Branża budownictwa zauważa na polskiej kolei nowe otwarcie. Cieszy ją zapowiedź rezygnacji przez PKP PLK z aukcji elektronicznych w przetargach, martwi, że na razie jest ich tak mało. Rozmawiamy o tym z Maritą Szustak, prezeską Izby Gospodarczej Transportu Lądowego.
Branża budownictwa kolejowego z niecierpliwością czeka na koniec maja, kiedy PKP PLK po przeglądzie zaplanowanych inwestycji ma ogłosić, co i jak chce budować i jakich przetargów można się spodziewać.
Na razie jest bowiem tak, że z jednej strony po tym, jak nowy rząd dogadał się z Komisją Europejską, w końcu zostały podpisane umowy z wykonawcami kilku ważnych inwestycji i to o wartości łącznej aż 8 mld zł, z drugiej - nowych przetargów jest bardzo mało.
Jak mówi Marita Szustak, branża cieszy się z odblokowania unijnych środków, docenia nowe podejście władz kolei, według którego należy budować efektywnie, a nie efektownie. 8 mld zł to dużo, ale środki trafią raptem na trzy kontrakty. Tymczasem nowych przetargów jest niewiele, a jak się pojawiają, to firmy walczą o nie jak o życie. Do niewielkiego przetargu za 30 mln zł wystartowało 12 chętnych, a najniższa cena, jaką zaproponował jeden z nich, to 45 proc. kosztorysu inwestorskiego, co zdaniem prezeski IGTL zapowiada duże problemy przy realizacji zamówienia.
Zobacz rozmowę wideo z Maritą Szustak, prezeską Izby Gospodarczej Transportu Lądowego:
Podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC 2024) w Katowicach Marcin Mochocki, odpowiedzialny w zarządzie PKP PLK za realizację inwestycji, zapowiedział, że spółka zrezygnuje z aukcji elektronicznych w postępowaniach przetargowych.
- To jedna z najlepszych wiadomości dla branży. Od lat to postulowaliśmy - komentuje Marita Szustak, dodając, że nigdy nie widziała sensu w tym, żeby przetargi na duże kontrakty infrastrukturalne rozstrzygać w aukcjach elektronicznych. - To był swoistego rodzaju hazard. Tak naprawdę zamawiający nie miał żadnej możliwości weryfikacji, czy firma, która wygrała, faktycznie ma potencjał do podjęcia prac. Być może aukcje mają sens na ustabilizowanym rynku, ale nie w Polsce. U nas jeszcze bardziej go psuły.
Branża widzi w nowych władzach kolei, czy to na poziomie Ministerstwa Infrastruktury, czy PKP PLK, otwartość na dialog. Dotyczy to zarówno inwestycji związanych z modernizacją linii kolejowych w Polsce, jak i z budową nowych. To drugie łączy się tzw. komponentem kolejowym Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wcześniej projekt nie był z branżą w ogóle konsultowany. Teraz ma to się zmienić i branża wypowie się na temat tego, jak rozwijać nową sieć kolejową w Polsce.
15 maja przedstawiciele Izby Gospodarczej Transportu Lądowego i współpracującego z nią Railway Business Forum mają spotkać się z reprezentantami Ministerstwa Infrastruktury i PKP PLK, by rozmawiać o problemach bieżących i takich pojawiających się w dłuższej perspektywie, jak np. brak kadr w kolejnictwie.
- Na trzech politechnikach: warszawskiej, rzeszowskiej i krakowskiej jest dziś tylko ośmiu studentów, którzy kształcą się w kierunku kolejowym. To potężne wyzwanie: za wszelką cenę zachęcić młodzież do pracy w kolejnictwie, udowodnić jej, że to branża przyszłościowa - mówi Marita Szustak.
Podstawowym argumentem może być tu stabilny rozwój. Z tym jest jednak trudno. Polska kolej, przede wszystkim infrastruktura, ale także tabor, rozwijają się skokowo, w rytm napływu środków z Unii Europejskiej. Dzieje się tak ze względu na cykliczność dysponowania pieniędzmi w tzw. unijnych perspektywach (trwają po siedem lat), ale także na skutek zawirowań politycznych. Ich skutkiem była m.in. dwuletnia stagnacja na rynku w związku z problemami Polski z KPO. Docelowo trzeba brać pod uwagę, że Unia Europejska przestanie finansować kolejnictwo w Polsce, jeśli uzna, że nasz kraj jest już wystarczająco zamożny, żeby wziąć to w całości na własne barki.
Dlatego już teraz IGTL myśli o zapewnieniu stabilności finansowania polskiej kolei przez zmiany w Funduszu Kolejowym. Dziś ma on marginalne znacznie, ale branża chce, żeby to się zmieniło i żeby działał tak jak Fundusz Drogowy, mający swoje źródła zasilania i mogący zaciągać pożyczki.
W ubiegłym roku IGTL przygotowała swój projekt ustawy. Ogłoszono to podczas ubiegłorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego i skierowano dokument do Ministerstwa Infrastruktury. Jego nowe władze wróciły do sprawy. Wiceminister Piotr Malepszak powiedział na EEC 2024, że ministerstwo sprawę zmian w Funduszu Kolejowym traktuje bardzo poważnie i bierze pod uwagę różne zmiany, jak np. możliwość jego zadłużania.
Zdaniem Marity Szustak Fundusz Kolejowy mógłby być zasilany z opłat za emisję CO2.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie