Jeszcze kilkanaście lat temu Polska kusiła inwestorów tanią energią i tanią siłą roboczą. Dziś oba te atuty są już tylko wspomnieniem. - Koszty pracy dogoniły południe Europy, a ceny energii należą do najwyższych na świecie. Nasza konkurencyjność stopniała – mówi Wiesław Hałucha, prezes Alventy. W rozmowie z WNP opowiada, dlaczego przemysł balansuje na granicy opłacalności, jakie technologie mogą go uratować i czy Europa ma jeszcze szansę przetrwać globalny wyścig.
- Polski przemysł jest odporny, potrafi działać w trudnych warunkach, ale faktem jest, że straciliśmy dwie kluczowe przewagi – mówi WNP Wiesław Hałucha. Jak wskazuje prezes Alventy, od transformacji ustrojowej budowaliśmy konkurencyjność na taniej energii i pracy. Dziś obie te nogi zostały nam podcięte.
Energia – po pandemii – stała się jedną z najdroższych w Europie, a płace w Polsce praktycznie zrównały się z tymi w Hiszpanii czy we Włoszech.
Problem w tym, że za wzrostem płac nie poszła wydajność. Koszty pracy wzrosły dwukrotnie, a produktywność praktycznie stoi w miejscu – dodaje prezes.
Efekt? Coraz trudniej konkurować nie tylko z Azją, ale nawet z sąsiadami z Europy Zachodniej.
Stal, chemia, ceramika – to sektory, które najbardziej cierpią na rosnących rachunkach za prąd i gaz.
- Z jednej strony mamy regulacje środowiskowe, z drugiej wysokie ceny energii. Niemcy zdążyli rozwinąć zieloną energetykę, my jesteśmy spóźnieni – komentuje Hałucha.
To sprawia, że w niektórych branżach spowolnienie staje się coraz bardziej odczuwalne.
Alventa próbuje się ratować inwestycjami w niezależność energetyczną. Firma stawia na odzysk energii z procesów produkcyjnych i na własne źródła, takie jak farmy fotowoltaiczne. Ale – jak podkreśla Hałucha – bez pieniędzy nic się nie da zrobić.
Tak, jak mawiał Napoleon, do wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Z inwestycjami jest tak samo. A i tak na końcu liczy się efektywność. Nie można pozwolić sobie na projekty, które nie będą rentowne – mówi.
Fotowoltaika w chemii czy hutnictwie to jednak często kropla w morzu potrzeb.
- Skala zużycia jest tak ogromna, że trzeba by setek hektarów paneli. Dlatego przemysł będzie musiał iść w kierunku alternatyw – wiatru, a może w przyszłości i atomu w postaci małych reaktorów SMR – ocenia.
Choć część koncernów snuje plany budowy SMR-ów, prezes Alventy jest ostrożny w ocenie.
- Ta technologia jest nieefektywna. Koszt kilowata energii jest zbyt wysoki. Ale postęp jest szybki – wierzę, że kiedy powstanie pierwszy reaktor w Polsce, technologia będzie już dopracowana - mówi Wiesław Hałucha.
Jeszcze niedawno „gwiazdą transformacji energetycznej” był wodór. Dziś jej blask przygasa.
- Produkcja wodoru pochłania gigantyczne ilości wody, a efektywność elektrolizy jest niska. Do tego dochodzą problemy z transportem. To nie jest złoty środek, na który czekał świat – podkreśla Hałucha.
Zdaniem prezesa przełomu nie potrzebujemy w produkcji energii, lecz w sposobach jej magazynowania.
Energię mamy – słońca nie zabraknie. Problemem jest jej trwałe przechowywanie. Przełom dadzą nowe generacje baterii i technologie perowskitowe – przekonuje.
Wiesław Hałucha roztacza wizję, w której cienkie folie perowskitowe montowane są wzdłuż autostrad, a co kilkanaście kilometrów stoją baterie gromadzące energię.
- To mogłoby globalnie rozwiązać problem energetyczny. To już nie science fiction, to kwestia XXI, może XXII wieku - dodaje prezes Alventy.
W jego opinii europejski przemysł powinien szukać szans w robotyzacji, która wsparta postępem w energetyce, może wyrównać szanse między Europą a resztą świata.
Czy Europa dotrwa do tego momentu? To najważniejsze pytanie – zastanawia się Wiesław Hałucha.
Jego zdaniem przemysł europejski przechodzi dziś najtrudniejszy okres od dekad.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie