Doświadczenia wojny w Ukrainie pokazują znaczenie nowoczesnych systemów uzbrojenia. Zdolność obronna państwa zależy w dużym stopniu od odporności krajowego przemysłu.
Adam Bruliński, doradca zarządu WB Electronics, prywatnej firmy z branży zbrojeniowej, wskazał, że ważny będzie dialog między firmami a państwem zamawiającym od nich sprzęt wojskowy. Należy między innymi określić, co będziemy produkować w kraju, a co będzie pochodzić z importu.
- Trzeba zdefiniować strategię długoterminową mapującą kompetencje, które mamy w Polsce w sektorze państwowym i prywatnym oraz te, do których mamy dostęp poprzez możliwość zakupów. I zdefiniować, jak chcemy je wykorzystywać, polonizować z czasem oraz w jaki sposób chcemy rzeczywiście zbudować tę bazę, tak byśmy byli możliwie samodzielni w naszych potencjalnych wysiłkach wojennych w przyszłości - zaznaczył Bruliński.
W trakcie sesji wskazywano również, że należy pomyśleć o odporności polskiego przemysłu, aby zapewnić ciągłość obrony państwa. Przy tym niezwykle ważne są również kwestie dotyczące obrony cywilnej i zachowania społeczeństwa na wypadek konfliktu zbrojnego.
Leon Komornicki, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku, wskazywał, że na współczesnym polu walki liczy się w głównej mierze precyzja broni, ale wojny wygrywają ci, którzy produkują ją możliwie jak najszybciej w ilości wystarczającej do pokrywania braków.
Andrzej Rozenek, poseł Lewicy, wskazał, że ważna jest także obrona cywilna, której - jak zaznaczył - teraz nie mamy.
- I pełne wykorzystanie potencjału obronnego społeczeństwa, w tym takich grup, jak na przykład ochotnicze straże pożarne, ale również strzelcy sportowi. Czy też nawet myśliwi - dodał Rozenek.
- W Szwecji każdy obywatel, który posiada w domu i zakupił dla siebie karabin, który jest w standardzie NATO-wskim, może sobie odliczyć ten zakup od podatku - zaznaczył Rozenek. - To są takie proste działania, które powodują, że w Szwecji jest sporo miejsc, gdzie jest dużo amunicji i broni. I w razie agresji jest się czym bronić - mówił Rozenek.
Zobacz pełny zapis video sesji "Przemysł obronny".
- Dziś wojna wymaga mobilności praktycznie w każdej chwili - wskazywał Paweł Poncyljusz, poseł Platformy Obywatelskiej. - Ale ta mobilność musi być wsparta przez świadomość sytuacyjną, przez dobrą łączność, przez rozpoznanie i przez komunikowanie się wielu mniejszych oddziałów. To jest taktyka, którą stosują armia ukraińska, jak i armia rosyjska. Z wykorzystaniem prostych dronów, żeby obserwować, gdzie przeciwnik ma silne punkty oporu. To pozwala kolejnej grupie żołnierzy zmierzać tam, gdzie ten opór jest najmniejszy - dodał Poncyljusz.
I zaznaczył, że bez tego trudno myśleć o przewagach, a w polskiej armii jest kłopot z dobrą łącznością, rozpoznaniem, świadomością sytuacyjną, z sygnałem satelitarnym. - Choć oczywiście zawsze możemy liczyć, że dostaniemy ten sygnał od sojuszników. Ale trzeba liczyć przede wszystkim na siebie - wskazywał Poncyljusz.
Leon Komornicki przypomniał, że wojna, którą Rosja prowadzi na Ukrainie, jest wojną totalną, wyniszczającą, obejmującą wszystkie przestrzenie i domeny walki. Agresor skupia wysiłki na wyniszczeniu wszystkiego, na czym opiera się potencjał obrony państwa i przemysł.
- A Polska jako kraj średniej wielkości byłaby objęta przestrzennym oddziaływaniem agresora na całym praktycznie terytorium - podkreślał Komornicki. - I nie byłoby różnicy między frontem a tyłem. Wojna rozpoczyna się od atakowania przestrzeni państwa. Dzisiaj nie pokonuje się przeciwnika na przednim skraju. Teraz systemy dalekiego zasięgu pozwalają skutecznie obezwładniać przeciwnika na całym terytorium. Nie czeka się w okopach. Przenosi się wysiłek rażenia ogniowego jak najdalej, jak najgłębiej. Ta refleksja strategiczna musi się u nas pojawić - zaznaczył Leon Komornicki.
- Dziś potrzebujemy systemów precyzyjnych, kompatybilnych z systemami NATO-wskimi, ze szkoleniem NATO-wskim. Musimy potrafić współdziałać - podkreślał Dariusz Wroński, generał brygady, były szef Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych.
Przewagę, jaką zapewnia rozpoznanie satelitarne, dobrze wykorzystują Ukraińcy, dla których informacyjna przewaga nad rosyjskim agresorem jest jednym z filarów obrony. Poza danymi przekazywanymi przez państwa wspierające Ukrainę prowadzi też ona rozpoznanie we własnym zakresie. Efektem tego jest umowa podpisana pomiędzy Fundacją Charytatywną im. Serhija Prytuli a firmą ICEYE. Zapewnia ona stronie ukraińskiej dostęp do danych, dostarczanych przez całą konstelację mikrosatelitów. To sprzęt projektowany i w znacznej części budowany w Polsce. Mówił o tym w trakcie debaty Witold Witkowicz, członek zarządu ICEYE Polska.
- Jeżeli chodzi o rozpoznanie satelitarne, to im więcej danych, tym więcej przewag na polu walki. To już zaprezentowała Ukraina - wskazywał Witold Witkowicz.
Witold Słowik, prezes zarządu PCO, wskazywał z kolei, że zwiększanie zdolności produkcyjnych, na przykład w celu zwiększenia zakresu dostaw głowic optoelektronicznych dla BWP Borsuk, wiąże się ze znacznymi nakładami inwestycyjnymi. Przypomniał, że PGZ jest konglomeratem kilkudziesięciu spółek. Są tam firmy zaawansowane technologicznie, ale również firmy w tym zakresie zapóźnione.
- Po to, by PGZ zwiększyła moce produkcyjne, potrzebuje kapitału. PCO, będące w relatywnie dobrej sytuacji finansowej, też ma ograniczone możliwości rozwoju w oparciu o środki własne - wskazywał Witold Słowik.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie