Po 10 latach w Europejskiej Agencji Kosmicznej Polska jest gotowa, by mocno włączyć się do technologicznego wyścigu - zapewnia prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna. Dowodem ma być między m.in. misja JUICE, która wystartowała dwa tygodnie temu.
14 kwietnia bieżącego roku wystartowała flagowa misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) o nazwie JUICE (Jupiter Icy Moon Explorer) - w kierunku księżyców Jowisza. Biorą w niej udział także polskie podmioty.
- Na jej pokładzie jest 10 instrumentów do badania otoczenia Jowisza i jego księżyców - polskie podmioty wniosły wkład aż do trzech. Rolę wiodącą miało Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Biorąc pod uwagę, że polska aparatura brała udział już w ponad 80 misjach, myślę, że to dowód, że jesteśmy liczącym się partnerem - mówił podczas debaty dotyczącej przemysłu kosmicznego prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
Innym dowodem, że polski przemysł kosmiczny rozwinął się już w takim stopniu, by rywalizować z najlepszymi, mają być satelity - zwłaszcza w mikro- i nanosatelity. Jak podaje Polska Agencja Kosmiczna, tylko w tym roku cztery firmy i jedna uczelnia zapowiedziały wystrzelenie satelitów, a kilka polskich przedsiębiorstw pozyskało prestiżowe kontrakty.
- Jeden z nich realizowało będzie Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego, znane z produkcji paneli kompozytowych do budowy satelitów. Tym razem wygrało kontrakt na panele do budowy stacji Gateway, która będzie krążyła na orbicie okołoksiężycowej - mówi Grzegorz Wrochna.
Jedną z polskich firm, która bierze udział w misji JUICE, jest Astronika. Na potrzeby projektu firma musiała między innymi zainwestować w infrastrukturę testową wewnątrz firmy.
- Projekt zaczął się w Centrum Badań Kosmicznych PAN. Te elementy, które budowaliśmy, są użytkowane poza satelitą - i to stwarzało pewne wyzwania. Na misję się dostaliśmy również dzięki temu, że lubimy robić nietypowe rzeczy, bo jeden z wysięgników, który dostarczyliśmy na JUICE, waży mniej niż butelka wody - tłumaczy Tomasz Kuciński, członek zarządu Astroniki.
Na portalu, gdzie ogłaszane są przetargi Europejskiej Agencji Kosmicznej (European Space Agency - ESA) , zarejestrowanych jest już ponad 400 polskich podmiotów, ale duża część z nich to małe firmy i uczelnie. W Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego zarejestrowanych jest 70 podmiotów; połowa z nich, a więc około 35 firm, ma stały kontakt z ESA.
- To robi wrażenie, zwłaszcza że jeszcze 10 lat temu tych podmiotów było tyle, że moglibyśmy policzyć je na palcach jednej ręki. Przez ostatnią dekadę poczyniliśmy w Polsce duży postęp - ocenia Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, dyrektor ds. sektora kosmicznego, GMV.
Jedną z firm, która ma ambicje zdominować sektor kosmiczny w Polsce, jest spółka Creotech Instruments. Jej prezes, Grzegorz Brona zwraca jednak uwagę, że rozwój uzależniony jest od finansowania, a to w Polsce wciąż nie jest wystarczające.
- Finansowanie sektora kosmicznego to nie inwestycja krótkoterminowa, w której na zyski można liczyć po 3, 4 lub 5 latach: finansowanie trzeba zakładać na przynajmniej 10 lat - tłumaczy Grzegorz Brona.
- W USA 25 proc. finansowania sektora kosmicznego pochodzi ze środków prywatnych, 75 proc. to środki publiczne. Podobnie sytuacja wygląda m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii - i tak powinno być też w Polsce. Niestety, mimo że nasz kraj jest w tak ważnym momencie (budowania swojego portfolio i swojej pozycji) , pozostaje uzależniony od środków innych niż te pochodzące ze Skarbu Państwa. Rzeczywiście, polskie firmy odnoszą sukcesy w produkcji komponentów, podsystemów itd., ale żadna firma do tej pory nie wyprodukowała własnej misji kosmicznej. Powodem jest właśnie brak finansowania - dodaje.
Paweł Pacek, członek zarządu Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, zwraca jednak uwagę, że w krajach, w których sektor kosmiczny jest bardziej rozwinięty, jak Niemcy, Francja czy Włochy, wokół tej branży powstaje wiele wspierających instytucji i organizacji. W Polsce też już niemal niczego nie brakuje. Problemem wciąż jest jednak finansowanie - zwłaszcza to prywatne.
- Funduszy, które mają ochotę na inwestowanie w sektor kosmiczny, jest zdecydowanie za mało. Oczywiście, tych inwestycji widać coraz więcej, ale wciąż za mało, żeby zaspokoić apetyt polskich firm - mówi Paweł Pacek.
Dodatkowe środki pomogłyby też zachęcać do pracy w sektorze kosmicznym młodych ludzi i zatrzymać w Polsce ekspertów, którzy dziś często wolą swoją wiedzę wykorzystywać za granicą.
Finansowanie Europejskiej Agencji Kosmicznej to niewiele dla czterdziestu czy pięćdziesięciu spółek, które istnieją na rynku - te środki, zdaniem uczestników, debaty są zdecydowanie za małe (finansowanie ro zdecydowanie kłopot-lejtmotyw). Polska płaci ESA składkę podstawową w wysokości 27 mln euro rocznie, ponadto Polska zadeklarowała na najbliższe 3 lata łącznie 51 mln euro na programy badań kosmicznych i wykorzystanie stworzonych po ich spożytkowaniu technologii.
Grzegorz Zwoliński, prezes SatRev, zwrócił uwagę, że funduszy brakuje także na rynku kapitałowym.
- Dużo kapitału zniknęło z rynku; ten trend światowo się pogłębia i w tej chwili nie widać pozytywnych aspektów, jeśli chodzi o możliwości finansowania projektów z sektora kosmicznego - tłumaczy Grzegorz Zwoliński. - Najlepszym przykładem jest firma Virgin Orbit, która jest w trakcie restrukturyzacji czy też upadłości, bo nie mogła znaleźć inwestora - mimo że to potrafi wynosić satelity, ma systemy, które na to pozwalają. Powodem jej problemów jest właśnie to, że nie ma kapitału na rynku - tłumaczy Grzegorz Zwoliński.
Podstawowym warunkiem dalszego rozwijania sektora kosmicznego zarówno w Polsce, jak i w Europie - zdaniem ekspertów - jest współpraca biznesu z nauką.
- Nie ma dobrego biznesu bez przełomowej myśli - zapewnia Adam Piotrowski, prezes zarządu VIGO Photonics. - Jako firmy odnoszące sukces cały czas powinniśmy sięgać do nauki, do uczelni, szukać najlepszych kompetencji. Zlecać szkołom wyższym pewne działania, często nawet inwestować w projekty naukowe w uczelniach - po to, żeby się pojawiały cały czas kolejne pomysły i idee, w które można inwestować. VIGO Photonics poza taką swoją standardową działalnością prowadzi jeszcze inkubator, który wspomaga młodych przedsiębiorców w tworzeniu nowych firm, rozwijaniu swojej działalności.
Wspomóc rozwijanie się nowych idei i pomysłów ma też powstający w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej habitat. To pierwsze w polskich uczelniach laboratorium, które ma się stać poligonem doświadczalnym dla rozwiązań przeznaczonych dla misji księżycowych i marsjańskich.
Współtwórczyni tego projektu dr Agata Kołodziejczyk, twórczyni Analog Astronaut Training Center i wykładowczyni AGH, podkreśla, że w centrum zainteresowania nie mogą pozostawać tylko pieniądze; rozwijanie kosmicznych technologii ma pomóc lepiej rozumieć życie na Ziemi, by ludzie mogli przetrwać.
- Pozwolę sobie na taką generalizację: my, jako Polska, myślimy często, że kosmos to są rakiety, fizyka, misja JUICE przy Jowiszu - zupełnie niezwiązana z naszymi problemami tu i teraz. A tymczasem ja już się boje, czy moje dzieci nie będą chodzić do pracy w skafandrach kosmicznych - ostrzega Agata Kołodziejczyk.
Zobacz retransmisję debaty "Przemysł kosmiczny":
- Wiele z tych rozwiązań stosowanych później w kosmosie inspirowanych jest biologią; weźmy np. sonary - to przecież kalka systemu echolokacji nietoperzy. To wszystko spowodowało, że mamy ultrasonografy. Dzięki takim habitatom, jak ten w Krakowie możemy przyjąć zupełnie inny punkt widzenia. Wystarczy kilka dni w takim sztucznie stworzonym środowisku, by przeorganizować sposób myślenia - konkluduje.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie