Pośpiech nie przysłużył się dobremu startowi Polskiego Ładu

Pierwsze dni funkcjonowania Polskiego Ładu przyniosły temu sztandarowemu rządowemu programowi twarde zderzenie z rzeczywistością. Niższe wypłaty wynagrodzeń dla części niektórych grup zawodowych – m.in. nauczycieli czy służb mundurowych, wydawane naprędce rozporządzenia. Chaos zamiast ładu? Na pewno przestroga.

  • Pierwsze dni realizacji Polskiego Ładu upłynęły w niepewności i poczuciu chaosu.
  • W sztandarowym rządowym programie pośpiesznie zaplanowano bardzo rozległe zmiany - przy braku solidnych konsultacji. 
  • Złą wiadomością dla polityków PiS jest również to, że potencjalne pozytywne efekty programu zostaną zniwelowane przez inflację.
  • Polski Ład będzie istotnym elementem dyskusji na konferencji EEC Trends, która 20 stycznia zostanie zorganizowana w Warszawie. Swój udział w wydarzeniu można rejestrować już dziś.
Polski Ład zaliczył falstart. Zamiast jasnych, czytelnych i – jak zapewniał rząd - korzystnych reguł, mamy niepewność, chaos i dezorientację. Wielu zatrudnionych otrzymujących wypłaty z góry – tak jak nauczyciele czy służby mundurowe – otrzymali w styczniu niższe wypłaty. Trwają dyskusje, dla kogo skorzystanie z ulgi dla klasy średniej będzie w ostatecznym rozrachunku korzystne.

Zobacz też: 48,5 proc. dobrze ocenia Polski Ład, 41 proc. - źle

Rząd gorączkowo łata dziury w tym programie, zapowiadając wyrównania dla tych, którzy dostali niższe pensje (chociaż szczegółów tego rozwiązania wciąż nie znamy). Resort finansów wydaje z dnia na dzień rozporządzenie precyzujące sposób naliczania zaliczek na podatek dochodowy (i nie dając czasu na przygotowanie się do zmian). Zdaniem części prawników robi to bezprawnie – takie zmiany ich zdaniem można wprowadzać jedynie na drodze ustawy. Resort twierdzi, że „rozporządzeniem nie zmienia zasad systemu podatkowego, które są regulowane ustawowo.”

Czytaj również: Chcą opóźnić Polski Ład i to nawet o dwa lata

W nowych przepisach gubią się również sami pracownicy skarbówki.

"Nowe przepisy są niejasne i niedoprecyzowane, a Ministerstwo Finansów wciąż nie przedstawiło obowiązującej wykładni wielu kluczowych kwestii związanych ze zmianami w systemie podatkowym" - napisali w liście do premiera pracownicy KAS skupieni w Związkowej Alternatywie. I dodali: "w ostatnich dniach rząd wysyła sprzeczne sygnały odnośnie Polskiego Ładu, zapowiadając, że niektóre rozwiązania podatkowe będą szybko zmieniane, a inne zostaną doprecyzowane".

Błędy, zmiany, wątpliwości

Towarzyszy temu chaos informacyjny – jednego dnia minister edukacji Przemysław Czarnek nazywa doniesienia o niższych wypłatach fake newsami, następnego rzecznik rządu przeprasza za niższe wypłaty i obiecuje wyrównania. Słowo „Ład” w odniesieniu do sztandarowego rządowego programu wydaje się coraz mniej adekwatne.

A przypomnijmy, że ów program (a ściślej jego podatkowa część) podlega stałym zmianom. Dość wspomnieć, że od chwili uchwalenia pod koniec października do wejścia w życie miały już miejsce trzy nowelizacje tej ustawy, usuwające ewidentne błędy. Biorąc pod uwagę liczbę uwag, wątpliwości, jakie pojawiły się w pierwszych dniach funkcjonowania programu, kolejne nowelizacje są niewykluczone.

Wygląda na to, że ci, którzy przestrzegali przez podatkowym chaosem, mieli rację... Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach eksperci mówili, że ekspresowe tempo prac nad podatkową częścią Polskiego Ładu zaowocuje chaosem. Wówczas po – raczej symbolicznych – kilkutygodniowych konsultacjach projekt zmian w podatkach trafił do Sejmu.
Nie brakuje głosów, że Polski Ład wdrożono zbyt szybko (fot. PAP/Wojciech Olkuśnik)
- W cywilizowanych krajach nie robi się takich rzeczy w ciągu kilku miesięcy. Mówimy o nowym pakiecie dramatycznie zmieniającym zasady opodatkowania, a jesteśmy na fast tracku - mówił wówczas Cezary Przygodzki, partner w Dentons.

Wszystkie organizacje przedsiębiorców apelowały o odłożenie wejście w życie Polskiego Ładu o rok (co najmniej), by dodatkowy czas przeznaczyć na dopracowanie przepisów, ale i na danie przedsiębiorcom możliwości dostosowania się do zmian.

Dla wielu podatników rozwiązania Polskiego Ładu per saldo okażą się zapewne korzystne (chociaż w mniejszym stopniu będzie to dotyczyć przedsiębiorców). Można jednak powiedzieć, że rząd sobie ciężko na obecny chaos zapracował.

Jak to z Ładem było…

Przedstawiciele rządu przebąkiwali o nowym programie gospodarczym, który ma zastąpić Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju od początku ubiegłego roku. Pierwotnie program miał być zaprezentowany w marcu, jednak ze względu na trwającą wówczas kolejną falę pandemii prezentację przesunięto na maj. Dopiero wtedy społeczeństwo dowiedziało się o założeniach nowego ładu, ale tylko tych milszych – tzn. np. o wyższej kwocie wolnej od podatku i podniesieniu progów podatkowych. O braku możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku było wówczas zdecydowanie ciszej.

Bomba wybuchła w lipcu, gdy rząd zaprezentował cały projekt. Okazało się w istocie, że nie chodzi li tylko o punktowe zmiany w podatkach, ale o rewolucję w całym systemie. I to właśnie wzbudziło obawy (uzasadnione, jak się dziś okazuje) przedsiębiorców.

Uważali oni, że tak głębokie zmiany powinny być przedmiotem wnikliwej dyskusji. Tymczasem na konsultacje przeznaczono ledwie trzy tygodnie, potem ten okres wydłużono do pięciu… Dużo to czy mało? Biorąc pod uwagę skalę zmian – można uznać, że konsultacje miały charakter symboliczny.

By nie być gołosłownym: pierwsza wersja projektu ustawy wraz z uzasadnieniem – łącznie 455 stron, projekt ustawy po konsultacjach publicznych wraz z uzasadnieniem – łącznie 686 stron, ustawa przekazana przez Sejm do Senatu – 276 stron i wreszcie ustawa finalnie przyjęta przez Sejm, po (odrzuconych) uwagach Senatu – 277 stron.

Problem jednak nie tylko w objętości, ale i stopniu skomplikowania. Jak wyliczyło Biuro Analiz Sejmowych w swojej opinii „projektowana ustawa nowelizuje dwadzieścia sześć ustaw”. A znacznie komplikuje prace – w projekcie są bowiem zapisy w rodzaju: w tej i tej ustawie wykreślić par 3. pkt 4, a w punkcie 5 dopisać słowo „łącznie”.

Turbulencje i dymisje

Zapisy Polskiego Ładu budziły sprzeciw jeszcze zanim projekt ustawy trafił do parlamentu. Okoniem stanęło Porozumienie Jarosława Gowina, które oceniło, że proponowane rozwiązania będą niekorzystne dla wielu grup społecznych – uderzą przede wszystkim w przedsiębiorców i klasę średnią.

- Podatki w Polskim Ładzie uderzają w ciężko pracującą klasę średnią, przedsiębiorców, lekarzy, kadrę zarządzającą, wykwalifikowanych specjalistów, samorządy, a w konsekwencji również każdego Polaka przez postępującą drożyznę. Mamy środek pandemii… Dlaczego mielibyśmy to popierać? - pytała na Twitterze wywodząca się z tego ugrupowania ówczesna wiceminister rozwoju, pracy i technologii Anna Kornecka.

Wkrótce potem utraciła stanowisko. Oficjalnie ze względu na opóźniania w pracach nad innymi elementami Polskiego Ładu, ale nie było tajemnicą, że rzeczywistą przyczyną była krytyka rządowego programu. - Niestety, niektóre osoby, również w Porozumieniu, przedstawiają nieprawdziwe informacje dotyczące Polskiego Ładu. Nie można podważać fundamentów i manipulować danymi - powiedział w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller.

W ślad za Kornacką rządowe stanowisko stracił również jej partyjny szef Jarosław Gowin. Pierwszym efektem Polskiego Ładu stał się zatem rozpad koalicji rządowej. Co najśmieszniejsze – wkrótce rząd – pośrednio – przyznał rację politykom Porozumienia i wprowadził tzw. ulgę dla klasy średniej, która miała sprawić, że korzystne rozwiązania Polskiego Ładu nie okażą się dla tej grupy niekorzystne.

Niedoróbki i nowelizacje

Rząd w ekspresowym tempie przeprowadził Polski Ład i to tempo sprawiło, że nie ustrzegł się poważnych niedoróbek – m.in. osoby objęte nowymi zwolnieniami z PIT nie zapłaciłyby składki zdrowotnej. Stąd trzy kolejne nowelizacje, przegłosowane jeszcze przed wejściem w życie Ładu.

Wszystkie te zmiany – o ile w ostatecznym rachunku okażą się korzystne dla wielu (chociaż nie wszystkich) podatników, to dziś dla przedsiębiorców, a zwłaszcza działów kadrowo-księgowych są koszmarem. Księgowi mieli bowiem jedynie kilka tygodni na dostosowanie się do rozległych i skomplikowanych zmian, a także dostosowanie firmowych programów księgowych. Tymczasem zmiany pojawiają się cały czas (nowelizacje, rozporządzenia), służby księgowe stąpają ciągle po ruchomych piaskach.

Obecne kłopoty mają swoje źródło w założeniach Polskiego Ładu – od samego początku był on pomyślany bardziej jako program wyborczy niż strategia gospodarcza. Ład miał dzięki wyższej kwocie wolnej od podatku uwieść elektorat i zapewnić rządzącej formacji trzecie z kolei zwycięstwo wyborcze.

W programie zadziwiająco mało było projektów rozwojowych, zapowiedzi nowych inwestycji, dużo natomiast zapowiedzi ulg i korzyści dla podatników. Przy takim podejściu spójność i jednoznaczność systemu podatkowego była sprawą drugorzędną. Dziś to podejście się mści.

Projekt polityczny

O politycznym charakterze Polskiego Ładu świadczy też wspomniany wyżej tryb procedowania – każda krytyka (jak w przypadku Porozumienia) była traktowana jako atak polityczny, a nie uwaga merytoryczna. Stąd niechęć do konsultacji i dialogu z interesariuszami i opozycją. To miał być autorski program rządzącej formacji. Ale to oznacza, że dziś tylko ona ponosi odpowiedzialność słaby początek jego realizacji.

Polski Ład, który spowodował (miejmy nadzieję, że tylko przejściowo) chaos podatkowo-księgowy, poległ również – za sprawą tego chaosu – także na niwie politycznej. Jeżeli pierwsze wrażenie jest ważne, to Polski Ład dobrego wrażenia nie zrobił. Co więcej, za sprawą rosnącej w ekspresowym tempie inflacji ewentualne korzyści z tego programu będą w obliczu rosnących kosztów utrzymania mniej zauważalne.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie