Firmy nauczyły się działać w pandemii. To ważne, bo zanosi się, że jeszcze ona potrwa.

Od początku pandemii portal WNP.PL - wspólnie z BCMM, firmą z bogatym doświadczeniem w badaniach marketingowych (i nie tylko) - sprawdza, jak polscy przedsiębiorcy dają sobie radę w czasie epidemicznego kryzysu oraz co sądzą o reakcji państwa na poważne gospodarcze zawirowania. Oto co wynika z naszego najnowszego badania.

  • Pierwsze badania ankietowe przeprowadziliśmy na przełomie marca i kwietnia ub. r. Powtórzyliśmy je w maju 2020 r., a ostatnio w lutym, przed naszą konferencją EEC Trends. I chociaż próba za każdym razem jest inna, a w ostatnim badaniu wzięło udział dużo więcej małych firm niż w pierwszym - dzięki zebranym danym można prześledzić, jak zmieniały się opinie biznesu na temat aktualnej sytuacji.
  • - Przedsiębiorcy osadzili się w nowej rzeczywistości. Część znalazła nowe możliwości biznesowe, część zaś nowe rynki zbytu - komentuje nasze badanie Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.
  • - Niektórzy nie mają jednak wyjścia i będą musieli zwolnić pracowników, ale skala zwolnień będzie mniejsza niż spodziewano się na początku pandemii - zauważa Artur Bartoszewicz, ekspert Instytutu Jagiellońskiego.
  • - Rząd nie potrafi zarządzać emocjami społecznymi. Każdego dnia rządzący powinni się nad tym zastanawiać - ocenia Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
W pierwszym kwartale 2021 roku blisko 16 proc. badanych przedsiębiorstw planuje redukcję zatrudnienia. Odsetek ten jest znacznie niższy niż w pierwszej fali badań - wówczas 36,5 proc. respondentów planowało zwolnienia.
- Przedsiębiorcy osadzili się w nowej rzeczywistości. Część z nich znalazła nowe możliwości biznesowe. Firmy odzieżowe szyją maseczki, produkujące alkohol spożywczy - środki dezynfekcji. Część ma nowe rynki zbytu. Eksport idzie dobrze. Pandemia zwiększyła zapotrzebowanie na usługi internetowe i sprzęt komputerowy. To właśnie działające w tej dziedzinie przedsiębiorstwa planują wzrost zatrudnienia - komentuje Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Jak przypomina, redukcja zatrudnienia dotyka sektor HoReCa - hotele, restauracje, turystyka. W skali kraju nie są to jednak duże liczby. W HoReCa działają najczęściej małe firmy, zatrudniające niewiele osób. Inna rzecz, że w razie zwolnienia mają one trudność ze znalezieniem nowej pracy.

W regionach turystycznych problem dotknął jednocześnie bardzo wielu firm. Ich pracownicy nie mają też wysokich kwalifikacji profilowych, które umożliwiają łatwą zmianę branży.

Na to, że firmy przez rok nauczyły się żyć z pandemią, zwraca też uwagę Katarzyna Lorenc, ekspert Business Centre Club ds. rynku pracy i efektywności zarządzania.

- Dziś przedsiębiorcy są w stanie po liczbie zleceń, zachowań i preferencji konsumentów ocenić wpływ pandemii na biznes, oszacować popyt i zatrudnienie niezbędne, by podołać zleceniom - mówi. - Warto też zauważyć, że wiele małych firm w marcu i kwietniu ub. r. nie wiedziało, na jaką pomoc mogą liczyć. Z danych dotyczących bezrobocia wiemy, że redukcja zatrudnienia została przeprowadzona tylko tam, gdzie nie było szansy na wsparcie i jednocześnie sytuacja ekonomiczna była bardzo trudna. Przez kilka ostatnich lat polscy pracodawcy docenili wartość dobrego pracownika.

Akcentuje, że nie dziwi zachowawczość w decyzjach o zwolnieniach.

- Martwi mnie ponad 20 proc. pracodawców, którzy nie wiedzą, co będą robić ze swoim personelem. Oznacza to, że nie mają jeszcze pomysłu na dalszy sposób funkcjonowania i działają z dnia na dzień - zauważa.

Negatywne nastroje dotyczące kształtowania się zatrudnienia w większym stopniu występują w przedsiębiorstwach, których podstawową działalnością jest handel (23,9 proc. ankietowanych przez nas firm), wśród mikrofirm (21,4 proc.) oraz wśród przedsiębiorstw z dominującym polskim kapitałem (17,2 proc.).

- Przypadkowość decyzji rządu powoduje, że część przedsiębiorców nie ma wyjścia i będzie musiała zwolnić pracowników, ale skala zwolnień będzie mniejsza, niż spodziewano się na początku pandemii. Wynika to nadziei, jaka zrodziła się po wynalezieniu szczepionki. Problem w tym, że jeżeli za pół roku dynamika szczepień będzie słabsza niż oczekiwaliśmy albo pojawi się taki szczep koronawirusa, który będzie odporny na szczepionkę, lub też wystąpi nowe zjawisko pandemiczne (mówi się o tym coraz częściej), to wtedy będziemy mieć do czynienia z jeszcze bardziej emocjonalną reakcją, strachem i paniką. Oby tak się nie stało! - dodaje Artur Bartoszewicz, ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

Respondenci wskazują, że przed zwolnieniem pracowników mogłyby powstrzymać ich takie działania jak: obniżenie kosztów zatrudnienia (53 proc.), przedstawienie wiarygodnego planu wychodzenia gospodarki z kryzysu (44 proc.), a także dotacje na rzecz zatrudnienia (31 proc.).

DZIAŁANIA POWSTRZYMUJĄCE REDUKCJĘ ZATRUDNIENIA
- Obniżenie kosztów zatrudnienia jest nadal najważniejszym postulatem przedsiębiorców. Jednak coraz ważniejsze staje się przedstawienie wiarygodnego planu wychodzenia z kryzysu. Ważniejsze nawet niż dotacje do zatrudnienia... Pandemia trwa długo. O ile w pierwszych jej miesiącach wydawało się, że z jednej strony w chaosie, a z drugiej w mobilizacji, da się ją szybko przeczekać, o tyle teraz wiadomo, że była to iluzja. Z naszych rozmów z przedsiębiorcami wynika, że istotne jest, aby wiedzieli, jakie obostrzenia będą nakładane, jakie luzowane i od czego to zależy - podkreśla Monika Fedorczuk.

- W gospodarce zawsze najważniejsza jest pewność otoczenia biznesowego, w tym regulacji prawnych. Od wielu lat są one zmieniane bardzo szybko. Przy dużej zmienności na rynku prowokuje to jeszcze większe ryzyko działalności, które i tak nigdy w Polsce nie było niskie... Bez dłuższej perspektywy, a przede wszystkim dotrzymywania słowa przez rządzących, prowadzenie wielu działalności staje się zupełnie nieobliczalne - dodaje Katarzyna Lorenc.

- Pierwsza myśl przedsiębiorcy postawionego wobec niespodziewanej sytuacji? Jeśli zdejmie się ze mnie koszty, to powinienem sobie poradzić. Potem przychodzi refleksja, że nawet jeśli koszty zostały chwilowo pomniejszone, ostatecznie wracając do poziomu pierwotnego, to decydujące jest to, w jakich warunkach gospodarczych się działa. Jeżeli w destabilizujących życie gospodarcze lockdownach, to bez względu, jakie będą koszty pracy, nie przeżyję jako przedsiębiorca. Najważniejsza jest koniunktura, ekosystem gospodarczy i stabilność decyzji. Tego nauczyła władza, destabilizując swoimi decyzjami i przekazem życie firm. Taki efekt edukacyjny... Przedsiębiorcy zrozumieli bardzo szybko, że kluczowe są warunki zewnętrzne - interpretuje nasze badanie Artur Bartoszewicz.

Czytaj także: Paweł Borys: W latach 2022-23 spodziewam się inwestycyjnego boomu

Tarcze antykryzysowe

Jedynie 7 proc. badanych uważa, że pakiety pomocowe dla przedsiębiorstw zawarte w tzw. tarczach antykryzysowych zapewniają istotną pomoc dla biznesu, a 24 proc. postrzega tarcze za działania w dobrym kierunku, ale niewystarczające do pełnej ochrony przedsiębiorstw. Nadal dominuje przekonanie, że rządowe pakiety pomocowe nie pomagają przedsiębiorstwom (ponad 35 proc.).

Albo zatem środki na ratowanie firm były za małe, albo niewłaściwie skierowane, albo rząd źle komunikuje swe działania... Firmy domagają się jasnego planu dla gospodarki.

POSTRZEGANIE TARCZ ANTYKRYZYSOWYCH
Opinię ma na ten temat Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

- To, co się dzieje realnie w gospodarce, drastycznie jest różne od percepcji przedsiębiorców. Pandemia znacznej jej części nie dotknęła. Produkcja została praktycznie nienaruszona, nie było tam żadnych lockdownów. Pracowała także mała budowlanka - wylicza. - Mówiąc szczerze, wygląda na to na efekt fatalnej komunikacji rządu, braku empatii wobec sektorów najbardziej dotkniętych pandemią. Wiem, że to brzmi strasznie, ale w ujęciu makroekonomicznym są one marginalne... Rząd nie potrafi zarządzać emocjami społecznymi i każdego dnia rządzący powinni się nad tym zastanawiać.

- Tarcze zakładały bardzo duże spadki do zakwalifikowania się do pomocy, wykluczały wiele podmiotów i stawiały wysokie wymagania dotyczące sytuacji finansowej firm po dwóch miesiącach zamknięcia. Nowe tarcze dodatkowo wykorzystują kryterium PKD, co jest bardzo krzywdzące dla podmiotów obsługujących branże, które ucierpiały na gospodarczym zamknięciu. Zwłaszcza komunikacje ostatnich tarcz były bardzo szumne, gdy narzędzia nie były już dostępne, bo zostały wykorzystane przy pierwszej fali. Rzeczywistość nie pokrywa się z medialną komunikacją rządu. Przedsiębiorcy stracili dużo czasu, by pozyskać środki, często bezskutecznie. Frustracja jest dla mnie zrozumiała - mówi Katarzyna Lorenc.

Aż 65 proc. badanych przedsiębiorców źle lub bardzo źle ocenia dotychczasowe działania polskiego rządu mające na celu przeciwdziałanie skutkom kryzysu wywołanego przez pandemię.

DZIAŁANIA ZAPOBIEGAJĄCE SKUTKOM KRYZYSU - OCENA POLSKIEGO RZĄDU I UE
- To, że badane firmy tak negatywnie oceniają działanie tarcz antykryzysowych, daje do myślenia. W sumie do firm popłynęło już lub wkrótce popłynie około 200 mld zł. To pokaźna pomoc, ale 2/3 badanych źle ocenia działania rządu. Rodzi się pytanie, gdzie ta pomoc poszła, skoro przedsiębiorcy są niezadowoleni. Na pewno nie popłynęła ona do wszystkich firm, które jej rzeczywiście potrzebują. Inne ją dostały, mimo że poradziłyby sobie bez niej. Do tego instrumenty pomocowe okazały się skomplikowane, trudno przewidywalne. Co gorsza, z tzw. tarczy finansowej branże usługowe, najbardziej dotknięte przez pandemię, mogły skorzystać tylko w ograniczonym stopniu. Konkluzja może być jedynie taka, że pomoc dla firm nie była dobrze skonstruowana - ocenia Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Ciekawe, że znacznie lepiej od posunięć polskiego rządu oceniane są działania Unii Europejskiej, które negatywnie postrzega tylko 22 proc. respondentów.

- Dane porównujące działania zapobiegające skutkom kryzysu podjęte przez polski rząd i Unię Europejską są dla mnie pewnym zaskoczeniem - komentuje Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. - Być może przedsiębiorcy, odpowiadając na to pytanie, myśleli nie tylko o tarczach antykryzysowych, ale o sumie działań podjętych przez rząd, np. o wprowadzeniu reżimu sanitarnego i restrykcji, a z ich perspektywy to naturalny powód do krytyki. Sytuacja pandemiczna przeszkadza w prowadzeniu działalności gospodarczej na wielu polach, nawet w tych branżach, które nie zostały zamknięte.

Jak mówi wiceszef PIE, patrząc faktograficznie, znikoma część środków, które trafiły do polskich przedsiębiorców w ramach pomocy antykryzysowej, pochodziła ze źródeł innych niż krajowe publiczne. Głównym unijnym narzędziem do walki z kryzysem będzie nowa perspektywa unijna i Fundusz Obudowy, który zacznie działać, przy dobrych wiatrach, dopiero w połowie 2021 roku. Środki, które w ubiegłym roku otrzymali przedsiębiorcy, pochodziły krajowego budżetu lub z rozdziału funduszy w perspektywie 2014-2020.

- Sądzę, że różnica w ocenie na korzyść Unii wynika z różnej optyki. Oddziaływanie rządu na przedsiębiorców jest o wiele bardziej intensywne niż oddziaływanie Unii. Na to nakłada się bardzo kiepskie zarządzanie pandemią w Polsce, brak przewidywalności, zaskakiwanie firm, niekonsekwencja w działaniu. Unia ma inne zadania niż rząd. Zrobiła jednak swoje, do zwykłego budżetu dołożyła 750 mld euro w Funduszu Obudowy - przypomina Sławomir Dudek.

Czytaj także: Marek Niedużak: szukamy sposobów, by celniej docierać ze wsparciem dla gospodarki

Protesty pracodawców

W naszej ankiecie zapytaliśmy także o protesty i próby obchodzenia jesienno-zimowych obostrzeń. Blisko trzy czwarte badanych uważa, że to wyraz skrajnej desperacji i bezradności przedsiębiorców.

POSTRZEGANIE PROTESTÓW I PRÓB OBCHODZENIA OBOSTRZEŃ
- Przychylałabym się do opinii, że to wyraz skrajnej desperacji i bezradności... Protestowały głównie firmy położone na południu kraju, żyjące z turystyki. Właściciele stoków mówili: ponieśliśmy koszty związane z przygotowaniem stoków, rząd zamyka je z dnia na dzień. To wyraz desperacji, ale też próba wymuszenia jakiegoś planu - mówi Monika Fedorczuk.

O ile w przypadku stoków naciski dały efekt w postaci ich otwarcia, o tyle w innych obszarach gospodarki w niczym przedsiębiorcom nie pomogły.

- Widzę bardzo duży związek między protestami, a tempem odmrażania gospodarki, ale w sensie negatywnym - komentuje Cezary Kaźmierczak. - Gdy rząd zobaczył ich rozmiary, od razu uznał, że nie ma się czym przejmować. W Warszawie na 7 tys. restauracji chyba tylko jedna się otworzyła - i to na parę godzin.

Jak przedsiębiorcy oceniają różne drogi wyjścia z kryzysu i czy podtrzymują przekonanie, że pandemia może jednak pozostawić pozytywny ślad w gospodarce - o tym w kolejnym materiale omawiającym wyniki wspólnych badań portalu WNP.PL i BCMM - badania marketingowe.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie