EEC 2019

Międzynarodowa ekspansja polskich firm

Oskar Filipowicz
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Polski biznes ma - nie od wczoraj - międzynarodowe ambicje. Skala jego aktywności oznacza, że mierzy się z nowymi zagrożeniami, pokonuje nowe bariery, a niekiedy zderza się z potężnymi konkurentami. O strategiach ekspansji rozmawiali przedsiębiorcy, przedstawiciele administracji i doradcy w ramach jednej z sesji XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

    GALERIA  10 ZDJĘĆ

  • Międzynarodowa ekspansja polskiego biznesu musi trwać, ale strategie zagranicznej obecności wymagają większej dojrzałości, wiedzy i współpracy.

  • Niech polskie firmy pamiętają, że nikt tam na nie nie czeka - ostrzega Ryszard Florek, prezes Fakro. - Tam są już ich konkurenci o kilkaset, kilka tysięcy razy większych kapitałach.



  • W zmaganiach z wielokrotnie silniejszym biznesowym przeciwnikiem pomagają konsolidacja, współpraca, akwizycje i wiedza o rynku.



Przedstawiciele polskiego biznesu uczestniczyli w debacie "Międzynarodowa ekspansja polskich firm" w ramach XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W trakcie dyskusji pojawiły się wnioski i propozycje dotyczące zagranicznych strategii. Wśród nich wymieniano m.in. współpracę polskich firm, konsolidację i akwizycje na obcych rynkach, wsparcie administracji i dyplomacji gospodarczej.

Ryszard Florek, prezes zarządu Fakro, opowiadał w ramach debaty o bezpardonowej walce z konkurencją na światowym rynku. - Walczymy na szczycie, bo jesteśmy drugą marką w świecie - stwierdził twórca potentata w produkcji okien dachowych. - Jednak nasze 170 patentów, jakość, to, że wyprodukowaliśmy najnowocześniejsze okno na świecie, niewiele znaczy w starciu z wielokrotnie silniejszym kapitałowo konkurentem. Rozwijaliśmy się, dopóki nie nastąpiliśmy na odcisk...

Do 2005 r. Fakro budowało swój potencjał względnie spokojnie - do momentu osiągnięcia progu "widoczności". Kiedy polska firma pojawia się na rynkowych radarach potężnych konkurentów, wytaczają oni najcięższe działa, by wypchnąć aspirującego i "zbyt silnego" nowicjusza z rynku.
Ryszard Florek, prezes zarządu Fakro (fot. PTWP)
- Niech polskie firmy planujące ekspansję pamiętają: na polską firmę nikt tam nie czeka - ostrzegał Florek. - Tam są już ich konkurenci o kilkaset, kilka tysięcy razy większych kapitałach.

- Fakro to ogromny sukces. Ale rzeczywiście, łatwiej realizować plany, póki nie przekroczy się "progu widoczności" - komentował Adam Pers, wiceprezes zarządu ds. bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej w mBanku. - Kiedy tę granice przekraczamy, dobrym sposobem może być kupowanie marek. W ten sposób pozostajemy mniej widoczni i nie narażamy się na agresję konkurencji.

Adam Pers, wiceprezes zarządu ds. bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej w mBank (fot. PTWP)

Pers zauważył, że polskie firmy kupują konkurentów, którym się "robi słabo". Nowy Styl wykorzystał okazję, kiedy to rodzinne firmy o ustalonej pozycji na rynkach zachodnich miały kłopot z sukcesją.
- Nie pamiętam jednak przypadku, kiedy to polska firma skorzystałaby przy akwizycji ze wsparcia administracyjnego - powiedział Pers.

 

Zgodził się z nim Piotr Pomian-Kruszyński, dyrektor Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.

- Konkurencja jest tak silna, że czasem warto wybrać drogę alternatywną. Akwizycja jest taką drogą na skróty. Przy dużej barierze wejścia, kupno spółki jest niezłym pomysłem - ocenił dyrektor PAIiH. - Ułatwiamy sobie działanie np. na rynku niemieckim, gdzie wszyscy konkurują z wszystkimi.
Katarzyna Rutkowska, prezes zarządu spółki AC (fot. PTWP)
Katarzyna Rutkowska, prezes zarządu spółki AC, zwróciła uwagę na fakt, że wiele polskich firm, które później zaczęły się rozwijać, jest dziś nowocześniejsza niż ich zachodnia konkurencja. Spółki osadzone od lat w stabilnych gospodarkach krajów zachodnich tracą jej zdaniem czujność, "kostnieją" i zwlekają z restrukturyzacjami, stając się atrakcyjnym kąskiem dla polskich spółek szukających okazji na nowych rynkach.

- Owszem, są przypadki nieudanych akwizycji, przy których zaszkodziła zbytnia pewność siebie, wynikająca z dotychczasowych sukcesów czy ograniczonego doświadczenia - przyznała Rutkowska.
Mateusz Rogoziński, adwokat, partner w CRIDO Legal (fot. PTWP)
Jak zauważył Mateusz Rogoziński, adwokat, partner w CRIDO Legal, firmie pomagającej biznesowi za granicą - głównie w przejęciach i akwizycjach, liczba tych operacji rośnie. Dotyczy to dużych i dojrzałych polskich firm (CCC, Wielton, PGNiG, Orlen), ale także młodych, ambitnych spółek technologicznych, które dzięki zasilaniu finansowemu mogą sięgać po spółki zagraniczne.

 

- Kupujemy głównie w Europie, to kwestia zaufania i bliskości kulturowej - ocenił Rogoziński, podając jednak także przykład inwestycji Adamedu w Wietnamie, gdzie polski potentat branży farmaceutycznej stworzył przyczółek azjatycki do dalszej ekspansji.

W co my tu gramy?




- Sukces eksportowy polskiej gospodarki jest bezsporny i ogromny - oceniał Rafał Bator, partner Enterprise Investors. - Ważnym kryterium oceny tego zjawiska jest zdolność firm do konkurowania na globalnym rynku. Jako inwestor dostarczamy nie tylko finanse, ale także wiedzę.

Rafał Bator, partner Enterprise Investors (fot. PTWP)
Zdaniem Batora, polski przedsiębiorca aspirujący do obcych rynków musi sobie zdać sprawę z tego, „w co gra”. Czy wystarczy mu rola poddostawcy z wszystkimi biznesowymi ograniczeniami tej roli, czy też chce sięgać po więcej? Jeśli tak, to musi się do tego inaczej, lepiej przygotować, ponieważ zapewne zetknie się (zderzy?) z wielokrotnie silniejszą, od dawna obecną na rynku konkurencją.

Większość polskich firm to nadal część międzynarodowych łańcuchów dostaw. Ci, którzy są na ich końcach i „spijają śmietankę”, są nieliczni.
Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju (fot. PTWP)
- Sukces polskich przedsiębiorców na zagranicznych rynkach trzeba cenić także dlatego, że musieli oni się zderzyć z silniejszymi konkurentami - ocenił Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, wskazując na drogę, jaką przebyli polscy eksporterzy oraz ci, którzy usiłują ich wspierać. - Nasz system był skoncentrowany na działaniu poprzez centrale handlu zagranicznego. Brakowało wiedzy, jak wspierać nowy biznes, a firmy były zostawione same sobie. Długo trwał proces kształcenia administracji, by zrozumiała swoją rolę - jako służebną wobec biznesu. Mogliśmy zrobić to wcześniej, ale musieliśmy uczyć się od podstaw - my, edukacja, a także sam biznes.

Kierunek - nowe rynki



- Eksport rośnie dwa razy szybciej niż PKB. Polska gospodarka zdecydowanie przesuwa się "na zewnątrz", staje się bardziej otwarta - ocenił Marcin Przydacz, podsekretarz stanu ds. polityki wschodniej, współpracy rozwojowej oraz dyplomacji ekonomicznej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Co trzecie miejsce pracy w kraju zależy pośrednio lub bezpośrednio od eksportu. Jego wspieranie ma więc strategiczne znaczenie.

Zmiany wymaga struktura polskiego eksportu, w którym więcej powinno być towarów wysoko przetworzonych, o wyższej wartości dodanej, produkcji opartej na wiedzy. Drugą potrzebą, którą zaakcentował Przydacz, jest dywersyfikacja kierunków polskiego zaangażowania. Kraje europejskie odbierają aż 80 proc. naszego eksportu.

- Trzeba więc szukać nowych rynków zbytu, które oferują nowe szanse - zachęcał Przydacz. - Wiąże się to z ryzykiem, które jednak trzeba podjąć.

Na ministerialnej liście obiecujących kierunków znalazły się m.in. kraje Azji (nie tylko Chiny, Korea i Japonia, ale Indie, Indonezja, Filipiny), Azja Środkowa (Kazachstan).

- Musimy zwiększyć możliwości kredytowania polskich przedsięwzięć w Afryce, by budować tam naszą trwałą obecność - wskazał Przydacz. - Za pomocą rozwojową idzie biznes. To taktyka krajów zachodnich: dać rybę, a zaraz potem wędkę.

Czytaj także: Afryka kusi polski biznes

Kultura, wiedza, kontakty



Ważnym aspektem ekspansji bywa niedocenianie czynnika kulturowego. W jakim języku prowadzimy negocjacje, jak tytułujemy partnera, czy akceptujemy zwyczajowy rytm rozmów biznesowych - te pozorne drobiazgi mają znaczenie. 
Rola kobiety w kontaktach z firmą z krajów arabskich może być przykładem zróżnicowania sfery kulturowej w biznesie.

- W Iranie nie robię biznesu, ale w francuskokulturowej Algierii jestem akceptowana - opowiadała Rutkowska. - Jednak w czasie Ramadanu, podczas negocjacji w upale, nie proszę o wodę. Każda kultura jest inna.

Wiedza o rynku, w tym o różnicach kulturowych, jest kluczowa w pierwszej fazie biznesowej obecności (negocjacje, przygotowanie inwestycji). A właśnie wiedza, wymiana doświadczeń to potencjalne obszary współpracy wzajemnej firm oraz biznesu z instytucjami wsparcia.

Otoczenie biznesowo-kulturowe, niechęć do obcych, uprzedzenia i stereotypy - to zjawiska, z którymi polski przedsiębiorca z międzynarodowymi ambicjami powinien się liczyć. Trudno jednak zgromadzić wiedzę o tych miękkich czynnikach na odległość.

Piotr Pomian-Kruszyński, dyrektor Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (fot. PTWP)

- Nie będąc na rynku, nie zbierając informacji na miejscu, nie jesteśmy w stanie stworzyć skutecznej strategii. Staramy się być hubem informacyjnym. Wchodzimy w kontakty z lokalnym biznesem, z organizacjami, z sieciami dystrybucji, z instytucjami - deklarował Piotr Pomian-Kruszyński, dyrektor Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.


Nic jednak nie zastąpi dwustronnej współpracy firm. Mechanizm, w którym duża spółka z siłą przebicia ciągnie za sobą w świat kapitał ze swojego państwa, jest w dojrzałych gospodarkach powszechny i skuteczny.

- Zapraszam prezesa Florka do nas - zachęcał Piotr Pomian-Kruszyński. - Porozmawiamy o tym, co moglibyśmy zrobić razem. I pozwolę sobie zakończyć cytatem z Wergiliusza: „Bo zwyciężyć mogą ci, którzy wierzą, że mogą”.

Czytaj także: Polskie firmy IT zdobywają rynki w Ameryce Północnej

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie