Polska przetrwała zawieruchę na rynku gazu. To nie oznacza, że teraz będzie dużo łatwiej. Bezpieczeństwo gazowe nadal wymaga szczególnych starań.
Z nieco ponad 16 mld m sześc. rocznego zużycia gazu Polska należy do większych konsumentów surowca. Jeszcze niedawno była w kwestii dostaw gazu niemal całkowicie zależna od Rosji. Jednak zbudowanie terminala LNG, a także ubiegłoroczne otwarcie gazociągu Baltic Pipe całkowicie uniezależniło Polskę od dostaw gazu z Rosji.
Polski system gazowy został trwale powiązany z systemami gazowymi naszych sąsiadów. Łączą nas liczne interkonektory. A gaz z Polski może być przesyłany do naszych sąsiadów. Oczywiście surowiec może podążać także w drugą stronę.
Jak przyznał Robert Perkowski, członek zarządu Orlenu (odpowiedzialny w spółce za kwestie wydobycia), dziś bezpieczeństwo energetyczne Polski zależy od wielu naszych sąsiadów, a ich bezpieczeństwo zależy od nas.
Gazowa Europa to system wielu wzajemnych powiązań. A gaz, który dociera do jednego tzw. punktu wejścia, może zostać przesłany do niemal każdego zakątka Unii Europejskiej.
Widać to dokładnie na przykładzie połączenia gazowego naszego kraju z Litwą. Docierający do litewskiego gazoportu w Kłajpedzie skroplony gaz ziemny trafia również na polski rynek transgranicznym gazociągiem GIPL. Tym samym Wilno jest elementem gazowej układanki, której efektem są bezpieczne dostawy surowca. Warto przy tym dodać, że GIPL może tłoczyć gaz w kierunku północnym. Gdyby Litwa potrzebowała dodatkowych dostaw surowca, nasz kraj może jej pomóc.
Zdaniem uczestników dyskusji poprzedni rok ukazał wagę gazowej współpracy. Jedną z konsekwencji napaści Rosji na Ukrainę było wstrzymanie dostaw gazu przez Gazprom. Rosyjski koncern chciał w ten sposób wywołać w Europie kryzys energetyczny. Jednak to współpraca krajów UE i ograniczenia w konsumpcji spowodowały, że zamierzenia te spaliły na panewce.
Oczywiście nie obyło się bez wzrostu kosztów energii, a np. niemiecki energetyczny potentat - firma Uniper - musiał zostać uratowany przez państwo. Jednak pierwsze prognozy dotyczące bezpieczeństwa gazowego Europy po wyjściu Rosjan były znacznie gorsze. Przypomnijmy, że głoszona przez Kreml wizja gazowej katastrofy i i marznących Europejczyków była jesienią ubiegłego roku traktowana jako realny scenariusz.
W trakcie dyskusji podkreślano, że uzależnienie importowe w przypadku gazu to większa podatność na zmiany trendów rynkowych, a co z tym się wiąże - także i cen. Nawet jeśli postawiliśmy na LNG i dostawców z krajów arabskich czy z USA i podpisaliśmy z nimi kontrakty, to mamy do czynienia z wieloma czynnikami, które będą wpływać na naszą gazową sytuację.
To wszystko spowodowało, że musimy spojrzeć inaczej na rolę gazu jako surowca i jako paliwa.
- Dlatego też DISE jako think-tank zajmujący się problemami bezpieczeństwa i transformacji energetycznej zdecydował się na opracowanie raportu, w którym dokładnie analizujemy tę nową sytuację, w której się znaleźliśmy - poinformował prezes DISE Remigiusz Nowakowski.
Henryk Mucha, prezes PGNiG Obrót Detaliczny, zauważa, że w kwestii bezpieczeństwa nie należy pomijać ceny gazu. Powyżej pewnego pułapu może stać się ona bowiem zbyt wysoka. To zaś doprowadzi do rezygnacji części klientów czy też wręcz utraty płynności finansowej firm.
Zresztą taką sytuację mieliśmy w minionym okresie grzewczym w niektórych krajach Europy. Zbyt wysokie ceny gazu spowodowały, że mniejsi dostawcy gazu bankrutowali, a ich klientów - często z obawami - musieli przejąć inni dostawcy surowca.
Czy więc Polska jest obecnie bezpieczna gazowo? Sytuacja nie jest zła, ale zdaniem prelegentów trzeba dalej ją poprawiać. Stąd inwestycje Orlenu (przejął PGNiG). Jak mówi Robert Perkowski, ważne są nowe magazyny, szczególnie te w kawernach solnych, bo nadają się one nie tylko do składowania gazu ziemnego, ale i innych paliw. W przyszłości według menedżera mogą one służyć jako swoiste magazyny energii.
Należy pamiętać, że kluczowym czynnikiem w zabezpieczeniu gazowym kraju jest import surowca. Krajowe wydobycie pokrywa tylko około 20 proc. zapotrzebowania. Gaz musimy więc importować. W toku naszej emancypacji od Rosji wagi nabrało pytanie - skąd?
Według byłego wicepremiera i przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC Janusza Steinhoffa nie ma mowy o imporcie gazu z Rosji. Jak dobitnie pokazały ostatnie miesiące, Moskwa traktuje bowiem gaz jak broń. Jako dostawca surowca jest więc całkowicie niewiarygodna.
Stąd też, jak podkreślił były polityk, kluczowe są dostawy od bezpiecznych krajów i wiarygodnych dostawców. Były wicepremier wskazał, że znacząco poprawiło naszą sytuację uruchomienie gazociągu Baltic Pipe.
- Szkoda, że nie udało się tego zrobić wcześniej. Przy okazji chciałbym obalić pokutujący mit, że gaz norweski byłby znacznie droższy. Faktycznie byłby w bardzo podobnej cenie – podkreślił były wicepremier.
Janusz Steinhoff zauważył też, jak ważna jest redukcja zużycia gazu, który będzie poddany substytucji innymi źródłami energii.
- Polska dywersyfikacja dostaw to niepodważalny sukces, ale państwo powinno teraz skoncentrować się na funkcjach regulacyjnych - rekomendował Steinhoff.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie