Donald Trump zatrząsł światowymi rynkami. Notowania na warszawskim parkiecie zostały zawieszone na godzinę. Na pytania WNP.PL o to, czy giełda w tak turbulentnych czasach jest wciąż dobrym i bezpiecznym miejscem do lokowania kapitału odpowiada Tomasz Bardziłowski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
Finał cyklu planowany jest na Europejskim Kongresie Gospodarczym (23-25 kwietnia 2025 r.). Fot. PTWP
Co stało się 7 kwietnia na Giełdzie Papierów Wartościowych?
- To, co wydarzyło się w poniedziałek 7 kwietnia 2025 roku, było w dużej mierze efektem rekordowego zainteresowania handlem na naszym rynku. Był to też kolejny dzień, w którym globalne rynki - w tym warszawska giełda - reagowały na ogłoszenie przez Stany Zjednoczone nowych taryf celnych. Nie pozostało to bez wpływu na notowania na GPW, które podążyły za globalnym trendem.
Funkcjonujemy cały czas w warunkach podwyższonej niepewności. Część uczestników rynku uważa, że najbardziej pesymistyczne scenariusze zostały już uwzględnione w wycenach i sytuacja będzie się stabilizować. Inni potraktowali tę korektę jako okazję do zakupu akcji po atrakcyjnych cenach, licząc na ponadprzeciętne zyski w dłuższym horyzoncie.
Ten podniesiony poziom niepewności trwa od lat. Pandemia, wybuch wojny na Ukrainie, teraz nieprzewidywalna polityka administracji najważniejszej gospodarki świata, czyli USA. Czy jesteśmy w stanie zbudować odporność na tak częste i tej skali wstrząsy?
- To bardzo trafne pytanie - jak budować odporność krajowych gospodarek w obliczu pojawiających się tzw. czarnych łabędzi, które potęgują zmienność na globalnej scenie.
Ta zmienność jest szczególnie widoczna na rynkach finansowych, gdzie reakcje bywają gwałtowne i natychmiastowe. Ale właśnie dlatego uczymy się z nią funkcjonować - rynek staje się coraz bardziej odporny, bo do tej zmienności zaczynamy się przyzwyczajać.
W dniu ogłoszenia ceł przez prezydenta Trumpa byłem w Nowym Jorku, gdzie spotkałem się z kilkudziesięcioma globalnymi inwestorami. Dla nich kluczowe było pytanie o odporność polskiej gospodarki i rynku kapitałowego. Interesowało ich, czy krajowe spółki skupiają się na długofalowych fundamentach - budowie kapitału, rozwoju, przewidywalności - a nie na krótkoterminowych turbulencjach, takich jak te po decyzji administracji USA.
Inwestorzy w czasach niepewności szukają dywersyfikacji i bezpiecznych miejsc do lokowania kapitału. Dlatego coraz więcej uwagi poświęcamy dziś pojęciu bezpieczeństwa gospodarczego, rozumianego właśnie jako odporność na nieprzewidywalne zmiany.
Jedną z najnowszych zmian, jaką musimy oswoić, jest powrót protekcjonizmu. Niektórzy mówią wręcz o nowej wojnie celnej wywołanej przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Jaką rolę w tym trudnym otoczeniu mogą odgrywać rynki kapitałowe?
- Rynki kapitałowe bardzo szybko wystawiają ocenę polityce gospodarczej - a często już samym zapowiedziom konkretnych działań. Doskonale było to widać przy decyzji administracji Trumpa o wprowadzeniu ceł, która natychmiast odbiła się na notowaniach.
To pokazuje, że rynki potrafią realnie wpływać na kierunek polityki - nawet w tak dużej gospodarce jak Stany Zjednoczone. Giełda jest tam kluczowym punktem odniesienia nie tylko dla inwestorów, ale i dla zwykłych obywateli. Od jej kondycji zależą emerytury, inwestycje, a nierzadko również stabilność zatrudnienia.
Politycy zdają się tym jednak nie przejmować i podejmują decyzje, które odbijają się boleśnie na giełdach.
Rynki reagują bardzo szybko - czasem nawet szybciej, niż wynikałoby to z realnych fundamentów. W tak niepewnych czasach najlepszą strategią jest spojrzenie na zmienność z dłuższej perspektywy i umiejętne wykorzystywanie takich momentów.
Sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia po ogłoszeniu amerykańskich taryf celnych, była dla części inwestorów właśnie taką okazją - szansą, by zająć pozycje i zainwestować z myślą o przyszłości.
- Rynki kapitałowe bardzo szybko wystawiają ocenę polityce gospodarczej - a często już samym zapowiedziom konkretnych działań - podkreśla prezes Giełdy Papierów Wartościowych Tomasz Bardziłowski. Fot. ArtMediaFactory/Shutterstock.comPorozmawiajmy o naszym europejskim rynku, który musi określić się na nowo w tym zmieniającym się układzie sił na geopolitycznej mapie świata. Coraz więcej mówi się o konieczności integracji w celu wzmocnienia. Jak ocenia pan koncepcję budowy europejskiej giełdy w miejsce krajowych parkietów?
- Rzeczywiście, coraz częściej pojawiają się głosy, że europejski rynek kapitałowy jest zbyt rozdrobniony, a przez to mniej konkurencyjny wobec choćby Stanów Zjednoczonych. Moim zdaniem integracja rozumiana jako stworzenie jednej, wspólnej giełdy europejskiej, niekoniecznie przyniesie efekt w postaci silniejszego rynku.
Na warszawskiej giełdzie, łącznie z NewConnect, notowanych jest dziś blisko 770 spółek. Ale z perspektywy dużych, globalnych inwestorów, największe znaczenie ma przede wszystkim 20 firm wchodzących w skład indeksu WIG20.
Jeśli spojrzymy na to w skali europejskiej, okaże się, że największa notowana w Polsce spółka trafiłaby dopiero do drugiej setki największych firm w Europie. To oznacza, że w przypadku jednej wspólnej giełdy, realną ekspozycję miałoby co najwyżej 20 polskich spółek. A co z pozostałymi 750? Gdzie miałyby pozyskiwać kapitał?
Dlatego uważam, że kluczem do rozwoju rynku kapitałowego w Europie nie jest centralizacja, tylko wzmocnienie i rozwój rynków regionalnych.
Warto spojrzeć na przykłady krajów nordyckich - takich jak Szwecja czy Dania - gdzie wskaźnik kapitalizacji giełdy względem PKB jest najwyższy w Europie.
Dziś europejskie gospodarki potrzebują ogromnych środków na finansowanie innowacji, transformacji energetycznej, infrastruktury i rozwoju mniejszych firm. Silne, lokalne rynki kapitałowe są do tego lepiej przystosowane niż jeden, scentralizowany parkiet.
Wspomniał pan o wskaźniku kapitalizacji giełdy do PKB. Polska ma tu jeden z najniższych wskaźników, w porównaniu chociażby do Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Jak to zmienić? Jak przyciągnąć kapitał na GPW?
- Ma pani rację, głębokość rynku kapitałowego w Polsce, mierzona relacją kapitalizacji spółek giełdowych do PKB, jest niska i, co więcej, spadła w ciągu ostatnich 10 lat z około 35 proc. do obecnych 25 proc. Dla porównania: w Niemczech - które wcale nie są uznawane za lidera pod względem rozwoju rynku kapitałowego - wskaźnik ten przekracza 50 proc.
To efekt specyficznej historii rozwoju rynku w Polsce. Przez wiele lat firmy finansowały się głównie z własnych zysków, więc potrzeba sięgania po kapitał z rynku publicznego była ograniczona. Jednak dziś stajemy przed pytaniem: co dalej?
Silniki wzrostu, które przez lata napędzały polską gospodarkę - takie jak niskie koszty pracy i rosnącą produktywność - zaczynają słabnąć. Jeśli chcemy utrzymać tempo rozwoju i skutecznie konkurować w Europie, potrzebujemy nowej jakości. A tę zapewnią inwestycje i innowacje - do których niezbędny jest kapitał.
Tymczasem w Polsce mamy dziś najniższy poziom inwestycji od trzech dekad i jeden z najniższych poziomów inwestycji w całej Unii Europejskiej. To wyraźny sygnał, że bez silniejszego rynku kapitałowego trudno będzie utrzymać konkurencyjność naszej gospodarki w dłuższym horyzoncie.
Co zatem zrobić, by pobudzić inwestycje w Polsce?
- Z pewnością jedną z odpowiedzi jest zwiększenie napływu krajowego kapitału na rynek kapitałowy.
A czy są zasoby do tego?
- Ten kapitał w Polsce jest. Przez ostatnie lata staliśmy się bogatszym krajem - teraz kluczowe jest, by nauczyć się lepiej wykorzystywać dostępne zasoby. To nie jest tylko polska dyskusja - podobne wnioski pojawiają się również na poziomie Unii Europejskiej.
Europejczycy wciąż trzymają zbyt dużą część oszczędności w gotówce lub na niskooprocentowanych rachunkach bankowych. Zwrócił na to uwagę Mario Draghi w swoim głośnym raporcie, wskazując na przykład krajów skandynawskich, gdzie tylko 10 proc. oszczędności jest ulokowane w gotówce. Tymczasem średnia europejska to aż 30 proc. Zmiana tych proporcji mogłaby uwolnić nawet kilka bilionów euro na inwestycje - to są ogromne pieniądze.
Polska jest w tym zestawieniu niechlubnym liderem. Udział oszczędności trzymanych w bankach przekracza u nas 50 proc. - żaden inny kraj w Europie nie ma dziś tak wysokiego wskaźnika. Polacy lokują pieniądze głównie na kontach lub inwestują w nieruchomości.
Dlatego teraz jest dobry moment, żeby zacząć poważnie myśleć o dywersyfikacji portfela, o inwestowaniu również w aktywa o nieco wyższym ryzyku - które w dłuższym terminie mogą przynieść istotnie wyższy zwrot. Takim miejscem jest właśnie rynek kapitałowy.
Mówimy o przyciąganiu inwestorów na giełdę, by zaczęli tam lokować swoje oszczędności. A co z emitentami? Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie od kilku lat boryka się z brakiem znaczących debiutów i wciąż relatywnie dużą liczbą spółek, które opuszczają parkiet. Co jest ważniejsze: przyciągnięcie emitentów czy inwestorów?
- Powiem pani, co jest łatwiejsze (śmiech). Dużo łatwiej przyciągnąć spółki - zwłaszcza te, które realnie potrzebują giełdy do pozyskania kapitału. Szczególnie, że jest to kapitał długoterminowy i relatywnie tani. Cena kapitału to wprost funkcja wyceny. Im wyższa wycena spółki, tym niższy koszt pozyskania środków.
W Polsce wciąż mamy relatywnie niskie wyceny w porównaniu z innymi rynkami - co w dużej mierze wynika z utrzymujących się wysokich stóp procentowych. Kiedy stopy zaczną spadać, kapitał zacznie naturalnie wracać na giełdę. GPW znów stanie się realną alternatywą wobec kont oszczędnościowych czy obligacji skarbowych. To przełoży się na poprawę wycen - a wtedy możemy się spodziewać, że firmy znów zaczną ustawiać się w kolejce po IPO na giełdzie.
- Teraz jest dobry moment, żeby zacząć poważnie myśleć o dywersyfikacji portfela Polaków, o inwestowaniu również w aktywa o nieco wyższym ryzyku - zaznacza prezes GPW. Fot. Grand Warszawski/ShutterstockJednak firmy wskazują na regulacje jako największy problem w byciu na warszawskim parkiecie. Czy jesteśmy w stanie ograniczyć liczbę wymogów i obowiązków, jakim sprostać muszą publiczne spółki?
- Bardzo ważne jest to, że temat deregulacji i uproszczenia przepisów trafił dziś "wysoko na agendę" - zarówno w Polsce, jak i na poziomie całej Unii Europejskiej. Coraz wyraźniej widać, że nie tylko biznes dostrzega, jak nadmiar regulacji ogranicza możliwości rozwoju europejskich i polskich przedsiębiorstw.
Dobrym przykładem jest obowiązek zrównoważonego raportowania. W skrajnych przypadkach, spółki giełdowe opowiadają anegdoty, że przygotowanie szczegółowego raportu o emisji CO2 w całym łańcuchu produkcji - czyli także u poddostawców i podwykonawców - może stworzyć większy ślad węglowy niż sama działalność operacyjna firmy...
Na szczęście coraz więcej mówi się dziś o tym, że nadmierne regulacje ograniczają konkurencyjność i powodują niepotrzebne koszty. Jeśli Europa chce skutecznie konkurować na rynku globalnym, to musi postawić na deregulację - również w dziedzinie finansów.
W ostatnich latach dominującym tematem w Europie była ochrona inwestora, który często traktowany jest jak konsument. W efekcie ograniczono dostęp do wielu instrumentów finansowych, uznając je za zbyt ryzykowne - ale tym samym ograniczono też możliwość budowania długoterminowych oszczędności i wyższych stóp zwrotu. Tu również potrzebna jest zmiana podejścia - na bardziej zrównoważone i dostosowane do dojrzałości inwestorów.
To jak przeprowadzić tę deregulację? I jak wygląda tu dialog z administracją czy chociażby Komisją Nadzoru Finansowego?
- Jako giełda aktywnie uczestniczymy w wielu inicjatywach mających na celu uproszczenie regulacji. Wspólnie z uczestnikami rynku i Komisją Nadzoru Finansowego rozpoczynamy warsztaty i konsultacje, które dotyczą m.in. procedur prospektowych, obowiązków sprawozdawczych spółek i innych obszarów, w których możliwe są realne usprawnienia.
Jesteśmy też bardzo aktywni na forum europejskim. Nie chcemy być jedynie biernym odbiorcą tego, co ustala Bruksela, ale współtworzyć regulacje - zarówno te obecne, jak i przyszłe. Dziś nasz głos w europejskiej debacie wybrzmiewa mocniej - dzięki rosnącej roli warszawskiej giełdy oraz trwającej prezydencji Polski w UE, która wzmacnia naszą pozycję i daje realny wpływ na kształtowanie przepisów.
Coraz częściej wskazuje się GPW jako przykład mniejszego, ale dobrze zorganizowanego rynku, który może być punktem odniesienia przy projektowaniu rozwiązań regulacyjnych dla innych parkietów. Najważniejsze jest bowiem to, aby regulacje były proporcjonalne - adekwatne do wielkości rynku, jego etapu rozwoju i specyfiki. Tylko wtedy będą wspierać, a nie hamować jego wzrost.
Czy w obliczu tylu wyzwań, o których rozmawialiśmy, takich jak geopolityczna niepewność, zmienność uwarunkowań i konieczności deregulacji, faktycznie giełda jest dobrym i bezpiecznym miejscem do lokowania swojego kapitału?
- Odpowiem pytaniem na pytanie: który rynek w ostatnich latach radził sobie najlepiej? Warszawska giełda. A które inwestycje przyniosły najwyższy zwrot w ciągu ostatnich pięciu lat - amerykańskie indeksy, złoto, a może polskie spółki?
Otóż to właśnie polskie indeksy średnich i małych spółek - mWIG40 i sWIG80 - osiągnęły wyższe stopy zwrotu niż większość światowych rynków i aktywów, w tym nawet złoto... To pokazuje, że - niezależnie od otoczenia - warto patrzeć na giełdę z długoterminowej perspektywy.
Polski rynek oferuje już nowoczesne instrumenty, takie jak ETF-y, czyli fundusze odwzorowujące zachowanie indeksów. Myśląc o oszczędzaniu na przyszłość - także na emeryturę - warto rozważać narzędzia wspierające dywersyfikację portfela, w tym ETF-y, oparte na polskich spółkach, zwłaszcza z segmentu małych i średnich firm, zyskujące na znaczeniu wśród uczestników rynku.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy stabilnych instytucji i świadomych inwestorów - bo to one wspólnie budują odporność naszej gospodarki. Wierzę, że w zmieniającym się globalnym otoczeniu, silny i nowoczesny rynek kapitałowy jest jednym z fundamentów długofalowego rozwoju gospodarczego Polski.
Korzystając z okazji: chciałbym pogratulować redakcji WNP.PL 25-lecia działalności - to ważne, że od tylu lat współtworzycie debatę o gospodarce i rynkach kapitałowych w Polsce. Takie media są potrzebne - zwłaszcza dziś, gdy rzetelna informacja ma kluczowe znaczenie.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie