- Koszty w momencie, w którym Polska rozpocznie działalność w tej sferze, będą nieco wyższe od tych, które udało się nam już wypracować na bardziej dojrzałych rynkach - mówi Ulrik Stridbæk, wiceprezes i kierownik ds. regulacji w Ørsted Offshore.

  • Duńczycy są partnerem PGE przy realizacji projektów Baltica‑2 i Baltica‑3.
  • Ulrik Stridbæk wyjaśnia, dlaczego Polska zapłaci za swoją energetykę wiatrową na morzu więcej niż wcześniejsi partnerzy Ørsted Offshore w Europie.
  • Wiceprezes Ørsted Offshore ocenił warunki inwestycyjne i system regulacyjny w polskim sektorze morskiej energetyki wiatrowej.
  • Rozmowa odbyła się w ramach wydarzenia EEC Online, stanowiącego merytoryczny wstęp do zaplanowanego na wrzesień Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Bardzo dobrze przemyślane i dopracowane ramy regulacyjne jak na kraj, który stawia pierwsze kroki w dziedzinie morskiej energetyki wiatrowej. Tak Ulrik Stridbæk ocenia warunki inwestowania w polski offshore.

– Polska i jej ramy regulacyjne są bardzo atrakcyjne pod względem inwestycyjnym. Naszym zdaniem mogą one służyć za wzór – podkreślił wiceprezes Ørsted Offshore,  jednej z  wiodących firm na świecie zajmujących się budową i rozwojem morskiej energetyki wiatrowej.

Na polskim Bałtyku duński potentat będzie budował w partnerstwie z PGE dwie farmy wiatrowe.

-  Nasza rola oraz podział pracy, jaki uzgodniliśmy, polegają na tym, że firma Ørsted będzie odpowiedzialna za budowę i eksploatację morskich farm wiatrowych, natomiast firma PGE będzie odpowiedzialna za prace na lądzie, dbając przy tym o uzyskanie odpowiednich pozwoleń. W ten właśnie sposób obie firmy działać będą na podstawie posiadanych kompetencji, a przy tym w ramach ścisłego partnerstwa – wyjaśniał Ulrik Stridbæk.

Polska, z racji tego, że wchodzi dopiero w projekty offshore, będzie musiała na początku ponieść dużo większe koszty, niż w krajach, które już produkują energię elektryczną w ten sposób. Zdaniem Duńczyka w tych krajach widać jednak, że morska energetyka wiatrowa jest konkurencyjna w stosunku do każdego innego alternatywnego źródła energii:

- Są to w dalszym ciągu przedsięwzięcia, w przypadku których szacowany koszt całkowity jest dość duży. Faktem jest, że Polska ma jeszcze sporo do nadrobienia. Uważam jednak, że macie wszelkie podstawy, by oczekiwać, że również i u was koszty zaczną spadać.

Przygotowanie sieci na energię z morza

Podstawą powodzenia polskiego offshore'u jest dostosowanie naszej sieci energetycznej na przyjmowanie tak wytwarzanego prądu.

W Ørsted podkreślają, że polski operator systemu przesyłowego – firma PSE – ma bardzo dobrze opracowany plan i przygotowała już przestrzeń dla pierwszej partii spośród planowanej w pierwszej rundzie mocy 5,9 GW, w tym dla 2,5 GW, które planują zainstalować wspólnie z PGE. 

Zgodnie z przyjętym planem PSE ma rozbudować sieć elektroenergetyczną i wzmocnić ją w odpowiednich punktach przyłączeniowych do 2026 roku.

- Oczywiście, wybiegając w przyszłość – w każdym innym kraju, który rozwija morską energetykę wiatrową i pozostałe odnawialne źródła energii, rozwój sieci celem dopasowania jej do tempa rozwoju morskiej energetyki wiatrowej jest jednym z trudniejszych elementów, ale mimo to udaje się to osiągnąć. Dlatego jesteśmy całkowicie przekonani, że PSE będzie w stanie kontynuować rozwój polskiej sieci – po to, by wykorzystać ten fantastyczny zasób energii, jakim Polska dysponuje.

Zobacz cały wywiad z Ulrikiem Stridbækiem, wiceprezesem Ørsted Offshore, w którym rozmawiamy między innymi o polskim łańcuchu dostaw, doświadczeniu Duńczyków na Tajwanie i o tym, czego zamierzają nauczyć się przy okazji inwestycji w polskiej strefie Morza Bałtyckiego:



Rozmowa z Ulrikiem Stridbækiem powstała podczas EEC Online. To jedno z wydarzeń poprzedzających zaplanowany na 20-22 września br. XIII Europejski Kongres Gospodarczy w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie