- Nasze umowy już automatycznie zakładają pewne zwiększenie pojemności dłużnej - w momencie, kiedy aktywa węglowe zostaną wydzielone - ujawnił Krzysztof Surma, wiceprezes zarządu ds. finansów Taurona Polska Energia.
Poniżej - zapis sesji "Inwestycje w energetyce - czas przyspieszenia", która odbyła się w czasie XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach:
Dla grup energetycznych zintegrowanych pionowo transformacja energetyczna to konieczność odpowiedzi na rozmaite wyzwania - zarówno w sektorze wydobycia węgla, wytwarzania energii, jak i jej dystrybucji.
- W takiej grupie jak Enea mamy pełny łańcuch wartości, czyli wydobycie, wytwarzanie i dystrybucję. To powoduje, że sam schemat inwestycji jest skomplikowany. Przez ostatnie lata zmagaliśmy się też z nietrafionymi inwestycjami; znany jest przypadek Ostrołęki. W tej zaś chwili wydaje się, że mamy dosyć jasną i już niepodważalną strategię dekarbonizacji i osiągnięcia neutralności klimatycznej do roku 2050 - komentowała Dalida Gepfert, wiceprezes ds. korporacyjnych Enei.
Wskazała, że do priorytetowych obszarów inwestycji grupy należą OZE i dystrybucja. Zaznaczyła też, jak ważna jest decyzja w sprawie budowy bloków gazowych w Kozienicach i zarazem podkreśliła znaczenie skonstruowania stabilnej strategii dla źródeł węglowych i segmentu wydobycia.
- Dla wielu instytucji finansowych, ale też partnerów biznesowych, bardzo ważna jest informacja, jak wygląda strategia w kwestii źródeł (węglowych - przyp. red.), które dla niektórych są po prostu toksyczne (przez niektórych partnerów tak są określane). Jedno z wyzwań, które chcielibyśmy w tym roku domknąć, to zbudowanie transparentnej strategii w tym zakresie - komentowała Dalida Gepfert.
Krzysztof Surma, wiceprezes zarządu ds. finansów w Tauron Polska Energia, zaznaczył, że kluczowym elementem całego biznesu grupy pozostaje dystrybucja.
Poinformował, że grupa jest w trakcie budowy źródeł OZE o mocy 360 MW, a to oznacza, że w najbliższych kilkunastu miesiącach Tauron przekroczy poziom 1000 MW mocy zainstalowanej w OZE.
- Pamiętajmy jednak, że wiele się zmieniło; do niedawna inwestycje w OZE były relatywnie proste, każda instalacja PV, każdy wiatrak według projekcji ścieżek cenowych się zwracały - dzisiaj to już nie jest takie oczywiste - komentował Krzysztof Surma.
Jak dodał, dużym wyzwaniem stało się, jak z sobą połączyć OZE.
- Mamy projekt cable pooling, czyli połączenie energii z wiatru z fotowoltaiką, ale jednocześnie zastanawiamy się, jak to połączyć z magazynami energii. Prawdopodobnie stawianie samodzielnych instalacji PV przestaje już być albo jest może na granicy rentowności, więc to, co przed nami, to magazyny energii - stwierdził Krzysztof Surma.
Podkreślił, że wydzielenie aktywów węglowych jest kluczowe dla grup energetycznych, bo zwiększy bazę inwestorów, bazę instytucji finansowych zainteresowanych finansowaniem energetyki i "prawdopodobnie poprawi ratingi grup energetycznych albo poszerzy pojemność dłużną na danym ratingu".
- Nasze umowy już automatycznie zakładają pewne zwiększenie pojemności dłużnej w momencie, kiedy aktywa węglowe zostaną wydzielone, więc na pewno dzięki temu przyspieszymy - stwierdził Krzysztof Surma.
Damian Bronner, dyrektor Departamentu Zarządzania Operacyjnego i Inwestycji w PGE, poinformował, że grupa PGE widzi bardzo duży potencjał w rozwoju magazynów energii, podając m.in., że jest w fazie przygotowania inwestycji magazynu wielkoskalowego w Żarnowcu oraz projektu dotyczącego rozproszonych magazynów energii.
Podał też, że projekt elektrowni szczytowo-pompowej Młoty toczy się i stwierdził, że "finalne decyzje inwestycyjne będziemy podejmowali po rekonfiguracji tego projektu".
- Aby przyspieszyć transformację energetyczną, w pierwszej kolejności chcielibyśmy - oczekujemy i wierzymy głęboko, że to się wydarzy - wydzielić aktywa węglowe z grupy. To uwolni inżynierię finansową i pozyskiwanie pieniędzy na nowe inwestycje - komentował Damian Bronner.
Agnieszka Okońska, członkini zarządu Stoen Operator, poinformowała, że nakłady inwestycyjne spółki do 2020 roku średniorocznie wynosiły 200-250 mln zł; teraz to ponad 500 mln zł, a kolejnych latach będą oscylowały w granicach 700-900 mln zł.
Podkreśliła, że szybko rosnące nakłady inwestycje to zarazem wyzwania operacyjne związane z realizacją rosnących inwestycji.
Wskazała, że największym problemem, z jakim się boryka firma, pozostaje bardzo duży wzrost zapotrzebowania na moc na terenie jej działania ("to jest coś niesamowitego i na to trzeba się nastawić, jeśli chodzi o przepustowość naszej sieci").
- Transformacja energetyczna obciąży, czy będziemy chcieli tego, czy nie, odbiorcę końcowego, to warto zadbać, żeby był on zadowolony. Możemy zaoferować dwa najważniejsze KPI (kluczowe wskaźniki efektywności - przyp. red.): skrócenie czasu przerw w dostawach energii i skrócenie czasu przyłączenia do sieci - wyjaśniała Agnieszka Okońska. - My już nie pracujemy nad inwestycjami tak zwanej ostatniej mili. Budujemy w tej chwili kręgosłup sieci i dystrybucyjnej oraz przesyłowej, a do tego potrzebne są specustawy, tzw. korytarzówki. Bez tego nie zrobimy już nic więcej w krótkim czasie.
I dodała, że rzecz jasna - oprócz specustaw - potrzebne jest tu też stabilne finansowanie.
Dorota Jeziorowska, dyrektorka Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych, podkreśliła że charakterystyczne dla ciepłownictwa jest to, że to jedyna gałąź energetyki, która ma już bardzo jasno - patrząc na dokumenty przepracowane w ramach pakietu Fit for 55 - określoną trajektorię dochodzenia do neutralności klimatycznej.
Wskazała m.in., że w 2028 roku wchodzą nowe wymogi, dotyczące efektywnego systemu ciepłowniczego ,"do którego każdy system ciepłowniczy będzie dążył".
PTEZ szacuje, że koszt transformacji ciepłownictwa w perspektywie roku 2040 - w zależności od scenariusza - będzie wynosił pomiędzy 276 mld zł a 418 mld zł, a szacunki te nie obejmują potencjalnej modernizacji jednostek kogeneracji gazowej (pod kątem zastosowania gazów zdekarbonizowanych po roku 2040).
- Jeżeli chodzi o kierunki technologiczne, które w tym momencie widzimy, to gaz jak najbardziej jako paliwo przejściowe dla jednostek kogeneracji, biomasa - przede wszystkim w układzie konwencjonalnym, czyli bez kogeneracji, a dalej oczywiście technologie power to heat (procesy, w których powstaje moc wykorzystywana do ogrzewania i chłodzenia, zazwyczaj z udziałem pomp ciepła lub kotłów (przyp. red.) - wyliczała Jeziorowska.
Artur Sałański, dyrektor ds. projektów inwestycyjnych w firmie Corab, komentując sytuację w segmencie fotowoltaiki, wskazał, że w segmencie prosumenckim dochodzi do wyłączeń tych instalacji wskutek przekroczeń dozwolonego napięcia w sieci, w godzinach najlepszych dla produkcji.
- Rozwiązaniem jest magazyn energii, czyli zamiana instalacji już wykonanych, które są problematyczne, na instalacje typowo hybrydowe - czyli w piku produkcyjnym magazynujemy energię wyprodukowaną, aby w godzinach pozaszczytowych tę energię odzyskać do autokonsumpcji - wskazał Artur Sałański.
Zaznaczył, że także w przypadku wielkoskalowych farm PV "na pewno musimy myśleć o magazynowaniu energii i optymalnym wykorzystywaniu instalacji fotowoltaicznych".
- Przy pierwszym boomie założenie podstawowe było jedno: wszystkie instalacje kierujemy na południe pod odpowiednim kątem, ma być jak największa produkcja. W tej chwili już się tak nie patrzy na model produkcyjny. Teraz zwraca się uwagę na wydłużenie czasu produkcji z instalacji fotowoltaicznej, dostosowując ją na przykład do wymagań danego przedsiębiorstwa - wyjaśniał Artur Sałański.
Menedżer ocenił też, że potrzebne są ramy prawne, które pozwolą implementować rozwiązania agrowoltaiczne w Polsce, a także wskazał, że to pole dużych możliwości, bo sama uprawa borówki amerykańskiej to 12 tys. ha, a "przykrywając ten obszar i stosując instalacje agrowoltaiczne, możemy wygenerować moc 20 GW".
David Delgado-Romero, partner, dyrektor na Europę Środkowo-Wschodnią w korporacji inwestycyjnej Meridiam, wskazał, że warunki panujące w Europie - w tym to, że będziemy coraz więcej płacić za emisje, bo pozwolenia na nie będą coraz droższe, to jedna z wielkich zmian, które będą kierować dyskusję w konkretnym kierunku.
- To jasne, że dużo robi się w fotowoltaice, w morskiej energetyce wiatrowej i widzimy, że sprawy zmierzają we właściwym kierunku. Jednak w dalszym ciągu jeszcze mamy lukę (ona jeszcze będzie długo) między odsetkiem produkcji energii elektrycznej, która będzie związana i uzależniona od kosztów pozwoleń na emisje, a odsetkiem energii, która nie będzie tym objęta; średnia europejska dla tej kategorii to 62 proc, a w Polsce - 27 proc., więc ta luka jest bardzo duża - komentował David Delgado-Romero.
Robert Dąbrowski, dyrektor Departamentu Energii w ING Banku Śląskim, wskazał, że grupy energetyczne mówiły o inwestycjach w infrastrukturę, w zielone moce i znaczył że ING Bank Śląski chciałby takie projekty finansować.
- Myślę, że miejsce na finansowanie zielonej transformacji nadal jest w bilansach banków. Najłatwiej mi mówić o naszym bilansie. Podsumowaliśmy niedawno, co udało nam się zrobić w odnawialnych źródłach energii: do końca 2023 roku zainwestowaliśmy ponad 4 mld zł w źródła odnawialne - podał Robert Dąbrowski. - Ale oczywiście mamy też plany na przyszłość. Przedstawiliśmy je w postaci deklaracji czy zobowiązania do rynku w zakresie ESG: powiedzieliśmy, że do końca tej dekady (w latach 2024-2030 - przyp. red.) sfinansujemy inwestycje w odnawialne źródła energii na kwotę co najmniej 5 mld zł.
Podkreślił jednak, że banki nie kreują rynku inwestycji OZE.
- Sami tych projektów nie stworzymy. Wsłuchuję się w to, co mówi rynek, co mówi sektor, jakie są problemy - i mogę to powtórzyć: stabilność, przewidywalność i pewnie - z perspektywy odnawialnych źródeł lądowych - możliwość przyłączenia do sieci - wyliczał Robert Dąbrowski.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie