Przemysł kosmiczny nośnikiem innowacyjności

wnp.pl (Katarzyna Walterska)
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Edukacja młodej kadry, dobrze opracowany Krajowy Program Kosmiczny oraz współpraca z Europejską Agencją Kosmiczną - to szanse dla polskich firm w wyścigu o miejsce w światowej czołówce innowatorów dla przemysłu kosmicznego. Problem są pieniądze na projekty. Być może wąska specjalizacja, to droga dla polskich firm, chcących inwestować w przemysł kosmiczny.

Takie są wnioski z debaty „Przemysł kosmiczny nośnikiem innowacyjności”, która odbyła się podczas IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

GALERIA  8 ZDJĘĆ

W połowie grudnia br. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) po raz pierwszy w swojej historii zgodziła się na przedłużenie o 2 lata uruchomionego specjalnie dla Polski Programu Wsparcia Polskiego Przemysłu (Polish Industry Incentive Scheme). Oznacza to, że przedsiębiorcy i jednostki naukowe do końca grudnia 2019 r. nadal będą mogły korzystać z preferencyjnych warunków członkostwa w ESA. Pierwotnie 5-letni program związany z przystąpieniem Polski do konwencji o utworzeniu ESA w 2012 roku miał się zakończyć 31 grudnia 2017 roku. 

Według stanu na koniec lipca 2016 roku, podmioty sektora kosmicznego w Polsce (przedsiębiorstwa, uczelnie, jednostki naukowo-badawcze itp.) złożyły do ESA 236 wniosków o wsparcie na łączną kwotę ponad 53 mln euro w otwartych konkursach Polish Industry Incentive Scheme. Spośród nich, 99 projektów uzyskało wsparcie w wysokości prawie 20 mln euro, co stanowi niemal 40 proc. kwoty wartości wszystkich aplikacji. Największa liczba wniosków dotyczyła działań związanych ze wsparciem badań i rozwoju (142). Zainteresowaniem polskich podmiotów cieszyło się również uzyskanie dofinansowania na aplikacje kosmiczne, produkty i usługi (43), czynności przygotowawcze (35) oraz sprzęt i urządzenia wykorzystywane w kosmosie (16). Ponad 75 proc. wniosków złożonych zostało przez przedsiębiorców. Pozostała część przypadła na uczelnie i jednostki naukowe.

- Co dokładnie oznacza dla polskich firm przedłużenie tego terminu - pytał Jacek Ziarno, moderator debaty, zastępca redaktora naczelnego magazynu Nowy Przemysł.

Janusz Steć, radca ministra, Wydział Polityki Kosmicznej wyjaśnił, że określone środki finansowe będą dostępne wyłącznie dla polskich przedsiębiorców i na projekty złożone przez polskich przedsiębiorców. - Nam udało się, po raz pierwszy w historii ESA, przedłużyć ten okres ponad czas, który jest określony w umowie. Najważniejsze, że ma określony wymiar finansowy i organizacyjny – dodał.

Kosmiczna strategia



Jak każdej branży - tak i tej kosmicznej - potrzebna jest dobrze opracowana strategia. I taki dokument - Krajowy Program Kosmiczny (KPK), przygotowywany przez Polską Agencję Kosmiczną - ma być odpowiedzią na potrzeby sektora. - Jak przebiegają prace? Kiedy, w przybliżeniu, należy się spodziewać w miarę kompletnego dokumentu? Czy nie będzie opóźnień w związku ze zmianą personalną na stanowisku szefa. Profesora Marka Banaszkiewicza, zastąpił płk Piotr Suszczyński - zastanawiał się Jacek Ziarno.

Zbigniew Burdzy, główny specjalista z departamentu strategii i współpracy międzynarodowej Polskiej Agencji Kosmicznej zapewnił, że w pracach nad KPK nie ma żadnego zagrożenia zmianami personalnymi.

- Istotnie Krajowy Program Kosmiczny to odpowiedź na potrzeby sektora, ale też nie wszystko da się zrealizować przez Polską Agencję Kosmiczną, która faktycznie robi więcej projektów, ale są one małe i głównie w ramach ESA - wyjaśnił.

- Naszą ambicją jest, by program krajowy realizował polskie interesy i umożliwił budowę polskich systemów satelitarnych. Agencja ma zapisane w strategii, że jest odpowiedzialna za wdrożenie i opracowanie programu. Oczywiście ten dokument trzeba konsultować z radą agencji, ale również w szerszych konsultacjach społecznych, ze wszystkimi resortami zaangażowanymi w politykę kosmiczną - mówił Zbigniew Burdzy.

A podstawowe cele KPK to: pierwszy - umożliwienie realizacji strategicznych projektów polegających na budowie systemów satelitarnych głównie na potrzeby obronności i bezpieczeństwa; drugi - stworzenie szeregu różnych instrumentów finansowych, informacyjnych, dla podmiotów, by mogły z nich korzystać i swoje technologie rozwijać.

- W tym programie będzie analiza sektora kosmicznego, kierunku rozwoju, chcemy zaproponować konkretne narzędzia, typu granty, konkursy, pożyczki czy dofinansowania, ale też będą podane konkretne projekty strategiczne z zakresu obronności, które chcemy realizować, ale w oparciu o polski przemysł. Będzie harmonogram. Mamy specjalny zespół, który to nadzoruje, chcemy, by do końca roku projekt był po konsultacjach społecznych i pod koniec roku trafił na obrady rady ministrów - wyjaśnił Zbigniew Burdzy.

Nasuwa się zatem pytanie, czy Krajowy Program Kosmiczny spełnia oczekiwania branży?

-Jest super ambitny i super realny. Ale jak rozumiem plan wykonawczy wciąż nie powstał. Miejmy nadzieję, że będzie opublikowany do końca roku i będzie zawarta w nim informacja dotycząca finansowania szczególnie ambitnych polskich projektów. ESA jest fajnym graczem, ale sami musimy znaleźć finansowanie na wiele projektów - mówił podczas debaty Grzegorz Brona, prezes zarządu Creotech Instruments SA.

Adam Piotrowski, prezes zarządu, Vigo System SA przyznał, że działalność na rynku technologicznym jest bardzo kłopotliwa. - Kluczowe jest, żeby firmy, które osiągnęły jakiś poziom kapitału i możliwości organizacyjnych, włączyły się, współpracowały z nowopowstającymi przedsiębiorcami. Hasło start-up to wytrych, który pozwala kryć się za hasłem, żeby osiągnąć niepowodzenie, ale przedsiębiorstwa raczej szukają współpracy z kimś, z kim to powodzenie osiągną - stwierdził Adam Piotrowski.

- Natomiast inkubatory działające przy dojrzałych firmach, mają możliwość zaopiekowania się kilkoma pokrewnymi branżami i faktycznie doprowadzenia ich do sensownego celu - dodał.

W poszukiwaniu finansowania



W ramach różnych działań, które ARP podejmuje w celu wspierania rozwoju sektora technologii kosmicznych w Polsce, szukano takich narzędzi, które można zaoferować jako uzupełnienie oferty np. PARP, ministerstwa.-  I jest to wsparcie kapitałowe jako udziały przedsiębiorstwie lub pożyczki - powiedział Michał Szaniawski, wiceprezes zarządu, Agencja Rozwoju Przemysłu.

Z takich rozwiązań korzysta np. firma Creotech. Ale jak zaznaczył Michał Szaniawski - ARP prowadzi rozmowy z trzeba innymi firmami odnośnie zaangażowania kapitałowego. Dwie firmy rozmawiają z ARP na temat pożyczki. - Sektor technologii kosmicznych w Polsce, jest bardzo specyficzną  branżą, która ma bardzo specyficznych i trudnych klientów i która ma bardzo trudne źródła finansowania. Tutaj każdy ruch musi być dobrze przemyślany. Nawet, jeśli nasze produkty są opracowywane wspólnie ze środowiskiem, to mamy świadomość tego, że to nigdy nie będą masowe. I - przynajmniej w najbliższym czasie - nie będą to dziesiątki milionów złotych pożyczek, czy dziesiątki wejść kapitałowych - podkreślił wiceprezes ARP.

W dalszej perspektywie ARP chce żeby firmy, w które zainwestuje współpracowały ze sobą, uzupełniały się kompetencjami i miały zdolność do wspólnego ubiegania się o większe kontrakty z ESA.

W Europie powstała trójkąt finansujący rozwój przemysłu kosmicznego: organizacje międzynarodowe, firmy prywatne, budżety państwowe. Dla Polski ma to podwójne znaczenie - budżet państwa jest relatywnie niezasobny w porównaniu do Europy Zachodniej, Chin, USA czy Rosji, ale o rozwoju przemysłu kosmicznego w dużej mierze, oprócz kształtowania międzynarodowej renomy, gdzie robi się spore interesy, decyduje popyt wewnętrzny. Jakie dziedziny zapotrzebowania budzą w Polsce największe nadzieje? Jak podsycać, za pomocą finansów, edukacji i marketingu, rozwój przemysłu kosmicznego.

Janusz Steć jako przykład podał szeroko rozumianą telekomunikację. - Do tej pory nie mamy własnego satelity komunikacyjnego i jesteśmy zależni od dobrej woli i pieniędzy operatorów komercyjnych. Wydaje się, że szczególnie dla potrzeb komunikacji rządowej, warto byłoby osiągnąć w tej dziedzinie istotny postęp, a to tworzyć będzie naturalne zapotrzebowanie na korzystanie z potencjału firm, które w naszym sektorze funkcjonują - stwierdził.

Oczywiście są też inne obszary. Janusz Steć wymienił takie jak np. nawigacja, która wykorzystywana jest do podróżowania, ale również nawigacja, która służy bezpieczeństwu i zabezpieczaniu przed katastrofami, w połączeniu z obserwacją ziemi, monitorowanie ruchu pojazdów, statków czy obiektów zmieniających położenie.

- W tej dziedzinie polskie firmy przygotowują projekty, które np. będą mogły zostać wykorzystane przez instytucje finansowe, które potrzebują zweryfikowania informacji o stanie składników majątkowych, do będących np. zabezpieczeniem udzielanych pożyczek, kredytów, itd. Tych obszarów jest bardzo dużo. Kolejnym jest rolnictwo, ocena zdrowotności lasów, kwestie środowiskowe. To są dziedziny, w których technologie kosmiczne czy dane pozyskiwane za pośrednictwem satelitów, mogą być szeroko wykorzystane. Można powiedzieć, że jest i popyt i podaż. Mamy firmy, które znakomicie potrafią te dane przekształcać w produkt usługowy. Tutaj też chciałem nawiązać do firmy Creotech, które posiada bardzo ciekawy produkt w postaci chmury zawierających dane satelitarne, które można by wykorzystać – powiedział ekspert.

Polskie aspiracje: firmy integratorami systemów - to może potrwać jeszcze 15-20 lat. Taką strategię zaznacza Polska Agencja Kosmiczna, ale koszt wytworzenia podsystemu to koszt kilkunastu milionów euro w ciągu 4 lat. Jakich warunków trzeba, by prognoza się zmaterializowała?

- Naszym celem jest wykonanie misji (integrator misji) w krótkim czasie. Do tej pory to był proces bardzo długi - stwierdził Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments. - Nie chcemy wchodzić w bardzo trudne układy, chcemy przyspieszyć to poprzez zauważenie nowego trendu na rynku kosmicznym. Jakie warunki trzeba wypełnić, by to zrobić? Po pierwsze trzeba jasno do tej strategii dopisać plan poszerzenia w obszarze mikrosatelitów, z drugiej strony trzeba wpływać na ESA, by pewne kontrakty były w tym obszarze zlecane Polsce – dodał.

Firma Creotech - jako jednak z dwóch polskich - uczestniczy w projekcie budowy mikrosatelity. Jest to finansowane przez ESA w ramach projektów zleconych Polsce.

A jak będzie w przyszłości wyglądała kosmiczna przygoda Vigo Systems? Czy ścieżka w stosunkowo wąskiej specjalizacji, to droga dla polskich firm, także zajmujących się i chcących inwestować w przemysł kosmiczny?

- W przemyśle kosmicznym Vigo ma mały udział, ale znaczący, bo nasze detektory są na Marsie. Jako jedyni byliśmy w stanie dostarczyć tego typu detektory. To jest obszar, gdzie nazywają nas quasi-monopolem, mamy pełną technologię, która trafia w zapotrzebowanie – powiedział Adam Piotrowski, prezes Vigo System SA. To była nisza na rynku a dla Vigo System było to 20 lat bardzo trudnego rozwoju technologii i zdobywania rynku. - Zawsze wygrywaliśmy w kryzysach, kiedy trzeba było zaoszczędzić, trzeba było zmienić technologie. Okazało się, że firmy przestawały produkować, zamiast ciekłego azotu zaczęły stosować detektory. Mam nadzieję, że strategia odpowiedzialnego rozwoju powinna wspierać te branże – dodał.

Współpraca z ESA



Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego rozpoczęło działalność operacyjną w 2013 roku, w tych samych miesiącach Polska stała się członkiem ESA. Szybko stało się jasne, że centrum może być aktywnym polskim podmiotem we współpracy z ESA.

- Faktycznie tak się stało. W tej chwili mamy 3 kontrakty z ESA , które w głównej mierze polegają na transferze technologii, wytwarzania paneli typu sandwich, przekładkowych, z poszyciem i z włókna węglowego. Technologia przechodzi do nas od naszego partnera biznesowego – powiedział Bartłomiej Płonka, prezes Śląskiego Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego.

- Myślę, że w połowie tego roku będziemy w stanie wytwarzać panele z poszyciem z włókna węglowego, a na początku, albo w połowie przyszłego roku, będziemy w stanie wykonywać na skalę przemysłową panele z poszyciem aluminiowym, ale transfer technologii to nie wszystko, to 1 etap współpracy z partnerami zagranicznymi. Mamy już 1 kontrakt badawczo-rozwojowy, co mnie bardzo cieszy, bo to nie jest prosty transfer technologii, tylko tworzenie czegoś nowego, nowych rozwiązań, również we współpracy z jedną z polskich firm, w zakresie nowych materiałów stosowanych do budowy paneli przekładkowych - dodał.

Panele będą służyły, to są podkłady pod generatory słoneczne dla różnego typu satelitów, raczej tych większych, 7-8 mkw. powierzchni. - Taka jest nasza wizja tej współpracy, zaczynamy od transferu technologii, a później staramy się tą technologię rozwijać i tworzyć nowe rozwiązania - podkreślił.

Centrum zmodyfikowało swoją strategię, bo u podstaw jego powstania przemysł kosmiczny nie był brany pod uwagę. – Wtedy nie zadawaliśmy sobie sprawę, że to może być dla nas rynek, a obecnie jest jednym z 3 głównych filarów działalności –powiedział Bartłomiej Płonka.

Strategia dalekosiężna



Jeszcze rok czy dwa lata temu idea Johana Dietriecha Wernera, szefa generalnego ESA-y by ogólnoświatowym wysiłkiem budować bazy na księżycu zdobyła uznanie jak i głosy krytyczne, że człowiek ma głowę w chmurach i to perspektywiczne marnowanie gigantycznych środków. Nie umilkły głosy krytyczne, ale trochę przycichły, jak ujawniono, że chińska agencja kosmiczna i ESA prowadzą rozmowy w sprawie budowania wspólnej bazy księżycowej po 2030 roku, bo w takiej perspektywie w technologiach kosmicznych trzeba rozumować. Innym śmiałem kierunkiem jest kosmiczne górnictwo na asteroidach czy księżycach. Do niedawna to był obraz z filmów science-fiction. Słyszymy o poważnych firmach w Chinch, Rosji czy USA, które się tym zajmują. Są także polskie firmy, podpisały umowę, na jej czele stoi firma IBM Space, jest też Creotech, które za cel stawiają realizację projektu z dziedziny górnictwa kosmicznego. Na ile to wizja przyszłości?

- Wszystkie prognozy futurystyczne, od lat 40-tych, 30-tych, całkowicie się nie sprawdziły. Bardziej niezależnie od tego, co człowiek mógł sobie wymyślić. Czy górnictwo kosmiczne, bazy na księżycu, to realna perspektywa? Zdecydowanie tak. Ta perspektywa wynika z 2 powodów – po pierwsze - to jest konkurencja pomiędzy wiodącymi krajami, które poprzez ekspansję w kosmosie, powinniśmy uważać, że teraz zaczął się gorący okres zawłaszczania podbiegunowych, równie trudnych warunkach eksploatacyjnych, poszukiwanie surowców, które w tradycyjnych lokalizacjach powoli się wyczerpują. Stąd spojrzenie w kosmos, wiemy, że poruszają się planetoidy i inne obiekty zawierające surowce, które są potrzebne do rozwoju cywilizacji człowieka. Chodzi tutaj przede wszystkim o metale rzadkie -  powiedział Janusz Steć.

Edukacja kosmiczna pilnie potrzebna



Jeśli do 2030 roku mamy zwiększyć polski udział z 1 do 3 proc. w obrotach branży kosmicznej w Europie, to oczywiste, że potrzebujemy kadr, a z tym w Polsce nie było najlepiej. - Pierwszym krokiem będzie współpraca rozwoju zawodowego zwłaszcza studentów, związanych z sektorem kosmicznym. Sporo się dzieje w Gdańsku, uczelnie uruchomiły nowy kierunek, podobnie jest w Poznaniu, jest pewna aktywność w Zielonej Górze i Olsztynie – powiedział Jacek Ziarno, moderator debaty, zastępca redaktora naczelnego magazynu Nowy Przemysł, cytując Michała Szaniawskiego, wiceprezesa ARP.

Pytanie – czy mamy wykwalifikowane kadry uniwersyteckie do kształcenia w kosmicznych specjalności, bo proponowana przez ministra Jarosława Gowina koncepcja studiów indywidualnych pasuje jak ulał. - Czy jest zatem kłopot z pozyskaniem kadr? – pytał Jacek Ziarno. Ja to wygląda w Śląskiem Centrum Naukowo-Technologicznym Przemysłu Lotniczego, które specjalizuje się w wytwarzaniu wysokiej jakości struktur kompozytowych.

- To wąska działka, więc trudno sobie wyobrazić specjalistę z branży kosmicznej i wykształconego na uczelni technicznej. Potrzebujemy dobrze wykształconych inżynierów z inżynierii materiałowej i oni u nas poznają specyfikę pracy z materiałami kompozytowymi. Poznają u nas to, co funkcjonuje i dopiero wtedy stają się specjalistami kosmicznymi w zakresie wytwarzania paneli satelitarnych, struktur kompozytowych -  mówił Bartłomiej Płonka, prezes zarządu, Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego.

W kontekście projektu ministra Gowina – zdaniem Bartłomieja Płonki – ważne są studia dualne. Młodzi ludzie studiują teorię na uczelni technicznej a praktykę poznają w naszej firmie. 

- To się bardzo sprawdza – dodał i podkreślił, że właśnie tego praktycznego wykorzystania wiedzy brakuje w polskim sektorze kosmicznym.

Co ciekawe – obecni specjaliści z sektora kosmicznego, zaczynali prace jako 20-to latkowie na stażach a niektórzy nawet w liceum. To daje w wieku 35 lat, co najmniej 15-to letnie doświadczenie w branży kosmicznej.

Adam Piotrowski, prezes Vigo System twierdzi, że firmy muszą być aktywne na uczelniach. - Mamy intensywny program praktyk, 20-30 studentów ma co roku ma u nas staże i dzięki temu możemy wybrać sobie najlepszych. Podbieramy kadrę zagranicy, mamy ludzi z Włoch, ze Szwajcarii – dodał.

Zdaniem Michała Szaniawskiego, wiceprezesa ARP sektor technologii kosmicznych zagospodarowuje wszystkie bądź prawie wszystkie dziedziny. - Trzeba rozwijać kierunki inżynieryjne i trzeba dbać o to, żeby kadra młodych inżynierów miała szansę zdobycia ambitnej, dobrze płatnej pracy w Polsce, żeby nie była zabierana przez zagraniczne firmy. A będzie to możliwe w momencie, kiedy polskie firmy będą robił wystarczająco ambitne i ciekawe projekty - powiedział.

- Polskie firmy w sektorze technologii kosmicznych potrzebują kadr i potrzebują rynku. Oczywiście to musi być równoległe, bo jeśli będziemy pracować nad rozwojem kadr, ale te kadry nie będą mogły ambicji swoich realizować u nas i godnie zarabiać. Jeśli z drugiej strony firmy nie będą miały wystarczająco dużych kontraktów w Polsce i za granicą, to nie będą zasysały kadr. Nie wiem, jak jest w innych sektorach, ale moim zdaniem w kosmosie jest tak – podsumował wiceprezes ARP.

« POWRÓT
EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie