EEC 2019

Prowadząca panel dyskusyjny „Dezinformacja” na XIV Europejskim Kongresie Gospodarczym Agnieszka Legucka (PISM) zwróciła uwagę na siłę fałszu w świecie rządzonym przez informację. A dezinformacja jest szczególnie niebezpieczna w sytuacji konfliktu zbrojnego w Europie. Jak się przed tym bronić? Co może zrobić zwykły "konsument"  wiadomości? M.in. na pytania te starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty.

  • Dezinformacja powstaje głównie dzięki umiejętnie spreparowanej plotce. Rosyjski system tworzenia fałszywych informacji wykorzystuje do tego niewinne informacje, podlane jątrzącymi komentarzami. NASK ma wyselekcjonowane około 100 kont w social mediach, które „twórczo” zajmują się tworzeniem fałszywych wiadomości.
  • Rosjanie wypracowali różne schematy tworzenia fałszywych informacji dla Zachodniej Europy i Polski. W stosunku do Polaków najczęściej wykorzystywane są stare kalki o nienawiści polsko-ukraińskiej.
  • Tekst powstał na podstawie debaty "Dezinformacja", zorganizowanej w ramach XIV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Dyskutanci zgodzili się, że głównym polem działania fake newsów są media społecznościowe. Przy czym nieprawdziwe informacje preparują najczęściej zawodowi, opłacani przez państwo rosyjskie "trolle" - grając na emocjach, doprowadzają do rozsyłania fałszywych wieści przez nieświadomych fałszerstwa czytelników.

„Jesteśmy dobrzy, tylko Zachód nas dyskryminuje”

Redaktor naczelny polityka.pl Łukasz Lipiński zwrócił uwagę, że rosyjscy trolle różnicują przesył informacji w zależności od kraju odbiorcy. Wobec zachodnich czytelników próbują promować działania rosyjskie na zasadzie: "jesteśmy dobrzy, tylko Zachód nas dyskryminuje". Wszystko co złe dzieje się przez knowania amerykańskie.

I Europejczycy powinni zrozumieć, że ich interesem jest „Europa od Władywostoku po Lizbonę”. W domyśle, pod faktycznym przywództwem Rosji. Teraz najważniejsze jest dyskretne grożenie Bałtom, ponadto eksponowanie rzekomych ukraińskich laboratoriów biologicznych, Co jeszcze? „Zełenski kokainista”, „Polacy to rasiści”, "Chcą zabrać Lwów".

Łukasz Lipinski (fot. PTWP) Łukasz Lipinski (fot. PTWP)

Wobec Polski gra się antyukraińskimi sentymentami. Co jakiś czas wypływa kwestia… polskiego Lwowa czy sugestie, że Ukrainki na pewno odbiorą Polkom mężów. No i oskarżanie, że Ukraińcy dostają wszelkie świadczenia, choć brakuje pieniędzy dla potrzebujących Polaków.

Charakterystyczne jest też to, że wojna w Ukrainie w tych fake newsach jest przedstawiana przez pryzmat... "banderowskiej Ukrainy" - bez żadnego opiniowania, a nawet wspominania działań rosyjskich. Pojawia się i teza „zaraz Ruscy zwyciężą, po co więc pomagać Ukraińcom”. Częsty jest motyw Wołynia - jako wyraz nienawiści Ukraińców do Polaków (z fałszywymi zdjęciami włącznie - choćby ze zdjęciem powieszonej rodziny: po analizach okazało się, że była to fotografia rozszerzonego, przedwojennego samobójstwa kobiety i jej dzieci).

Inną bardzo symptomatyczną sprawą jest nagłe zakończenie eksploatacjikwestii antyszczepionkowej. Tak jakby Putin skończył w Polsce pandemię... To wskazuje, że te same osoby, które do niedawna głosiły postawy antyszczepionkowe, nagle przeszły do obozu antyukraińskiego.

Uczestnicząca w dyskusji profesor Małgorzata Molęda-Zdziech, naukowiec z katedry Studiów Politycznych warszawskiej SGH, podkreślała, że każda fałszywa informacja ma za cel manipulację i świadome oszukiwanie - tak, by odbiorca czegoś zaniechał lub coś zrobił. Oczywiście nie może on znać intencji twórcy dezinformacji.

Pani profesor przypominała także, jak ważne jest unikanie w mediach „zawodowych” publikacji niesprawdzonych informacji. Bo mediom społecznościowym nie wszyscy ufają, a oficjalne media elektroniczne czy prasę odbiorcy informacji tam zamieszczanych traktują często, jak wyrocznię.

Małgorzata Molęda-Zdziech (fot. PTWP) Małgorzata Molęda-Zdziech (fot. PTWP)

Uprawiana ostatnio w mediach internetowych pogoń za "clickbaitami" jest też niebezpieczna, bo szybkość publikacji równa się często nie zawsze skutecznym sprawdzaniem prawdziwości informacji.

Oczywiście nie każdy błędny przekaz jest dezinformacją. Bo przecież autor informacji może też być wprowadzony w błąd. W takim przypadku wielką rolę odgrywa solidne sprostowanie.

Dezinformacja  to także budowanie podziału na dwa „plemiona”: wierzących i niewierzących; tych uważających, że pandemia istnieje i tych, którzy w nią nie wierzą; tych, którzy obarczają Rosję winą za agresję w Ukrainie, jak i tych, którzy w tę narrację nie wierzą. Wtedy bowiem łatwiej o manipulację. Z perspektywy odbiorcy czujność musi wzbudzić, jeśli jakiś „ekspert znikąd” wygłasza swe mądrości.

Media społecznościowe jako nośnik fake newsów

Szczególnie podatne do kreowania fake newsów są media społecznościowe. Przy odbiorze dezinformacji ma znaczenie wiek i wykształcenie. Szczególnie ludzie młodzi bardzo często korzystają tylko z mediów społecznościowych.

Pomocne w rozpowszechnianiu dezinformacji są emocje. Tworzy się je przez odpowiednio dobrane fotografie czy filmiki. Pewnie walka o "clickbaity" w mediach społecznościowych nie ustanie, jak sugeruje Małgorzata Molęda-Zdziech. Standardy winny wyznaczać media profesjonalne. A odbiorcom, konsumentom informacji, prócz ostrożności, można tylko radzić, by korzystali z jak największej liczby źródeł. By jakiś nieznany bloger nie był wyrocznią...

Daniel Szeligowski, koordynator programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, doktor nauk o polityce i administracji, widzi wiele działań propagandowych - tak ze strony ukraińskiej, jak i rosyjskiej - jako podobne w treści. Tylko wydźwięk propagandowy jest zawsze przeciwstawny... Bo Ukraina i Rosja to wspólna infosfera.

Daniel Szeligowski (fot. PTWP) Daniel Szeligowski (fot. PTWP)

Ukraińcy z reguły są dwujęzyczni – znają bardzo dobrze język rosyjski. Ukraińscy politycy bardzo często występowali przed wojną w rosyjskich mediach. To byli głównie zwolennicy orientacji prorosyjskiej. Niby starali się trzymać linię ukraińską, ale o nachyleniu prorosyjskim...

Na dodatek w Donbasie ogląda się głównie rosyjską telewizję. Ze względów technologicznych, bo dostępu do kanałów ukraińskich nie ma. Rosjanie sygnał ukraiński (także na terenach, które teraz kontrolują) zagłuszają.

Celem zawsze jest promocja rosyjskiego punktu widzenia z podstawowym hasłem „Jesteśmy braćmi. Po co więc ten Zełenski próbuje z nami walczyć”. Do tego trwa obrzydzanie Zachodu... Główną linią jest tu twierdzenie, że Zachód określa Ukrainę jako kraj niesamodzielny, gdzie rządzą amerykańscy doradcy.

Robert Król, zastępca dyrektora NASK do spraw nowych technologii dla polityk publicznych, podkreślił, że reprezentowana przez niego instytucja potrafi wyselekcjonować na portalach społecznościowych konta ewidentnie zajmujące się fake newsami. To obecnie około 100 kont, głównie na polskiej części Facebooka. Niewiele, ale - zważywszy na upublicznianie tych niby-prawdziwych informacji przez innych użytkowników - nagle robią się z tego tysiace odbiorców.

Robert Król (fot. PTWP Robert Król (fot. PTWP

Najlepiej rozpowszechniają się informacje o charakterze plotkarskim, także te polityczne. A zatem Zełenski łyka narkotyki, ukraińska armia pije morze wódki itp. Chyba jedynym sposobem na eliminację tego rodzaju informacji – uważa Król – jest pokazywanie „niby-informacji” jako absurd. NASK wydał nawet katalog, gdzie pokazuje się najbardziej ordynarne sposoby kreowania nieprawdziwych informacji.

A czasami „fake” ma swoje źródło w niewinnej informacji. Wystarczył wpis lekarza, że na dyżurze miał samych Ukraińców... Niby nic strasznego, ale za chwilę rozpoczęła się nawała komentarzy, że dla Polaków brakuje miejsca, a uchodźców się przyjmuje. Tylko krok do następnych „obiektywnych” postów o tym, że Polakom za chwilę zabraknie też miejsc w szpitalach, a nawet pieniędzy w bankomatach czy benzyny na stacjach... Taki jest bowiem mechanizm szerzenia się plotki. 

Wielu polityków, ale także i dziennikarzy czy wręcz wydawców, uważa, że wystarczy zwykłe sprostowanie jakiejś bredni. A przecież to nadal się rozwija. Narracje budują się w potężne gmachy. I powstają równoległe rzeczywistości.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie