Wydobycie węgla kamiennego w Niemczech jest już na końcowym etapie. Ostatni węgiel z kopalni Prosper-Haniel zostanie wydobyty w grudniu 2018 roku. Kopalnia ta kończy bowiem fedrować. - Tam najpierw przygotowywano alternatywne miejsca pracy oraz przygotowywano zagospodarowanie mienia pokopalnianego i dopiero wtedy przechodzono do etapu likwidacji kopalń, a nie odwrotnie. Niestety u nas często bywało na odwrót - komentuje dla portalu WNP.PL Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

  • Węgiel nadal będzie w Niemczech potrzebny do wytwarzania energii, jednak będzie on pochodził z importu. 
  • Restrukturyzacja górnictwa jest prowadzona w Niemczech od lat 50. ubiegłego stulecia.
  • Z kolei ostatnią w Wielkiej Brytanii głębinową kopalnię węgla kamiennego Kellingley Colliery zamknięto w grudniu 2015 roku.
  • W roku 1989 polskie górnictwo zatrudniało ponad 400 tysięcy osób. 
  • Na koniec marca 2018 roku stan zatrudnienia w sektorze (wszyscy krajowi producenci węgla kamiennego) wyniósł 82,8 tys. osób. 
  • Polskie górnictwo będzie jednym z tematów poruszanych podczas X Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.


- Restrukturyzowanie górnictwa w Niemczech trwało wiele lat i polegało między innymi na tym, że dopłacano tam do każdej wydobytej tony węgla, bo wydobycie w kopalni głębinowej jest kosztowne, a Niemcy mieli na uwadze fakt, że pracują tam niemieccy obywatele, więc muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki pracy i płacy, a to musi kosztować - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

- Równolegle intensywnie pracowano tam nad alternatywnymi miejscami pracy i zagospodarowaniem terenów pogórniczych. Tam najpierw przygotowywano alternatywne miejsca pracy oraz przygotowywano zagospodarowanie mienia pokopalnianego i dopiero wtedy przechodzono do etapu likwidacji kopalń, a nie odwrotnie. Niestety u nas często bywało na odwrót. Najpierw likwidowano kopalnie, a potem myślano, co z tym zrobić. Tymczasem w miejscach, gdzie likwidowano te kopalnie, powstawała próżnia społeczna i często wysyp różnego rodzaju patologii. Nie można likwidować kopalń bez oglądania się na otoczenie, bo przecież kopalnia oznacza też firmy z nią kooperujące oraz przykładowo sklepy czy punkty usługowe wokół niej. To, że likwiduje się w Niemczech kopalnie, nie oznacza, że Niemcy odeszli od węgla jako paliwa. To może stworzyć szanse dla polskiego górnictwa - podkreśla Wacław Czerkawski.

Z kolei ostatnią w Wielkiej Brytanii głębinową kopalnię węgla kamiennego Kellingley Colliery zamknięto w grudniu 2015 roku.

- To moment historyczny, ale również chwila, które będzie miała prawdziwy wpływ nas tych, którzy pracują w Kellingley, ich rodziny i wspólnotę w szerokim znaczeniu tego słowa. My i całe Zjednoczone Królestwo jesteśmy pełni uznania dla wszystkich, którzy tyle zrobili na rzecz zaopatrzenia kraju w energię przez całe dziesięciolecia - głosił wówczas komunikat spółki węglowej UK Coal.


W Polsce w latach 1998-2001 z górnictwa dobrowolnie odeszło przeszło 100 tys. ludzi. Około 40 proc. z nich wzięło odprawy wynoszące średnio 37 tys. zł netto. Środki na tzw. Górniczy Pakiet Socjalny pochodziły z kredytu udzielonego przez Bank Światowy. 

Reformę przeprowadzoną w warunkach spokoju społecznego ocenia się różnie. Wielu do dziś uznaje ją za wielki sukces rządu AWS-UW. Nie brak też licznych opinii, że nazbyt pospiesznie i pochopnie zlikwidowano niektóre kopalnie. 

- Trzeba pamiętać, że likwidując kopalnię, likwidowano także miejsce, które wcześniej wyznaczało rytm i styl życia całej społeczności - zaznaczył socjolog prof. Marek Szczepański w wywiadzie rzece, jaki z nim przeprowadziłem, zatytułowanym "Życie to socjologia". - Na przykład w graniczącym z Górnym Śląskiem Zagłębiu Dąbrowskim, w Grodźcu, po tym jak zlikwidowano kopalnię, upadły knajpki, bary, bo zabrakło klienteli. Teraz w tym Grodźcu jest trochę prywatnych, bogatych domów. Ale generalnie to smutny, szary świat. Nie wolno tworzyć społecznej próżni. Zamykając jakieś nierentowne przedsiębiorstwo, trzeba oferować coś w zamian - podkreślił prof. Marek Szczepański. 

I przypomniał, że w roku 1989 polskie górnictwo zatrudniało ponad 400 tysięcy osób. 

- Dokładnie 404 tysiące 600 osób - zaznaczył prof. Marek Szczepański. - Ale byli wśród nich także zdumiewający "górnicy". Między innymi kucharki, piłkarze na etatach górniczych. Nigdy w życiu nie byli na dole, a zarabiali całkiem spore pieniądze. A już wtedy bogate państwa europejskie realizowały procedurę ograniczania wydobycia w nierentownych kopalniach, restrukturyzowały górnictwo od 35, czy nawet 40 lat. Przecież pierwsze poważne dokumenty dotyczące restrukturyzacji Zagłębia Ruhry są datowane na 1957 rok. Zatem w 1989 roku w Polsce stało się jasne, że tak licznej armii ludzi pracujących w górnictwie utrzymać się nie da - podkreślił prof. Marek Szczepański. 

Tak więc, po latach pielęgnowania ciszy w górnictwie dla komfortu rządzenia, zaczęto wówczas wdrażać reformę. Dziś zatrudnienie w sektorze jest nieporównywalnie mniejsze.
Na koniec marca 2018 roku stan zatrudnienia w sektorze (wszyscy krajowi producenci węgla kamiennego) wyniósł bowiem 82,8 tys. osób. Nierentowne aktywa są teraz przekazywane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie