Stanisław Szwed, wiceminister w resorcie rodziny i polityki społecznej

O zmianach na rynku pracy, nowych rozwiązaniach, jakie szykuje rząd rozmawiamy ze Stanisławem Szwedem, wiceministrem w resorcie rodziny i polityki społecznej.

  • Ostatnie tygodnie to wyjątkowo gorący czas dla rynku pracy. Wszystko za sprawą zmian, jakie zapowiedziano w Polskim Ładzie.
  • Na jakim etapie są prace nad nowymi rozwiązaniami? Co z nich zostanie, gdy poznamy ostateczny kształt przepisów?
  • Między innymi o to zapytaliśmy wiceministra Stanisława Szweda, który będzie gościem 13. edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Rejestracja trwa.

Polski Ład ma być kołem napędowym polskiej gospodarki po pandemii. Ale niektóre z zawartych w nim pomysłów wywołały sporo kontrowersji wśród pracodawców. Chyba największe – zmiana zasad naliczania składki zdrowotnej. Jak pan odniesie się do tego zamieszania?

Generalną zasadą w Polskim Ładzie jest to, abyśmy wyrównywali szanse na rynku pracy. Zarówno tym, co pracują na etacie, jak i tym, co prowadzą działalność gospodarczą. Zależy nam na tym, by obciążenia były równomierne w stosunku do obydwu tych stron. W przypadku składki zdrowotnej dobrze wiemy, że tak nie było. Osoby zatrudnione na umowie o pracę ponosiły większe koszty.
Zdaję sobie sprawę, że propozycja zmiany wywołała dużo emocji. Ale jest ona konieczna, bo mimo że bardzo dobrze poradziliśmy sobie w czasie pandemii, to zagrożenia cały czas są. Dlatego musimy dać szansę na rozwój wszystkim.

Do końca września rząd chce pokazać gotowe projekty zmian i poddać je pod obrady parlamentu. Mam nadzieję, że ostateczne rozwiązanie wyjdzie naprzeciw głosom krytycznym.

Inny argument przeciwko PŁ to strach przedsiębiorców o wzrost kosztów pracy. Czy jest on uzasadniony, skoro w Polsce koszty pracy są jednymi z najniższych wśród krajów Unii Europejskiej? Z danych Eurostatu wynika, że w 2020 r. średnie godzinowe koszty pracy w całej gospodarce (z wyłączeniem rolnictwa i administracji publicznej) oszacowano na 28,5 euro w UE i 32,3 euro w strefie euro. W Polsce pracodawca płaci średnio 11 euro za godzinę.

Zależy nam na wzroście wynagrodzeń, bo to jeden z kluczowych elementów rozwoju gospodarki. Oczywiście to musi powodować wzrosty kosztów pracy, ale nie ma innej drogi. Jeżeli chcemy poprawiać sytuację naszych pracowników, to nie tylko przez systematyczne podwyższanie płacy minimalnej, która jest symbolem wzrostu wynagrodzeń, ale również poprzez wzrost płac w ogóle.

To napędza nam gospodarkę – mając więcej pieniędzy, więcej wydajemy na funkcjonowanie naszych rodzin i podnosimy jakość naszego życia. Uważam, że droga, jaką w tej kwestii obraliśmy kilka lat temu, jest dobra. Wzrost płac jest znaczny. Wszyscy na tym korzystamy. Tym bardziej, że chcemy równać do płac oferowanych w krajach tak zwanej starej Unii, która cały czas pod tym względem nas wyprzedza.

Czytaj więcej: Padł kolejny rekord. Rekruterzy znaleźli się pod ogromną presją

Myślę, że czasy, w których konkurowaliśmy tanią siłą roboczą, kończą się. Rynek pracy jest dla nas ważny, ale musi być budowany na równych zasadach. Sama UE to dostrzega, choćby poprzez propozycję wprowadzenia minimalnej płacy europejskiej. Nie zbuduje się zrównoważonego rozwoju na nierównych płacach, gdzie w aglomeracjach zarobki są lepsze, a w mniejszych miejscowościach gorsze. Wyrównanie płacy spowoduje, że Polacy nie będą uciekali do innych krajów.

Innymi słowy można powiedzieć, że pracodawcy z tych zmian powinni się cieszyć, bo zyskają szansę na posiadanie lojalnego pracownika.

Myślę, że to musi być wspólne działanie. Wierzę, że wielu pracodawców już zdało sobie sprawę, że ze słabo opłacanego pracownika, do tego zatrudnionego na umowę cywilnoprawną, a nie na etat, nie będzie dobrego i lojalnego pracownika.

Mówi pan, że tani pracownicy nie będą rozwijali gospodarki, ale żeby byli dobrze opłacani, muszą posiadać kompetencje, jakich aktualnie wymaga rynek. Tymczasem brak pracowników z odpowiednimi kompetencjami nadal jest bolączką wielu pracodawców. Czy macie – jako resort pracy – pomysł, jak wesprzeć pracodawców w rozwiązaniu tego problemu?

Kłania się szkolnictwo, zarówno na poziomie średnim, jak i wyższym. Ze swojej strony oferujemy m.in. taki instrument, jak Krajowy Fundusz Szkoleniowy. Także środki z Unii Europejskiej, zarówno z Europejskiego Funduszu Krajowego, jaki i Krajowego Planu Odbudowy, są przeznaczane między innymi na przekwalifikowanie. Wybierając te drogi, możemy dać pracownikom szansę na zdobycie odpowiedniego wykształcenia, ale też pracodawcom na zdobycie dobrego pracownika – takiego, który w danej chwili jest im potrzebny.

Od 2022 roku rodzice na opiekę nad drugim i kolejnym dzieckiem będą dostawać dodatkowe pieniądze z kapitału opiekuńczego. Pana zdaniem to spowoduje, że kobiety wrócą na rynek pracy. Dziś wskaźnik aktywności zawodowej wśród młodych kobiet w Polsce jest jednym z najniższych wśród UE.

Szukaliśmy rozwiązania skierowanego do rodziców, którzy po rocznym okresie urlopu rodzicielskiego chcą wrócić do pracy. Chodziło nam o mechanizm, który to ułatwi. Uznaliśmy, że pomoc w zapewnieniu opieki nad dziećmi w wieku od roku do 3 lat sprawdzi się. Te środki mogą być przeznaczone na opłatę żłobkową, za klubik dziecięcy czy też na zatrudnienie niani.

Pandemia upowszechniła nowe modele pracy. Panu zdarzyło się pracować z domu?

Akurat mnie nie, ale znam wiele osób, które tak wykonywały obowiązki zawodowe.

To zapewne pan wie, że czekają niecierpliwie na rozwiązania prawne regulujące zdalny lub hybrydowy model pracy. Na jakim etapie są prace nad nowelizacją kodeksu? Niebawem minie rok od ogłoszenia pierwszych pomysłów i nadal nic.

Prace nad zmianą tej kwestii zbiegły się w czasie z przekazaniem działu praca do resortu rozwoju i technologii. Kilka tygodni temu ten dział wrócił do resortu rodziny i polityki społecznej, więc znów zajmujemy się tym tematem. Rozmowy między partnerami społecznymi trwały dosyć długo. Jednak liczę, że uda się uregulować tę kwestię. Tym bardziej, że dzisiaj praca zdalna jest stałym elementem rynku pracy.

Kiedy to się stanie?

Mam nadzieję, że do końca roku uda się to zrobić.

Z zapowiedzi wynika, że nowy rok przyniesie sporą rewolucję na rynku pracy – wszystkie umowy zlecenia będą ozusowane. Na jakim etapie jest realizacja tego pomysłu?

Dotykamy tutaj bardzo ważnej kwestii, jaką są ubezpieczenia społeczne. Musimy mieć świadomość, że bez ubezpieczenia nasza przyszła emerytura może być niska lub bardzo niska. Już dziś nie brakuje osób pobierających groszowe emerytury; ta najniższa wypłacana przez ZUS wynosi 2 grosze. Dotyczy to osób, które nie wypracowały minimalnego stażu pracy upoważniającego do pobierania minimalnej emerytury.

Czytaj więcej: Nowe groźne zjawisko w firmach. Jest problem z pracownikami

W tej chwili umowy zlecenia są ozusowane do minimalnego wynagrodzenia. Chcemy to zmienić, by były one ozusowane w całości. Prace nad projektem trwają, czekamy na wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Oczywiście on zostanie poddany pod dyskusję. Ale wierzę, że nowe przepisy wprowadzą równowagę na rynku pracy wśród pracodawców. Wszystkich będą dotyczyły te same warunki, a dziś zdarza się, że niektórzy wykorzystują ten rodzaj umowy, by nie płacić pracownikowi pełnej stawki ubezpieczenia.

To, jak będzie wyglądał rynek pracy i jakie zmiany na nim zajdą, będzie jednym z wielu wątków poruszonych podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbędzie się we wrześniu w Katowicach. Pan będzie jednym z prelegentów biorących udział w dyskusjach.

To już trzynasta edycja Europejskiego Kongresu Gospodarczego organizowanego w Katowicach. Na Śląsku, gdzie bije gospodarcze serce naszego kraju. To bardzo ważny kongres, podczas którego zawsze porusza się wiele wątków związanych z rynkiem pracy. Wiele z nich bezpośrednio dotyczy resortu pracy. Jako prelegent podczas tegorocznej edycji to właśnie w tych tematach z pewnością będę chciał zabierać głos w dyskusjach panelowych.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie