyszły rok - przynajmniej jeśli chodzi o latanie z, do, ale i nad Polską - przyniesie wzrost opłat nawigacyjnych. Rozmowy i negocjacje między Polską Agencją Żeglugi Powietrznej a przewoźnikami trwają. Wiadomo, że zmiany nie będą kosmetyczne i wpłyną ostatecznie na koszty, które będą musieli ponieść podróżujący.

– Polska jest pionierem. Większość państw zdecydowało się na jednorazowe interwencje, aby pomóc odpowiednikom Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i aby te agencje nie podnosiły opłat. Mówimy tu o relatywnie niedużych pieniądzach, bo to będą podwyżki na poziomie 3-5 zł na pasażerze, ale pamiętajmy, że albo weźmiemy te pieniądze od pasażera, albo skądś je będzie trzeba wziąć. Nasza linia przewozi około 3 mln pasażerów rocznie, mówimy zatem o 15 mln złotych – wylicza Andrzej Kobielski, wiceprezes Enter Air.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie