Spotkamy się w wyjątkowym miejscu – Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach! Niezwykła bryła obiektu, zielona dolina prowadząca do Spodka, niepowtarzalny klimat i energia, powierzchnia i pojemność, to właśnie tam realizowane są wielkie wydarzenia.
Sprawdzona, ukształtowana przez kilkunastoletnie doświadczenie formuła organizacyjna Europejskiego Kongresu Gospodarczego to trzydniowy cykl debat, spotkań i wydarzeń towarzyszących z udziałem znamienitych gości.
25 kwietnia 2022 • Katowice, Międzynarodowe Centrum Kongresowe
26-27 kwietnia 2022 • Katowice, Uniwersytet Śląski, Wydział Humanistyczny
Europejskie Forum Młodych Liderów zapewni uczestnikom z Polski, innych krajów Unii Europejskiej, Bałkanów Zachodnich, Europy Wschodniej i Kaukazu, przestrzeń do dzielenia się doświadczeniami, nawiązywania kontaktów oraz dyskusji o ważnych dla młodych ludzi w całej Europie tematach.
IMPREZA TOWARZYSZĄCA XIV EUROPEJSKIEMU KONGRESOWI GOSPODARCZEMU
Skorzystanie na nearshoringu będzie wymagać nowych inwestycji
Piotr Myszor - 08-03-2022
Federal Mogul wytwarza tłoki, m.in do produkowanych w Polsce silników Toyoty.
Polska może skorzystać na trendzie nearshoringu, ale wymaga to pojawienia się odpowiednich produktów, a to czasami nie jest łatwe... Moja fabryka od lat szuka w Polsce dostawcy pewnego rodzaju odkuwek - i nikt nie jest w stanie go dostarczyć. Firmom za granicą udało się kupić maszyny, zwalidować produkt i rozpocząć dostawy, a w Polsce - nie. W tym czasie inwestycje zwróciły się kilkakrotnie – mówi Adam Krępa, prezes Federal Mogul Gorzyce.
Jeszcze przed pandemią Federal Mogul starał się mieć dwóch lub trzech dostawców w różnych miejscach. To pozwoliło przerzucać zlecenia między nimi. Nasz rozmówca wspomina też o dotychczasowym wpływie na działanie firmy wojny rozpętanej przez Rosję.
Co według Adama Krępy jest najsilniejszą motywacją na Starym Kontynencie do rewizji dotychczasowych katalogów dostawców? To przede wszystkim bezpieczeństwo dostaw może decydować o skracaniu łańcucha dostaw w przypadku Polski i Europy.
Rozmowa jest częścią wspólnego projektu Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC) oraz ING Banku Śląskiego. Kompleksowy raport dotyczący wpływu zaburzeń w łańcuchach dostaw na gospodarkę i działające w Polsce firmy zostanie zaprezentowany w kwietniu 2022 r. jako część kampanii EEC.
Adam Krępa, prezes zarządu Federal Mogul Gorzyce (mat. pras.)
Jak "pandemiczne" zaburzenia w łańcuchach dostaw odbiły się na działalności firmy?
Adam Krępa: - Wydłużyły się okresy związane z dostawami materiałów, przede wszystkim od dostawców z Chin czy Indii. Znaczącą rolę odegrały np. wprowadzone w Chinach regulacje związane z pandemią.
Kiedy w jakimś porcie ktoś został zidentyfikowany jako zarażony, to port zamykano na dwa tygodnie, co od razu odczuwali wszyscy oczekujący na dostawy. A gdy Kanał Sueski został zamknięty zaczęło brakować uwięzionych na statkach kontenerów i to także miało wpływ na logistykę.
Jaka była reakcja firmy?
- Staraliśmy się odpowiednio wcześnie dobrać najlepsze środki transportu. Wybieraliśmy pociągi lub samoloty zamiast statków. Często oznaczało to jednak wyższe ceny transportu...
Warto dodać, że utrudnienia działały tylko w jedną stronę - dostawy do Chin i do Japonii nie były zakłócone.
Czy rozpatrujecie w tym kontekście jakieś strategiczne, systemowe decyzje - np. trwałą zmianę kierunków dostaw lub zmianę dostawców?
- Jeszcze przed pandemią staraliśmy się tak tworzyć łańcuchy logistyczne, by mieć dwóch lub trzech dostawców w różnych miejscach. To pozwoliło nam przerzucać zlecenia między nimi. Kiedy zatem z Chin nie dostarczono nam tyle, ile potrzebowaliśmy, mogliśmy się ratować dostawami z Turcji lub Niemiec.
Czasami oznaczało to wyższą cenę pozyskania takich samych produktów, ale bardziej opłaca się więcej zapłacić niż zatrzymać linie produkcyjne w fabryce samochodów, bo to może kosztować nawet 30 000 euro na godzinę. Czytaj także: Pandemia pokazała, co znaczy dostawca w dalekim kraju Naszą stałą strategią jest poszukiwanie dostawców zlokalizowanych blisko. Cały czas to robimy. Oczywiście muszą oni mieć odpowiednie certyfikaty i cenę zbliżoną do producentów z Azji, a nie 2-3 razy wyższą.
Ten proces cały czas trwa - i kiedy znajdujemy takiego dostawcę, to nawiązujemy z nim współpracę. To dobry pomysł - z punktu widzenia elastyczności produkcji, który działał jeszcze przed pandemią. Dostawca zlokalizowany blisko szybciej reaguje, daje większą pewność dostaw, pozwala utrzymywać niższy poziom zapasów.
Czy rozwiązywanie problemów z dostępem komponentów czy usług logistycznych wymusiło jakieś inwestycje lub dezinwestycje?
- Strategia związana z posiadaniem dostawców lub klientów blisko funkcjonuje cały czas i przygotowujemy swoje zdolności do zapotrzebowania klienta. Problemy z dostawami były raczej krótkoterminowe, więc nic szczególnego się nie zmieniło.
Mamy dobrze oszacowane zdolności 14 zakładów w grupie, więc czasami - kiedy trzeba - możemy do zrealizowania zamówień dla zakładu w Gorzycach wykorzystać wolne moce produkcyjne w Chinach czy Meksyku.
To zwykle projekty krótkoterminowe – na czas, w którym my dopiero budujemy dodatkowe zdolności, bo wiąże się z dodatkowymi kosztami transportu, zmniejsza elastyczność dostaw. Staramy się tworzyć odpowiednie zdolności produkcyjne jak najbliżej odbiorców.
Jakie zjawiska wywołane przez skutki pandemii i powiązane z zaburzeniami w łańcuchach dostaw najtrudniej będzie zlikwidować czy ograniczyć w najbliższych kilku latach?
- Wzrost kosztów. Zakłócone łańcuchy dostaw zmniejszyło dostępność materiałów, co znacznie podniosło ich koszty.
Obecnie widać znaczącą poprawę zdolności dostawców, np. półprzewodników. Nasi klienci, którzy wcześniej ograniczali zamówienia z powodu braku półprzewodników, obecnie je zwiększają. Są jeszcze zakłócenia w dostawach, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem widać znaczącą poprawę.
Teraz na wzrost cen materiałów wpływają wyższe koszty energii elektrycznej czy gazu. W tej kwestii niewiele możemy zrobić. Trzeba szukać redukcji zużycia, ale w zoptymalizowanym już wcześniej zakładzie trudno znaleźć procesy dające duże możliwości takich redukcji...
Oczywiście wyższe pozostaną także koszty wynagrodzeń – w Polsce i na świecie rośnie inflacja, a wynagrodzenia - wraz z nią. Tymczasem odbiorcy wciąż szukają oszczędności.
Jaki scenariusz w kwestii łańcuchów dostaw przewiduje Pan na najbliższe dwanaście miesięcy?
= Powoli sytuacja łańcuchów dostaw, sprowokowana skutkami pandemii, zaczyna się normować, ale mogą pojawić się innego typu problemy. Nasi odbiorcy zaczęli nagle zamawiać znacznie więcej niż przedtem i poddostawcy czasami nie są na takie nagłe wzrosty przygotowani. Nie wszyscy mogą odpowiednio szybko zareagować na duży wzrost zapotrzebowania.
Wiele mówi się o nearshoringu. Czy Polska lub szerzej Europa środkowa na tym skorzysta?
- Oczywiście, ale to wymaga pojawienia się odpowiednich produktów, a to czasami nie jest łatwe... Moja fabryka od kilku lat szuka w Polsce dostawcy pewnego rodzaju odkuwek i nikt nie jest w stanie go dostarczyć. Sprowadzam te elementy z Niemiec, Korei, Chin, Turcji. Tam firmom udało się kupić maszyny, zwalidować produkt i rozpocząć dostawy, a w Polsce - nie.
Tutejsi dostawcy boją się zainwestować w potrzebne maszyny. Ten produkt stale wykorzystujemy i zamawiamy już od kilkunastu lat, a polskie firmy wciąż się zastanawiają... Zainwestowane pieniądze zwróciłyby się im już czterokrotnie.
Jakie czynniki mogą decydować o skracaniu łańcucha dostaw w przypadku Polski i Europy?
- Bezpieczeństwo dostaw. Dla każdego szefa zakładu najważniejsze jest to, by dostarczyć produkt na czas - o kosztach zatrzymania linii produkcyjnej już wspomniałem.
Długofalowo liczą się także koszty i elastyczność – bo dziś odbiorca potrzebuje więcej, jutro mniej. Kiedy mam dostawcę blisko, mogę z nim na bieżąco ustalać i dostosowywać wielkość potrzebnych dostaw. Kiedy dostawca jest w Chinach, to nawet jeżeli dziś go zawiadomię o zmianie wielkości zapotrzebowania, to jeszcze przez jakiś czas materiał będzie do mnie spływał w poprzedniej ilości, bo przecież kiedy rozmawiamy o zmianie wielkości dostaw ten konkretny towar już jest na statkach na oceanie. To kolejny argument za skracaniem łańcuchów dostaw.
Czy polityki środowiskowe i czynniki ESG w firmach wpływają na decyzje o wyborze partnerów biznesowych czy podwykonawców – także w kontekście łańcucha dostaw?
- Klienci oczekują, że dostawcy pracują z lokalną społecznością, rozwijają region, zmniejszają swój wpływ na środowisko. Kiedyś nikt o to nie pytał, a teraz mamy tego typu pytania od naszych odbiorców i musimy umieć taką działalność udokumentować.
Widać, że nacisk na tą stronę działalności jest coraz większy...
Jak ocenia pan problem możliwych konsekwencji handlowych, sankcji po agresji Rosji dla łańcuchów dostaw i sytuację firm?
- Największe ryzyko zakłóceń w łańcuchach logistycznych widzimy obecnie u naszych klientów (pokazują się już pierwsze redukcje zapotrzebował na tłoki). Jeden z nich ma duże problemy związane z brakiem wiązek elektrycznych produkowanych na Ukrainie.
Zakład w Gorzycach ma w tym regionie dwóch poddostawców (tier 2) na materiały, półfabrykaty. Ryzyka dotyczące konfliktu Ukrainy i Rosji były na bieżąco monitorowane już od początku 2021, co pozwoliło nam płynnie przejść na dostawy materiałów z innych firm i regionów.
Miejmy nadzieję, że gazu nie będzie dla przemysłu brakować, choć w tej mierze (od 1 do 10 stopnia zasilania) gwarantujemy brak zakłóceń w produkcji i sprzedaży.
Jedyne co może wpływać na finanse firmy, to rosnące ceny prądu, gazu, paliw, wynagrodzeń oraz brak siły roboczej (choć w tym przypadku problem może sam się rozwiązać - z uwagi na potencjalnie zmniejszone zamówienia na wyroby).
Szanowny Użytkowniku!
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.